|
|
Teraz jest Śr, 15 sty 2025, 08:08
|
|
Strona 1 z 1
|
[ Posty: 2 ] |
|
Parę krótkich opowieści świątecznych
Autor |
Wiadomość |
Z. Art
Żaba
Dołączył(a): Pt, 23 kwi 2010, 17:40 Posty: 1641 Lokalizacja: student
Naklejki: 5
|
Parę krótkich opowieści świątecznych
OPOWIEŚĆ 1: WREDNE MAKIEŁKI*
Chyba powinniśmy zacząć od tego, że był 24 grudnia, Wigilia, Święto Pojednania, dzień przed 25 grudnia, rok 2011 itd. itp. Jak w prawie każdym domu, u Kretesa jeszcze się nie skończyły przygotowania. Zostały mu jednak tylko pierogi. Co do nich, nie było wątpliwości, że w ich lepieniu Kretes był kompletnym lebiegą. - No nie tak się je zwija! Nie w tą stronę! Źle! - krzyczała Molly. - No przepraszam, ale na Wyspie takich rzeczy nie robiliśmy... - tłumaczył się kret. - Oczywiście! Bo piliście mleczko kokosowe, obijaliście się i leżelisćie do góry brzuchem! Wielka mi tradycja! - Tam tego nie mieliśmy! Czarnym Kurom wystarczył bóg Twaróg, na boga Twaroga! - Oczywiście, tępy technokrato! Phi! Ta wyspa to była ostatnia reduta ciemnogrodu! I jeszcze długo obrzucali się epitetami ze Słownika wyrazów obcych... Ale nawet nie zauważyli, że kluski z makiem stojące na stołku obok kuchennego blatu zaczęły ciemnieć i twardnieć... Po południu, kiedy Molly tłumaczyła Kretesowi objętość wałka i logikę ciasta Kretagorasa, przyszedł Reksio. - Yyy... - zaczął - Czy mógłbyś pożyczyć mi wałek, bo Kogut tworzy choinkę z rzeczy zamiennych... I wziął mój, więc... - Nie - burknął Kret. - Kretesku! - krzyknęła Molly - Jak ty się do niego odzywasz?! Dalszej części ich rozmowy, potem kłótni, wrzasków, obrzucania się ciastem nie będę pisać. Powiem tylko, że kluski z makiem znowu przyciemniały i stwardniały... Żeby nie przedłużać (patrz: nazwa tematu), dojdę do Kolacji Wigilijnej. Po wielu, wielu kłótniach, wciąż niepogodzone, krety zasiadły do stołu. Nadeszła pora na makiełki. Nagle Kogut spostrzegł, że kluski są szare. - To pewnie od maku - wyjaśniła Kari Mata. Ale dalsza konsumpcja nie pozostawiała wątpliwości. Nasza słynna potrawa była twarda, sucha i obrzydliwa. - Błee! Molly, co ty zrobiłaś? - spytał Kretes. - A-ale... - wyjąkała Molly. - A ja wiem, od czego to - powiedział Kornelek - swego czasu pod waszą norą założyłem mikrofon i... - O, ty!! - wrzasnął Kretes - Słuchasz jak śpiewam pod prysznicem?! - Mniejsza z tym. To od waszego niepogodzenia. Z tego co słyszałem, kluski z makiem mają w Wigilię moc pobierania złości... A ponieważ Kornelek powiedział, że mogą stać się trujące, a zatrucie to poważna sprawa, krety musiały się szybko pogodzić. - No dobra, przepraszam, za te wrzaski... - rzekł Kret. - A ja za tępego technokratę i redutę ciemnogrodu... - teraz Molly przeprosiła Kretesa. - A-a w ogóle wiesz, c-co to zna-naczy? - spytał Kogut. - No, nie... Rozległ się śmiech. A kolacja szczęśliwie się skończyła.
KONIEC opowieści 1
* makiełki=kluski z makiem
_________________ – Dostojewski umarł – powiedziała obywatelka, ale jakoś niezbyt pewnie. – Protestuję! – gorąco zawołał Behemot. – Dostojewski jest nieśmiertelny!
Mistrz i Małgorzata <3
Moderuję na pąsowo bo mogę.
|
Pn, 16 sty 2012, 22:56 |
|
|
Z. Art
Żaba
Dołączył(a): Pt, 23 kwi 2010, 17:40 Posty: 1641 Lokalizacja: student
Naklejki: 5
|
Re: Parę krótkich opowieści świątecznych
Rozdział 2-Opowieść 2 Lot i bum-cz.1
26 grudnia. Reksio wyrwał kartkę. 27 grudnia. Kari wyrwała kartkę. 28 grudnia. Kretes wyrwał kartkę. 29 grudnia. Molly wyrwała kartkę. 30 grudnia. Kogut Wynalazca i Kornelek wyrwali kartkę. 31 grudnia. - Sylwester! Hura! - gromki okrzyk wzniósł się we wszystkich domach. Tak jest, kończył się rok 2011. Rok, w którym Polska objęła prezydencję w Uni Psieuropejskiej, Koty w arabskich krajach sprzeciwiły się władzy Psów... No, mniejsza z tym. W mieście Reksia na placu zostały ustawione fajerwerki. Wszyscy świętowali koniec 2011 roku. Tylko po co? Rok zleciał jak z kałasza strzelił, a było ciekawych wydarzeń. Kretes zaczął zrzędzić. - A jak jednak w '12 będzie koniec świata? Pomyślcie tylko... Jednak nikt nie zwracał na niego uwagi. Na Sylwestra miał przyjść Alojzy (patrz: Kretes i potworna praca), więc Kari Mata i Molly robiły kolację. Molly dostała od Kretonów, którzy byli w Anglii, pudding. Kretes i tak miał wątpliwości. Kogut tymczasem tworzył maszynę do fajerwerek. Spotkał się on wcześniej z kategoryczną odmową Reksia w sprawie "pożyczenia" cudem uratowanego z choinki wałka, a także od Kornelka o świetlny szpon. Musiał używać tylko materiałów zastępczych. Kretes wyłudził kolejne podejrzenia: maszyna mogłaby być bardzo niebezpieczna... Po południu z warsztatu rozległ się głośny wybuch. Wyszedł z niego usmolony Kogut Wynalazca. - Po-potrzebuję l-lampy A-a'la Dynia... Reksio niechętnie i z obawą oddał pamiątkę z Krainy Czarów. Na szczęście nie było już tam dżina... Alojzy przyszedł godzinę wcześniej. Uznał, że mógłby pomóc przy puddingu i pozostałych rzeczach, ale został wygoniony z kuchni. Wreszczie: wieczór. Bohaterowie wyszli na dwór, aby pooglądać fajerwerki. Kogut nagle wyszedł. - Ta-daaa! -wiózł ze sobą maszynę. Wyglądała jak połączenie pralki z lodówką i szokerem. I, kiedy Kogut miał odpalić maszynę, wyszła Molly niosąc pudding. Nagle, kiedy KW nacisnął przycisk, Kretonka potknęła się. Pudding rozlał się na maszynę....
Koniec cz. 1
_________________ – Dostojewski umarł – powiedziała obywatelka, ale jakoś niezbyt pewnie. – Protestuję! – gorąco zawołał Behemot. – Dostojewski jest nieśmiertelny!
Mistrz i Małgorzata <3
Moderuję na pąsowo bo mogę.
|
Cz, 19 sty 2012, 21:40 |
|
|
|
Strona 1 z 1
|
[ Posty: 2 ] |
|
Kto przegląda forum |
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości |
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|
|
|