Teraz jest Pt, 17 maja 2024, 23:30



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 127 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 9  Następna strona
Let The Story Begin - Rogrywka I rozdziału. 
Autor Wiadomość
Roz-krecony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr, 14 wrz 2011, 15:02
Posty: 198
Naklejki: 3
Post Re: Let The Story Begin - Rogrywka I rozdziału.
(a,c,d) Biorę się za wykonanie misji.
Znalezienie tego Clintona nie wydaje się zbyt trudne. Najpierw jednak lepiej dowiedzieć się o nim jak najwięcej.
Pytam wędkarzy, (nie zdradzając swoich intencji wobec niego) co wiedzą o Clintonie Shell. To miejscowi, więc prawdopodobnie znają go, lub coś o nim słyszeli. Każda informacja może okazać się przydatna.


Cz, 28 lip 2016, 18:39
Zgłoś post
Mag bezczelny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr, 2 gru 2009, 17:21
Posty: 1196
Lokalizacja: Cały świat
Naklejki: 7
Post Re: Let The Story Begin - Rogrywka I rozdziału.
Co to ma znaczyć, gdy ktoś tak nagle nadlatuje i bez słów wyjaśnień unosi się nad tobą? Tak się nie robi! Niech natychmiast wyląduje, bo głupio wygląda szybując tak. Nie obchodzi mnie kim jest, mam gdzieś jego status społeczny. To wygląda tak, jakby chciał na mnie napaść... jak orzeł, albo sokół... albo GOŁĄB! Dziki drapieżnik gotowy do ataku. Wiem... nie będę zwracał na niego uwagi. Co mówiłeś Clarence? A tak, tak... może masz trochę racji, ale ty też się zmieniłeś... byłeś u dentysty? Niesamowicie olśniewający uśmiech, jak to robisz? Czy ten idiota Crazier nadal jest nad nami? Jak myślisz, czego może od nas chcieć? Jeśli zaraz nie odleci, lub nie wyląduje, to powiem mu co o nim myślę. I nie mam zamiaru przebierać w słowach! Zalatywanie od góry jest wysoce niekulturalne, świadczy o braku manier. Gdyby był życzliwy już dawno wylądowałby i powiedział nam o co właściwie chodzi. Do przyjaciół nie podchodzi się tak od pleców, to robią wrogowie z ostrym nożem w ręku. Może zapytamy go co to ma znaczyć... Kiedy go ostatnio widziałeś Clarence? Słyszałeś co u niego nowego?

_________________
Obrazek


Pt, 29 lip 2016, 22:08
Zgłoś post
Poznaniak Nieszczelny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt, 24 lip 2012, 11:47
Posty: 2434
Lokalizacja: Poznań, Rzeczpospolita Polska
Naklejki: 17
Post Re: Let The Story Begin - Rogrywka I rozdziału.
b) i c)
Po stoczonej "walce" Hank z pewnym poirytowaniem i zażenowaniem, że nie udało mu się dostać pieniędzy za trud, postanowił nie zrezygnować, gdyż godność i brak przejmowania się czymkolwiek (oprócz pieniędzy) mu na to nie pozwalała. Chciał przekonać się jednak, co kryją eteryczne włości, zatem wszedł do środka i kazał bojaźliwemu entowi także wejść, gdyż uważał iż tajemnice nie mają przed nim tajemnic. Dosłownie. Oczywiście Chestershire uzbroił się w ogromną cierpliwość, która nagminnie tracił, ponieważ Sorrowind zachowywał się dziwnie. I to bardzo dziwnie. Nie zastanawiając się jednak, ojciec nieślubnych dzieci wskoczył do chatki jak po ogień, ciągnąc za sobą tchórzliwego enta.

_________________
Co ja będę się rozpisywał, zapraszam:
"Reksio i Kretes: "Skarb Umuritu" [KOMIKS] - czyli, dlaczego Kretes zasłania dymkiem innych kolegów oraz gdzie znajduje się skarb Umuritu.
Ten kolor należy do Administratora dbającego o czystość i walczącego ze złem. Lepiej zacznij się zastanawiać nad sobą, kiedy ujrzysz ten kolor w swoim poście :)


So, 30 lip 2016, 13:15
Zgłoś post
YIM WWW
Doradca Budowlańców
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr, 14 lut 2007, 12:07
Posty: 3208
Lokalizacja: Tak
Naklejki: 4
Post Re: Let The Story Begin - Rogrywka I rozdziału.
Obrazek
Hank ChestershireSorrowind ma do Ciebie niemałe pretensje za to, że każesz mu wejść do środka. Boi się, płacze, a także emanuje wszystkim tym, co zawiera się w histerii. Koniec końców, wchodzicie do środka. Po otwarciu drzwi, zostajecie przywitani nieprzeciętnym zewem przeszłości, w postaci widoku dużej liczby pajęczyn, a także przejawów strachu ich mieszkańców, którzy wyczuwając zagrożenie, postanawiają opuścić swoje miejsce zamieszkania. Najbardziej wyróżniającym się elementem całej układanki, jest jednak krzesło, stojące na samym środku pokoju nadgryzionego zębem czasu. Siedzi na nim bowiem stary, brudny mężczyzna, z długimi, siwymi włosami. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że trzyma on swoją głowę na kolanach. Na ten makabryczny widok, Sorrowind znowu zaczyna płakać. Bardzo chce oddalić się z miejsca zbrodni, lecz widząc Twoją stanowczość, postanawia w końcu odpuścić. Po prostu chowa się za Tobą i zaczyna się trząść ze strachu – dosłownie i w przenośni. Stwierdzasz, że nie pozostaje Ci nic innego, jak zbadać pomieszczenie. Postanawiasz rozejrzeć się po pokoju. Po kilku minutach badania, Twoją uwagę przykuwa dziwny napis na ścianie, ledwo widoczny z powodu wielkiej warstwy kurzu. Przyglądasz mu się dokładniej, aż w końcu odczytujesz jego treść. – „Za Twą zuchwałość, starcze” – czytasz na głos.

Co by tu zrobić?

a) Pytam Sorrowinda co o tym wszystkim myśli.
b) Szukam dalej.
c) Próbuję naprawić starca i założyć mu głowę z powrotem.
d) Robię coś innego, napisz co.


Obrazek
Adam Van SlothNestore nie ustępuje, więc decydujesz się uderzyć w niego piorunem. Crazier po uderzeniu zaklęciem traci skrzydła i wbija się w chodnik. Masz do niego niemałe pretensje, że uszkodził tak piękną i zabytkową kostkę. Chłopak jednak szybko się podnosi i wydaje się… wniebowzięty na Twój widok. Clarence, widząc waszą bliską relację, postanawia się odsunąć i mówi, że musi iść do domu. Pytasz Crazier’a o co mu chodzi, gdyż wciąż nie możesz pojąć zakradania się od góry. Wciąż szczęśliwy ze spotkania z Tobą Nestore, odpowiada, że Mark i Faith chętnie ruszyliby z wami na jakąś misję i…. prawie wyznaje Ci miłość.

Co by tu zrobić?

a) Też wyznaje mu miłość!
b) Wciąż zastanawiam się o co mu chodzi.
c) Biegnę za Clarence’m.
d) Pytam o miejsce spotkania z resztą teamu.
e) Robię coś innego, napisz co.


Obrazek
Theta SigmaRazem z Patricią, postanawiacie biec przed siebie, co koniec końców skutkuje znalezieniem obiektu poszukiwań. Magicznej krowie udaje się bowiem wbiec na stragan. Bestia jest wciąż nieustępliwa i bezpardonowo tratuje tamtejsze stoiska. Porywa na swoje rogi małą córeczkę tamtejszej sprzedawczyni i biegnie z nią w znanym tylko sobie kierunku. Unika wszelkich strzałów i ataków. W pewnym momencie na jej drodze staje para z zespołu Wild West.

