|
|
Teraz jest Śr, 25 gru 2024, 18:12
|
Autor |
Wiadomość |
Duchman
Starszy Norman
Dołączył(a): N, 3 sty 2010, 11:25 Posty: 331 Lokalizacja: Z Bobroru
|
Wiem o jakie dialogi chodzi innym userom!!! A przymiotniki mogę dodać, czemu nie...
PS. Kończę pracę nad trzecim rozdziałem.
Rozdział trzeci kłopoty
Nacisnęła na nich ceimność. Wyczuli, że puszają ananasa. Coś było nie tak, Reksio odleciał w daleką przestrzeń. Kretes wrzeszczał bez przerwy "REKSIU!!! REKSIU!!!". Kretes i Karimata trafili do bezdennej pułapki, która okazałą się wielkim lasem i pustą przestrzenią. Wkrótce jednak zobaczyli, że są tu sklepy z drewna. Mieszkańcy dbali o siebie. Nie znali pieniędzy. Dzielili się wszystkim. Jedzenie tu rosło na krzakach, które dopiero teraz zauważyli. To miejsce było dość wygodne, ale nigdzie nie było Molly. Dowiedzieli się, że zemdlała i jest teraz w szpitalu. Poszli do szpitala, gdzie miała być Molly. Właśnie wychodziła, bo nie stało jej się nic więcej oprócz tego, że zemdlała. Po odnalezieniu Molly zajęli się poszukiwaniem Reksia. Centrala osobowości powiedziała, że nie ma tu Reksia, chyba że trafił do petrikum. Kretes zapytał, co to petrikum. Powiedzieli, że tego nie da się opisać. Udało się jednak z niego wyciągnąć, że to ma coś wspólnego z bajkami. Nic więcej już się o tym nie dowiedzieli, więc poszli do centrali umiejscowienia, bo tam były mapy całej bezdennej pułapki.
PS1. Rozdział czwarty za jakieś trzy dni, chyba że uda mi się skończyć dzisiaj...
PS2. Nie umiem robić dialogów, nie męczcie mnie tym!!! Może w czwartym rozdziale uda mi się zrobić, ale nie przysięgam!!!
Rozdział czwarty petrikum i sen
Wyruszyli do centrali umiejscowienia. Petrikum było kilometr od centrali. Nie mogli pojąć, dlaczego nie można sprawdzić, kto tam jest. Godzine później dotarli do petrikum. Zrozumieli, czemu nie można sprawdzić kto tam jest. Był to bowiem wielki balon z setkami drzwi. Przeczytali, że do drzwi do bajek, do których zniknęły klucze i zamki. Postaowili, że odnajdą klucze i zamki, które zaginęły, i odnajdą Reksia wśród tych setek bajek. Wyruszyli na miasto, by popytać miszczan, czy coś wiedzą. Zapytali jakiegoś starszego psa, kota w ich wieku, kackę i wiele innych zwierząt. Ich rozmowa zawsze przebywała tak samo:
- Wiesz coś o kluczch i zamkach które zaginęły?
- Nie, nie wiem.
I tak przez cztery godziny. Uznali, że to koniec, że już Reksia nie odnajdą. Poszli spać. Kretesowi śnił się Reksio:
- Jestem we śnie Kretesa? To dobrze. Kretesie, zamki i klucze są w świątyni Hau Hau, pilnie strzeżone przez krowy. Odnajdź je i uwolnij mnie. Jestem w bajce o Akademi Pana Kleksa. Koniec nadawania. Zgrzyt! Trzask!
- O matku! O matku Karimato! O matku Molly! O matku świątynio Swiątynio Hau Hau! O matku zamki i klucze! O matku akademia! Omatku Pan Kleks!
- Ukochany, jesteś chory?
- Kretesie, uspokój się! - Kretes jednak nie uspokoił się do rana, a wtedy opowiedział im o śnie.
PS1. Powiedzcie, czy o to wam chodziło, z tym dialogiem..
