Przedstawiam część ostatnią. -uff-
dawid6 przedstawia:
Rozdział 5. Ostateczne starcie
Ktoś pewnie pomyśli, co to za wariat (ze mnie), ale myślcie, co chcecie. Tak, jestem, ale mnie nie ma. To ja, ja zgotowałem bohaterom piekło w piekle. Jestem szaleńcem, psychopatą, kimkolwiek. Jestem autorem i narrator, a także jestem dawidem6. Jestem jednocześnie.
„Dobra, koniec tych rozwodów na temat mnie – pomyślałem. – Jestem, więc jestem i koniec, kropka, basta”. Więc jak już pewnie zauważyliście, zmieniłem osobę na pierwszą, rodzaj pamiętnika. (Ril! Też będę pamiętnikarskim psychopatą). Teraz, gdy bohaterowie tak się cieszyli „wygraną”, leżałem w mrocznej czeluści regenerując siły. Gdy już je zregenerowałem, postanowiłem wykorzystać motyw z pewnego filmu… Naraz zrobiłem mgłę… No, halo, gdzie ta mgła?! O, już lepiej. Bohaterowie zaczęli się ścieśniać w kółeczko.
- Reksio, ja nie chcę umierać – biadolił Kretes. – A co jeśli On nadal żyje?
- Wykrakałeś (lub wyjęczałeś) marny krecie! – warknąłem mrocznym głosem (być może z RiK:TTW, ale nie jestem pewien). – A teraz gińcie!
- AAAAAAAA!!! Wiedziałem, wiedziałem, dlaczego znowu my?! – jęczał kret.
- ZAMKNIJ SIĘ!!! – wydarłem się. Mam dość tego kreta!
Mgła była bliżej, bliżej, bliżej i jeszcze bliżej. W końcu otoczyła bohaterów. Z mgły dobiegały dziwne dźwięki, ponieważ były tam potwory i monstra, ukryte, ale jednak. Poszedłem więc na kawkę (lurę, Inkę zbożową zalaną mlekiem z małym dodatkiem ciepłej wody).
TYMCZASEM„Uff, udało się – pomyślał Reksio.” Tak, niewątpliwie wynalazek z jego snu działał. Reksio tym razem wlał tam kropelkę Rozpylacza Mgły, która (mgła) wyparła potworną mgłę. Jednak On zablokował im zdolności paranormalne. Szkoda, możnaby było się stąd oswobodzić…
- No dobrze, najpierw ucieczka, a potem rozmyślania – rzekła Kari Mata czytając w myślach ukochanego.
- Może przekopię się dołem pod piekłem do Forum, ONI (kotka psychopatka, wściekle wyglądający i tak samo wściekły kot-bulus i ten wariat w kapturze) wsadzą nas do nowej gry i wyślą na górę? – zaproponował Kretes.
- Można spróbować – rzekł z niechęcią Reksio.
Po raz pierwszy dzielny pies miał dość TYCH przygód. Kretes więc spróbował i wpadł w pułapkę, na szczęście udało się go wciągnąć z powrotem do piekła.
- Tytanowe ściany! – zirytował się Kretes. – Nie da rady.
- Ej no odezwijcie się wy ro… - odezwał się do kogutów, jednak zaniemówił – zniknęły.
Molly i Kari też nie było.
- No nie, no nie, co się z nimi stało? – zajęczał kret i odwrócił się w stronę psa.
Skamieniał. Reksio też nie było.
- U matku, ja biedny, jestem w jednym kawałku, a niedługo będę w kilku… - biadolił Kretes.
- Długo będziesz tam tak jęczał? – tym razem to Molly się zirytowała. – Szybko po linie na górę, póki On nie patrzy!
- Dobra, dobra – zaczął zrzędzić kret i „szybko” wszedł po linie na górę.
- No, godzinę to trwało – nie na żarty zdenerwowała się ukochana Kretesa.
- O, patrzcie, plan piekła – zauważył Reksio. – Przycisk autodestrukcyjny tutaj, wyjście tutaj, T. K. z kawką tutaj… Może nam się udać.
- No to gaz! – popędził bohaterów Kretes i zaczął „szybko” biegnąć.
- Jak będziesz się tak guzdrał, to już nigdy nie dam ci pograć na Klaystation – mruknęła do Kretesa Molly. – Każę ci ją wynieść razem ze śmieciami.
