Teraz jest Śr, 25 gru 2024, 18:55
Cesarskie RPG - Rozdział I: Zew Gasheine
Autor
Wiadomość
nieznany
Mistrz Gry
Dołączył(a): Śr, 21 sty 2009, 17:53Posty: 2045Lokalizacja: Uniwersum Kreacji
Naklejki: 4
Cesarskie RPG - Rozdział I: Zew Gasheine
SESJA #1, 05.11.2017
Neko no Kochi, Dioshun, Podziemia Świątyni Culinae, pokój 2 Lądowanie było twarde, to pewne. Kochi nie spodziewał się jednak niczego innego po Culinae. Kiedy kitsune przestało się kręcić w głowie, doszedł do wniosku, iż znajduje się w podziemnym lochu nieznanego przeznaczenia... mógł jednak się założyć, że miało ono coś wspólnego z kultem Culinae albo przynajmniej kultem miłości jako takiej, inaczej Władczyni nie udałoby się zapewne go tutaj sprowadzić. Patrząc jednak na strasznie zaniedbany stan komnaty (a w tym wypadku “zaniedbany” oznaczało totalną ruinę), trudno było uwierzyć w taki stan rzeczy. W przestronnym pokoju nie było niczego poza gnijącymi truchłami ławek. Z pokoju były trzy możliwe drogi wyjścia - drzwi, o których w nieznany sposób Kochi po prostu wiedział, że znajdują się w północnej, południowej i zachodniej ścianie. Nagły szelest zaalarmował Kochiego i szybko się obrócił. Znał ten dźwięk dobrze. Przed nim, uformowane z magii i wirujących płatków róży, stało mgliste widmo, które kitsune rozpoznał jako jego, ugh, panią, Culinae. Iluzjonista pochylił nieznacznie głowę - na tyle, by się na niego nie zdenerwowała, ale nie na tyle, by mógł niemalże polizać posadzkę. Miał jeszcze trochę szacunku do samego siebie, niewolnik tytanki czy nie.Neko no Kochi, zaczęła Władczyni Rzeczywistości. Ci, co mieli przyjemność ją znać, zauważyliby, że jej głos jest znacznie chłodniejszy niż zwykle. Przez wiele dekad stanowiłeś hańbę własnej rasy. Złamałeś wiele serc dla pieniędzy i bogactw, a teraz za to pokutujesz... Powiem szczerze. Gdy rozważałam twoją karę, przez chwilę rozważałam przekazanie cię Wiecznemu Mrokowi. Kitsune głośno przełknął ślinkę. Culinae nieraz mu groziła, wygłaszała tyrady i ogólnie nim pomiatała, na co w jej opinii zasłużył. Nigdy jednak aż do teraz nie udało jej się go naprawdę przestraszyć, nawet w chwili, gdy ujawniła swoją prawdziwą postać tuż po podarowaniu mu pierścienia, który posłużył później do porwania go na płaszczyznę tytanki i wymuszenia służby. Nie trzeba było być demonologiem, by usłyszeć o wymiarze Wiecznego Mroka, świecie niekończącej się ciemności, w którym nie ma ciepła ani nadzieii.Wygląda jednak na to, że szczęście ci sprzyja. Teraz, gdy Gasheine w niewytłumaczalny sposób znalazło się w Arenie, potrzebuję kogoś podstępnego, subtelnego i zręcznego, by odkrył winowajców. Na moje nieszczęście ty zdajesz się być najlepszym kandydatem... Patronka skrzywiła się, jakby właśnie ugryzła cytrynę. Ta misja jest ważna, ważniejsza od innych, które robiłeś. Musisz dać z siebie wszystko... Jestem nawet skłonna puścić cię wolno w razie zwycięstwa, gdyż ta wiedza cię zmotywuje. Starszemu kitsune opadła szczęka.Nie będę w stanie długo podtrzymywać tej formy. Jeśli chcesz o coś spytać, pytaj. Jeśli nie, ruszaj. [opowiadanie=Bartłomiej Szkot, Travidia, Katakumby Travidii, pokój 5]Brud. To była, ku zgrozie Bartłomieja Szkota, pierwsza rzecz, którą ujrzał gdy tylko odzyskał przytomność. Mnich czystości i ładu czym prędzej zerwał się na równe nogi i otarł pył z twarzy. Gdy tylko jego największy problem został rozwiązany, rozejrzał się po miejscu, do którego przeniosła go magia Kościeja. To było okropne. Wszędzie był kurz i ruina. W gruncie rzeczy Szkot nie zdziwiłby się ani trochę, gdyby istotnie znajdował się w jakichś zapomnianych ruinach. Pokój, w którym się znajdował, miał kamienne ściany, a jedynym widocznym wyjściem były gnijące drzwi. W powietrzu unosił się smród rozkładu, a podłogę w niektórych kątach pokrywał gruz. Sam Szkot stał przed sporą kamienną statuą, którą natychmiast rozpoznał jako podobiznę Kościeja.Oto i jesteś. Gasheine... konkretnie Travidia, a raczej jej katakumby, odezwał się w jego głowie jego patron. W tym miejscu niezliczone wieki temu znajdowało się moje najważniejsze miejsce kultu. Obecne miejsce zebrań moich sług znajdują się kilka pięter nad tobą, we właściwej fortecy. Arena ogranicza moje siły tylko do tych najstarszych miejsc mocy, a to było najbliższe, w jakie mogłem cię przenieść. Idź i znajdź kwatery mojej straży, oni cię poprowadzą. Od tej pory będą stanowić twoje jedyne wsparcie. Jeśli masz jakieś pytania, zadaj je teraz. Von Kartoffel, Al-Kazaan, Szpital