|
|
Teraz jest Pn, 13 sty 2025, 23:48
|
|
Strona 1 z 1
|
[ Posty: 4 ] |
|
Autor |
Wiadomość |
AdamMag
Mag bezczelny
Dołączył(a): Śr, 2 gru 2009, 17:21 Posty: 1196 Lokalizacja: Cały świat
Naklejki: 7
|
"Wygylyna opowieść"
"Wygylyna opowieść" by AdamMag Rozdział 1
Kari-Mata wstała tego dnia bardzo rześka i podekscytowana. Przeciągnęła się, energicznie „wskoczyła” w strój codzienny, uczesała włosy i podeszła do drewnianej ściany budy, na której wisiał cienki już kalendarz jednodniowy. Kari-Mata zerwała kartkę, na której napisane było „22 grudnia 2011”, po czym powiedziała do siebie z uśmiechem: - Jutro wigilia! Dziś na pewno będzie masa przygotowań. Uwielbiam tę datę. Brzmi tak dostojnie- „24 grudnia” ach… Reksiu! WSTAWAJ! - Już, jeszcze chwila…- powiedział i obrócił się z boku na bok, ciągle leżąc w łóżku. - Dobra, idę robić śniadanie. Wstawaj więc, bo nie będziesz miał czego jeść.- powiedziała Kari-Mata śmiejąc się. U Kari-Maty to miała być druga gwiazdka w XXI wieku. Poprzednia jej zdaniem była pod każdym względem idealna. Nie tylko dla niej ma to być drugie takie przeżycie. Kretes, Molly i Kornelek, którzy tak samo jak Kari-Mata pojawili się na podwórku dwa lata temu już od tygodnia rozmawiali ze wszystkimi o tegorocznych obchodach Bożego Narodzenia. Wkrótce Reksio był już na nogach. Ubrali się w zimowy strój (warto wspomnieć, że tegoroczna zima na podwórku była bardzo śnieżna i mroźna) i wyszli. - Zanim pójdziemy do Koguta Wynalazcy musimy odwiedzić Molly i Kretesa, którzy prosili mnie o przepis na makaron z makiem. Ale ja myślę po prostu nie chcą przespać świąt Bożego Narodzenia tak jak reszty zimy…
*** - Dryń, dryń! - Eee! Wstawaj Kretesku, jutro święta, Reksio i Kari-Mata na nas czekają…- powiedziała Molly wiercąc się w łóżku. Nagle zorientowała się, że kreta nie ma obok niej. Uniosła głowę, aby go znaleźć- nigdzie go bowiem nie widziała. Wyciągnęła z szafy starą gitarę i uniosła ją nad głowę, w każdej chwili była gotowa do zamachu na potencjalnego porywacza. Odchyla drzwi do kuchni i nikt nigdy nie zgadnie, kogo tam zobaczyła (w sumie to nie zobaczyła bo było tak ciemno, że nawet kret nic nie widział). Była to czarna postać, o rubasznej posturze. Molly zamachnęła się i ŁUBU-DU gitarą! - TO ZA KRETESKA! A-ja! Ło-ja! - Ała, Molly! Za co ten lewy sierpowy?- powiedziała postać. - A to ty Kretesku… przepraszam… właściwie co o tej porze roku robiłeś przy lodówce?- zapytała kretonka. - Ja nic… właściwie to nic.- odpowiedział Kretes ze spuchniętym czołem. - Ubierz się więc, bo Reksio i Kari-Mata czekają na nas przed kopcem. - Skąd wiesz, że czekają? - Prosiłam, aby Kari-Mata dostarczyła mi coś 23 grudnia… - Pewnie to samo co w tamtym roku… - Tak.