Co by tu zrobić?

a) Każę im powstrzymać krowę!
b) Każe im nic nie robić, bo sam chcę ją złapać.
c) Odpuszczam.
d) Robię coś innego, napisz co.



Obrazek
Casius Nathaniel SilverFrancis zajada się przepysznymi rybkami. Widząc jego szczęście, uśmiechasz się w duchu, choć miotają Tobą złowrogie myśli, które zarzucają Ci, że uległeś jego szantażowi. Mijają jednak, gdy kociak, z podzięki podaje Ci rękę na zgodę.
Sprzedawca obserwuje was z uwagą i stwierdza, że jesteście magami z The Rex Tales. Potwierdzasz jego słowa. Mężczyzna pyta, czy może wam zaufać. Ty i Francis patrzycie na siebie z lekkim powątpieniem, ale w końcu udzielacie odpowiedzi twierdzącej. Handlarz mówi, że potrzebuje pomocy, gdyż w piwnicy jego domu zalęgły się dwie wielkie bestie, które uniemożliwiają mu zaśnięcie w nocy.
Zniechęcony lekko wyrazem „wielkie”, zaczynasz szukać wymówek, ale w tym momencie odzywa się sprzedawca. Mówi, że chętnie zapewniłby Twojemu kociakowi mały zapas rybek, gdybyś spróbował oczyścić jego dom z potworów.

Co by tu zrobić?

a) Zgadzam się na misję i idę po Dove’a.
b) Nie zgadzam się, bo gość na pewno ma w piwnicy viwerna, albo i yetich.
c) Mówię gościowi, żeby zaznaczył mi na mapie gdzie mieszka.
d) Robię coś innego, napisz co.



Obrazek

Dove GollyPanowie z CCS patrzą na Ciebie ze zdziwieniem. W momencie, gdy ściągasz płaszcz, postanawiają się na Ciebie rzucić. Uważają to za konieczność zachowania względów bezpieczeństwa. Z czasem jednak wysłuchują Twojej historii i zgadzają się ze stwierdzeniem, że The Rex Tales znacznie różni się od zwykłych, normalnych gildii. Postanawiają Cię wypuścić i proszą, abyś zaalarmował ich w razie jakiegoś zagrożenia. Nie mając zielonego pojęcia jak to zrobić, odpowiadasz, że chętnie przysłużysz się ich misji.
Widząc, że straciłeś trochę czasu postanawiasz pobiec do Lyonhall. Nerwowo otwierasz drzwi i nie chcąc marnować kolejnych minut, zbliżasz się do tablicy z zadaniami. Rozglądasz się po jadalni i stwierdzasz, że w sumie nikt nie przejął się twoim przybyciem. Trochę Ci z tego powodu przykro. Spoglądasz na miejsce swojej destynacji. Dostrzegasz tam jedno zadanie dla zwykłych magów. Ucieszony zaistniałą sytuacją i szczęśliwy z powodu, że jesteś na tyle wyjątkowy, by przyjąć ostatnie zadanie, postanawiasz wyrwać z tablicy kawałek papieru. Sięgasz pazurem w jego stronę i… zaczynasz się dziwić. Kartka samoistnie oddala się od Ciebie. Niemało zdezorientowany, postanawiasz się odwrócić. Przed Twoimi oczami staje Elisa Rose. Widząc jej straszny wzrok, zaczynasz krzyczeć.
Dziewczyna uderza Cię po przyjacielsku w ramię i mówi, że to zadanie jest przeznaczone jedynie dla niej i Ei. Uważa, że dla Ciebie i Casiusa, byłoby zbyt osobliwe i wykonując je, moglibyście przypadkiem zamordować połowę mieszkańców Eldshire.

Co by tu zrobić?

a) Kłócę się, no bo jak to! Ja wcale prawie niczego bym nie zepsuł.
b) Mówię, że a’k i wracam do Casiusa.
c) Postanawiam zapytać Elisę o treść zadania.
d) Robię coś innego, napisz co.


Obrazek
Ei NibelElisa prowadzi Cię do stolika przy którym siedzi Julia. Przedstawia was sobie, a po chwili odchodzi, mówiąc, że w czasie waszej rozmowy, zajmie się wyborem zadania.
Białowłosa dziewczyna, od razu rozumie co jest na rzeczy. Prosi Artura, by zostawił was same. Chłopak reaguje na jej słowa wprawdzie niechętnie, ale koniec końców się zgadza. Po jego odejściu, zaczyna swoje show. Bez spytania Cię o cokolwiek, mówi: „No dobra, więc prześladuje Cię zła opatrzność, a przynajmniej masz takie wrażenie, boisz się, jesteś przewrażliwiona…” Pytasz ją czy potrafi czytać w myślach. Dziewczyna uprzedza Twoje pytanie, przerywając Ci wpół słowa, za co przeprasza. Mówi, że potrafi czytać w myślach, twierdzi jednak, że nie jest to zbyt pocieszna umiejętność, bo ciągle dowiaduje się rzeczy, o których wolałaby nie wiedzieć.
Rozmowę przerywa wam pojawienie się Vudixa, który z wielkim uśmiechem na twarzy, mówi: „Przychodzi szef gildii do gildii i nagle wybuchł”. Krzywisz się i spoglądasz na Julię, która z zażenowania obserwuje podłogę. Po chwili jednak podnosi głowę do góry i patrzy na Vudixa. Zadowolony koń liczy na wielkie słowa otuchy i inne komplementy, co można wywnioskować po jego wyrazie twarzy. Dostaje jednak coś innego. Jego usta, odwracają się o 180 stopni, a brwi samoistnie się marszczą. Z jego oczu natomiast, zaczynają sączyć się łzy. Zdezorientowany koń chce coś powiedzieć, ale jakimś niewytłumaczalnym sposobem – nie jest w stanie. Widząc swoją nieporadność, zaczyna panikować i przebiera na przemian kopytami. Julia za pomocą swojego nadgarstka, obraca ciało Vudixa do tyłu, a po chwili (również za pomocą telekinezy) popycha go w stronę miejsca, w którym siedzi John Moonster.
- No spociłam się przez te cholery… Przepraszam Cię, Ei, ale w takich warunkach nasza rozmowa nie ma sensu. Może wpadniesz wieczorem do cmentarnej groty?

Co by tu zrobić?

a) Mówię, że cmentarz wydaje się zbyt ponury. Proponuję coś innego.
b) Mówię, że nie mam nic przeciwko.
c) Nalegam, aby nasza rozmowa odbyła się jednak w tym miejscu.
d) Robię coś innego, napisz co.



Obrazek
Olexo PainfulGrapes twierdzi, że nie zrobił niczego złego. Zapytany o lokalizację tajemniczego przybysza, odpowiada, że tak naprawdę był on magiem teleportacji.
Uważa również, że sam go wynajął, by sprawdzić Twoją gościnność i podejście do najbardziej wymagających klientów. Mówi, że trochę się na Tobie zawiódł i każe Ci wykonać zadanie.
Pytasz o co chodzi. Właściciel winnicy pokazuje ci mocno zapakowany, podłużny, czarny worek. Nerwowo przełykasz ślinę.
Bobby każe Ci się uspokoić i mówi, że to zamówione przez Lyonhall, diamentowe winogrona, które trzeba wrzucić do rzeki, by nadać czystość wodzie.