Imienia Sióstr Obłędu, Oddział Zamknięty, pokój 7 Ogólnie rzecz biorąc był trochę zawiedziony. Kiedy trzy siostry, przekrzykując się wzajemnie, powiedziały mu wreszcie, że przeniosą go magicznymi sposobami do głównej bazy ich sług na Gasheine, Von Kartoffel spodziewał się raczej czegoś imponującego, może niezwykle gwarnego centrum dowodzenia z kilkoma urzędasami biegającymi niczym bezgłowe kurczaki, ale na pewno nie zakurzonego pokoju z materacami na ścianach. Były dwa konwencjonalne wyjścia z tej dziury bez okien, mianowicie jedno przejście z którego najwyraźniej ktoś kiedyś ukradł drzwi zostawiając tylko futrynę, oraz jedno wyjście które cudem zachowało drzwi - o dziwo miały nawet klamkę. A już myślał, że znajdował się w jednym z tych domów bez klamek.Witaj w Szpitalu Imienia Sióstr Obłędu, czyli naszym domu bez klamek! , rozbrzmiał radosny głos w jego głowie. Mam nadzieję, że będziesz się dobrze bawił na Oddziale Zamkniętym! Mogliśmy cię co prawda teleportować bezpośrednio do biura dyrektora placówki, który by cię dalej pokierował z twoją misją, ale uznaliśmy, że tak będzie zabawniej, dorzucił inny głos.Nie wspominając już o tym, że jeśli kilka szczurów rozerwie cię na kawałki zanim nawet na dobre zaczniesz, to udowodnisz, jak bardzo jesteś bezużyteczny... wtrącił trzeci głos. ...A ja będę miała powód, by nakazać moim sługom twoją likwidację. To położy kres wszelkim spiskom, w których uczestniczych. Noja, nie! To czempion, oni tak nie robią! Nie jeśli nie chcą dostać piorunem w tyłek, znaczy się. Wątpię jednak, by ten kiciuś potrzebował dodatkowej zachęty. No, idź już, idź. W uchu rakshasy rozległ się dziwny, trudny do opisania dźwięk, który umieli rozpoznać tylko najpotężniejsi tytani. Gdyby ktoś spytał wnuczkę Manii, Anarchię, co to za melodia, odpowiedziałaby zapewne, iż jest to sygnał rozłączenia się, cokolwiek by to znaczyło.Effectrix, Gaslum, Zapomniana kaplica Fictiona, pokój 8 Przepraszam za to, ale to jest jedyne miejsce na Gasheine które wciąż odpowiada na moją moc i jednocześnie jest w ustronnym miejscu, stwierdził bezcielesny głos, który jeśli wierzyć bandzie elfów należał do Cesarza Fictiona. Effectrix nie bardzo podobał się fakt, że jakiś stary piernik mógł do niej mówić z wnętrza jej własnej głowy. Jeszcze mniej podobało się jej miejsce docelowej teleportacji. Był to dungeon. Effectrix kiedyś gdzieś czytała, że na wyspie Gasheine, na której się teraz znajdowała, samoistnie tworzyły się magiczne podziemia pełne pułapek, potworów i skarbów. Jej obecna lokacja wskazywała właśnie na taki loch - kamienne ściany, zimno, ciemność i pustka, nie licząc samotnej statuły dziwnego maszkarona, obok której się zmaterializowała. Z sali były trzy wyjścia. Szósty zmysł, który w niewytłumaczalny sposób zawsze wspierał poszukiwaczy przygód na Gasheine, poinformował ją, że korytarz zaczynający się w jednym rogu prowadził na północ, ten w środku ściany na południe, a jedyne drzwi były skierowane na zachód.Ach, pamiętam tamte czasy... Stosunkowo krótko korzystałem z formy, którą tutaj przedstawili. Teraz, gdy na nią patrzę z innej perspektywy, rozumiem, dlaczego moja popularność wtedy spadła. -Naprawdę nie było żadnego lepszego miejsca?Niestety, to jedyne dawne miejsce mojego kultu na Gasheine, którego nie zrównałem z ziemią. Prawdę mówiąc, istnieje tylko dlatego, że o nim zapomniałem. W chwilach takich jak ta żałuję, że zdelegalizowałem nazywanie mnie bogiem. Effectrix uśmiechnęła się pod nosem. Nawet Władcy Rzeczywistości potrafili się wyłożyć na własnych działaniach.Cóż. Będziesz się musiała stąd wydostać. W mieście nad tobą, Gaslum, znajduje się lokalna baza mojej sieci agentów. Znasz już adres. Czy chcesz może o coś spytać zanim wyruszysz? Verlet Zung, pole 192, Pradawne Audytorium Ciszy, pokój 11 Verlet Zung nie wiedział, jak długo leżał nieprzytomny w tym zapomnianym przez Twórcę kącie. Głos Vidira, rozbrzmiewający echem po zapomnianych korytarzach, wreszcie zdołał go obudzić.Wstawaj, czempionie. To o wiele za wcześnie by ginąć. Nawet jeśli moja magia może teraz przywracać cię do życia, nie znaczy to, że powinieneś zbyt łatwo się poddawać. Z pewnym trudem Verlet usiadł i rozejrzał się, jednocześnie masując skroń i rozprostowując skrzydła, na których leżał nie wiadomo jak długo. Znajdował się w pustym, prostokątnym pokoju z jednym jedynym wyjściem. Ściany pokrywały inskrypcje, jednakże czas już dawno zatarł je do takiego stopnia, że zapewne nawet sam Vidir nie