|
|
Teraz jest Śr, 25 gru 2024, 06:50
|
|
Strona 1 z 1
|
[ Posty: 12 ] |
|
Autor |
Wiadomość |
Nika
Projektantka Mostów
Dołączył(a): N, 28 sie 2011, 20:11 Posty: 307 Lokalizacja: W kapeluszu. Chyba.
Naklejki: 3
|
Reksio i Sekret Zimy
Reksio i Sekret Zimy Rozdział 1 Zanim rozpocznie się podróż… Zwyczajny dzień na podwórku… Lecz w budzie Reksia wszystko wywracało się do góry nogami. Właśnie wniesiono choinkę, ale niestety… Choinka była żywa, więc wnosząc ją do tak małego mieszkanka należałoby się zastanowić nad poobcinaniem jej trochę, bo wszędzie leżały igły, nie mówiąc w jakim stanie było drzewko. Przecież za cztery dni Wigilia, a tu nic nie przygotowane. Reksio siedział nad stolikiem i pisał zaproszenia na Święta. Kari Mata w tym czasie ubierała świerczek, szczególnie uważając na to, by gałązki, którym ubyło trochę igieł, zasłonić grubymi łańcuchami. Taki niezwykły nastrój świąt… -Bach! Coś nagle przerwało. Była to jedna ze szklanych bombek, tak ciężkich, że nie mogły się utrzymać na lekkich gałązkach. Reksio spojrzał w tą stronę. W głowie przeleciała mu jedna krótka myśl: ,,Chiny…”. Nagle dało się usłyszeć pukanie w ścianę budy. -Ciekawe kto to może być?- spytała się Kari Mata, chociaż i tak wszyscy wiedzą kto to był. -Cześć!- powiedział Kretes i wszedł do środka budy. -Kretesie, nie!- krzyknął Reksio, ale już było za późno. -Auuu!- dało się słyszeć na 100 metrów. Powodem wielkiego bólu kreta była jedna z poopadanych wcześniej igieł choinki. Kretes szybko wyjął pechową igłę i zaczął rozmasowywać sobie łapkę. -Słuchaj, przyszedłem do ciebie aby zaprosić cię na taki zimowy spacer… Ale na razie jest to nie możliwe.-kret wskazał na bolącą jeszcze kończynę. -Jaki zimowy spacer?! Przecież nie spadł ani jeden płatek śniegu!- zakrzyknął Reksio -Właśnie, dlaczego?- zapytała się Kari W tej chwili do budy weszła Molly. -Co się tu dzieje Kretesie… -Molly nie!- krzyknął kret, ale już było za późno. Kolejny krzyk spowodowany pechowymi igłami. Molly kuśtykając usiadła na stołku obok małżonka. -Co ty wyrabiasz?! Miałeś odkurzać! -Miałem?... A, tak, dlatego przyszedłem poodkurzać u Reksia. -Jakby ktokolwiek uwierzył… Nagle dało się usłyszeć pukanie. -Proszę nie wchodzić!- krzyknęła Kari i zabrała się za zamiatanie podłogi u wejścia do budy. Na szczęście, goście byli dobrze wychowani i nie weszli bez zaproszenia. Gośćmi tymi, jak można się domyślić koguty. -Co się tu dzieje?- zapytał Kogut Wynalazca- dlaczego tak krzyczycie? -Ech, domyślisz się jak zobaczysz naszą choinkę-odpowiedziała Kari i wskazała łapką prawie bezigłowe drzewko- i spojrzysz w moją starą torbę. Kari wzięła z kąta mówioną torbę. To co tam było, było wiadome, mnóstwo zielonych igiełek. -A nie można było kupić mniejszej choinki?- spytał się Kornelek. Reksio i Kari spojrzeli po sobie. O tym nie pomyśleli. -Zapraszamy do nas, porozmawiamy sobie.-powiedział Reksio Koguty spoczęły na łóżku pieska. -O czym rozmawialiście?- zapytał się Kogut Wynalazca. -O zimie bez śniegu…-odparła Kari. -I o mojej bolącej łapce.-dodał Kretes. -Wiecie co, jestem ciekawa czy teraz w Laponii jest śnieg?- zaczęła rozmowę Molly -A skoro już o Laponii mowa, pamiętasz swojego kuzyna Ernesta? –zwróciła się do Kretesa. -Tak… -A może tak przed świętami udałbyś się do niego? -Nie chcę mi się. -Może zobaczyłbyś śnieg? -Ile mam powtarzać? Nie chcę mi się. -Powiedzmy inaczej. Nie jedziesz to sprzątasz cały nasz dom. Cały… -O której mam być gotów? -Reksiu, a może pojedziesz z Kretesem? Coś czuję że sam sobie nie poradzi…-zwróciła się Kari do męża. -Jasne że tak! Z przyjemnością!
