Akurat dzisiaj idę na "Wołyń". Jestem przygotowany na powoli serwowane okrucieństwo, zresztą mowa o tym we wszystkich recenzjach.
"Zbrodni i kary" jak już
znaczy nienic. Jeżeli poprzez zbyt szybką akcję rozumiesz krótkie sceny i szybkie cięcia, to taki jest właśnie styl Smarzowskiego, no. Jak będę po seansie to się dokładniej wypowiem.
/EDIT:
O mój Boże. Jakie to jest dobre.
Trudno mi w sumie cokolwiek powiedzieć o tym filmie, bardzo gra na emocjach, ale w dobry i słuszny sposób. Żaden naród nie jest tu bez winy - najwięcej oczywiście mamy mordów dokonanych przez Ukraińców; ale większość nie przez samo OUN czy UPA, tylko właśnie "sąsiadów". Polacy też mają grzeszki - traktowanie Ukraińców przed wojną, jeden z Polaków wydaje Żyda, pojawia się polska akcja odwetowa na Bogu ducha winnym małżeństwie polsko-ukraińskim. Niemcy oczywiście mordują Żydów i usuwają ślady po Rosjanach. Sowieci właściwie w tym filmie dokonują najmniej - nie licząc komunistycznej indoktrynacji.
Genialne jest pokazane zestawienie dwóch kazań - popa grekokatolickiego, mówiącego o pokoju, i popa prawosławnego, nawołującego do mordowania "Lachiw". Obaj mówią po ukraińsku... W to wplata się jeszcze kazanie polskiego księdza katolickiego, który zachęca do podejmowania akcji odwetowych, zostaje ono jednak brutalnie przerwane.
Świetny film. Ale nie dla każdego.