zdołałby ich odczytać.Znajdujesz się w podziemiach Audytorium Ciszy, mojego punktu operacyjnego na Gasheine. Moi nieliczni słudzy czekają już na ciebie kilka pięter nad tobą. Nie śpiesz się jednak - jak wszyscy w mojej służbie znają pojęcie cierpliwości, a dobrze będzie, jeśli zrobisz sobie małą, jak wy śmiertelnicy na to mówicie... ach tak, rozgrzewkę. Już dawno nie korzystałem z tej części Audytorium, być może znajdziesz tu kilka przydatnych drobiazgów. Proszę, jeśli pragniesz o coś spytać, zrób to teraz, potem możemy nie mieć za prędko okazji do bezpośredniej rozmowy. Besheb, pole 270, Otchłanie Świątyni Mroku, pokój 6 Besheb zamrugał kilka razy. Po paru sekundach odzyskał wzrok, na chwilę odebrany przez towarzyszącą teleportacji ciemność. Tak, zgadza się. Ciemność ta była tak ciemna, że aż zataczała koło i oślepiała potencjalnego obserwatora. Ktokolwiek był dekoratorem wnętrz dla tego miejsca, stanowczo był albo w delirium, albo naczytał się za dużo podejrzanej literatury - sceny przedstawione na zanikających freskach przebijały nawet te z opisów Dantego. Jedynym dostrzegalnym wyjściem były stare, pokryte pajęczynami drzwi. Nagle cały pokój zasłoniła chmura ciemności. Besheb natychmiast uklęknął i pochylił głowę, gdyż wiedział, iż jego pan, Wieczny Mrok, zaszczycił go swoją obecnością.Śmiertelny pyle... wiedz, że znajdujesz się w podziemiach mojej świątyni. Jeśli naprawdę zasługujesz na to, by wypełniać moją wolę na Gasheine, samodzielnie znajdź wyjście. Moi kapłani czekają na ciebie w głównym sanktuarium. Ruszaj... i nie każ mi cię wskrzeszać więcej razy niż to konieczne. Tych, co nadużywają mojej hojności, spotyka straszliwy los. Po chwili kamienna posadzka pod tobą znów stała się widoczna, dając ci znak, że manifestacja Wiecznego Mroku zniknęła. Czas wziąć się do roboty.Jakub Blumsztajn, pole 116, Labirynt Umbravorxa, pokój 1 Byłeś pod ziemią. To wiedziałeś już zanim nawet przestało ci się kręcić w głowie po nagłym skoku z jednej płaszczyzny istnienia na inną. Bycie krasnoludem ma swoje dobre strony. Ku twojemu rozczarowaniu nie była to żadna kopalnia z bogatymi żyłami minerałów, lecz jakiś zapomniany przez bogów (nie licząc rzecz jasna Umbravorxa) pokój pozbawiony jakichkolwiek zdobień. Cztery ściany, jedne drzwi, sufit i kamienna posadzka, tyle. Irytujący chichot dał ci do zrozumienia, że Umbravorx był w pobliżu, a przynajmniej jego świadomość.Witaj w moim labiryncie, Blumsztajn! Z góry przepraszam za dość podupadły stan tej placówki, moi słudzy co prawda mieszkają w sąsiednim sanktuarium, ale przestali sprzątać labirynt już kilka tysięcy lat temu, podobno zbyt wielu durniów się zgubiło i umarło z głodu. Wiesz chyba, co musisz zrobić, labirynty mają tylko jedno przeznaczenie. O ile nie masz jakichś pytań, radziłbym ci się brać do roboty, zegar tyka. Jan de Franca, pole 280, Szczelina Czasu, pokój 7 Czarnoksiężnik wpatrywał się jak urzeczony w strumień czasu. Twórca był inny od pozostałych Władców Rzeczywistości - ten fakt znał praktycznie każdy kto o nich słyszał. Jego kontakty ze śmiertelnikami a nawet innymi tytanami były w najlepszym wypadku sporadyczne. Co więcej, nie można było nawet stwierdzić z całą pewnością, że kiedykolwiek coś powiedział w jasny, zrozumiały sposób. Twórca nie mówił, on... był. Kiedy Jan de Franca znalazł się w duchowej obecności najbardziej zagadkowego z Władców, nie padły żadne słowa - zamiast tego dusza Tharcemińczyka została otoczona dziwnym ciepłem, jakby całą jego istotę spowił koc bezpieczeństwa. W miejsce słów pojawiły się idee. Młody czarnoksiężnik po prostu wiedział, że jego pomoc jest potrzebna, gdyż równowaga rzeczywistości ponownie zawisła na włosku. Wiedział też, że choćby napotkał niewyobrażalne wyzwania i jego ciało zostało zniszczone przy próbie podołania im, nie pozostanie martwy na długo, gdyż jego obecność była zbyt ważna dla tytana, który stworzył Arenę. Wiedział, że otaczające go multum kolorów było samą strukturą czasu, mostem czasoprzestrzennym, który bezpiecznie go dostarczy na wyspę Gasheine. A kiedy na jego dłoniach poczuł dotyk innej osoby, wiedział, że jest to jedna z bardzo nielicznych sług Twórcy i że to na niej powinien od tej pory polegać. Czarnoksiężnik przyjrzał się mistyczce, która tak samo jak on spadała przez tunel czasu w pozycji, którą mieszkańcy bardziej zaawansowanych wymiarów rozpoznali by jako właściwą do skoków ze spadochronem. -Wybacz, że przybyłam dopiero teraz! - zawołała lisica, przekrzykując