|
|
Teraz jest Śr, 25 gru 2024, 18:27
|
Autor |
Wiadomość |
Dawid6
Bezpieczeństwo Forum
Dołączył(a): So, 7 lis 2009, 14:12 Posty: 2174 Lokalizacja: Koło komputera xD
Naklejki: 7
|
Re: Rozgrywka
Potwierdzam również. Avek właśnie zmieniam ;/
_________________Przejrzyj moje okołoreksiowe projekty na GitHubie!Pozdrawiam wielu nieaktywnych użytkowników, wszystkich wciąż wchodzących oraz Playboiia, bo zawsze się żali, że go nie ma w moim podpisie. III miejsce w konkursie halloweenowym 2011, I miejsce w konkursie rocznicowym 2015Tym kolorem moderuję.
|
N, 31 lip 2016, 20:20 |
|
|
Autor8
Lord Protektor
Dołączył(a): N, 7 kwi 2013, 13:22 Posty: 2166
Naklejki: 100
|
Re: Rozgrywka
ej, to potwierdzam dalsze grieł
|
Pn, 1 sie 2016, 11:46 |
|
|
Kreton Polski
Bywalec Nory
Dołączył(a): N, 28 lut 2016, 20:06 Posty: 81 Lokalizacja: Wiocha pod Warszawą
Naklejki: 0
|
Re: Rozgrywka
Dobra to ja gram jako Marty McFly i mieszkam w Lavender City. Prosze fajny starter
_________________ Niech ktoś kupi licencję i robi gry a nie tylko mówi że robi
|
N, 7 sie 2016, 22:44 |
|
|
Alysia
Postrach Siedmiu Mórz
Dołączył(a): Wt, 11 lis 2014, 12:26 Posty: 239
Naklejki: 0
|
Re: Rozgrywka
Bodzio Bodziszkowaty: Razem z Carmen udało Ci się pokonać Vincenta White. Dołączyłeś do grupy ludzi, którzy zebrali się przed gymem.
Dove Gołomp: Wciąż masz Dead Enda.
Black Kage: Wszystko uregulowane. Czekasz na coś, ale nie jesteś pewien na co. Podchodzi do Ciebie tajemniczy trener, który przedstawia się jako Mietek Placek. Chce z Tobą walczyć. Następuje Dead End.
Mietek Placek: Pojawiasz się przed gymem w Saffron City. Patrzysz na swoje odznaki. Jest ich pięć. Zastanawiasz się chwilę dlaczego i miewasz przy tym niemałe myśli samobójcze, ale w końcu dochodzisz do wniosku, że jednak pokonałeś tutejszego lidera. W geście zwycięstwa, chcesz z kimś powalczyć. Podchodzisz do Black'a Kage i proponujesz mu pojedynek. Następuje Dead End.
Marty McFly: Pojawiasz się przed gymem w Lavender i widzisz tam niemałe zbiorowisko trenerów.
|
Cz, 11 sie 2016, 19:52 |
|
|
Alysia
Postrach Siedmiu Mórz
Dołączył(a): Wt, 11 lis 2014, 12:26 Posty: 239
Naklejki: 0
|
Re: Rozgrywka
Pod Boltavin docierają: Black, Dove, Mietek, Bodzio, Pink, Barack, Carmen, Archie, Destiny, Lexa, Harper, Vincent, Artie, Salvatore, Elena. Harper Hussain zgromadził armię trenerów, którzy mają pomóc w uwolnieniu miasta jego ukochanej spod rąk Resurrection team
Do miejsca swojej destynacji docieracie dopiero po kilku godzinach drogi. Boltvain City, największe miasto w regionie Kanto, okupowane jest przez członków Resurrection Team. Harper nie mylił się, zostaliście wysłani na prawdziwą wojnę. Przeciwników nie jest dziesięciu, stu, tylko… kilka tysięcy. Ludzie w czarnych kostiumach, zdają się trwać w jakimś dziwnym, niewytłumaczalnym transie. Wszyscy, jak jeden mąż, powtarzają bez przerwy słowo „resurrection”. Sytuacja wyraźnie przerasta was wszystkich. - Voltenstein planuje coś większego. Ewidentnie. – stwierdza Artie. - No co Ty nie powiesz, jełopie – odpowiada mu Harper. – Tysiące jakichś dziadów… przeciwko naszej piętnastce?! Przecież to jest… niemożliwe! - Doprawdy? – Vincent uśmiecha się pod nosem. - Chyba nie chcesz… ich wszystkich…. Wyrżnąć Arceusem? - a mamy jakieś inne wyjście? - Pewnie, że tak. Salvatore ma czarną mega rayquazę. Jej ataki chyba również należą do tych… bolesnych. - Czy na potrzeby wojny możemy pozbywać się cywili? – do rozmowy wtrąca się Elena. - Moim zdaniem powinniśmy znaleźć inny sposób... – mówi Lexa.