*** - Jak miło was widzieć! Wyspaliście się?- zapytała się Kari-Mata z czułym wyrazem twarzy. - A my niby spaliśmy?- powiedziała Molly zawstydzona. - W każdym razie sen zimowy nie wpłynął pozytywnie na Kretesa… zobacz Kari jakiego ma siniaka na czole!- powiedział Reksio bardzo zdziwiony. - Tak czy siak jesteśmy gotowi do obchodów świąt Bożego Narodzenia.- stwierdziła Molly jednocześnie zasłaniając uchylającą się buzie Kretesa. - Chodźmy więc do Koguta Wynalazcy!- powiedziała Kari-Mata i wszyscy ruszyli w stronę warsztatu. - Zaczekajcie chwile!- powiedział głos zza ich pleców. Był to Kornelek, który biegł w zimowym stroju z paczką w ręku. - Co ty tu robisz Kornelku?- zapytał Kretes zdziwiony. - Wczoraj rano pojechałem do Warszawy PKS’em aby znaleźć dla mojego brata prezent i przed chwilą przyjechałem.- odpowiedział. Przed warsztatem stały już kury, które też czekały aż pojawi się Kogut Wynalazca. Po 30 minutach wreszcie zza zamkniętych drzwi wysunął się on sam. - Zapraszam was do środka! Gdy już wszyscy zajęli miejsca na rozstawionych stołkach kogut podszedł do rzutnika i uruchomił go. Na wywieszonym na ścianie prześcieradle rzucono obraz dużego spychacza jeżdżącego po śniegu, a Kogut Wynalazca powiedział: - Witam wszystkich na przygotowaniach do dnia Odśnieżonego podwórka! Wszyscy oniemieli ze zdziwienia i na całej Sali ucichł gwar nastrojowy dla Bożego Narodzenia.
Co ma znaczyć to co zrobił Kogut Wynalazca? Co się stało ostatniej nocy? Jak to się wszystko skończy? Tego dowiecie się z drugiego rozdziału mojego opowiadania świątecznego, w tytule którego ku waszemu zdziwieniu nie ma błędu.
_________________
|
Śr, 28 gru 2011, 20:04 |
|
|
Kacper98
Forumowy Artysta
Dołączył(a): Pn, 15 lut 2010, 19:53 Posty: 1778 Lokalizacja: Druga strona lustra
Naklejki: 6
|
Re: "Wygylyna opowieść"
Heh , nawet fajne . Z tym tytułem narobiłeś mi zagadki ale wiedziałem że to raczej zamierzona nazwa. Fajnie wprowadzenie , rozpoczęcie opowiadania . Jak na razie wszystko jest ok , zapowiada się nawet ciekawie . Jak na razie stawiam 8/10 .
_________________Tym kolorem oczyszczam forum ze spamu.
|
Śr, 28 gru 2011, 20:53 |
|
|
AdamMag
Mag bezczelny
Dołączył(a): Śr, 2 gru 2009, 17:21 Posty: 1196 Lokalizacja: Cały świat
Naklejki: 7
|
Re: "Wygylyna opowieść"
Rozdział 2
Może zachowanie Koguta Wynalazcy było dziwne, ale jeszcze dziwniejsze było to, co stało się w nocy. Kogut Wynalazca przeżył coś przeciwnego do „snu na jawie”- „Jawa w śnie”. Bo przecież, jeżeli coś się działo w jego głowie, czy to znaczy, że się nie stało naprawdę? Oczywiście, że nie, mimo iż może wam się to wydać nielogiczne. Otóż poprzedniego wieczoru Kogut Wynalazca jak zwykle wieczorem ubrał się w zieloną piżamę, zjadł pyszną kolację i umył dziób pastą i szczoteczką do dziobów. Po chwili już grzecznie leżał w swoim łóżku okryty kocykiem.
