Czarodziej nigdy się nie spóźnia. Zapamiętaj to, młody hobbicie.
Czyżbyś miał ochotę na przygodę? Nie? No trudno.
Może mnie kojarzysz. Gandart Biały. Tak, to ja robiłem te fajne sztuczne ognie. Nie, nie jestem czarodziejem. Jestem jednym z Istarich... jestem Valarem. Czyli że tak powiem aniołem. Razem z czteroma innymi - Sarumanem (tfu!), Radagastem i takimi dwoma niebieskimi co na wschód wyruszyli i słuch po nich zaginął - zostałem wysłany do Śródziemia, żeby pomóc mieszkańcom w walce z Sauronem.
To ja wyciągnąłem Bilba na przygodę. Dzięki niej zginął Smaug.
To ja dowodziłem Drużyną Pierścienia. Zabiłem ostatniego Barłoga, ale sam zginąłem.
Mandos - Valar zajmujący się zmarłymi - ożywił mnie, gdyż moja misja się jeszcze nie skończyła. W ten sposób z Gandarta Szarego stałem się Gandartem Białym.
Tak, walczyłem w Wojnie o Pierścień. Brałem udział w Obronie Minas Tirith.
Po paru latach odpłynąłem Za Morze - do Valinoru.
Dlaczego wróciłem? Bo tak mi się chciało. Po prostu. Ale to tylko na chwilę.
Przyjmij ode mnie opis mojej walki z Barłogiem.
Żegnaj, młody hobbicie.