Rozpoczyna się Dead End. Dwoje trenerów powinno coś zasugerować/zaproponować.
|
Wt, 30 sie 2016, 11:29 |
|
|
Czarnoksieznik
Mistrz Administracyjnej Magii
Dołączył(a): So, 24 sty 2009, 15:23 Posty: 1751 Lokalizacja: z Angmaru
Naklejki: 17
|
Re: Rozgrywka
Black zastanowił się. Spośród trzynastu stworków miał przy sobie Bestię, Piranię, Champę, Eukaliptusa, Alladyna oraz Golluma. Nie była to drużyna dostosowana do infiltracji - a pewne było, że w tej sytuacji jest to jedyne wyjście. Gdyby mógł, cofnąłby się i podjął Uszatkę - znany z cichego lotu ptak nadałby się bardzo dobrze do tego zadania. Ale to odpadało. -Jak wygląda kwestia posiadanych przez nas Poków? - spytał krótko. Z jego obliczeń wynikało, że piętnaście osób może mieć maksymalnie 90 stworków, wątpił jednak w aż takie szczęście. -Cokolwiek zrobimy, trzeba zacząć od odbicia PokeCenter, a następnie Gymu. To kluczowe punkty - szpital oraz miejsce, gdzie prawdopodobnie przetrzymywana jest spora część zakładników. Najpierw jednak... - tu przerwał i jeszcze raz przejrzał swój team. Żadnego typu latającego. Null. Zero. Smaug, Uszatka, a nawet Killer, wszystko, co mogło oderwać się od ziemi, zostało w bazie. - ...Potrzebujemy zwiadu. Czy ktoś tu posiada jakiś typ latający? Możliwie nierzucający się w oczy. - dodał szybko, widząc, jak Artie szykuje Charizarda. -W następnej kolejności... jest ich zbyt dużo, by walczyć otwarcie, no i mają zakładników. Z tym drugim jednak możemy się łatwo uporać... Lexa. Twój Lopunny znał Dig... teraz bardzo się przyda. Kiedy tylko dostaniemy jako taki widok z góry, będziemy mogli podkopać się pod część budynków i ewakuować mieszkańców. Nie mogą pilnować wszystkich. Co dalej? Mózg Kage'a pracował na wysokich obrotach. -Powiedzieć, że mają przewagę liczebną, to mało powiedziane. Dlatego musimy to rozwiązać inaczej, niż w otwartym starciu. Powinniśmy obezwładniać trenerów, nim wystawią swoje Pokemony. Vincent, to zadanie dla ciebie i twojego Gengara. - uśmiechnął się pod nosem. Jego Pirania też będzie się mogła zabawić. -Jak już wspomniałem, zacząć powinniśmy od Centrum. To nie będzie jednak łatwe - nie byłem nigdy w Boltvain, ale Centrum znajduje się raczej... w centrum właśnie. Musimy dokonać desantu powietrznego. Ale nie wszyscy na raz. Wyślemy tam pięć osób, pozostała dziesiątka zaatakuje stąd... Dove, Mietek, Pink i Barack pod dowództwem Harpera. Tak powinno być dobrze. Czy to wszystko? Nie, została jeszcze jedna rzecz. -Jest jeszcze Voltenstein. Musimy wiedzieć, gdzie jest, i go załatwić, nim zrobi to, co chce zrobić. Salvatore i Elena - wy się tym zajmiecie. Odwrócił się jeszcze do reszty. -Pamiętajcie - są w transie, to daje nam przewagę, jednak nie możemy pozwolić im na uczciwą walkę. Trzeba ich obezwładnić... nawet... - przełknął ślinę. - ...zabić... zanim będą gotowi do obrony. To brzmi okrutnie i niesłusznie, ale stawka jest wysoka. Zakończywszy ten moment napoleońskiego geniuszu, Black powrócił na pozycję obok Destiny i przygotował się do walki. Po geniuszu napoleońskim nadszedł drugi - przebłysk geniuszu metagejmowego, który podpowiadał mu, że znając Game Mastera, i tak nikt go nie posłucha i skończy się na klasycznym "wygraj tyle a tyle walk, by kontynuować". Nie zrozumiał jednak ani słowa z tego stwierdzenia, szybko więc o nim zapomniał. -Trzymaj się blisko mnie - mruknął jeszcze do Destiny.