Co by tu zrobić?

a) Decyduję się wykonać zadanie.
b) Mówię, że to to kurde są zwłoki i nie wyrzucę ich od tak do rzeki.
c) Uciekam.
d) Robię coś innego, napisz co.


Obrazek
Samson Theodore JohnsonWychodzisz z Lyonhall i idziesz w stronę swojej plantacji bananów. Zmierzasz tam jednak w niezwykle spokojnym, albo i nawet… w charakterystycznym dla siebie tempie. Po 15 minutach docierasz do miejsca swojej destynacji. Otwierasz drzwi i zaczynasz się niepokoić. Wyczuwasz bowiem, że coś Ci tu śmierdzi – dosłownie i w przenośni. Rozglądasz się dookoła. Twoim oczom ukazują się dwa wielkie modliszkoidy, które bezpardonowo pałaszują Twoje banany. Wpadasz w furię, zaczyna Cię telepać (co też stwierdzają insekty) i zamierzasz się ich pozbyć.

Co by tu zrobić?

a) ATAAAAAK.
b) Krzyczę, mówiąc, że to kurde moje banany.
c) Mówię, że będą musiały zapłacić.
d) Uciekam.
e) Gonię po Casiusa, by użyczył mi miotacza ognia i… przypadkiem podpalił całą plantację!
f) Robię coś innego, napisz co.


Obrazek
Vudix XixAvy Starlight nie ma już w jadalni, więc postanawiasz znaleźć inną osobę, której opowiesz swój prześmieszny żart. Rozglądasz się po okolicy, i w końcu dostrzegasz Julię. Dziewczyna rozmawia tylko z Ei i nie ma przy niej Artura. Uznajesz to za okazję, której nie możesz zmarnować. Podchodzisz do dziewczyn i mówisz im „Przychodzi szef gildii do gildii i nagle wybuchł”. Ei dziwnie reaguje na Twój żart – krzywi się i najłagodniej rzecz ujmując, daleko jej do uśmiechu. Wyczekujesz reakcji Julii. Dziewczyna ma dziwny wyraz twarzy i z upartością przygląda się podłodze. Po chwili jednak podnosi swoją głowę. Uśmiechasz się, bo wiesz, że Twój żart był mistrzowski i oczekujesz jakiejś pochwały, bądź w lepszym przypadku – zaproszenia na kolację, albo i jeszcze coś więcej. Jakie jest Twoje zdziwienie, gdy usta wykręcają Ci się o 180 stopni, brwi zaczynają samoistnie się marszczyć i zaczynasz płakać.
Dziwisz się. Zaczynasz przebierać na przemian kopytami, ale z czasem samoistnie się odwracasz i zostajesz odepchnięty w stronę stolika Johna Moonstera.
Okazuje się, że Rudolph wygrał tę konkurencję, gdyż udało mu się rozśmieszyć Virginie Light.
John Moonster mówi, że jest 1:1, a następna konkurencja, to prezentowanie innym swojej kultury osobistej. Twierdzi, że nie ma ona określonych wymogów i to co zrobicie, zależy tylko od was. Punkt ma dostać ten, który bardziej przekona do siebie Moonstera.
Ty jednak sytuację masz lekko utrudnioną, gdyż nieważne co byś robił, jesteś chwilowo niemową, a z twojej twarzy nie chce zejść smutek.

Co by tu zrobić?

a) Wymyślam coś i to prezentuje.
b) Rezygnuję, twierdząc, że nie dam rady.
c) Stwierdzam, że już wygrałem.
d) Robię coś innego, napisz co.


Obrazek
Santino BrasiDzieciak wskazuje swojego rodzica i chowa się za Tobą. Mówi, że cały czas go bije i znęca się nad całą jego rodziną. Wracający z uroczystości mieszkańcy, dziwią się troszkę słowami chłopaka, ale nie zwracają na nie większej uwagi.

Co by tu zrobić?

a) Wyciągam gościa tam, gdzie nikt mnie nie widzi.
b) Atakuje w tłumie.
c) Mówię, że jednak rezygnuje, bo dzieciak ma zbyt bujną wyobraźnię.
d) Mówię gościowi, że nie powinien bić słabszych.
e) Robię coś innego, napisz co.


Obrazek
Michelle FangPróbujesz dowiedzieć się czegoś od tutejszych rybaków, ale żaden z nich nie mówi Ci tego, czego mogłabyś oczekiwać. Jest Ci trochę przykro, gdyż oczekiwałaś czegoś więcej. Lekko zniechęcona, wchodzisz do latarni morskiej Elvenlight. Widzisz tam dziesiątki marynarzy. Szukasz swojego celu, ale masz pewne kłopoty z jego zlokalizowaniem. Nie wiesz bowiem jak wygląda, a chodząca mozaika mężczyzn w pasiastych białoniebieskich strojach, nie mówi Ci niczego. Wszyscy wyglądają tak samo. Podchodzisz do jednego marynarza i pytasz go o swój cel. Mówi, że zna go bardzo dobrze, ale jest lekko zaniepokojony, że tak piękna dziewczyna jak Ty, próbuje go odnaleźć.

Co by tu zrobić?

a) Mówię mu, że muszę mu zniszczyć życie.
b) Wymyślam historię, która sprawi, że kolega marynarza go znienawidzi.
c) Stwierdzam, że najlepszym pomysłem będzie znalezienie tutejszego przełożonego.
d) Robię coś innego, napisz co.

_________________
Tego koloru w swoich postach raczej nie zobaczysz. Adminowi się nie chce i nie interesuje się Tobą.


N, 31 lip 2016, 17:32
Zgłoś post
WWW
Mistrz Administracyjnej Magii
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So, 24 sty 2009, 15:23
Posty: 1751
Lokalizacja: z Angmaru
Naklejki: 17
Post Re: Let The Story Begin - Rogrywka I rozdziału.
a), c)
-Zapas rybek dla tego żarłoka?... Stoi. Ale jak te stwory to jakieś cholerne wywerny... albo jakieś cholerne ephistery... albo jakieś cholerne krotodrony... SZCZEGÓLNIE jakieś cholerne krotodrony... to będę się targował.
Zaznaczywszy ten ostatni punkt umowy, Casius oddalił się, by zgarnąć swego towarzysza broni, który, jak przed chwilą zauważył, znowu dramatycznie zrzucił płaszcz i bez niego wrócił na teren gildii. Uświadomił sobie jednak pewien drobny szczegół, uniemożliwiający mu pełne wykonanie swego planu...
-...Można prosić o zaznaczenie mi tego domku na mapce? - wyciągnął kieszonkowy plan Eldshire i rozłożył przed sprzedawcą. - Niezwykle by mi to pomogło w wykonaniu misji.
Rozwiązawszy ten problem, ruszył za Dovem, bez słowa wytłumaczenia złapał go za kołnierz i pociągnął we wskazanym kierunku, zostawiając gadanie Francisowi.

_________________
Obrazek
Głupcze! Żaden śmiertelny mąż nie jest w stanie mnie zabić! Teraz GIŃ!
Jeśli widzisz ten kolor, uważaj - administrator ma Cię na celowniku.
Spoiler:


N, 31 lip 2016, 18:28
Zgłoś post
Bezpieczeństwo Forum
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So, 7 lis 2009, 14:12
Posty: 2168
Lokalizacja: Koło komputera xD
Naklejki: 7
Post Re: Let The Story Begin - Rogrywka I rozdziału.
c), b) - A jaka właściwie jest treść tego zadania, Eliso? Wiesz... Po prostu nie chciałbym stanowić zagrożenia dla połowy miasta i, w wypadku zaproponowania mi przez kogoś (bo przecież questy nie biorą się z tablicy ogłoszeń, tylko od ogłoszeniodawców) takiego zadania, odrzucić je.
Jeśli Elisa mimo wszystko nie będzie chciała podzielić się ze mną treścią zadania, mówię "a'k" (wymowa prawdopodobnie "a, okej", archaizm oznaczający zrozumienie i pozornie bierną akceptację sytuacji) i wychodzę z Lyonhall by znaleźć tego dziada dobrego człowieka Casiusa.
Jeśli jednak Elisa opowie mi o zadaniu, robię dokładnie to samo.
Przechodząc przez Lyonhall, biorę przy okazji coś do przegryzienia.