_________________ To właśnie jest kolor mojej magicznej aury. Pamiętaj, że po niej zawsze przychodzi czas na zaklęcie. Nie no, to już 2019, a ja dalej czekam na CoS2!
Zzz... Reksie... Zzz... Więcej Reksiów...
Ostatnio edytowano Pn, 23 sty 2012, 20:09 przez Nika, łącznie edytowano 1 raz
|
Pn, 23 sty 2012, 20:07 |
|
|
Nika
Projektantka Mostów
Dołączył(a): N, 28 sie 2011, 20:11 Posty: 307 Lokalizacja: W kapeluszu. Chyba.
Naklejki: 3
|
Re: Reksio i Sekret Zimy
Rozdział 2 Podróż i niespodzianki w Laponii W następny dzień Kretes z Reksiem byli już gotowi. Poszli na lotnisko i kupili bilety. Kupowanie biletów było rzeczą bardzo trudną ponieważ Kretes zaczął się kłócić o ceny biletów. Gdy wsiedli do samolotu ciągle było słychać marudzenia kreta. Samolot latał wysoko, ale orłem nie był. Reksio po raz pierwszy w życiu leciał tak niewygodnym samolotem, ale się tym nie przejmował. Nie tak jak Kretes, który z każdym kogo zobaczył kłócił się, jakie panują tu warunki. Kret naburmuszony doczekał wieczora i w sekundę zasnął. Reksiowi czas się dłużył i dłużył. Ciężko mu było zasnąć. Przyśnił mu się piękny, biały, puszysty śnieg, jakiego nigdy nie widział. Wziął śnieg w łapkę, lecz w śnie nie poczuł zimna. Śnieg tkwiący w łapce szybko się roztopił. Chciał sięgnąć po jeszcze trochę… Lecz roztopił się cały. Cały świat wydawał się być przygnębiony i smutny. -Reksiu, Reksiu… Obudził go znajomy głos przyjaciela. -Chodź, już jesteśmy w Laponii. Reksio z Kretesem grubo się ubrali i wyszli na lodowe lotnisko. -Gdzie mieszka ten twój kuzyn, Ernest? -Nie wiem, miał tu na nas zaczekać. Jednak było całkiem pusto. Panowała niezwykła cisza. -Ale tu nikogo nie ma! -Coś mi się ta cisza wydaje podejrzana. Kretesowi wydawało się słusznie. -Co tu robicie!?- odezwał się ktoś zupełnie nieznany przyjaciołom. Kretes z Reksiem obejrzeli się za siebie. Stała tam postać ubrana w białą pelerynę, z równie śnieżnobiałym kapturem na głowie. Kret przełknął głośno ślinę. -Czekamy na kuzyna mojego kolegi.-odezwał się odważnie piesek. -Już nie musicie.-postać zdjęła kaptur- To ja. -Nigdy nie lubiłem tych twoich żartów! -Kim jest twój przyjaciel? –zapytał Ernest, w ogóle nie przejmując się uwagą Kretesa. -Nazywam się Reksio, przybyłem tu z Polski. -Ten Reksio? Bardzo mi miło poznać tak wielkiego bohatera i podróżnika! -Ten Reksio, ten Reksio. Zaprowadź nas lepiej do tego swojego domu.-powiedział trochę zirytowany Kretes. -Już się robi! Droga do domu Ernesta prowadziła prosto od lotniska, jednak trochę się tam szło. -Reksiu, opowiesz mi o swoich przygodach? Jak było na Kuranie? -Normalnie, trochę kretów obmyślających jak pokonać złego. -A w Piklibii? Tam musiało być cudnie wszystko w takich ciepłych kolorach! Ernest po prostu uwielbiał wszystko co ciepłe. Dlaczego akurat mieszkał w Laponii? Bardzo lubił podróże i ciekawe miejsca! -Eee… Reksiu… -Co się stało Kretesie? -No bo widzisz…A raczej nie widzisz… Reksio zajęty rozmową z Ernestem nie zauważył tego co Komandor. -Nie ma śniegu!- zakrzyknął piesek -Aaa. Przyzwyczailiśmy się. -Ze co? -Nie ma tu śniegu już od pół roku. -Ale dlaczego? -Nikt tego nie wie…
_________________ To właśnie jest kolor mojej magicznej aury. Pamiętaj, że po niej zawsze przychodzi czas na zaklęcie. Nie no, to już 2019, a ja dalej czekam na CoS2!
