W niemowlęcym wieku zostałem przygarnięty przez człowieka, uprzejmego staruszka, który wychował mnie jak własnego syna. Powiem nawet więcej nadał mi imię. Nauczył mnie o mechanizmach żądzących tym światem, o istotach go zamieszkujący i interakcjach między nimi. Pobudził on moją ciekawość dotyczącą tajemnic tego uniwersum, że tak powiem. Kiedy stałem się już dojrzałym tharcemińczykiem starzec opuścił mnie, wyruszył w podróż w nieznane przekraczając wrota śmierci. Tak jak on ruszyłem w świat co prawda w trochę inny sposób ale zawsze. Zacząłem poznawać rzeczywistość na własną rękę. Tu zaczęły się ujawniać moje wrodzone zainteresowanie czarną magią. Podczas wędrówek zacząłem odwiedzać coraz to mroczniejsze miejca. Czarna magia zaczęła się do mnie przylepiać, poznawałem jej zdradliwą naturę. Jednak dzięki opanowaniu jakie zdobyłem podczas długich medytacji ze staruszkiem pozwoliło mi pozostać nieugiętym względem magii, mimo to wiedział że nie znam jeszcze jej prawdziwej mocy. Wyżej wspomniane medytacje, uprawiam do tego momentu i właśnie podczas jednej z nich po wielu próbach udało mi się uzyskać połączenie z istotą zwaną Twórcą. Do tej pory nie byłem pewien czy on w ogóle istnieje. Jednak teraz byłem przekonany że to naprawdę on. Stwórca. Osoba znająca wszystkie tajemnice tego świata, postanowiła ostatecznie nawiązać połączenie i wybrać mnie jako posłańca.