_________________Głupcze! Żaden śmiertelny mąż nie jest w stanie mnie zabić! Teraz GIŃ!Jeśli widzisz ten kolor, uważaj - administrator ma Cię na celowniku.
|
Wt, 30 sie 2016, 12:18 |
|
|
Dawid6
Bezpieczeństwo Forum
Dołączył(a): So, 7 lis 2009, 14:12 Posty: 2174 Lokalizacja: Koło komputera xD
Naklejki: 7
|
Re: Rozgrywka
Kirfe, właśnie pisałem coś podobnego Jaka jest pora? Dizel, mógłbyś pisać, czy jest dzień, czy noc, to jednak wpływa na decyzje - Potrzebujesz zwiadowcy, Black? Co sądzisz o tej bestii? - mówię, podrzucając w ręku ball z Noivernem (jak znam swe jełopstwo, to zaraz mi wypadnie). - Półtorametrowy nietoperek, który może usłyszeć swymi wielkimi uszyma nawet najmniejszy szmer, a za pomocą echolokacji przeskanować miasto już ze znacznej odległości? - Obezwładnianie? Idealnie! Zamrozimy niektórych, innych oślepimy, uśpimy, sparaliżujemy albo zjełopowacimy. To powinno powstrzymać ich do czasu przerwania transu. A jeśli nie, to musimy zrobić wszystko, by tę akcję przyspieszyć. Mówiąc to, wysyłam do walki Alvina potrafiącego oślepić błyskiem swych pasów oraz zjełopować atakiem Promienia Konfuzji. Zgodnie z planem Czarnego, lecę z Mietkiem, Pink, Barrackiem i naj liderem do PC. Jeśli potrzeba do tego jakiegoś w miarę zdolnego do lotu poka, czekam na powrót Noiverna lub wymieniam się z kimś. W końcu wiadomo, że po wymianie potworki ewoluują jak szalone.
_________________Przejrzyj moje okołoreksiowe projekty na GitHubie!Pozdrawiam wielu nieaktywnych użytkowników, wszystkich wciąż wchodzących oraz Playboiia, bo zawsze się żali, że go nie ma w moim podpisie. III miejsce w konkursie halloweenowym 2011, I miejsce w konkursie rocznicowym 2015Tym kolorem moderuję.
|
Wt, 30 sie 2016, 12:55 |
|
|
Alysia
Postrach Siedmiu Mórz
Dołączył(a): Wt, 11 lis 2014, 12:26 Posty: 239
Naklejki: 0
|
Re: Rozgrywka
Elena spojrzała na Blacka z przymrużeniem oczu i właśnie w takim stanie słuchała wypowiadanych przez niego słów. Kiedy skończył mówić swój monolog, poklepała go po przyjacielsku po ramieniu, mówiąc, że będą jeszcze z niego ludzie. Noivern wzbił się w powietrze i zlokalizował Centrum Pokemon. O dziwo - jak przystało na centrum, znajdowało się ono rzeczywiście w centrum. Mimi obrała cel i zaczęła wykopywać tunel pod miastem. Wszyscy stanęli do swoich pozycji i poinformowali się (pewnie fałszywie) o wzajemnej asekuracji. 15 osób przyjęło swoje pozycje:
Grupa atakująca od frontu: Artie Blaine Jr, Vincent White, Archie Rose, Carmen Rogers
Grupa szukająca Voltensteina: Salvatore Blade, Elena Grimes, Bodzio Bodziszkowaty
Grupa zmierzająca do PC. Black Kage Destiny Holmes Mietek Placek Dove Gołomp Lexa Valentine Harper Hussain Barrack Morgan Pink Valentine
Grupa 1: Wszyscy przechodzą do szturmu. Opętani żołnierze nie zwracają na to uwagi i wciąż powtarzają jak jeden mąż... słowo Resurrection. Szarże Constantine'a Vincenta i Dracospheare Artiego powoli przerzedzają jakże wielkie zbiorowisko przeciwników.