Zzz... Reksie... Zzz... Więcej Reksiów...
|
Pn, 23 sty 2012, 20:09 |
|
|
Nika
Projektantka Mostów
Dołączył(a): N, 28 sie 2011, 20:11 Posty: 307 Lokalizacja: W kapeluszu. Chyba.
Naklejki: 3
|
Re: Reksio i Sekret Zimy
Rozdział 3 Pan Mrozu i Pani Słońca Przyjaciele doszli do domu Ernesta. Był pięknie przyozdobiony świątecznymi ozdobami. Od pięknych szklanych bombek po świecące spadające gwiazdy… Nie było jednak w tych zbiorach, ani sztucznego śniegu, ani nawet jednej papierowej śnieżynki. -Łał! Jak masz tu pięknie przystrojone!... Tylko ani śladu śniegu. -Naprawdę nie wiem dlaczego. Wszystko co miało jakikolwiek związek ze śniegiem wyparowało. -Uch! Gorąco tutaj.-odezwał się Kretes i szybko zdjął płaszcz. -To dlatego, że nie ma śniegu… Nastała noc. Ernest przygotował dla Reksia najwygodniejsze łóżko i najmiększe poduszki, natomiast Kretesowi musiał wystarczyć wysłużony materac. Reksio śnił o zaginionym śniegu… Nastał ranek. Bohaterowie postanowili wrócić do domu. Jednak Ernest miał inny pomysł. -Może zostaniesz dłużej? Pomożesz mi wrócić do naszej krainy śnieg.-zwrócił się do Reksia. -A może nie!- wtrącił się Kretes. -Cóż mogę zostać. Do świąt jeszcze dwa dni. -Ależ Reksiu, ty mu nie będziesz pomagał! Ty będziesz musiał sam to zrobić! -Bardzo ci dziękuję!- powiedział Ernest i dał do zrozumienia że wszyscy ignorują Kretesa. Zaraz potem wszyscy trzej poszli do niegdyś najbardziej białego miejsca, teraz pustego i tajemniczo cichego. -Tu były największe śnieżyce jakie pamiętam, zawsze padał tu śnieg… Dlaczego nastąpiła taka gwałtowna przemiana? -Nie wiem, ale na pewno się tego dowiem! -To ja już pójdę. Pomyślcie spokojnie.- i idąc na początku wolno, szybko się zawrócił i pobiegł . -Mówiłem… Reksio, podobnie jak Ernest olał Kretesa… Nagle dało się usłyszeć tak piękny śpiew jak to tylko możliwe. -Kto tak ładnie śpiewa?- zapytał się Kretes, jakby myślał że Reksio zna odpowiedź- Och… Ile ja bym dał by Molly tak śpiewała. -Kretesie, pomyśl lepiej, że tu nie ma nikogo, a jednak kogoś słychać. Chwilę potem, niespodziewanie zjawiła się przed nimi kotka, o złotej sierści. Na głowie miała złoty kapelusz, a ubrana była w złotą szatę. To właśnie ona śpiewała. Nagle umilkła. -Co wy tu robicie?! Nie wiecie że miejsce te należy do mnie?! -Nie, nie wiedzieliśmy.-odpowiedział Kretes. -Jak to nie wiedzieliście?! Wszyscy tutejszy mieszkańcy to wiedzą już od pół roku! -Ale, ale… Ernest nic nam przecież nie mówił!- powiedział Reksio. -Ernest!... To największy zwolennik Pana Mrozu! Szukam go od dawna! Wiecie gdzie może być? No już! Gadać! -Ooo! Jak jesteś taka niemiła to ci nic nie powiemy!- oburzył się kret. -Lepiej jej nie prowokuj.-powiedział Reksio na ucho przyjacielowi. -Wy chyba nawet nie wiecie kim ja jestem! Jestem Panią Słońca, władam całą pogodą, temperaturą i porami roku! Róbcie co mówię, bo jak nie to pożałujecie. -Tylko że my nie wiemy! Ernest pobiegł, ale gdzie?- odpowiedział Reksio. -Kłamcy! Będziecie tego żałować. -Ale Pani Słońca! Powie nam Pani, dlaczego szuka Pani Ernesta! -Już mówiłam! Jest zwolennikiem Pana Mrozu! -Dlaczego Pani nie lubi Jego zwolenników? -Ponieważ go nie lubię. Uważał się za najważniejszego i przy pomocy moich mocy, zamknęłam Go w Srebrnej Klatce. Dlaczego w Srebrnej? Bo nie jest godny Złotej!... A teraz mówić! Gdzie jest Ernest! -Ale my nie wiemy. -Dobrze! Sami tego chcieliście! Pani Słońca wyciągnęła z kieszeni jedno, małe, złote słoneczko i ściskając je w dwóch łapkach zamknęła oczy… Reksia i Kretesa nie było…
_________________ To właśnie jest kolor mojej magicznej aury. Pamiętaj, że po niej zawsze przychodzi czas na zaklęcie. Nie no, to już 2019, a ja dalej czekam na CoS2!