szum piasków czasu. - Jestem Yoru no Kage, możesz mi mówić Kage! To ja cię dalej poprowadzę! Kage była pięcioogoniastym kitsune o zielonych oczach i czarnej sierści, nie licząc białego “krawata” tuż nad przednimi łapami. Z nieznanego powdu wydała ci się dziwnie znajoma. Stopniowo poczułeś, że zaczynasz zwalniać. Wreszcie twoje stopy dotknęły... ziemi, jeśli można to tak nazwać. Wszystko wciąż wyglądało, jakby na całe otoczenie zwymiotowała tęcza, ale przynajmniej to miejsce wydawało się bardziej materialne niż sam tunel - byłeś w stanie zauważyć kontury dwojga drzwi, jednych na wprost, a drugich po twojej lewej stronie. Odczułeś też, że trudna do opisania obecność Twórcy zaczęła stopniowo zanikać. Kage odruchowo otrzepała swoje futro na przednich łapach, chociaż wątpliwe było, by coś tak nierealnego jak tunel czasu mogło zawierać pył. -Nie jesteśmy już w tunelu czasu, ale nie dotarliśmy też na Gasheine. Wygląda na to, że siedzimy w Szczelinie Czasu. Wyjście powinno być gdzieś w pobliżu. - na twarzy kitsune pojawił się wyraz zadumy, ale szybko zastąpiony został szerokim uśmiechem. - Mam parę spraw do załatwienia, rozumiesz, obowiązki. Pojawię się gdy tylko znajdziesz wyjście. Tylko uważaj, w tym miejscu łatwo się zgubić. Ciao! Lisica pomachała na pożegnanie łapą i... to nie była teleportacja, tego jesteś pewien. Po prostu w jednej chwili Kage siedziała obok ciebie, a w następnej stopniowo rozpłynęła się, jak niskobudżetowy Znikający Kot. Jan de Franca pokręcił jedynie głową, lecz mimo to spojrzał na parę drzwi. Nadeszła pora by naprawdę dotrzeć na Gasheine.
_________________ Rrauu hau hou grrao Hauhaure (hau.
Mówię poprawnie po Hauhasku ).
Tym kolorem prowadzę walkę admina ze złem. "Wszyscy jestescie moimi dziubaskami ^^" <- Ten cytat zawsze poprawia mi humor, Api.
N, 5 lis 2017, 15:39
Z. Art
Żaba
Dołączył(a): Pt, 23 kwi 2010, 17:40Posty: 1641Lokalizacja: student
Naklejki: 5
Re: Cesarskie RPG - Rozdział I: Zew Gasheine
Złoto , jęknął Jakub Blumsztajn i pogramolił się w kierunku drzwi. Nie był pewien, jak długa przeprawa go czeka, ale postanowił mimo wszystko przejść labirynt bez zadawania zbędnych pytań. Umbravorxa nie warto pytać.
_________________ – Dostojewski umarł – powiedziała obywatelka, ale jakoś niezbyt pewnie. – Protestuję! – gorąco zawołał Behemot. – Dostojewski jest nieśmiertelny! Mistrz i Małgorzata <3Moderuję na pąsowo bo mogę.
N, 5 lis 2017, 15:50
bot
Komiksowy Artysta
Dołączył(a): Cz, 8 gru 2005, 18:55Posty: 1193Lokalizacja: Polska Inteligencja:-∞ Szybkość:0
Naklejki: 4
Re: Cesarskie RPG - Rozdział I: Zew Gasheine
Von Kartoffel postanowił trochę pokancerować pazurami materace na ścianach. Kiedy skończył sprawdził drzwi z klamką. Właściwie to pomyślał żeby ją sobie zabrać gdyż nie mógł się już doczekać lootowania. Generalnie był kontent, co mogą zrobić kotu szczury? Przynajmniej nie było nic o piramidogłowych, sejfogłowych, czy też innych maszkaronach zamieszkujących podobne przybytki.
_________________ Nobody expects the Spanish Inquisition!
The One Who Disturbs So Terribly...
Jeśli zobaczysz pomarańcz śmierci w swoim poście - strzeż się!
N, 5 lis 2017, 17:17
Czarnoksieznik
Mistrz Administracyjnej Magii
Dołączył(a): So, 24 sty 2009, 15:23Posty: 1751Lokalizacja: z Angmaru
Naklejki: 17
Re: Cesarskie RPG - Rozdział I: Zew Gasheine
Kochi rozejrzał się. W głowie miał pustkę, nie mógł przypomnieć sobie nawet najprostszych zaklęć. Zniknął też gdzieś okuty stalą kostur, którego zwykł używać jako broni. Nie miał przy sobie nic.-Czy każesz starcowi wyzbyć się jedynej podpory, pani? - spytał z żalem. Wiedział, że tytanka nie nabierze się na bajeczkę o zmęczonym życiem staruszku - ale zdecydowanie nie uśmiechało mu się przedzierać przez ruiny bez broni i bez zaklęć i miał cichą nadzieję, że nie zostanie na to skazany. Rozejrzał się po pomieszczeniu. Wyglądało na kaplicę - rozsądek podpowiadał, że najszybsza droga do wyjścia prowadzi przez środkowe, zachodnie drzwi. W tamtą też stronę ruszył kitsune, nie czekając i nie licząc na odpowiedź Culinae. Rozważał przez chwilę spytanie jej o drogę przez katakumby - szybko dotarło jednak do niego, że magia wyspy powodująca ciągłe zmiany we wszelkiego rodzaju lochach z pewnością dotyczy także i tych ruin.[Neko no Kochi rusza w kierunku zachodniego wyjścia]
_________________ Głupcze! Żaden śmiertelny mąż nie jest w stanie mnie zabić! Teraz GIŃ! Jeśli widzisz ten kolor, uważaj - administrator ma Cię na celowniku.