I Kretes przyspieszył dzięki tej motywacji. Po chwili byli przy przycisku.
- HAUBLE! – zaklął po hauhasku Reksio zauważywszy wystające kabelki.
- No to czeka nas robota – monotonnie rzekł kret.
- My to zrobimy – rzekł Kogut Wynalazca.
- Na pewno szybciej od was – dodał Kornelek.
Koguty zabrały się do roboty.
- Czerwony tutaj, niebieski tutaj, a zielony gdzie? – mruczał Wynalazca.
- Znam ten system połączeń, miałem taki na Jaju. Złącz fioletowy i zielony bra-bra-acie – poradził Kornel. – Będzie szybciej.
- Dobra! – rzekł Kogut i złączył kable.
- Odliczanie rozpoczyna się za trzy, dwa, jeden… - i maszyna zaczęła odliczać - od trzydziestu w dół.
- Prędko do wyjścia! – krzyknął Reksio.
*********Głos odliczającej maszyny wyrwał mnie z rozmyślań o (bez)sensie życia. Wtedy gdy dzieło mojego życia zmierzało ku zagładzie, postanowiłem postąpić jak Kornelek przed zagładą Jaja.
Tak, choć trudno to sobie wyobrazić, postanowiłem się zmienić, ponieważ byłem bratem Andżeliki. Teraz odezwała się we mnie tęsknota za domem i wyrzuty sumienia, że chciałem zabić braci i ich przyjaciół. Och, ja biedny. Postanowiłem im pomóc. Wsiadłem na superszybki pojazd piekielny i ruszyłem w pogoń za moimi przyjaciółmi. Gdy ich wreszcie dopadłem, byli w połowie drogi.
- Zostaw nas, brutalu! – krzyknął Kogut Wynalazca.
- Bracia, nie poznajecie mnie? – nie zdziwiony spytałem. – Zaczekajcie, zdejmę przebranie…
I zdjąłem mroczną szatę.
- To ty?! – zawołały koguty.
- Tak, to ja – odpowiedziałem z radością. – To ja, Ko-Ko-Konstanty.
- O bracie, dlaczego…
- Nie ma czasu, wsiadajcie! – przerwałem rozmowę. – To zaraz wybuchnie.
- Masz rację – rzekł Kretes „pospiesznie” wskakując do pojazdu.
Wcisnąłem gaz do dechy. Po chwili byliśmy przy mrocznej windzie. Wsiedliśmy do niej. Wcisnąłem przycisk parter (byliśmy na -25 piętrze), kapnęła z niego krew i winda ruszyła z olbrzymią prędkością. Po kilku sekundach zahamowała, walnęliśmy głową o sufit, drzwi się otworzyły i prędko wysiadliśmy. Zdążyłem jeszcze wcisnąć przycisk -25, z którego buchnął płomień i winda pomknęła jak szalona na dół, spotykając w połowie drogi płomień wybuchu i cofając go do bazy. Do podwórka było ok. 200 km. Przebyliśmy je w oka mgnieniu i rozgościliśmy się. Była godz. 22.05.
- Dobrze, że zdążyliśmy na p ó ź n ą kolację – rzekła Kari Mata.
- Lepiej późno niż wcale – wesoło odparła Molly.
Tym razem Kretonka i suczka przygotowały kolację – tradycyjną zupę z dyni, a także różne dyniowe specjały – słodycze z dyni, dyniowe placki, a także tradycyjne straszne dynie Halloweenowy.
- To było najlepsze Halloween, jakie kiedykolwiek mieliśmy – rzekł zmęczony Reksio po posiłku.
- Tak, znaleźliśmy brata – odpowiedziały szczęśliwe koguty.
- No, może chodźmy już spać? – zaproponowała Molly.
- Masz rację kochanie - zgodził się Kretes.
I wszyscy poszli spać. Następnego ranka obudzili się szczęśliwi i wypoczęci, a następnie zaczęli przygotowywać się na Gwiazdkę, już niedługo nowy event.
I wszyscy żyli krótko i nieszczęśliwie
KONIEC/THE END/FINE___________________________
Jaki będzie następny event (gwiazdkowy)?
Czy będzie można pisać opka?
Czy będzie tradycyjne "WESOŁYCH ŚWIĄT"?
Tego dowiecie się z eventu świątecznego.
Oceniać
Dla ciekawych W Wordzie były tego równe dwie strony 12 Times New Roman.