PS2. Za trzy dni kolejny rozdział, chyba że stanie się cud...
_________________Witajcie!
Mniemam, że mniemanie zamniemuje mniemacza mniemającego.
Piszę poprawnie po polsku.
Magia rządzi, pamiętaj!
|
Pn, 8 lut 2010, 12:34 |
|
|
Duchman
Starszy Norman
Dołączył(a): N, 3 sty 2010, 11:25 Posty: 331 Lokalizacja: Z Bobroru
|
Kolejny rozdział:
Rozdział piąty
budowa
- Kretesie, to nieprawdopodobne! - Krzyczała Molly.
- Nie żartuj, to niemożliwe żeby sen był prawdziwy! - Mówiła Karimata.
- No dobra, to nieprawdopodobne, ale chodźmy do petrikum i zawołajmy!!! - Wrezszczał Kretes.
Po długich namowach Molly i Karimata zgodziły się pójść.
Dotarli do petrikum i zawołali chórem- Reksiu!!!- a odpowiedziało im- Tu jestem, w bajce o Akademi Pana Kleksa!- Zdziwili się, że Reksio mówi, ale doszli do wniosku, że to przez to, że są w bezdennej pułapce.
Tak więc w krótce byli gotowi do podróży, bo nabyli mapę, jedzenie, i inne potrzebne rzeczy do podróży. Wkrótce jednak doszli downiosku, że nie mają czym wyruszyć, a tu nigdy nie podróżowało się, chyba, że piechotą. Ale piechotą nie mogli wyruszyć, bo to było daleko. Myśleli, myśleli i myśleli, ale nic nie wymyśleli, więc zaczęli jąkać się. I wtedy, niepostrzeżenie, pojawił się Kogu Wynalzca. Wrzasnęli z radości, a Kretes powiedział nawet bezsensowny wierszyk:
- Stara młoda pani stojąc, usiadła na miękkim kamieniu, i nic nie mówiąc rzekła...- Ale co rzekła, nikt się nie dowiedział, bo Kogut zapytał, gdzie są. Kretes powiedział, że są tutaj, ale Karimata wszystko mu wyjaśniła. Tak więc poprosili Koguta o pomoc, A on zlecił im budowę samochodu. W tym samym czasie przybył Kornelek, któremu Wynalazca wszystko wyjaśnił.
Kiedy samochód był gotowy, wszyscy wsiedli do samochodu i wyruszyli. Po dwunastu godzinach drogi dotarli do świątyni. A tam były wielkie, straszne krowy!!!
Koniec piątego rozdziału.
_________________Witajcie!
Mniemam, że mniemanie zamniemuje mniemacza mniemającego.
Piszę poprawnie po polsku.
Magia rządzi, pamiętaj!
|
Pn, 8 lut 2010, 14:53 |
|
|
Izzy
Głodomorek
Dołączył(a): Pt, 4 lut 2005, 20:13 Posty: 2995 Lokalizacja: Szczecin
Naklejki: 1
|
Jest już trochę lepiej, jednak popracuj jeszcze nad opowiadaniem. ;>
_________________ Mahna mahna...
Whovian.
Strzeż się, Izzy Cię obserwuje.
|
Pn, 8 lut 2010, 14:55 |
|
|
Frog98
Działacz Podziemia
Dołączył(a): Wt, 5 sty 2010, 18:57 Posty: 876 Lokalizacja: Z Nienacka
|
No, w niektórych miejscach brakuje literek albo są zamienione miejscami.
|
Pn, 8 lut 2010, 17:16 |
|
|
nieznany
Mistrz Gry
Dołączył(a): Śr, 21 sty 2009, 17:53 Posty: 2045 Lokalizacja: Uniwersum Kreacji
Naklejki: 4
|
Cóż, nie jest już tak źle. 5/10, rozwiń akcję.