N, 5 lis 2017, 18:02
Pan Kreton Dykta 10
Bardzo Stary Norman
Dołączył(a): Pt, 8 sty 2016, 20:15Posty: 743Lokalizacja: Świat Rur
Naklejki: 5
Re: Cesarskie RPG - Rozdział I: Zew Gasheine
Besheb wstał, i otrząsnął się po spotkaniu ze swoim patronem. Wieczny Mrok zawsze sprawiał, że demon potrafił się naprawdę przestraszyć. Otrzepał czarne ciało z kurzu, i jeszcze raz dokładnie rozejrzał się po dość małym, ciemnym pomieszczeniu. Od razu jego uwagę przykuły stare drzwi, widać że nikt ich nie używał od lat. Podszedł do nich, i spróbował je otworzyć. Jeśli się nie uda, spróbuję mocniej. Gdyby drzwi nie ustąpiły Besheb rozejrzyj się za czymś, co mogło by się przydać w pokoju.
_________________
Bardzo milo mi sie wspolpracowalo, ale wierze, ze PKD bedzie wykonywal moje obowiazki lepiej i z gramem mlodzienczego wigoru [...] i mianowac Pana Kretona Dykte na swojego nastepce, samemu przechodzac do Rady Medrcow ~Traktor, 31.05.2019 23:58
Pn, 6 lis 2017, 16:46
mysliwy112
Roz-krecony
Dołączył(a): Śr, 9 sie 2017, 17:28Posty: 165
Naklejki: 0
Re: Cesarskie RPG - Rozdział I: Zew Gasheine
Jan de Franca stał jeszcze przez chwilę w jednym miejscu. Musiał pozbierać myśli. Mimo że już zakończył spotkanie z Twórcą, to ciągle nie mógł wyjść z podziwu do jego sposobu wyrażania się. Sposobu nie skrępowanego żadnym językiem. W jednej chwili tytan zyskał wielki szacunek w oczach Jana. Kończąc przemyślenia ruszył w stronę lewych drzwi obiecując sobie, że kiedyś nauczy się kontaktować w podobny sposób.
Pn, 6 lis 2017, 17:24
Kretes102
Poznaniak Nieszczelny
Dołączył(a): Wt, 24 lip 2012, 11:47Posty: 2434Lokalizacja: Poznań, Rzeczpospolita Polska
Naklejki: 17
Re: Cesarskie RPG - Rozdział I: Zew Gasheine
Verlet poczuł się nieco skrępowany, gdyż poczuł się jak w szpitalu psychiatrycznym - tak też pomyślał sobie od samego początku - biały pokój (prawie że) bez wyjścia, a ściany pokryte jakimiś inskrypcjami.Drogi Patronie. - zagaił Zung. - Mógłbyś mi wytłumaczyć, co przedstawiają dane inskrypcje? Jestem bardzo zainteresowany i ponadto zaniepokojony tymi tajemniczymi malunkami. Kto i kiedy je wykonał? - zakończył pełen wątpliwości elf.
_________________ Co ja będę się rozpisywał, zapraszam:
"Reksio i Kretes: "Skarb Umuritu" [KOMIKS] - czyli, dlaczego Kretes zasłania dymkiem innych kolegów oraz gdzie znajduje się skarb Umuritu.
Ten kolor należy do Administratora dbającego o czystość i walczącego ze złem. Lepiej zacznij się zastanawiać nad sobą, kiedy ujrzysz ten kolor w swoim poście
Pn, 6 lis 2017, 17:56
nieznany
Mistrz Gry
Dołączył(a): Śr, 21 sty 2009, 17:53Posty: 2045Lokalizacja: Uniwersum Kreacji
Naklejki: 4
Re: Cesarskie RPG - Rozdział I: Zew Gasheine
SESJA #2, 11.11.2017
Neko no Kochi, Dioshun, Podziemia Świątyni Culinae, pokój 6 Kochi nie spodziewał się odpowiedzi, toteż nie rozczarował się, gdy na odchodnym otrzymał jedynie prychnięcie. Widmo Culinae zniknęło zanim jeszcze dotarł do drzwi. Za nimi Kochi odkrył korytarz, który natychmiast skręcił w lewo, a po chwili znów na zachód i ponownie na południe. Kitsune zmrużył oczy - na końcu korytarza ujrzał pozbawione drzwi wejście do jakiejś komnaty. Z dużą dozą ostrożności mag wszedł do środka. Korytarz, którym przyszedł, zaczynał się w samym środku północnej ściany. W północno-wschodnim rogu było przejście do korytarza prowadzącego na wschód I zachód. We wschodniej i zachodniej ścianie komnaty były drzwi prowadzące w nieznanym kierunku. A na samym środku komnaty, na szczycie kupy gruzów, stała straszliwa kreatura, która natychmiast utknęła w starzejęcym się lisie wszystkie swoje ślepia. Efekt zastraszenia popsuł nieco fakt, że potwór właśnie grał w mahjonga.WALKA! Bartłomiej Szkot, Travidia, Katakumby Travidii, korytarz Kościej, jeśli się obraził z racji bycia zignorowanym, nie dał tego po sobie poznać i powoli dziwna obecność tytana w twoim umyśle zniknęła. Korytarz, w którym się znalazłeś, bardzo szybko zakręcił na północ, a następnie na wschód. Kilka kroków po tym zakręcie znalazłeś się w małej rozterce - korytarz biegnął dalej, ale po twojej lewej stronie zauważyłeś drzwi. Zza nich co chwila dobiegało dziwne stuknięcie, jakby ktoś pukał o coś kawałkiem drewna.Von Kartoffel, Al-Kazaan, Szpital Imienia Sióstr Obłędu, Oddział Zamknięty, pokój 9 Udało ci się