Grupa 2: Bodzio zastanawia się, dlaczego Black nie chciał go zabrać ze sobą. Jest mu przykro, gdyż w końcu ma mopa i przez to w drużynie pana Kage nie będzie nikogo, kto mógłby wymiatać. Zaproszony do grupy Eleny i Salvatore, zamierza zlokalizować Voltensteina. Niezbyt dobrze na zdrowie robi mu uczucie marszu wśród padających ciał.
Grupa 3: Mimi kończy swój tunel na samym środku poke center. Przewodniczący podziemnej eskapadzie Black, jako pierwszy wychodzi na powierzchnię. Dostrzega niewysoką dziewczynę z długimi blond włosami, która ewidentnie rozmyśla nad jakąś strategią. Po chwili jednak, czuje (Black) solidne uderzenie w okolicach pleców i jak długi pada na ziemię. Próbuje się ruszać, ale nie może. Kilka sekund później, uświadamia sobie, że jest zamrożony. - Kocio... Ile razy pańcia mówiła... nie zamrażać ekipy ratunkowej... - mówi dziewczyna. Black może tylko obserwować, lecz wkrótce udaje mu się dostrzec winowajcę całego zamieszania. Mocarny i ciężki Electrivire, jak gdyby nigdy nic, przechodzi sobie po jego zamrożonym ciele i lgnie do swojej trenerki. - Miauuuuu. - mówi Kocio. Po chwili z tunelu wychodzi reszta trenerów, na czele z "naj-liderem". Dziewczyna na jego widok, rzuca mu się na szyję. - Natalie, nawet nie wiesz... - Wiem, cholero. - odpowiada dziewczyna. Pojmujecie, że to właśnie liderka Boltvain, sympatia Harpera Hussaina, Natalie Saint. - nono. Uwaga wszystkich skupia się przez moment na stanie Blacka. Natalie postanawia go przeprosić za zachowanie Kocia i rozkazuje swojemu pupilkowi użyć tym razem umiejętności "Fire Punch". W ostatnim momencie jednak powstrzymuje ją Lexa, która krzyczy, że może być to niebezpieczne... - Ach, faktycznie! Hahah! Nie pomyślałam o tym! - śmieje się Natalie. Lexa nakazuje Meloettcie użyć swojej magii leczniczej. Lodowa skorupa pęka po kilku sekundach. Pytacie pannę Saint o sytuację w mieście. - A... to.... No... - Nono... - No ciekawie to nie jest. Sami chyba widzicie. - Czego oni chcą? Czy chcą nas inwigilować, zastraszyć i zniszczyć?! - pyta Black. - Są tam rasiści? - pyta Barrack. - A może jakieś nimfomanki? - pyta Dove. - Nie znam dobrze Resurrection, ale jak wszystkim dobrze wiadomo - no wariaci to są. Chcecie szczegółów, mojej relacji, ale no co ja wam powiem... Siedziałam sobie jak zwykle w gymie, czekając na jakichś śmieszków, którzy śmią zwać się trenerami pokemon, ale nikogo nie było. Więc no co no, wyszłam na zewnątrz. A tutaj patrzę - szok i niedowierzanie. Okazuje się, że jednak jest noc. Myślę sobie, no zasiedziałam się kurczę w tym gymie, ale po chwili patrzę na zegarek i co? 15! Dziwię się. Wszyscy by się zdziwili, Harper też by się zdziwił, no wiecie jak to jest. No dziwne, to nie dzieje się zwykle. Patrzę dalej, a tutaj jak spod ziemi, wyrasta masa dziwnych ludzi. Z każdą sekundą robi ich się coraz więcej. Przez chwilę myślę, że to trenerzy, którzy przyszli się ze mną zmierzyć i normalnie aż trafia mnie szlag. Dopiero później uświadamiam sobie, że tak naprawdę wszyscy stoją w jednym miejscu i cały czas powtarzają tylko jedno słowo. Nie wiedząc co robić, weszłam sobie do centrum pokemon i się zabarykadowałam. Resztę… historii znacie. Dead End trwa dalej. Dwoje trenerów powinno coś zasugerować/zaproponować.
