Czarnoksieznik
Mistrz Administracyjnej Magii
Dołączył(a): So, 24 sty 2009, 15:23 Posty: 1751 Lokalizacja: z Angmaru
Naklejki: 17
|
Re: Elisa Rose & Ceres Gul' Durk
Skrzydlata zbroja Elisy pozwoliła jej na uniknięcie ataków Ceresa i przypuszczenie szarży ze srebrnymi mieczami wysuniętymi do przodu. Olbrzym pochwycił jednak kamienny filar, zasłonił się nim niczym tarczą, po czym cisnął nim w swą przeciwniczkę. Rose przeleciała pod filarem, zamierzając ponowić szarżę. Zdawała sobie jednak sprawę, że sztuczne skrzydła nie zapewniają jej szczególnej zwrotności i wkrótce Gul'Durk będzie w stanie zadać jej pierwszy i ostatni, z pewnością niemal natychmiastowo śmiertelny cios pięścią wielkości jej głowy. Ceres tym razem nie zdążył wyczarować kolejnej tarczy. Dwa miecze wbiły mu się w bark, tuż pod obojczykiem. Ból sprawił, że olbrzym mimowolnie cofnął się i spadł ze swego podwyższenia na ziemię. Gul'Durk błyskawicznie obrócił sytuację na swoją korzyść - perfekcyjnie zgrał swe bardziej bolesne, niż faktycznie niebezpieczne uderzenie o ziemię z kolejnym zaklęciem. Utworzyło ono dwie niewielkie kamienne iglice - stalagmity, jeśli już mamy używać fachowej terminologii - które natychmiast poszybowały w kierunku panny Rose. Elisie udało się uniknąć pierwszego z pocisków, drugi jednak z olbrzymią siłą uderzył ją w brzuch, odrzucając ją kilkanaście metrów w górę. Zbroja poważnie zredukowała impakt, jednak sytuacja nie wyglądała dobrze: dwa miecze panny Rose w dalszym ciągu tkwiły w obojczyku jej przeciwnika i jasnym było, że ten nie pozwoli jej tak po prostu ich wyciągnąć. Pozbawiona swej broni, śnieżna lisica skierowała się w kierunku ziemi, zamierzając wykorzystać pozostawiane przez jej przeciwnika po każdym zaklęciu stosy gruzu przeciw niemu, zrzucając z wysokości na jego głowę co większe kamienie. Gul'Durk przewidział jednak ten ruch i wykonał własny - silnym uderzeniem swej potężnej pięści wywołał niemałe trzęsienie ziemi, które zniechęciło panią arcymag do lądowania, przede wszystkim zaś - rozbiło jej niedoszłą amunicję w drobny mak. Następnie, wykorzystując jej chwilową konsternację, podbiegł do niej i ciosem o sile konia Vudixa pędzącego do sali biesiadnej Lyonhall, by załapać się na swój przysmak - rury z kremem - posłał ją w kierunku najbliższego budynku. Ochronna runa Dancenego uratowała Elisę przed niezbyt przyjemnym doświadczeniem, jakim jest przebicie się przez ścianę nośną domu - skazała ją za to na równie nieprzyjemne konsekwencje pierwszego prawa dynamiki, głoszącego, że ciało w ruchu dąży do pozostania w ruchu. Uderzenie rozpłaszczyło ją na praktycznie na chwilę obecną niezniszczalnym i pozbawionym jakichkolwiek namiastek sprężystości murze, niemal łamiąc jej kręgosłup i gruchocząc żebra. Zamroczona, odzyskała świadomość w samą porę, by uniknąć kolejnego ciosu olbrzyma - tym razem zadanego z rozbiegu i mającego w założeniu zmiażdżyć jej głowę. Z pomiędzy palców Ceresa trysnęła krew. Nawet olbrzym nie może tak po prostu uderzyć niechronioną pięścią w mur bez żadnych konsekwencji. Rose wykorzystała ten fakt, by przetoczyć się pod jego nogami i ponownie wzbić do lotu. Szczerze mówiąc, dalej nie miała żadnego konkretnego planu, a jej dwa miecze wciąż wbite były w ramię Gul'Durka. Zdecydowała się na wyjątkowo desperacki krok - wzbiwszy się na znaczną wysokość, zatrzymała się nad jego głową, po czym szybkim zaklęciem przemieniła swą skrzydlatą zbroję w zdecydowanie większą i cięższą, naszpikowaną kolcami i zdecydowanie niezdolną do utrzymywania się w powietrzu, po czym zgodnie ze wszelkimi prawami fizyki i logiki runęła w dół niczym niewielki meteoryt utworzony z magicznej stali. Impakt uderzenia wystarczył, by wybić w ziemi kilkunastocentymetrowy krater i odesłać Ceresa dobre kilkanaście metrów w tył. Olbrzym powoli, z widocznym bólem podniósł się z ziemi. -Czy to wszystko... na co cię stać? - spytał z pewnym trudem. Elisa bardzo wolno wypełzła z krateru. -Chyba... żartujesz... - wysunęła rękę, jęcząc z bólu, i pokazała mu wyrwane właśnie z jego ramienia miecze. Zaklęcie odnowiło jej pogiętą i połamaną zbroję. - Mogę tak... cały dzień... Walka trwa.
_________________Głupcze! Żaden śmiertelny mąż nie jest w stanie mnie zabić! Teraz GIŃ!Jeśli widzisz ten kolor, uważaj - administrator ma Cię na celowniku.
|