Zzz... Reksie... Zzz... Więcej Reksiów...
|
Pn, 23 sty 2012, 20:11 |
|
|
Nika
Projektantka Mostów
Dołączył(a): N, 28 sie 2011, 20:11 Posty: 307 Lokalizacja: W kapeluszu. Chyba.
Naklejki: 3
|
Re: Reksio i Sekret Zimy
Rozdział 4 Pod piaskiem pustyni Znaleźli się na zupełnie pustym kawałku piaszczystej ziemi. To była pustynia. -Już po was!- słychać było ze wszystkich stron. -Reksiu, i co my zrobimy! -Nie wiem… Reksio z Kretesem doczekali się wieczora. Spragnieni postanowili pójść spać. -Reksiu, pić mi się chce! -Nic na to nie poradzę! Mi też chce się pić! Jutro coś wymyślimy… Piesek położył się na wygrzanym od słońca piasku. Kretes postanowił wziąć z niego przykład i również się położył. Było mu jednak strasznie niewygodnie, przewracał się z jednego boku na drugi próbując zasnąć- bezskutecznie. Nastał ranek. Kretesowi pod goglami kleiły się oczy. -Oj Reksiu miałem ciężką noc, nie mogłem zasnąć. -Ja też, strasznie chciało mi się pić. -Ale to nie dlatego! Było mi strasznie niewygodnie. -Kretesie! Zachowujesz się jak księżniczka na ziarnku piasku! -Ale to prawda! Chodź i zobacz jak tu twardo. I Kretes zaprowadził Reksia tam, gdzie spał. Reksio położył się. Za chwilę wstał. -Miałeś rację. Tu rzeczywiście nie jest miękko. I zaczęli rozrzucać piasek na boki, by zobaczyć co jest pod nim. -Ojej, tak mi się chce pić! Nie dam rady kopać!- westchnął Reksio. -Wiesz co? Mam pomysł. Przekopię się pod piaskiem i jeżeli dam radę wyciągnę tą denerwującą rzecz. -To naprawdę wyśmienity pomysł. Zaraz potem Kretes zniknął pod piachem. -Ale tu gorąco! Muszę się śpieszyć, albo inaczej się ugotuję! Kretes znalazł coś twardego. -Mam! Teraz lecę na powierzchnię! Na piasku leżał Reksio. Był całkiem odwodniony. A nad taką chwilą słychać było piękny śmiech Pani Słońca. -Reksiu, patrz co mam! To może nas uratować! Kret trzymał w łapce najprawdopodobniej pilot, z jego konstrukcji widać było, że nie był byle jaki. Śmiech umilkł. -O nie! Pilot miał tylko jeden guzik, dlatego był taki wyjątkowy. -Reksiu trzymaj się! Naciskam guzik.-Kretes chwycił łapę przyjaciela i zrobił dokładnie to co powiedział. Zniknęli…
_________________ To właśnie jest kolor mojej magicznej aury. Pamiętaj, że po niej zawsze przychodzi czas na zaklęcie. Nie no, to już 2019, a ja dalej czekam na CoS2!