nie tylko otworzyć drzwi, ale również i przy okazji oderwać klamkę. Twoi przodkowie muszą być dumni.Otrzymujesz Klamkę. Rakshasa wzruszył ramionami i dziarsko wkroczył w korytarz za uszkodzonymi drzwiami. Prowadził on na południe (ciekawe swoją drogą, jak bohaterowie zawsze mogą powiedzieć, w którą stronę jest południe w lochu?) i kończył się drzwiami prowadzącymi na wschód. Jako że Von Kartoffel nie potrafił przechodzić przez ściany, te drzwi również zostały otwarte. Pokój przed jego oczami nie był niczym wyjątkowym. Trochę śmieci tu i tam, jakieś szmaty pod ścianami, drzwi w północno-wschodnim kącie. Ku jego zdumieniu jedna ze szmat nagle uniosła się z podłogi i Von Kartoffel zidentyfikował ją jako niskiej jakości kaftan bezpieczeństwa. Nawiedzony kaftan bezpieczeństwa.WALKA! Effectrix, Gaslum, Zapomniana kaplica Fictiona, korytarz Ledwo opuściłaś pokój, a już nie jesteś pewna, gdzie teraz iść - po lewej widzisz długi korytarz kończący się drzwiami, a tuż przed sobą masz łuk prowadzący do jakiegoś pomieszczenia na północ stąd. Z miejsca, w którym stoisz, widzisz samotną skrzynię na środku komnaty, ale niewiele więcej.Verlet Zung, pole 192, Pradawne Audytorium Ciszy, pokój 11 Inskrypcje te to w większości przypadków stare przepowiednie, wyryte przez moje sługi w dawnych czasach, choć zdarzają się wyjątki. O tam, w kącie, jest na przykład wyryte coś, czego znaczenia nie rozumiem i co na pewno nie jest przepowiednią: trzy kolejne litery L, a poniżej “do szefa L, P, L, prosto“. A tam z kolei jest narysowane coś, co przypomina... Głos Vidira zamilkł na chwilę, zanim ponownie zabrzmiał, tym razem z nutą irytacji w głosie. Przepraszam na chwilę, właśnie odkryłem, że duch jednego z moich sług powinien otrzymać dodatkowy stos dokumentów do przełożenia na język szambolański. Ufam, że poradzisz sobie dalej. Subtelna obecność tytana w twoim umyśle stopniowo zniknęła i znalazłeś się całkiem sam.Besheb, pole 270, Otchłanie Świątyni Mroku, korytarz Na szczęście dla ciebie Mroczny uznał, iż twoja przyszła działalność na Gasheine była ważniejsza od uciechy płynącej z zakończenia twojego życia - drzwi otworzyły się bez problemu. Tunel, w którym się znalazłeś, przyprawił cię o mały zawrót głowy - prowadził kolejno na zachód, północ, znowu zachód, południe, wschód, północ, jeszcze raz zachód... i tu się zawachałeś. Tak, korytarz prowadził dalej, ale po twojej prawej stronie były drzwi. Słychać było z tej strony dziwne piszczenie.Jakub Blumsztajn, pole 116, Labirynt Umbravorxa, pokój 4 Otwarcie drzwi ujawniło przed tobą prostokątną, uwaloną śmieciami salę. We wschodniej ścianie były kolejne drzwi, a w południowo-zachodnim rogu zauważyłeś wejście do korytarza, którego przeznaczenie ukrywał zakręt. Twój krasnoludzki zmysł nagle ci zakomunikował, że gdzieś tu w ciemności jest ukryty skarb. Natychmiast zabrałeś się do szukania - aczkolwiek wspomniane skarby nie zawsze są imponujące, to zawsze coś, a prawdziwy krasnolud nigdy nie ominie szansy wzbogacenia się. Po chwili udało ci się wydobyć niewielką skrzynkę spod stosu plugastwa.Otrzymujesz Kości. Otrzymujesz 4 Strzały. Otrzymujesz Kapelusz nadgryziony przez mole. Jan de Franca, pole 280, Szczelina Czasu, korytarz Natychmiast po wyjściu z pokoju znalazłeś się na rozdrożu. Jedna droga prowadziła na północ - idąc w tą stronę dotarłbyś do drzwi przy tamtym korytarzu albo mógłbyś kontynuować dalej, cokolwiek jest za zakrętem. Druga droga prowadziła na zachód i również dalszy widok blokował zakręt. Nie licząc szumu piasku czasu panowała głucha cisza.
_________________ Rrauu hau hou grrao Hauhaure (hau.
Mówię poprawnie po Hauhasku ).
Tym kolorem prowadzę walkę admina ze złem. "Wszyscy jestescie moimi dziubaskami ^^" <- Ten cytat zawsze poprawia mi humor, Api.
So, 11 lis 2017, 17:00
Pan Kreton Dykta 10
Bardzo Stary Norman
Dołączył(a): Pt, 8 sty 2016, 20:15Posty: 743Lokalizacja: Świat Rur
Naklejki: 5
Re: Cesarskie RPG - Rozdział I: Zew Gasheine
Dużo korytarzy. Co może się w nich kryć? Czarny demon dość długo zastanawiałam się, co ma w tej sytuacji zrobić. Usłyszał bardzo dziwne dźwięki z drzwi po prawej stronie, które przykuły jego uwagę. Po krótkim zastanowieniu Besheb podszedł do nich, i pociągną za klamkę. Zaraz się okaże, co jest po drugiej stronie.