_________________
Przejrzyj moje okołoreksiowe projekty na GitHubie!
Pozdrawiam wielu nieaktywnych użytkowników, wszystkich wciąż wchodzących oraz Playboiia, bo zawsze się żali, że go nie ma w moim podpisie.
Obrazek III miejsce w konkursie halloweenowym 2011, I miejsce w konkursie rocznicowym 2015
Tym kolorem moderuję.


N, 31 lip 2016, 20:13
Zgłoś post
WWW
Lord Protektor

Dołączył(a): N, 7 kwi 2013, 13:22
Posty: 2165
Naklejki: 100
Post Re: Let The Story Begin - Rogrywka I rozdziału.
- Panowie Modliszkoidy - układa sobie w głowę przemowę Samson - te banany to prywatna własność. To właśnie ja je zasadziłem, podlewałem, pielęgnowałem i chciałem, ostatecznie, zjeść. Oczywiście, rozumiem wasz ból. Pragniecie zjeść te owoce, ale nie możecie. Pocieszę was jednak! Możecie mi zapłacić za konsumpcję. Nie musi to być spora suma... rynek zresztą zdecyduje...
Samson na początku stara się wypowiedzieć podane powyżej słowa, jednakże jeśli te dziwne i nieśmieszne stworzenia go wyśmieją/przerwą mu przemowę/pójdą sobie, to Theodore zrobi coś innego. Konkretniej, jeśli sobie pójdą, to weźmie te banany i je zaniesie temu, komu ma zanieść. A jeśli zostaną to on stoi w miejscu przygotowany do walki.
A co jeśli posłuchają jego przemowy i mu zapłacą? No, to wtedy Samson przyjmie tą zapłatę, nawet jeśli będzie ona absurdalnie mała.


Pn, 1 sie 2016, 06:08
Zgłoś post
Poznaniak Nieszczelny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt, 24 lip 2012, 11:47
Posty: 2434
Lokalizacja: Poznań, Rzeczpospolita Polska
Naklejki: 17
Post Re: Let The Story Begin - Rogrywka I rozdziału.
a), b), c)
Nieco bardziej niż wcześniej zaintrygowany Hank postanowił spytać się tchórzliwego enta, co o tym wszystkim myśli. Bez wątpienia Chestershire musiał posłuchać jego zdania, chociaż praktycznie go to nie obchodziło. Jednak po chwili ojcowi nieślubnych dzieci włączyła się mała lampka z tyłu głowy, że ent może tylko udawać i bierze go na litość. Nie do końca ufał mu gdyż Sorrowind zachowywał się bardzo nienaturalnie. Może to tylko jego przeczucia, ale Hanka one jeszcze nie zmyliły. Postanowił jednak się tym nie przejmować. Początkowo podszedł do starca, chwycił jego brzydką głowę i nasadził ów ją z powrotem. Nie zastanawiając się dalej, Hank poszedł szukać dalszych wskazówek. Być może one pomogą rozwikłać tajemniczą zagadkę.

_________________
Co ja będę się rozpisywał, zapraszam:
"Reksio i Kretes: "Skarb Umuritu" [KOMIKS] - czyli, dlaczego Kretes zasłania dymkiem innych kolegów oraz gdzie znajduje się skarb Umuritu.
Ten kolor należy do Administratora dbającego o czystość i walczącego ze złem. Lepiej zacznij się zastanawiać nad sobą, kiedy ujrzysz ten kolor w swoim poście :)


Pn, 1 sie 2016, 12:58
Zgłoś post
YIM WWW
Bardzo Stary Norman
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt, 8 sty 2016, 20:15
Posty: 743
Lokalizacja: Świat Rur
Naklejki: 5
Post Re: Let The Story Begin - Rogrywka I rozdziału.
Mimo że przez klątwę Juli rzuconą na mnie, opowiadam sobie żarty w myślach by poprawić swój humor. Jeśli to nie pomoże proszę Pana Potwora o chwilę czasu, dopóki nie uda mi się dojść do normalnego stanu. Jak mi się już uda prezentuje PP mój cały pokaz kultury osobistej przy użyciu Speed Force. Pytam się też Rudolpha jakiego żartu użył.

_________________


Bardzo milo mi sie wspolpracowalo, ale wierze, ze PKD bedzie wykonywal moje obowiazki lepiej i z gramem mlodzienczego wigoru [...] i mianowac Pana Kretona Dykte na swojego nastepce, samemu przechodzac do Rady Medrcow ~Traktor, 31.05.2019 23:58


Wt, 2 sie 2016, 07:32
Zgłoś post
WWW
Mag bezczelny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr, 2 gru 2009, 17:21
Posty: 1196
Lokalizacja: Cały świat
Naklejki: 7
Post Re: Let The Story Begin - Rogrywka I rozdziału.
Eee... Nestorze, cieszę się, że tak bardzo mnie lubisz. Nawet ci się nie dziwię. Sam nie mogę oderwać od siebie wzroku, gdy patrzę w lustro. I to wcale nie znaczy, że jestem pyszny, egoistyczny czy narcystyczny. Po prostu zdaję sobie sprawę z tego, że jestem perfekcyjny, przystojny i czarujący. Ale tak już jest. Mężczyzna który o siebie dba ściąga na siebie spojrzenia kobiet i innych mężczyzn... Nie myśl sobie, że jestem jakiś uprzedzony, czy coś. Już starożytni filozofowie opisywali takie zachowania i nie przypisywali nim żadnych negatywnych cech. Nie patrz tak na mnie. Praktycznie się nie znamy. Fakt, należymy do tej samej gildii i do tej samej drużyny, ale to wszystko. W Thunder Gods są też ci... no... Mark i Faith. Nie mogę się z wami wszystkimi zadawać i ze wszystkimi przyjaźnić. Chociażby dlatego, że jestem arcymagiem. Tak nie wypada, co sobie inni pomyślą. Pfff, co z tego, że jesteśmy drużyną. W zasadzie to wy jesteście drużyną. Ja mam tylko wami zarządzać i kierować. Mam gdzieś obowiązki z tego wynikające. Poza tym daruj już sobie. Tak jak mówiłem, znamy się słabo, a ja nie jestem osobą, która zadaje się z nieznajomymi, wolę obracać się w wąskim gronie dobrych przyjaciół. Prawdę mówiąc sam nie jestem przekonany do tej strategii. Czasami mam wrażenie, że przez nią zamykam się w sobie i nie daję się poznać innym ludziom. Starzy przyjaciele są w prawdzie bardzo ważni, potrzebni i nie można o nich zapominać... ale chyba nie powinienem się ograniczać tylko i wyłącznie do nich. W konsekwencji zamykam się także na nich- przynajmniej w opinii Clarenca. Można próbować na siłę łączyć te dwie rzeczy. Analizując to z czysto energetycznego punktu widzenia: hamując swoją społeczną energię, zamykam ją dla wszystkich: dla znajomych i nieznajomych. Może powinienem ją uwolnić? Czego w takim razie potrzebuję? Nowej przyjaźni? Nowego towarzystwa? Zmiany otoczenia? Wyruszenie w podróż do wymarzonego "królestwa magii" wydaje się w tym kontekście wcale nie złym pomysłem... ale list był niekompletny. Tssaa... A Nestore nadal tu stoi i gapi się na mnie. Przez chwilę całkiem o nim zapomniałem. No ten, wybacz Nestorze, zamyśliłem się. Nie pasujemy do siebie, sorry. Powiedziałbym zostańmy przyjaciółmi, ale konsekwencje byłyby straszne. W ogóle nie chcę się z nim przyjaźnić. Aj, sorry Nestorze. Znowu się zamyśliłem. Gdzie poszedł ta maruda Clarence? A skoro już tu jesteś, to widziałeś tych... no... Marka i Faith? To nie jest tak, że jakoś specjalnie mnie obchodzi co u nich. Nie chcę po prostu, aby inni arcymagowie odnieśli wrażenie, że nie interesuje się swoim teamem.