_________________Rrauu hau hou grrao Hauhaure (hau. Mówię poprawnie po Hauhasku). Tym kolorem prowadzę walkę admina ze złem."Wszyscy jestescie moimi dziubaskami ^^" <- Ten cytat zawsze poprawia mi humor, Api.
|
Wt, 9 lut 2010, 13:15 |
|
|
Duchman
Starszy Norman
Dołączył(a): N, 3 sty 2010, 11:25 Posty: 331 Lokalizacja: Z Bobroru
|
Kolejny rozdział:
Rozdział szósty
Krowy i zioła
Postanowili nie zwracać na nie uwagi, ale jedna krowa podeszła do nich i powiedziała:
- Czego chcecie?
- Chcemy wejść do świątyni.- Odpowiedzieli chórem.
- Nie wejdziecie, chyba że znajdziecie zioła o nazwach: bum bum, am am, kuj kuj, hau hau i kop kop. Nazwy wskazują miejsca, w których znajdują się zioła.- Odrzekła krowa.
- A zioła kuj kuj i bum bum to gdzie?- Zapytali.
- Zgadujcie.- Powiedziała chytrze krowa, i nim zdążyli coś jeszcze powiedzieć, odeszła. Nie przedarliby się przez stado rozzłoszczonych krów, a i pewnie będzie trzeba zrobić coś z tymi ziołami, żeby wejść. Tak więc wyruszyli na poszukiwania. Postanowili zacząć od zioła kop kop, gdyż wywnioskowali, że jest ono pod ziemią. Kretes zagłębił się w ziemie. Po 2 godzinach szukania poddał się, i zaczął wędrować w górę. I wtedy zobaczył złoty błysk. I zrozumiał, że to zioło porusza się. Zaczął gonić to zioło, ale mu uciekło. Już miał wracać na powierzchnię, kiedy nagle zioło walnęło w niego i zatrzymało się, jakby zdziwione. Złapał je i czym prędzej wrócił na powierzchnie. Opowiedział przyjaciołom o swojej przygodzie i dał im zioło. Wyruszyli na poszukiwanie zioła hau hau, i doszli do wniosku, że muszą wyruszyć do petrikum i poprosić Reksia by zaszczekał. Wyruszyli więc w drogę, a gdy dotarli Reksio szczekał coś do innego psa i wokół balonu z bajkami leciało złote zioło. Kiedy Reksio zrobił przerwę by nabrać powietrza bohaterowie rzucili się na zioło i zdobyli je. Następnie postanowili znaleźć jakiś kaktus, żeby odnaleźć zioło kuj kuj. Kaktus rósł nieopodal, więc Kretes ukuł się i zioło wystrzeliło jak z armaty. Następnie wszyscy (oprócz Kretesa, który żałośnie płakał) rzucili się na zioło i złapali je. Mieli już trzy zioła, i postanowili znaleźć zioło am am, które powinno być w jedzeniu. Była akurat pora obiadu, więc wyruszyli do knajpy by zjeść obiad. Gdy tylko Kretes dotknął wargami naleśnika z serem, którego jadł, zioło wystrzeliło prosto w jego paszcze, i wywaliło Kretesa. Krecik wypluł zioło, ale nic mu się nie stało, oprócz tego że powiedział, że nigdy już nie tknie jedzenia. Tak więc mieli cztery zioła. Kretes powiedział, żeby kogut przestał gdakać, a on walnął Kretesa w twarz. Wyjaśniał potem, że to był jedyny sposób zdobycia zioła. Miał rację. Zioło wyleciało z miejsca, w które Kogut walnął kreta. Zioło zawróciło i trafiło w Kretesa. Wyruszyli do szpitala, bo Kretes był zbyt obolały, by iść do świątyni. Był bowiem zmęczony kopaniem, bolały go uszy od szczekania, bolał go ukuty palec, był głodny, bo bał sie że zioło jeszcze raz go walnie, i bolała go twarz przez Koguta i zioło. W szpitalu kazali zbudować któremuś z nich pomniejszać, a potem wyruszyć w głąb Kretesa statkiem, który stał w pojeździarni szpitalnej. Kogut Wynalazca zbudował pomniejszacz i wszyscy wyruszyli pojazdem w głąb Kretesa.