_________________
Bardzo milo mi sie wspolpracowalo, ale wierze, ze PKD bedzie wykonywal moje obowiazki lepiej i z gramem mlodzienczego wigoru [...] i mianowac Pana Kretona Dykte na swojego nastepce, samemu przechodzac do Rady Medrcow ~Traktor, 31.05.2019 23:58
So, 11 lis 2017, 18:00
Czarnoksieznik
Mistrz Administracyjnej Magii
Dołączył(a): So, 24 sty 2009, 15:23Posty: 1751Lokalizacja: z Angmaru
Naklejki: 17
Re: Cesarskie RPG - Rozdział I: Zew Gasheine
Kochi powoli zsunął się ze zwłok Pahjonga, po czym podszedł do stosu gruzu i wsunął kostki do mahjonga do kieszeni.-Skoro i tak nie będą mu już potrzebne... Po chwili wahania skierował się północno-wschodnim korytarzem, a następnie na zachód.
_________________ Głupcze! Żaden śmiertelny mąż nie jest w stanie mnie zabić! Teraz GIŃ! Jeśli widzisz ten kolor, uważaj - administrator ma Cię na celowniku.
N, 12 lis 2017, 14:07
bot
Komiksowy Artysta
Dołączył(a): Cz, 8 gru 2005, 18:55Posty: 1193Lokalizacja: Polska Inteligencja:-∞ Szybkość:0
Naklejki: 4
Re: Cesarskie RPG - Rozdział I: Zew Gasheine
Von Kartoffel zabrał swój łup że zmasakrowanego nawiedzonego przedmiotu użytku specjalistycznego. Zdecydował się przejść przez jedyne w pokoju drzwi w północno-wschodnim kącie. Przy okazji spróbował wyjąć z nich klamkę.
_________________ Nobody expects the Spanish Inquisition!
The One Who Disturbs So Terribly...
Jeśli zobaczysz pomarańcz śmierci w swoim poście - strzeż się!
N, 12 lis 2017, 15:02
mysliwy112
Roz-krecony
Dołączył(a): Śr, 9 sie 2017, 17:28Posty: 165
Naklejki: 0
Re: Cesarskie RPG - Rozdział I: Zew Gasheine
Jan wsłuchując się w odgłos piasku czasu ruszył spokojnym krokiem na zachód. Gdy zbliżył się do zakrętu nie ufając panującej ciszy ostrożnie, gotowy do zrobienia uniku wychylił głowę zza rogu, żeby zobaczyć co się znajduje dalej.
_________________ Jejku zapraszam
https://github.com/mysliwy112
Pt, 17 lis 2017, 16:08
nieznany
Mistrz Gry
Dołączył(a): Śr, 21 sty 2009, 17:53Posty: 2045Lokalizacja: Uniwersum Kreacji
Naklejki: 4
Re: Cesarskie RPG - Rozdział I: Zew Gasheine
SESJA 3, 19.11.2017
Neko no Kochi, Dioshun, Podziemia Świątyni Culinae, pokój 10 Korytarz, jak się okazało, nie prowadził zbyt długo w kierunku zachodnim - niemal natychmiast skręcił na północ, a jakiś czas później na wschód. Na samym końcu było widać wejście do komnaty, z widocznymi po przeciwnej stronie pokoju drzwiami. Tuż przed wejściem do środka usłyszałeś dziwne skrobanie. Kochi, będąc kitsune, rozpoznał je jako dźwięk, który wydają za długie pazury na kamiennej posadzce. Mag sprężył się, gotowy do walki na śmierć i życie, na pewno nie po raz ostatni. Dobrze, że jedyną dobrą stroną jego sytuacji była zapewniona przez Culinae nieskończoność powrotów z zaświatów. Lis wpadł do pokoju... i niemalże parsknął śmiechem na widok przeciwnika. Cóż. Jeśli nie znajdzie zbyt szybko wyjścia, to przynajmniej nie będzie się musiał martwić o brak jedzenia, nawet jeśli będzie okropne.Walka! Bartłomiej Szkot, Travidia, Katakumby Travidii, korytarz Po krótkim marszu korytarzem, który w pewnym momencie skręcił na południe, dotarłeś do kolejnego wejścia do pokoju, tym razem bez drzwi. Sądząc po cichym skrobaniu gdzieś poza polem widzenia coś się tam czaiło, ale z miejsca, w którym stałeś, widać też było skrzynkę, być może z czymś przydatnym. Widziałeś też, że korytarz, którym do tej pory szedłeś, kończył się wejściem do innego pokoju, ale byłeś za daleko, by ocenić, co może zawierać. Czas wybrać, do której komnaty wejdziesz.Von Kartoffel, Al-Kazaan, Szpital Imienia Sióstr Obłędu, Oddział Zamknięty, pokój 1 Bez większego trudu udało ci się wyrwać klamkę... razem z kawałkiem drzwi. Jak długo ten oddział był zamknięty?Otrzymujesz Klamkę. Ten mały akt agresji wobec przedmiotu nieożywionego został nagrodzony dostępem do kolejnego korytarza, który, pomimo kilkunastu zakrętów, generalnie prowadził na północ. Koniec końców Von Kartoffel dotarł przed kolejne drzwi. Rakshasa chwycił za klamkę i przygotował się do powiększenia kolekcji. Drzwi natychmiast wyrżnęły go w nos gdy zostały gwałtownie otwarte z drugiej strony.Walka! Effectrix, Gaslum, Zapomniana kaplica Fictiona, pokój 9 Tak, tak, do zobaczenia. Teraz wybacz, muszę się skontaktować z Namiestnikiem, odpowiedział