_________________
Obrazek


Wt, 2 sie 2016, 21:39
Zgłoś post
Żaba
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt, 23 kwi 2010, 17:40
Posty: 1641
Lokalizacja: student
Naklejki: 5
Post Re: Let The Story Begin - Rogrywka I rozdziału.
Brasi wszedł w tłum i złapał Ojca za ramię. Ze spokojnym uśmiechem powiedział, że jest z rządu i musi z nim chwilę porozmawiać na osobności.
Zaciągnął Ojca w ciemną uliczkę po czym przyparł do muru i rzekł przez zęby:
"Wiesz kim jestem? Twój syn kazał mi cię zabić. Zazwyczaj robię to bez wahania. Ale powiedz mi: czy warto? Podobno znęcasz się nad rodziną. Odpowiedz. Umiem poznać kłamstwo".

_________________
– Dostojewski umarł – powiedziała obywatelka, ale jakoś niezbyt pewnie.
– Protestuję! – gorąco zawołał Behemot. – Dostojewski jest nieśmiertelny!


Mistrz i Małgorzata
<3

Moderuję na pąsowo bo mogę.


Wt, 9 sie 2016, 12:49
Zgłoś post
WWW
Doradca Budowlańców
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr, 14 lut 2007, 12:07
Posty: 3208
Lokalizacja: Tak
Naklejki: 4
Post Re: Let The Story Begin - Rogrywka I rozdziału.
Obrazek
Hank ChestershirePytasz Sorrowinda co o tym wszystkim myśli. Ent po chwili zawahania odpowiada, że ewidentnie coś tu nie gra. Drapie się gałązką po brodzie i ze zdenerwowaniem czyta napis. Jego widok budzi u niego wielkie emocje, toteż znowu zaczynają szklić mu się oczy. Pocieszasz go, mówiąc, że wszystko będzie w porządku. Trochę się uspokaja. Uważa, że napis mogły wykonać mieszkające w okolicy osoby, a pustelnik mógł cieszyć się tutaj niezbyt przychylną opinią. Zastanawiasz się o co mogło pójść, co robi również i ent. Spoglądasz w międzyczasie na ciało starca. Liczyłeś choć chwile na to, że jeśli włożysz mu głowę z powrotem na miejsce, to przemówi do Ciebie, albo coś, ale niestety – nic takiego się nie dzieje. Sorrowind po jakimś czasie znajduje kartkę, w której ewidentnie daje się dostrzec odbicie jakiejś wiadomości. Przeszukujesz znajdujące się w okolicy biurko i znajdujesz w nim ołówek. Za jego pomocą zamalowujesz kartkę i odczytujesz tajemniczą zawartość. Kartka okazuje się odbijać jakiś list, który jest napisany tak niewyraźnym pismem, że nie możesz powstrzymać się od komentarzy na ten temat. Z czasem jednak udaje Ci się je rozszyfrować i Twoją uwagę przykuwa zdanie: „ To bardzo stare miejsce. Jeśli ktokolwiek jednak się w nie zapuści, nie wraca już nigdy. Jakaś złowroga siła ciągnie owieczki światła w przepaść”.

Co by tu zrobić?

a) Pytam starca co o tym wszystkim sądzi.
b) Pytam Sorrowinda o coś.
c) Szukam dalej
d) Postanawiam wyruszyć do Chefreindale.
e) Robię coś innego, napisz co.


Obrazek
Adam Van SlothNestore na wszelki wypadek używa zaklęcia magii Boundaries Of Imagination i otacza się aurą, której właściwość to: „Nikt, kogo kocham, nie będzie w stanie mnie uderzyć”. Dziwisz się, gdyż Crazier dawno nie używał tego rodzaju zaklęć. Pytasz go o magię granic wyobraźni. Ucieszony mężczyzna odpowiada, że jest to magia, która pozwala kształtować rzeczywistość według własnej woli, myśli i marzeń, a przede wszystkim wyobraźni. Osoba, którą ta magia obejmie, jest w stanie przez jakiś czas wstrzymywać się od jakichś bodźców zewnętrznych, uderzeń, ma jakąś misję do wykonania, albo po prostu… czymś się ogranicza, bądź jest do czegoś zdatna. Dziwisz się, gdyż: raz – mało co rozumiesz z wypowiedzianych przez niego słów, a dwa – magia ta wydaje Ci się zbyt potężna jak na kogoś takiego jak Nestore Crazier. W pewnym sensie mu zazdrościsz, gdyż sam chciałbyś władać czymś bardziej oryginalnym niż niszczycielskie smocze błyskawice, no ale cóż – w momencie, gdy jeszcze byłeś dzieckiem, postanowiono wszczepić w Ciebie kryształ jakiegoś Thundoroya, czy innego latającego dziwadła, którego imienia już niezbyt jesteś w stanie skojarzyć. Do waszej dwójki, z pewnym momencie dołączają Mark i Faith.

Co by tu zrobić?

a) Pytam ich, czy też mnie kochają.
b) Mówię, że pora na jakąś misję.
c) Postanawiam jednak wyznać Crazierowi miłość.
d) Pytam co u nich.
e) Robię coś innego, napisz co.


Obrazek
Theta SigmaUżywasz zaklęcia Confusion Sight. Trafiasz, ale nie przynosi ono zamierzonych efektów. Po chwili przypominasz sobie, że Twoje czary nie działają na stworzone przez Ciebie istoty. Jest Ci w pewien sposób smutno. Krzyczysz więc do grupy Wild West, aby pomogła Ci w złapaniu magicznej kreatury. Luke Sharp zgadza się bez ani chwili zawahania. Chce strzelić do krowy, ale powstrzymuje go Ava Starlight, która uważa, że mogłoby to być zbyt brutalne. Dziewczyna postanawia użyć swojej magii Stun Shot. Podnosi swoją broń do góry, przeładowuje naboje, a po chwili pociąga za spust. Masz wrażenie, że rzeczywistość zaczyna płynąć w zwolnionym tempie. Widzisz kulę, która leci w stronę magicznej krowy, staje z nią twarzą w twarz, a po chwili wbija się w jej ciało. Po jakimś czasie wszystko wraca do normalności, a Ty uznajesz całe zdarzenie za efekt uboczny nadmiaru emocji, jakie odczułeś podczas bieganiny po całym mieście.
Spoglądasz na krowę. Stoi w miejscu, nie rusza się, a nawet i muczy. Dziwisz się. Wredna bestia, która chwilę temu bezpardonowo tratowała wszystko, co udało się jej dojrzeć na swojej drodze, teraz po prostu sobie stoi. Spoglądasz na siedzącą na niej dziewczynkę. Jest smutna i pogania swojego wierzchowca, aby jechał dalej. Przejażdżka bardzo jej się spodobała i jest jej w pewnym sensie przykro, że tak szybko nastał jej koniec. Do całego zbiorowiska podbiega jej matka, która uradowana chwali magów z The Rex Tales, że kolejny raz uratowali życie kogoś z jej rodziny. Nie słuchałeś dokładnie, ale zrozumiałeś, że podobna sytuacja mogła już mieć miejsce w przeszłości. Dziewczynka zaczyna płakać z powodu końca swojej przejażdżki. Patricia postanawia ją pocieszyć. Wykazuje się przy tym wielką dobrodusznością. Ava i Luke proponują małej, że kiedyś zabiorą ją na ranczo w Texarii, oczywiście jeśli zgodzi się na to jej matka. Kobieta przewraca oczami, zastanawiając się co powiedzieć, a to wszystko w rytmie nieustannych nalegań „maanoo proszę”. Jest Ci w pewnym sensie przykro, że to nie Ty złapałeś krowę. Spoglądasz na ogrom zniszczeń, jakie udało się jej wyrządzić. Widzisz poobijaną Patricię, która zdecydowała się przecież Ci pomóc… Jest Ci trochę wstyd i nie wiesz jak wybrnąć z tej niekomfortowej sytuacji. Dziewczyna dostrzega, że ją obserwujesz i mimo wszystko, się do Ciebie uśmiecha.