Koniec szóstego rozdziału.
PS. Kolejny rozdział może jutro...
_________________Witajcie!
Mniemam, że mniemanie zamniemuje mniemacza mniemającego.
Piszę poprawnie po polsku.
Magia rządzi, pamiętaj!
|
Cz, 11 lut 2010, 19:20 |
|
|
Criss
Norman
Dołączył(a): N, 20 gru 2009, 14:38 Posty: 286
|
Plusy:
- Ciekawe
Minusy:
- Znowu brak dialogów
- Dosyć krótko
_________________Zapraszam na moją stronę internetową i forum: www.criss.fora.pl www.criss.npx.pl
|
Cz, 11 lut 2010, 20:30 |
|
|
Duchman
Starszy Norman
Dołączył(a): N, 3 sty 2010, 11:25 Posty: 331 Lokalizacja: Z Bobroru
|
Był dialog, na początku, ale nie był potrzebny zbyt potrzebny do tego rozdziału!!!
W tym rozdziale też nie będzie dialogów, ale będą w następnych rozdziałach.
Oto kolejny rozdział:
Rozdział siódmy
Wnętrzności krecika
Trafili do kreta przez paszczę, którą otworzył ze strachu. Otrzymali instrukcje:
1. Ominąć język i zęby;
2. Wlecieć do nosa dziurką nad językiem;
3. Ominąć włoski łapiące nieczystości;
4. Lecieć drogą w lewo;
5. Ominąć białe krwinki;
6. Lecieć drogą najbardziej w prawo;
7. Omijać wszytko na swojej drodze, nie walczyć, bo to mózg;
8. Wbić patyczek zmieniający pamięć, aby Kretes zapomniał, że go bolało;
9. Wylecieć tą samą drogą.
Tak więc najpierw musieli ominąć język i zęby. Mieli bronie:
1. bakto-zrzut;
2. ciemno-włącz;
3. bomba-bum;
4. wsyso-zło.
Nie wiedzieli do czego te bronie służą, ale zaryzykowali bomba-bum. To był dobry wybór. Bomba walnęła w język Kretesa i wybiła jeden ząb. Kretes zamknął paszczę i pogrążyła ich ciemność, więc zapalili światła, przelecieli przez dziurę po wybitym zębie, polecieli w górę. Dowiedzieli się, że każdą broń można użyć tylko raz, gdyż na każ dym sprzęcie widniała liczba jeden. Zobaczyli też sprzęt bez nazwy, którego wcześniej nie zauważyli. Postanowili użyć go tylko w sytuacji krytycznej, kiedy wszystko inne zawiedzie. Teraz musieli ominąć włoski łapiące nieczystości, a więc dodali gazu, ale to nic nie zmieniło. Użyli bakto-zrzutu, który zrzucił bakterie, a włoski zajęły się nimi. Przelecieli drogą w lewo, gdzie obaczyli tłum białych krwinek goniących bakterie. Użyli wsyso-zła, wsysać bakterie, ale maszyna wessała też białe krwinki. teren był czysty. Wyruszyli drogą w prawo, a następnie zobaczyli mnóstwo różnych sznureczków. Zrobili mnóstwo pętli, a następnie wbili patyczek zmieniający pamięć. Po minucie go wyjęli, a następnie odlecieli. Ale były trudności. znów zobaczyli białe krwinki. Użyli ciemno-włącz, i zrobiło się ciemno. Bez większych trudności dolecieli do nosa, ale tam było piekło, gdyż bakterie skakały gdzie chciały, a włoski nie mogły sobie z nimi poradzić. Użyli ostatniego sprzętu, tego bez plakietki, i on teleportował ich z powrotem na zewnątrz. Kretes ziewnął i rzekł:
-Szybko, do Świątyni Hau Hau!- I wyruszyli.