Zzz... Reksie... Zzz... Więcej Reksiów...
|
Pn, 23 sty 2012, 20:12 |
|
|
Nika
Projektantka Mostów
Dołączył(a): N, 28 sie 2011, 20:11 Posty: 307 Lokalizacja: W kapeluszu. Chyba.
Naklejki: 3
|
Re: Reksio i Sekret Zimy
Rozdział 5 Powrót Znaleźli się w Laponii, dokładnie w tym samym miejscu, z którego zniknęli. -Oj Reksiu, zaraz zawołam Ernesta, da nam coś do picia. Za chwilę Kretesowi się przypomniało, że nie wie gdzie jest Ernest. -Reksiu, Reksiu… Wydawało się że nie może być gorzej… Lecz za chwilę pojawiła się postać w białym płaszczu. -Ernest! Daj nam coś do picia! Błagam! Ernest nic nie powiedział, ale wyciągnął zza pazuchy bukłak z wodą. Kretes dał najpierw napić się Reksiowi, a gdy on poczuł się lepiej, sam się napił. -Dlaczego nie powiedziałeś nam że te miejsce należy do Pani Słońca?- zapytał się Ernesta Reksio. -Bałem się… -Ale dlaczego naraziłeś nas na niebezpieczeństwo? -Myślałem, że tacy legendarni bohaterowie i temu dadzą radę. -My nie jesteśmy nieśmiertelni! Gdyby nie zapomnienie Pani Słońca o magicznym pilocie, nie było by nas tu i najprawdopodobniej zginęli byśmy z pragnienia! -Tak, wiem i bardzo za to przepraszam! Ale mówię, bałem się! Ernest zaczął płakać. -Nie płacz. Jakoś przywróci się Pana Mrozu i wszystko wróci do normy. -To nie będzie takie łatwe… -Erneście, my już dzisiaj lecimy do domu. Może polecisz z nami, wspólnie spędzimy święta. -Och tak! I wszyscy trzej udali się do domku Ernesta, spakowali się i poszli na lotnisko. Polecieli tym samym samolotem, którym przylecieli do Laponii Reksio i Kretes. Po podróży… -Już dzisiaj Wigilia! Mam nadzieję że dziewczyny wszystko przygotowały!- powiedział Reksio. Weszli do domu. Wszystko było już gotowe i tylko czekało. Lecz śniegu nadal nie było… -Już jesteście!- powiedziała Kari Mata Hari- A to pewnie Ernest, tak? Fajnie że go zaprosiliście, będzie więcej gości! Wszyscy zaczęli wszystko ustawiać i przygotowywać na wspólną Wigilię. Miało przyjść mnóstwo osób, mianowicie wszyscy którzy znali Reksia i Kretesa z ich przygód. Wigilię przygotowali w warsztacie kogutów, ponieważ był idealny na pomieszczenie tylu gości. Kari Mata przygotowywała zastawę, Molly potrawy, Kogut Wynalazca robił prezenty dla gości, a Kornelek pakował je w ozdobny papier. Reksio, Kretes i Ernest przystawiali do stołu krzesła. Nadszedł Wieczór Wigilijny…
_________________ To właśnie jest kolor mojej magicznej aury. Pamiętaj, że po niej zawsze przychodzi czas na zaklęcie. Nie no, to już 2019, a ja dalej czekam na CoS2!
Zzz... Reksie... Zzz... Więcej Reksiów...
|
Pn, 23 sty 2012, 20:13 |
|
|
Nika
Projektantka Mostów
Dołączył(a): N, 28 sie 2011, 20:11 Posty: 307 Lokalizacja: W kapeluszu. Chyba.