|
Pt, 2 wrz 2016, 16:14 |
|
|
Czarnoksieznik
Mistrz Administracyjnej Magii
Dołączył(a): So, 24 sty 2009, 15:23 Posty: 1751 Lokalizacja: z Angmaru
Naklejki: 17
|
Re: Rozgrywka
Black zastanawiał się chwilę, skąd tu się w sumie wziął. Jego plan zakładał, że będzie atakował od frontu. No ale nic, za późno już, żeby się wycofać. -Dobra, to chyba kontynuujemy wprowadzanie naszego planu. Jest ich kilka tysięcy, musimy... ekhem... skosić ich wszystkich. Po prostu... zamrażamy, paraliżujemy, usypiamy albo wiążemy wszystko w zasięgu wzroku. - to powiedziawszy, wypuścił te stworki, które mogły się przydać w tym zadaniu: Champę oraz Piranię. - A, i w sumie powinniśmy też ewakuować zakładników... ci, którzy nie mają nic nadającego się do koszenia, powinni się tym zająć.
_________________Głupcze! Żaden śmiertelny mąż nie jest w stanie mnie zabić! Teraz GIŃ!Jeśli widzisz ten kolor, uważaj - administrator ma Cię na celowniku.
|
Pt, 2 wrz 2016, 17:32 |
|
|
Autor8
Lord Protektor
Dołączył(a): N, 7 kwi 2013, 13:22 Posty: 2166
Naklejki: 100
|
Re: Rozgrywka
Bodzio postanawia trochę posprzątać ten bałagan. W końcu jest profesjonalnym woźnym, skończył najlepsze szkoły dla woźnych, tj. studia humanistyczne i to nawet doktoraty. (XDDDDDD - tu byłem, Dizel) Kiedy już trochę tu posprząta, to zaczyna proponować swe usługi sprzątające wszystkim napotkanym osobom. Liczy, że któraś powie mu, gdzie ten cały Voltenstein jest.
|
Pt, 2 wrz 2016, 19:52 |
|
|
Dawid6
Bezpieczeństwo Forum
Dołączył(a): So, 7 lis 2009, 14:12 Posty: 2174 Lokalizacja: Koło komputera xD
Naklejki: 7
|
Re: Rozgrywka
Szukam gymu. Wszyscy wiedzą, że różni osobnicy typu bad-rzyć kochają przesiadywać w gymach. Na pewno będzie tam ten Wolfen.... Voltenstein. Wyciągam Nietopyrza i proszę go o zlokalizowanie sali tego miasta. Wyciągam też Alvina oraz Żabola i używam ich umiejętności, by paraliżować, oślepiać, a także ujełapiać członków TR po drodze do gymu.
_________________Przejrzyj moje okołoreksiowe projekty na GitHubie!Pozdrawiam wielu nieaktywnych użytkowników, wszystkich wciąż wchodzących oraz Playboiia, bo zawsze się żali, że go nie ma w moim podpisie. III miejsce w konkursie halloweenowym 2011, I miejsce w konkursie rocznicowym 2015Tym kolorem moderuję.
|
Pt, 2 wrz 2016, 20:11 |
|
|
Alysia
Postrach Siedmiu Mórz
Dołączył(a): Wt, 11 lis 2014, 12:26 Posty: 239
Naklejki: 0
|
Re: Rozgrywka
Wszystko dzieje się w tym samym czasie:
Grupa 1,2: Resurrection Team w jednym momencie wychodzi z transu. Vincent, Artie, Archie i Carmen znajdują się w nieco trudniejszej sytuacji. Przeciwnicy przystępują do kontrataku. Widząc to, Elena, Salvatore i Bodzio, postanawiają zareagować. Wracają do pierwszej grupy i walczą razem z resztą. Starcia są krwawe, ginie wiele członków Resurrection Team. Czarna Rayquaza i Zielony Charizard wzbijają się w powietrze. Rozpoczyna się bombardowanie Boltvain. Trwa wielka walka, między ziemią a przestrzenią powietrzną.