Co by tu zrobić?

a) Mówię matce, żeby się zgodziła. Chwalę Luka, Avę i w ogóle.
b) Też się uśmiecham do Patricii. Zapraszam ją gdzieś.
c) Każę dziewczynce zejść z krowy, mówiąc, że to teraz moja kolej i muszę ratować świat.
d) Robię coś innego, napisz co.



Obrazek
Casius Nathaniel SilverHandlarz przewraca nerwowo oczami i mówi, że sam nie wie, jakie kreatury mieszkają u niego w piwnicy. Mówi jednak, że każdego dnia i każdej nocy, słyszy spod podłogi dźwięki przemarszu kilkunastu par nóg. Uśmiechasz się z poirytowania, gdyż pojmujesz co jest na rzeczy i mówisz, że to będzie trochę kosztować. Sprzedawca mówi, że pokryje wszelkie koszty. Przystajesz na jego propozycję i podajesz mu rękę na zgodę. Po jakimś czasie, mężczyzna kończy zaznaczać swój dom na mapie, a ty uznajesz to za znak początku swojej nowej przygody. Udajesz się w stronę Lyonhall, gdyż wiesz, że zmierzał tam ten jełop Twój kompan, Dove.
Twoją uwagę przykuwa jednak inny, niecodzienny widok. Widzisz Olexa, który przez pół miasta targa wielki czarny worek. Pierwsza myśl, jaka przychodzi Ci do głowy to „zwłoki”. Nie widzisz w tym jednak niczego dziwnego. Rozumiesz, że pan Painful, od zawsze był przewrażliwiony i raziło go całe zło tego wszechświata. Pojmujesz także, ze cienka, szklana bariera, jaka powstrzymywała go do tej pory przed wyładowaniem swoich emocji, musiała w końcu rozprysnąć na kawałki.
W pewnym momencie kogut jednak odchodzi, a Ty, coraz bardziej pewnie, zmierzasz w kierunku czarnego zamku. Przed wejściem zaczepia Cię dwójka panów z CCS, pytając, czy przypadkiem nie widziałeś czegoś dziwnego. Mężczyźni w garniturach, informują cię, że w mieście znajduje się arcymag z czarnej gildii Closed Sacrament i mają misję, by go zlokalizować.

Co by tu zrobić?

a) Mówię, że to na pewno Santino Brasi! Co tam, że go nie znam i nawet o nim nie słyszałem!
b) Mówię, że to na pewno Dove.
c) Mówię, że nic nie widziałem.
d) Opowiadam panom z CCS o tym, że Olexo przez pół miasta targa worek ze zwłokami.
e) Wciąż idę do Lyonhall w stronę Dove’a.
f) Robię coś innego, napisz co.



Obrazek

Dove GollyPytasz Elisę o szczegóły jej misji. Czujesz, że serce zbliża Ci się do gardła i zaczynasz samoistnie się pocić. Kolejny raz jesteś świadkiem jej przeraźliwego wzroku. Po chwili jednak, zupełnie niespodziewanie, dziewczyna się do Ciebie uśmiecha i kolejny raz, po przyjacielsku uderza Cię łokciem w bok. Elisa Rose mówi, że nie może podać Ci treści zadania, bo na pewno wypaplałbyś ją Casiusowi, a ona już dobrze wie, jak bardzo ów lis potrafi być wyrywny. Przyrzekasz, że nic mu nie powiesz i wbrew wcześniejszym założeniom, nalegasz, aby zdradziła Ci ten jakże tajemniczy sekret. Dziewczyna przewraca oczami i szeptem mówi Ci, że do gildii trafiło zlecenie na głowę Casiusa Nathaniela Silvera. Jesteś w szoku, ale nie okazujesz tego jakoś szczególnie. Twój metabolizm reakcji przeżywa ewidentnie jakiś błąd wewnętrzny, gdyż słysząc słowa Elisy, postanawiasz roześmiać się na głos. Masz jednak setki pytań. Zastanawiasz się, komu mógł zawinić Casius, rozmyślasz nad tym, dlaczego do tablicy z zadaniami przypięto to, które nadaje się jedynie do czarnych gildii. Tkwiąc w zagadkowej plątaninie pytań, w końcu dostrzegasz, że Elisa zniknęła. Jesteś na siebie zły, gdyż pozwoliłeś jej odejść bez udzielenia odpowiedzi. Rozglądasz się po okolicy, ale nie jesteś w stanie zlokalizować dziewczyny. Po chwili jednak, dochodzi do Ciebie, że przez cały ten czas, przy tablicy z zadaniami stał Lamar.
Kogut wciąż rozmyśla nad wyborem zadania i wydaje z siebie charakterystyczny odgłos „yyyyyyyyyyyyy”. Widząc Cię, postanawia się odezwać i mówi że serio nie wie co wybrać.

Co by tu zrobić?


a) Mówię mu, że już nie ma żadnych zadań.
b) Pocieszam go, mówiąc, że kiedyś na pewno się uda i odchodzę.
c) Szukam Elisy.
d) Robię coś innego, napisz co.


Obrazek
Ei NibelZałatwiasz swoje sprawy i idziesz na spotkanie z Elisą. Dziewczyna chce zapoznać Cię z treścią zadania, lecz mówi przy tym, że cała sytuacja może być dla Ciebie niemałym szokiem. Uważa, że zlecenie jest na tyle specyficzne, że ze względów bezpieczeństwa i nie tylko, nie jesteście w stanie wykonać go wspólnie z Casiusem, Dove’m i Francisem. Pytasz ją o konkrety. Dziewczyna w skrócie wyjaśnia, że zleceniodawca zadania, chce otrzymać głowę Casiusa Nathaniela Silvera, gdyż ukradł mu on bardzo cenną i ważną dla niego biżuterię. Dziwisz się i mówisz, że nie jesteś w gildii zbyt długo, ale nigdy nie podejrzewałabyś swojego przyjaciela o możliwość dokonania aż tak haniebnego czynu.

Co by tu zrobić?

a) Stoję murem za Casiusem i mówię, że on na pewno nie mógł tego zrobić.
b) Uznaję Casiusa za złodzieja.
c) Podaję do sprawy nowy trop. Powołuję się na znajomość bestiariusza Endlessness.
d) Robię coś innego, napisz co.