Naklejki: 3
|
Re: Reksio i Sekret Zimy
Rozdział 6 Niespodziewany gość Goście powoli zaczęli się schodzić. Kretes wpadł na pomysł zrobienia jasełek. Wszyscy na to przystali, więc każdy miał swoją rolę. Kretes, jakoż że to właśnie on chciał grać najgłówniejszego bohatera, stał się… Jezusem! Reksio z przyjaciółmi znaleźli dla niego starą szmatę i nią go owinęli. Kogut Wynalazca zrobił dla niego żłóbek. -Ach… Tu jest bardziej miękko niż na materacu Ernesta.- powiedział Kretes wygodnie sadowiąc się na sianie. Bohaterowie, wrócili tak późno, a więc nie znając ról czytali je z kartek. Na szczęście każdy o tym wiedział i darowali Kretesowi zamianę ,,Eee…” na ,,Aaa”. Wszystkim bardzo się spodobały jasełka, a jeszcze bardziej spodobał się koniec, gdy mogli zacząć Wigilię. Kari Mata przeczytała kawałek Pisma Świętego, a następnie wszyscy zaczęli dzielić się opłatkiem. Wspólnie zasiedli do wielkiego stołu. Był trochę nierówny, ponieważ budował go Kogut Wynalazca, więc trzeba było uważać z napojami. Reksio i Kretes zasiadali obok miejsca dla gościa, który mógłby przyjść, tak jak obecnie się to robi. Tylko że u nas to tradycja… Puk, puk. Dało się usłyszeć zza grubej ściany warsztatu. Kornelek podskoczył otworzyć drzwi. -A więc mamy jednak niespodziewanego gościa! Do warsztatu weszła kotka o złotej sierści ubrana w złotą szatę. -Eee… Reksiu…-zdziwił się Ernest gdy zobaczył gościa- spójrz się za siebie… Reksio posłuchał Ernesta i ujrzał Panią Słońca. -Ha ha! I co? Myśleliście że mi uciekniecie? Tu też byłam i tu też zabrałam śnieg! Pożałujecie tego! I wzięła małe słoneczko i ścisnęła je w łapkach tak jak zrobiła to wcześniej. Tym razem oprócz Reksia i Kretesa zniknął także Ernest.
_________________ To właśnie jest kolor mojej magicznej aury. Pamiętaj, że po niej zawsze przychodzi czas na zaklęcie. Nie no, to już 2019, a ja dalej czekam na CoS2!
Zzz... Reksie... Zzz... Więcej Reksiów...
|
Pn, 23 sty 2012, 20:14 |
|
|
Nika
Projektantka Mostów
Dołączył(a): N, 28 sie 2011, 20:11 Posty: 307 Lokalizacja: W kapeluszu. Chyba.
Naklejki: 3
|
Re: Reksio i Sekret Zimy
Rozdział 7 Pułapka i wyjaśnienia Znaleźli się w tej samej klatce w której siedział już Pan Mrozu. Wszyscy się na niego spojrzeli; był to borsuk, ubrany tak samo jak Ernest, mianowicie miał tą samą białą pelerynę z kapturem. -Pan Mrozu!- krzyknął Ernest. -W końcu i Ciebie zamknęli. Pan Mrozu musiał w tej klatce bardzo cierpieć. Klatka ta stała w ciepłym miejscu… W środkowej Australii. -Ciężko Ci tu prawda? -Bardzo… Tymczasem… -Święty Mikołaju, prezenty już zapakowane czekają w saniach. -Doskonale się spisałeś młody elfie. Podaj mi teraz Telustro zobaczę co się dzieje w domach, by móc dokonać wyboru. Mikołaj spojrzał w rzecz jakże magiczną, a szczęśliwym trafem zaczął od Polski. -Na wszystkie moje elfy! Co się tu dzieje! Widział właśnie warsztat kogutów i panujące tam spustoszenie. Winą tego była Pani Słońca. -A gdzie są Reksio i Kretes? Oni mogli by przecież to wszystko naprawić! I poprosił Telustro, aby wskazało mu bohaterów. Siedzieli nadal w złotej klatce, gdyż nie znali sposobu wydostania się z niej. -Elfie, zaprzęgaj renifery! Lecimy do Australii! W czasie podróży prażyło ich gorące, australijskie słońce. -Są tutaj! Elf zatrzymał się przy klatce. -Ojej biedni jesteście! Nie mogę was uwolnić, ale że jako jesteście w wielkich tarapatach, dam wam specjalne prezenty. Mikołaj wyciągnął z worka lodowy klucz i wręczył go Reksiowi. -Dla mnie jest on za zimny, ale ty