Grupa 3: W jak zawsze niespodziewanym momencie, dzieje się coś dziwnego. W gymie gasną wszystkie światła. - Dobra, przyznać się, kto walnął z nerwów w przełącznik - mówi zirytowany Harper. Mężczyzna jest lekko zaniepokojony zaistniałą sytuacją i stara się obrócić ją w żart. Dalsze zdarzenia nie przynoszą jednak niczego dobrego - wręcz przeciwnie. Nikt nie reaguje na słowa naj lidera i co więcej... coś zaczyna się mrocznie śmiać. - Kocio, użyj Flash! - rozkazuje swojemu pupilkowi. W pokoju robi się nieco jaśniej. Jasność rozświetla ciemny pokój i ujawnia prawdę... W poke centrum pojawia się dziwny, grubawy osobnik w czarnym płaszczu. Wszyscy w jednym momencie rozpoznają w nim kogoś znajomego... - Ale... jak to moż... - A on przypadkiem... - Wtf... - Ahm, to znowu ten dziad, który przede mną uciekał. Szokom i zdziwieniom nie ma końca. Przed grupką trenerów jak gdyby nigdy nic, pojawia się Ray Torres. Widząc to, Natalie każe się wszystkim odsunąć, a sama rusza w stronę niecodziennego gościa. - To moje miasto i nie pozwolę go krzywdzić, czymkolwiek i kimkolwiek jesteś, zmoro, odejdź! - Wszystko przebiega zgodnie z naszym planem. Wszystko, absolutnie wszystko. Królowa już niedługo wróci. Mwahahah! Volkraken! Atakuj! - śmieje się mrocznie Torres, a po chwili rozkazuje swojemu stworkowi zaatakować wszystkich trenerów znajdujących się w PC. Chcecie jakoś działać, ale w tym momencie reaguje Natalie. Wysyła w bój swojego Hitmonchana. http://replay.pokemonshowdown.com/customgame-432169660
Dead End trwa dalej. Dwoje trenerów powinno coś zasugerować/zaproponować.
|
Wt, 6 wrz 2016, 15:45 |
|
|
Czarnoksieznik
Mistrz Administracyjnej Magii
Dołączył(a): So, 24 sty 2009, 15:23 Posty: 1751 Lokalizacja: z Angmaru
Naklejki: 17
|
Re: Rozgrywka
Black uśmiechnął się. -Mówiłem! MÓWIŁEM, ŻE ON WRÓCI! Miałem rację! ^^ - Kage odwrócił się do reszty. - Dobra. Jest unieruchomiony i nie ma Poków. Teraz jest okazja, by go zabić. Po raz drugi. Porządniej, niż ostatnio. - widząc brak entuzjazmu u swoich towarzyszy, westchnął cicho. - Dobra, ale chociaż go przesłuchajmy. - wystawił Piranhę. - Dobra, Torres. Jest sprawa. Ten tu Victreebel bardzo lubi ciąć. I nie rozumiem przez to przynależności do subkultury emo. Bardziej do subkultury kibiców Wisły Kraków. Wiesz, maczety i te sprawy... - nie miał pojęcia, kim są kibice Wisły Kraków, ale coś mu mówiło, że właśnie tak się zachowują. - Tak czy siak... możesz teraz grzecznie powiedzieć nam, co tu się do jasnej ciasnej dzieje, albo też równie grzecznie milczeć... ewentualnie niezbyt grzecznie się o nas wyrażać, bo tak zwykle robią ludzie w filmach, gdy znajdą się w takiej sytuacji... gdy ten tu Victreebel będzie ciął. To jak?
_________________Głupcze! Żaden śmiertelny mąż nie jest w stanie mnie zabić! Teraz GIŃ!Jeśli widzisz ten kolor, uważaj - administrator ma Cię na celowniku.