Fiction, po czym tytan zaczął coś mamrotać o numerze psychicznym I taryfach międzywymiarowych, stopniowo mówiąc coraz ciszej, aż jego głos całkiem zniknął. Effectrix wkroczyła do pokoju i rozejrzała się, w pierwszej kolejności sprawdzając, czy nie było tu jakiejś podłej poczwary, która miała na tyle inteligencji, by użyć skrzyni jako przynęty. Ku jej uldze niczego takiego tu nie było... albo po prostu potwór był niewidzialny, to też możliwe. Nie licząc korytarza, z którego przyszła, z komnaty dało się wyjść na trzy sposoby - drzwi znajdowały się w północnej ścianie (stamtąd też dobiegał dziwny dźwięk, jakby łopot skrzydeł), południowym rogu zachodniej ściany i wschodnim krańcu południowej ściany. Nie osiadając na laurach demonica zbliżyła się do skrzyni. W ostatniej chwili udało jej się zauważyć niewielką szparę w podłodze i natychmiast cofnęła się, tuż przed tym, jak przed nią otwarła się zapadnia, prowadząca prosto do jamy pełnej kolców. Odetchnęła głęboko - prawie otrzymała darmową kąpiel w legowisku jeży. Effectrix obeszła pułapkę na około I bez żadnych dalszych trudności otworzyła skrzynię. Zawartość była w sumie niczego sobie, biorąc pod uwagę jej zerowy budżet.Otrzymujesz Prosty nóż. Otrzymujesz 53 C. Verlet Zung BRAK ODPOWIEDZI. Besheb, pole 270, Otchłanie Świątyni Mroku, pokój 5 W pokoju, do którego wszedłeś, było bardzo ciemno, co zresztą nie było niczym dziwnym, jeśli uwzględnić, komu to miejsce było poświęcone. W południowo-zachodnim rogu pokoju były drzwi. Poza tym pokój był pusty... nie, nie całkiem pusty. Nagły ruch pod sufitem zaalarmował cię o obecności wrogiej ci istoty.Walka! Jakub Blumsztajn BRAK ODPOWIEDZI. Jan de Franca, pole 280, Szczelina Czasu, korytarz Spodziewałeś się najgorszego i ku twojej grozie faktycznie spotkało cię najgorsze... rozczarowanie! Ech, ten korytarz jedynie kontynuował trochę na południe, a potem na wschód. W ten sposób dotarłeś do kolejnego rozwidlenia. Jeden korytarz prowadzi na północ, a drugi dalej na wschód, przy czym oba w pewnym momencie zakręcają, nie pozwalając ci ujrzeć drugiego końca.
_________________ Rrauu hau hou grrao Hauhaure (hau.
Mówię poprawnie po Hauhasku ).
Tym kolorem prowadzę walkę admina ze złem. "Wszyscy jestescie moimi dziubaskami ^^" <- Ten cytat zawsze poprawia mi humor, Api.
N, 19 lis 2017, 13:48
Kretes102
Poznaniak Nieszczelny
Dołączył(a): Wt, 24 lip 2012, 11:47Posty: 2434Lokalizacja: Poznań, Rzeczpospolita Polska
Naklejki: 17
Re: Cesarskie RPG - Rozdział I: Zew Gasheine
Verlet Zung zastanowił się przez chwilę co może oznaczać L, P, L - może to słowo "idź"? Jednak nie chciał już nad tym ślęczeć, gdyż miał już zbyt dużo na głowie, toteż postanowił wyjść z pomieszczenia i zbadać okolicę. Miał nadzieję, że znajdzie tu kogoś, kto chętnie mu pokaże ten cały kompleks budowlano-architektoniczny, czy tam zwał jak zwał. [Zung wyszedł z "archiwum" i poszedł dalej w poszukiwaniu pomocnej duszy]
_________________ Co ja będę się rozpisywał, zapraszam:
"Reksio i Kretes: "Skarb Umuritu" [KOMIKS] - czyli, dlaczego Kretes zasłania dymkiem innych kolegów oraz gdzie znajduje się skarb Umuritu.
Ten kolor należy do Administratora dbającego o czystość i walczącego ze złem. Lepiej zacznij się zastanawiać nad sobą, kiedy ujrzysz ten kolor w swoim poście
Pn, 20 lis 2017, 16:14
Czarnoksieznik
Mistrz Administracyjnej Magii
Dołączył(a): So, 24 sty 2009, 15:23Posty: 1751Lokalizacja: z Angmaru
Naklejki: 17
Re: Cesarskie RPG - Rozdział I: Zew Gasheine
Kochi nie zaszczycił nawet martwej już chwilowej niedogodności spojrzeniem i ruszył dalej, kierując się w jedyną możliwą stronę - do drzwi na drugim końcu komnaty. Miał niejasne przeczucie, że gdzieś w tej właśnie pozornie pustej komnacie znajduje się jakaś pułapka, toteż patrzył pod nogi, trzymał się z dala od ścian i co chwila zerkał na sufit.
_________________ Głupcze! Żaden śmiertelny mąż nie jest w stanie mnie zabić! Teraz GIŃ! Jeśli widzisz ten kolor, uważaj - administrator ma Cię na celowniku.
Cz, 23 lis 2017, 13:59
Kto przegląda forum
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość
Nie możesz rozpoczynać nowych wątkówNie możesz odpowiadać w wątkachNie możesz edytować swoich postówNie możesz usuwać swoich postówNie możesz dodawać załączników