Obrazek
Olexo PainfulPytasz Grapesa, czy nie ma tam przypadkiem zwłok tego gościa. Kret zanosi się maniakalnym śmiechem i mówi „nie no, co Ty”. Wierząc swojemu szefowi, postanawiasz wyjść z winnicy, targając za sobą czarny worek. Po drodze zauważasz Casiusa, który zaczyna do Ciebie machać. Chcesz mu odmachać, ale nie jesteś w stanie, gdyż worek zaczyna Cię przeciążać.

Co by tu zrobić?


a) Zostawiam czarny worek na drodze.
b) Mimo to, zmierzam do rzeki.
c) Wracam do winnicy.
d) Robię coś innego, napisz co.


Obrazek
Samson Theodore JohnsonModliszkoidy mają w nosie Twoją piękną i wzruszającą przemowę. Nie przejmują się nią zupełnie i mało tego, wciąż pałaszują Twoje banany. Wściekasz się i postanawiasz rozprawić się z nimi po męsku. Nie wahając się ani chwili… (no dobra, przez dłuższą chwilę, ale cóż), postanawiasz użyć Leaf Blastera 3. Z Twojej ręki zaczynają wylatywać różnego rodzaju liście, powyginane w różnych, groteskowych kształtach i… w paradoksalnych, niemożliwych kolorach.
Robale jednak… wciąż mają to w nosie. Dziwisz się, a poza Tym jest Ci przykro. Ze zdenerwowania zaczynasz tupać nogą w ziemię. Wciąż ich to nie rusza. Wtedy uświadamiasz sobie, że nie wycelowałeś swojego miotacza liści i przez cały czas strzelałeś nim w ziemię. Pojąłeś w końcu, że wszystko to przez niewyspanie i chorobę, określaną jako umysłowy rudyzm. Zdecydowałeś się więc na poprawę swojej celności. Niestety, tym razem trafiłeś w nieuszkodzone jeszcze banany. Znowu było Ci przykro i smutno. Postanowiłeś jednak wziąć się w garść i zbliżyłeś się do insektoidów na odpowiednią odległość i kolejny raz wycelowałeś swój blaster… No i… zadziałało! Robale pod wpływem potężnego strumienia liści, wzbiły się w powietrze, a po chwili pod wpływem odległości od ziemi, zmniejszyły się i zniknęły z Twojego punktu widzenia.
„Zespół m znowu błysnął” – wymruczałeś sobie pod nosem, nie rozumiejąc do końca co tak naprawdę mówisz.
Przyszedł czas skonfrontowania się z rzeczywistością, wycenienia strat i próba ogólnego rozpatrzenia wszelkich szkód. Spojrzałeś na swoje owoce i niestety – nie miałeś żadnych pozytywnych myśli. Plantacja była w rozsypce, wszędzie walały się pokiereszowane liście i fragmenty owoców, a Ty – prawie poprzysiągłeś zemstę wszystkim szkodnikom tego świata.
Wiedząc jednak, że musisz skombinować skądś kilka – kilkanaście owoców, zdecydowałeś się chwilowo otrząsnąć i dotrzymać przyrzeczonej obietnicy.
Z niemałym trudem, wygrzebałeś spod roślinnych gruzów 16 w miarę sensownych bananów i stwierdziłeś, że nadadzą się one na prezent dla Dorothy.

Co by tu zrobić?

a) Biorę je w jakiś worek i idę do Dorothy.
b) Sprzątam moją ukochaną plantację.
c) Widząc ogrom zniszczeń, popełniam samobójstwo.
d) Wchodzę na szczyt Elvenlight i poprzysięgam prywatną wojnę wszystkim modliszkoidom występującym na tej planecie.
e) Płaczę.
f) Próbuję wyleczyć rudyzm
g) Robię coś innego, napisz co.


Obrazek
Vudix XixMimo niekomfortowej sytuacji, próbujesz zwalczyć swoje ograniczenia i pragniesz podjąć się kolejnej rundy w rywalizacji. Niestety, nie za bardzo jesteś w stanie. Cokolwiek chcesz zrobić, bez werbalnego porozumiewania się, wyglądasz dziwnie i wszyscy patrzą na Ciebie ze zmrużonymi oczami. Nie ustępujesz jednak i za wszelką cenę pragniesz pokazać, że wykazujesz się większą kulturą osobistą niż Sandler. Spoglądasz na niego, a po chwili pojmujesz, ze w zadaniu tym Rudolph wybrał pomoc Holy w roznoszeniu jedzenia. Podchodzisz więc do panny White i nic nie mówiąc, zamierzasz wbiec do kuchni i wrócić z stamtąd talerzami. Niestety, dopiero po jakimś czasie dochodzi do Ciebie, że tak naprawdę nie wiesz gdzie jest kuchnia. Biegasz więc z miejsca do miejsca i mając przed oczami ciągle ten sam efekt, zaczynasz popadać w depresję. Myślisz sobie, że nie możesz przegrać i starasz się zrobić wszystko, by w jakikolwiek, choć najbardziej dziwny sposób, jeszcze wyjść z tej konkurencji zwycięsko. W tych jakże pięknych i podniosłych myślach, w końcu wpadasz w Rudolpha, który próbuje wykonać swoje zadanie. Mimo wszelkich prób ratowania swojej potencjalnej szkody, talerze spadają na ziemię i zmieniają swój całokształt w kilkanaście kawałków szkła różnorakiej wielkości.
Sandler przeprasza Holy i za pomocą magii piasku, próbuje skleić naczynia. Nie wychodzi mu to jednak tak, jakby mógł tego oczekiwać.
- No to macie poważny phrooblem – stwierdza Virginia. Dziewczyna, którą przez spory okres czasu, uważałeś za satanistkę, podaje wam pomocną dłoń i mówi, że rozumie powagę waszej „rhywalizacji”. Postanawia was wyręczyć w pomocy Holy White i mówi, że lepiej będzie, gdy porozmawiacie z Johnem Moonsterem.
Zgadzacie się więc na jej propozycję. Idziecie do organizatora konkursu i zdajecie mu raport z drugiej rundy… choć w nie do końca rzeczywisty sposób. Sandler zataja przed Moonsterem fakt, że To Ty zbiłeś jego naczynia i przyczyniłeś się do jego porażki. Mówi natomiast, że do jedzenia, które miał zanieść do Theona, wpadły jego wszy. Cheeses miał uznać to za męskie, ale powiedział, że koniec końców, nie będzie w stanie jednak ich zjeść.
Moonster stwierdził, że nikt nie otrzyma w tej rundzie punktów. Ty zaś odkryłeś, że wreszcie zwrócono Ci umiejętność mówienia.

Co by tu zrobić?

a) Pytam Moonstera o treść kolejnej rundy.
b) Dziękuję Rudolhpowi.
c) Przepraszam Holy.
d) Robię coś innego, napisz co.


Obrazek
Santino BrasiUdaje Ci się zrobić niemałe wrażenie na ojcu chłopaka. Mężczyzna popada w niemałą panikę, używa sformułowań typu „nie wiem o co Ci chodzi, ja pana nie znam”, a wszystko to w spadkowej tendencji grzecznościowej. Po jakimś czasie, postanawia Cię przepchnąć i wydostaje się spod Twojej kontroli. Mówi, że całą sprawę zgłosi niebawem do CCS, a Ty, odpowiesz za napaść na niewinnego mieszkańca Eldshire.
Mężczyzna koniec końców, chwyta swojego syna za koszulę i ciągnie go po ziemi w stronę swojego domu.