jeśli się skupisz otworzysz tą klatkę. Dla Ernesta dał rękawice. -Jeśli Reksio sobie nie poradzi ty przekopiesz się pod klatką i zwołasz pomoc, ja tego zrobić nie mogę, a to dlatego że wśród Australijczyków wezmą mnie za dziwaka. Dla Pana Mrozu dał lód. -W czasie gdy pozostali będą próbować ty się oziębisz. Teraz ustał nad Kretesem. -Normalnie, powinienem dać tobie rózgę, ale teraz dam ci czarodziejski pilot. Jeśli wydostaniecie się z tej klatki i naciśniecie ten guzik wrócicie do domu. A więc przyjaciele zaczęli wykonywać misję. Reksio mocno się skupił i włożył klucz do kłódki próbując go obrócić, Ernest zaczął przekopywać się pod ziemią, a Kretes uczył się obsługi pilota. W końcu Reksiowi się udało! Gdy skupił się lodowy klucz się rozpuścił i wypełnił dziurę uruchamiając mechanizm kłódki. -Jesteśmy uratowani! Szybko wyszli z klatki, a Kretes nacisnął guzik… Znaleźli się w domu… Wszystko było poukładane i nie było śladu, że była tu Pani Słońca. -Już jesteście! A kim jest wasz przyjaciel?- zapytała Kari Mata -Jestem Panem Mrozu, władcą śniegu i lodu. Ta kotka, która tu była to Pani Słońca, chciała zawsze rządzić, nie chciała mnie, ani śniegu. -Ale co się stanie z lodem i śniegiem? -Nie martwcie się, zaraz przywrócę tu ład. Machnął łapą. Na okna zaraz powróciły śnieżynki, a śnieg zasypał trawę. -Ja już was będę opuszczał… Żegnajcie przyjaciele! Machnął dwoma łapami. Zniknął… Wcześniej zrobić tego nie mógł, taka ta klatka była magiczna… -Reksiu, a co będzie jeśli Pani Słońca wróci tu po zemstę? W tym czasie zadzwonił dzwonek do drzwi. Kretes nudzący się przy tej rozmowie poszedł otworzyć. -Tu są prezenty! Pierwszy był dla Reksia. Otworzył go. Była to piękna szkatułka, ozdobiona w śnieżynki. Reksio otworzył ją. Był tam list… ,,Reksiu, jesteś bardzo dzielny. Nie martw się że Pani Słońca wróci. Przeprosiła ona Pana Mrozu i żyją teraz w zgodzie. Tak zawsze powinno być w Święta… Reksiu, życzę Tobie i Twoim przyjaciołom udanych Świąt!” Święty Mikołaj
Koniec
_________________ To właśnie jest kolor mojej magicznej aury. Pamiętaj, że po niej zawsze przychodzi czas na zaklęcie. Nie no, to już 2019, a ja dalej czekam na CoS2!
Zzz... Reksie... Zzz... Więcej Reksiów...
|
Pn, 23 sty 2012, 20:15 |
|
|
KMH
Stawia Opór
Dołączył(a): So, 5 lis 2011, 14:59 Posty: 6
|
Re: Reksio i Sekret Zimy
Jest okey:) Każdy poziom dostaje 10 pkt.
|
Śr, 25 sty 2012, 21:48 |
|
|
arti1705
Roz-kreca się
Dołączył(a): Pn, 17 wrz 2012, 08:41 Posty: 10
Naklejki: 0
|
Re: Reksio i Sekret Zimy
Bardzo fajne opowiadania wczoraj je czytałem.Mądre mądre przeczytałem wszystkie rozdziały najbardziej podobał mi bardzo 4.
_________________ Jestem bardzo zwinny i jestem sępem z 19 wieku.
|
Śr, 26 wrz 2012, 08:50 |
|
|
Matek
Pod-ziemniak
Dołączył(a): Cz, 26 lip 2012, 09:49 Posty: 1691
Naklejki: 10
|
Re: Reksio i Sekret Zimy
Fajne, nawet bardzo. Daję 9,5/10.
|
N, 12 maja 2013, 20:22 |
|
|
Autor8
Lord Protektor
Dołączył(a): N, 7 kwi 2013, 13:22 Posty: 2166
Naklejki: 100
|
Re: Reksio i Sekret Zimy
Bardzo fajne. Dam 9,5/10. Fajnie by było gdyby były nowe rozdziały.
|
Pn, 20 maja 2013, 19:06 |
|
|
Newt Salamander
Starszy Norman
Dołączył(a): Pn, 25 maja 2020, 12:08 Posty: 366 Lokalizacja: Mazury
|
Re: Reksio i Sekret Zimy
To powinna być lektura szkolna 10/10
|
N, 16 sie 2020, 18:20 |
|
|
|
Strona 1 z 1
|
[ Posty: 12 ] |
|
Kto przegląda forum |
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 6 gości |
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|
|
|