*** Dzisiejsza noc była wyjątkowo zimna. Kogut trząsł się jak z zimna jak kura, chodź nie wiem czy takie sformułowanie by do niego pasowało. Nagle poczuł, że robi się pod nim mokro, obudził się i nie mógł uwierzyć w to, co widzi. Oto szczelnie zamknięty warsztat napełniony był lodowatą wodą, której ilość stale przybywała. Kogut, aby nie przemoczyć piórek wskoczył zaraz do balii, która swobodnie pływała po warsztacie. Chwycił za wiosła, które w niej leżały i zaczął nimi machać. Wkrótce drzwi i okna warsztatu otworzyły się i balia z Kogutem wypłynęła na dwór. Woda, której ilość cały czas przybywała zakryła już nawet korony drzew i jedyne co było widać to nie kończący się ocean. - Co to ma być na ciotkę Rozalindę!?- krzyknął w koło zdziwiony kogut. Wkrótce rosnący poziom wody stanął i Kogut Wynalazca znowu zaczął wiosłować. Płyną bardzo, bardzo długo. Tak długo, że był już zmęczony tą jawą w śnie, lecz mimo wszystko nie mógł zasnąć. Nagle z morskich głębin wynurzył się peryskop, który swoje wielkie oko skierował na osobę Koguta, który przestraszył się na śmierć i zaczął jak najszybciej odpływać. To nic jednak nie dawało, gdyż zdradliwe prądy morskie bardzo mu to utrudniały, a peryskop wynurzał się i wynurzał. W pewnym momencie Kogut Wynalazca zorientował się, że jest to w rzeczywistości Łódź podwodna, które uwielbiał pod względem technicznym i konstrukcyjnym. Wkrótce na pokład wszedł kogut w szarym płaszczu kapitana. Kogut Wynalazca aż przemówił z wrażenia: - DZIADEK!- zawołał z euforią. - Tak, to ja… Kapitan Nemo… przybyłem, aby cię przestrzec…- zaczął mówić grubym głosem. - Przed czym?- zapytał z ciekawością Wynalazca. - Wiem, co planujesz jutro. Odwołaj to, bo inaczej spotkasz się z interwencją tych z góry. - A co ja niby jutro planuje, jutro jest całkiem normalny dzień! - Jeżeli nie zmienisz swoich planów, wciągu najbliższych dni nawiedzą Cię trzy duch… - Świetnie, nie mogę się doczekać dziadku aż ten sen się skończy!- stwierdził znużony Kogut. - W takim razie precz istoto przyziemna.- rzekł zdenerwowany Kapitan Nemo i wszedł z powrotem do mrocznego, zardzewiałego Nautilusa, poczym odpłynął.
*** Gdy tylko wstał świt Kogut Wynalazca obudził się w starej przemoczonej bali, trzymając w skrzydłach dwa stare wiosła.
Jak się rozwinie akcja z poprzedniego rozdziału? Czy inni bohaterowie na to pozwolą? Jak zareaguje Kogut Wynalazca na ich ewentualną odmowę na branie udziału w przygotowaniach do dnia "Odśnieżonego podwórka"? Tego dowiecie się z trzeciego rozdziału mojego opowiadania świątecznego pt. "Wygylyna opowieść"
_________________
|
Cz, 29 gru 2011, 21:12 |
|
|
Kacper98
Forumowy Artysta
Dołączył(a): Pn, 15 lut 2010, 19:53 Posty: 1778 Lokalizacja: Druga strona lustra
Naklejki: 6
|
Re: "Wygylyna opowieść"
Hm... trochę takie no ... dziwne . Trochę nie zrozumiałem pary rzeczy , ale zdawało mi się że akcja trochę przyśpieszyła . Trzy duchy ? Czyżby duch przeszłości , teraźniejszości i przyszłości ? No cóż jeżeli tak to powiem że to było trochę przewidywalne . Ale nadal jest ciekawie i dobrze . Ocena to 7,5/10 .
_________________Tym kolorem oczyszczam forum ze spamu.
|
Pt, 30 gru 2011, 09:30 |
|
|
|
Strona 1 z 1
|
[ Posty: 4 ] |
|
Kto przegląda forum |
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość |
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|
|
|