|
Wt, 6 wrz 2016, 16:08 |
|
|
Alysia
Postrach Siedmiu Mórz
Dołączył(a): Wt, 11 lis 2014, 12:26 Posty: 239
Naklejki: 0
|
Re: Rozgrywka
Ray wciąż się szczerzył. Milcząc uśmiechał się, nie robiąc sobie zupełnie niczego ze słów Blacka. Zdenerwowany chłopak postanowił użyć swojego Victribela. - Czymże są tortury ziemskie w porównaniu do tych... piekielnych? - spytał. - WTF, Ray, byłeś w piekle? - z premedytacją zepsuł klimat Barrack. - Owszem. Teraz natomiast... sprowadzam je ze sobą. Spójrzcie na zewnątrz - polecił. Grupka trenerów zupełnie niechętnie spojrzała przez okno. Wciąż toczył się bój między oddziałem Elite Four i członkami Resurrection. - Czy wy naprawdę myśleliście, że bez powodu wysłaliśmy do miasta tak wiele niewinnych istnień? Naprawdę myślicie, że nie ma to jakiegoś znaczenia? - W takim razie... co chcecie zrobić? - spytała Pink ze zdezorientowaniem. - Myślę, że już wkrótce... sami się przekonacie. Świat, jaki znacie... już nigdy nie będzie taki sam. Oj nie... Śpieszcie się kochać ludzi, bo tak szybko... giną. - rzekł, przerywając sobie złowieszczym śmiechem. Wszyscy patrzyli na niego jak na totalnego idiotę. Nikt nie miał zielonego pojęcia o co może mu tak naprawdę chodzić. - Im więcej osób na zewnątrz zginie, tym lepszy efekt osiągniemy. - A co to niby za efekt... ubijać własne wojsko? Jak wtedy stawicie czoła policji? - Granica między życiem a śmiercią od zawsze była nienaruszalna. Jak myślicie, czemu? Widzę, że nie wiecie, więc... już śpieszę z wyjaśnieniami. Jedna strona izolowała się od drugiej i to rzeczywiście, mając ku temu jakiś sensowny powód. Jedna strona, jest znacznie silniejsza, jedna strona dominuje i zmiata pod siebie tą drugą. Śmierć... zawsze wygrywa z życiem. - Jeśli myślisz, że to miało nam co nieco wyjaśnić, to wciąż jesteś w błędzie. - stwierdziła Lexa z poirytowaniem. - Skoro tak... pozwólcie, że ujmę sprawę w sposób bardziej... obrazowy. - odparł Ray. Mężczyzna kolejny raz okrutnie się zaśmiał i machnął swą potężną ręką do tyłu. Dzięki wyrwał się z uroku Meloetty. Szybko zeskoczył na ziemię i nim ktokolwiek zdążył zareagować, podniósł zaciśniętą pięść do góry. Pomieszczenie znowu zaczęło się wypełniać nieprzebytym mrokiem. - Meloetta, Hyper Voice! - krzyknęła Lexa. - Moltres, Flare Blitz! - wtórowała jej Pink. Niestety, nie przyniosło to zamierzonych efektów... Mrok rozprzestrzenił się po całym pokoju, a znajdujące się w nim osoby... czuły się dziwnie, nietypowo, jak gdyby właśnie przekraczały granicę między dwoma światami. . . .
Minęło kilka chwil, a dziwne zaklęcie ustało. Bodzio, Black, Dove, Mietek i Destiny znajdowali się na dachu jakiejś budowli. Całą okolicę spowijała bardzo gęsta mgła. Nie wiedząc co począć, zdecydowaliście się spojrzeć w dół. Miasto roiło się od ofiar, poległych w walce, a widok leżących na ulicach trupów, tylko pogłębiał klimat wszechpanującej histerii. Resztki lokalnej architektury, porozrzucane w sposób zupełnie chaotyczny po całym Boltvain tylko dodawały obrazowi masakry większych i bardziej wyrazistych konkretów. - Gdzie... gdzie my jesteśmy? - zdziwił się Mietek. - wtf... co ja tu robię? - nie dowierzał jeszcze bardziej Bodzio. - Czemu znowu nie mam spodni? - nie mógł wyjść z szoku Dove. Black natomiast milczał i niczym lider grupy, starał się szybko i w miarę dokładnie przeanalizować sytuację w jakiej się znalazł. Stała przy nim Destiny, lekko zaniepokojona chaosem ostatnich wydarzeń. Z jej wyrazu twarzy można było wyczytać, że podobnie jak Kage, odstając od reszty grupowych oszołomów, tkwiła w wyraźnym skupieniu. - Resurrection Team chciało, aby ich armia została wybita, chcieli coś osiągnąć... - głośno się zastanawiał. - Chcieli... kogoś wskrzesić? - wtórowała mu Destiny. - Wszyscy inni zniknęli... Pink, Barrack, Liderzy... Elite Four... Nawet ten Znienawidzony Marian. - Ej, Black, ale on już chyba wcześniej. - zauważył Dove, wciąż rozglądając się za swoimi spodniami. - I TY