Co by tu zrobić?


a) Odpuszczam.
b) ATAAAAAAK!
c) Czekam na reakcję tłumu.
d) Mówię gościowi, że sam kurde łamie prawo.
e) Robię coś innego, napisz co.


Obrazek
Michelle FangMężczyzna uśmiecha się i przepuszcza Cię na wyższe piętro, gdzie powinien znajdować się obiekt Twoich poszukiwań. Wchodzisz na górę i próbujesz zlokalizować swój cel. Niestety, nie jesteś w stanie. Lekko oszołomiona mozaiką tak samo wyglądających osób, żyjących w jednym miejscu, zaczynasz panikować. Na ratunek przychodzi Ci zupełnie inaczej wyglądający lis, który pyta, czy może Ci w czymś pomóc. Przedstawia się jako kapitan Olivierre Der Atlantis.

Co by tu zrobić?

a) Mówię mu, że muszę komuś zniszczyć życię.
b) Też się przedstawiam. Używam oczywiście jakiegoś wymyślonego imienia.
c) Też się przestawiam. Normalnie jednak, bo czego niby się obawiać…
d) Wymyślam historię, która sprawi, że kapitan go znienawidzi.
e) Postanawiam odpuścić.
f) Robię coś innego, napisz co.

_________________
Tego koloru w swoich postach raczej nie zobaczysz. Adminowi się nie chce i nie interesuje się Tobą.


Wt, 9 sie 2016, 20:59
Zgłoś post
WWW
Bezpieczeństwo Forum
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So, 7 lis 2009, 14:12
Posty: 2168
Lokalizacja: Koło komputera xD
Naklejki: 7
Post Re: Let The Story Begin - Rogrywka I rozdziału.
a), b) - W sumie też nie wiedziałbym, co wybrać, gdyby nie było żadnego wyboru - mówię po przyjacielsku do Lamara. - Może kiedyś wybór zadania Ci się powiedzie... Tak, jestem tego pewien. A tymczasem do zobaczenia!
Chodzę jeszcze chwilę po Lyonhall, sprawdzam tył tablicy z zadaniami (może są tam jakieś ukryte questy), potem opuszczam salę i rozglądam się za mym towarzyszem, Casiusem. Postanawiam nic mu nie mówić na temat dziwnego ogłoszenia, w końcu poprzysiągłem to Elisie. Zastanawiam się również, czy Lamar nie usłyszał przypadkiem mojej rozmowy i nie zechciał wreszcie wykonać jakiegoś zadania... Ale przecież Casius zdołałby się przed nim obronić, poza tym Elisa nie wyjawiła zleceniodawcy... I nagrody... Hm...
Gdybym nie mógł znaleźć Casiusa lub gdyby ten był czymś zajęty, udaję się do swego pokoju i ćwiczę zaklęcia magii lodu. Każdy przecież wie, że należy systematycznie ćwiczyć swe umiejętności, by zwiększyć doświadczenie i wiedzę.

_________________
Przejrzyj moje okołoreksiowe projekty na GitHubie!
Pozdrawiam wielu nieaktywnych użytkowników, wszystkich wciąż wchodzących oraz Playboiia, bo zawsze się żali, że go nie ma w moim podpisie.
Obrazek III miejsce w konkursie halloweenowym 2011, I miejsce w konkursie rocznicowym 2015
Tym kolorem moderuję.


Śr, 10 sie 2016, 09:38
Zgłoś post
WWW
Mistrz Administracyjnej Magii
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So, 24 sty 2009, 15:23
Posty: 1751
Lokalizacja: z Angmaru
Naklejki: 17
Post Re: Let The Story Begin - Rogrywka I rozdziału.
c, e) -To na pewno Santino Brasi! I Michelle Fang!
Tak... Casius bardzo chciał to powiedzieć. Niestety, nie znał ani jednego, ani drugiego, w życiu nie słyszał też tych nazwisk i nie miał pojęcia, kto mógłby być winny, toteż stwierdzenie to nie opuściło jego gardła i pozostało w sferze wyobraźni.
-Nie mam zielonego pojęcia. Nie znam magów spoza Rex Tales. A oni są godni zaufania. Czy widzieli panowie na przykład, żeby ktoś z naszych szedł przez pół miasta z workiem ze zwłokami albo dokonywał dramatycznego striptizu przed każdą walką albo zalewał co rano sufit sąsiada z dołu magią lodu albo uprawiał substancje halucynogenne albo zakazaną magię zniszczenia albo planował bezpodstawny zamach na swoich przyjaciół tylko i wyłącznie przez jakiś głupi i niepotwierdzony donos albo coś? Bo ja nigdy nie spotkałem się z taką sytuacją. My jesteśmy czyści. Francis, zostało ci trochę dorsza na wąsie. Chodź, szukamy Dova.
To rzekłszy, mag ognia wkroczył do Czarnego Pałacu i rozejrzał się za Gollym, a widząc go zmierzającego do swego pokoju z wyraźnym zamiarem przećwiczenia magii lodu, złapał go za kołnierz i pociągnął ze sobą.
-Dove jełopie, jeszcze jedna powódź w mym apartamencie spowodowana twoim czarami, a utopię cię w Esterii. Chodź, mamy zadanie do wykonania. Podejrzewam, że to krotodrony, więc idziesz przodem.

_________________
Obrazek
Głupcze! Żaden śmiertelny mąż nie jest w stanie mnie zabić! Teraz GIŃ!
Jeśli widzisz ten kolor, uważaj - administrator ma Cię na celowniku.
Spoiler:


Śr, 10 sie 2016, 13:01
Zgłoś post
Poznaniak Nieszczelny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt, 24 lip 2012, 11:47
Posty: 2434
Lokalizacja: Poznań, Rzeczpospolita Polska
Naklejki: 17
Post Re: Let The Story Begin - Rogrywka I rozdziału.
a, b, c, d) Bardzo zaintrygowany (to można być bardziej zaintrygowany?) niż dotychczas Hank nie wiedział co o tym wszystkim miał myśleć. Wszystkie ostrzeżenia wydawały mu się być tanią bajeczką dla dzieci pokroju Scooby-Doo i spółka, także nie przejął się nimi tak bardzo. Dla żartu postanowił się spytać starca co o tym wszystkim sądzi, nie łudząc się nawet, że odpowie. Chociaż nawet duchy przemawiają, gdy są w pralce, nie? Ponadto nasz bohater zaczął szukać głębiej, a jeśli niczego nie znajdzie w tym przybytku, od razu wyrusza do Chefreindale, gdyż to jego podstawowa i sztandarowa misja. Jednak ojciec nieślubnych dzieci nie lubi chodzić sam, także postanowił spytać się enta czy nie wybrałby się z nim na tą przechadzkę, jeśli nie uda im się znaleźć czegoś więcej w tutejszym miejscu.

_________________
Co ja będę się rozpisywał, zapraszam:
"Reksio i Kretes: "Skarb Umuritu" [KOMIKS] - czyli, dlaczego Kretes zasłania dymkiem innych kolegów oraz gdzie znajduje się skarb Umuritu.
Ten kolor należy do Administratora dbającego o czystość i walczącego ze złem. Lepiej zacznij się zastanawiać nad sobą, kiedy ujrzysz ten kolor w swoim poście :)


Śr, 10 sie 2016, 16:15
Zgłoś post
YIM WWW
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 127 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 9  Następna strona

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Skocz do:  
No nie wierzę, forum działa dzięki phpBB! © 2000, 2002, 2005, 2007, 2010, 2013, 2019 phpBB Group.
Designed forum urobiony przez STSoftware dla PTF.
Tłumaczenie skryptu od phpBB3.PL