NAPRAWDĘ MYŚLISZ, ŻE MÓGŁ BYĆ TO PRZYPADEK? - yyy tak... - stwierdził ponuro. Kage chciał już jakoś zareagować, ale kolejne wyzwiska płynące z jego ust, zostały zatrzymane przez Destiny. - W takim razie... ciekawe, skąd ja się tu wzięłam... - Spoko, ja też nwm. - odpowiedział bystrze Bodzio. - Wy do siebie pasujecie, tworzycie niezniszczalny team, a ja... znacznie od was odstaję. - powiedziała ze smutkiem. Black patrzył na wypowiedź swojej koleżanki z niemałą irytacją. Z jego mimiki twarzy wynikało, że już wkrótce spróbuje ją pocieszyć. Ktoś jednak ponownie postanowił mu przerwać. Z północnej strony mgły wyłonił się osobnik w czarnym stroju. Mężczyzna nie przypominał Torresa, był znacznie szczuplejszy. Miał na sobie smutną maskę teatralną. - Och, widzę, że goście przybyli już na wielką powitalną uroczystość. To doprawdy urzekające, miłe i... bardzo, ale to bardzo przyjemne!- stwierdził. - Czy to nie przypadkiem... - zaczął się zastanawiać Dove. - Mam na imię Razor Voltenstein - stwierdził. - Z pewnością... już kiedyś się spotkaliśmy. Chciałbym wam podziękować za pomoc w realizacji naszego planu. Wspólnymi siłami udało nam się przywrócić do życia kolejną duszyczkę, o mroku znacznie większym niż wszystkie demony z piekła rodem. Hahah! - zaśmiał się złowieszczo. Z gęstej, nieprzebytej mgły, zaczęła powoli wyłaniać się kolejna sylwetka. Przedstawiała postać z dłuższymi włosami, która krocząc przed siebie, zmieniała otaczającą ją rzeczywistość w jeszcze większy mrok. - Panie i panowie, chciałbym wam kogoś przedstawić. - odparł Voltenstein, wyczekując aż zmierzająca w jego stronę postać stanie się wystarczająco wyraźna. Wasze serca zaczęły bić kilka razy szybciej, mniej ważne sprawy odeszły w chwilową niepamięć, a nawet Dove zapomniał o swoich spodniach. Z mgły wyłoniła się niewysoka postać z długimi, czarnymi włosami, odziana w jakby przymałą pasiastą sukienkę. Choć wprawdzie nikt wam jej jeszcze nie przedstawił, wszyscy w rzeczywistości mieliście świadomość, z kim właśnie przyszło im się mierzyć. - Oto... - wznowił swoje słowne przedstawienie... - Prosiłabym, bez takich. - odparła chłodno. - Naprawdę, dziękuję za poświęcenie, Razorze, ale chyba już odegrałeś swój ważny rozdział w tej historii. - dodała chwilę później. Tajemnicza dziewczyna zamknęła dynamicznie swe piękne, czarne oczy i dotknęła od tyłu ramienia swojego rozmówcy. Voltenstein w jednym momencie runął jak długi na ziemię, a wyraz jego twarzy wyraźnie wskazywał, że swój żywot zakończył w potwornych męczarniach. Dziewczyna szybko otworzyła swe oczy i spojrzała na dzieło, jakiego dokonała. Nieznacznie się przy tym uśmiechnęła. - Słuchajcie... nie wiem kim jesteście, ale nie zawracajcie mi głowy, dobrze? - zaproponowała.
|
Pn, 31 paź 2016, 16:17 |
|
|
Czarnoksieznik
Mistrz Administracyjnej Magii
Dołączył(a): So, 24 sty 2009, 15:23 Posty: 1751 Lokalizacja: z Angmaru
Naklejki: 17
|
Re: Rozgrywka
Black zaczął dokonywać jakichś skomplikowanych obliczeń w umyśle. Skoro to jest tu... a tamto pasuje tam... a oni zrobili to, żeby osiągnąć to... to oznacza, że... -Ty musisz być Luna, ósma liderka... - rzekł. Oczywiście mógł to też być Jasper, który na skutek tego, co ujrzał przed śmiercią postanowił zmienić płeć, ale wydało mu się to mało prawdopodobne. - Co planujesz!? I po co!? I... coś tam... Kage zdawał sobie sprawę z zagrożenia, ale postanowił zaryzykować. W końcu w tym konkursie nie można zginąć... chyba... wcale nie kusił losu... w sumie myślami tymi mocno łamał czwartą ścianę i trochę słabiej naruszał zasady metagejmu... czymkolwiek była czwarta ściana, metagejm i ten konkurs...
_________________Głupcze! Żaden śmiertelny mąż nie jest w stanie mnie zabić! Teraz GIŃ!Jeśli widzisz ten kolor, uważaj - administrator ma Cię na celowniku.
|
Pn, 31 paź 2016, 18:57 |
|
|
Kto przegląda forum |
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość |
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|
|
|