PS. Myślę, że jutro zrobię dwa rozdziały, bo moja młodsza siostra jedzie do babci, a ja zostaje, a może i dziś zrobię jeszcze jeden rozdział...
Tu już jest dialog:
Rozdział ósmy
Świątynia
Podróz przebiegła bez trudności, a kiedy dojechali do świątyni podeszła do nich krowa i zapytała:
- Czego chcecie?
- Wejść do świątyni.- Odrzekli.- Mamy zioła.- I dali jej zioła. Krowa podeszła do świątyni i nacisnęła przycisk. Otworzyły się otwory w kształcie ziół. Krowa włożyła zioła w odpowiednie otwory i oczom oraz goglom zebrenych tutaj pojawiły się drzwi!!! Weszli do świątyni wystraszeni, ale wiedzieli co mają robić: Odnaleźć zamki i klucze które zniknęły. Wybrali korytarz na prawo (były trzy korytarze) . Doszli do...
- Do mojej sios...- Krzyknął Kretes i zbaraniał.- Nie patrzcie tak na mnie!!! To nie moja wina, że wam o niej nie mówiłem!!! Zniknęła, kiedy miałem jeden rok! Nie pamiętałem jej, mama mi tylko o niej mówiła!!! A poznaje ją po trzech włosach stających dęba! To u nas rodzinne! Ona jest mojego wieku! Co tu robisz, siostro?- Zapytał ją Kretes.- Ja jestem twój brat.- Powiedział.
- Oszuści! Mój tata ostrzegał, że przyjdą dwa krety, pies i dwa koguty, i będą chcieli ukraść zamki, które zniknęły, i że kret powie, że jestem jego siostrą!!! A ja myślałam, że to tylko żarty!!! Nie przejdziecie, nie przejdziecie!!!- Powiedziała siostra Kretesa. Kretes rzekł:
- Sprawdzę, czy to moja siostra w stary sposób, a mianowicie ostrzygę jej włosy, które stoją dęba, moja rodzina od dawna tak robi. Jeżeli włosy odrosną od razu, jest kimś z mojej rodziny, a w tym wypadku moją siostrą.- Uczynił, co powiedział, a włosy jego siostry natychmiast odrosły. Kretes rzekł:
- To moja siostra, na pewno. Zajmę się nią, idźcie po zamki!!!- Po czym wziął z kieszeni zamrażacz i zamroził swoją siostrę.- Idźcie, będę ją pilnował!!!- Wszyscy, prócz Kretesa i jego siostry, która, jak powiedział później, nazywała się Stokretka, wyruszyli po zamki. Były one dość blisko, więc po dziesięciu minutach wrócili do Kretesa i, wciąż jeszcze zamrożonej, Stokretki. Wzięli Stokretkę pod pachę i wyruszyli do rozdroża. Wybrali środkową drogę. Droga prowadziła do dużego i dziwnego gabinetu. Były tu probówki, pełne i puste, kociołki różnych wielkości, różne warzywa i owoce, i kilka foteli. Na jednym z foteli siedział kret, który coś czytał, i wyglądał, jakby nie zauwarzył ich wejścia. Wtedy Stokretka, już rozmrożona, krzyknęła:
- Ojcze! Porwali mnie!- Wtedy jej ojciec wziął dziwnego pilota, którego dopiero teraz zauważyli, i wcisnął żółty przycisk. Zasnęli. Obudzili się w dziwnej celi, która musiała być lochem. Nie byli strzeżeni. Postanowili opracować plan działania.
Koniec ósmego rozdziału.
PS. Nie wiem kiedy kolejny rozdział.
Proszę o komentarze! Nie zrobię następnego rozdziału, jeśli nie będzie tu przynajmniej trzech komentarzy!
_________________Witajcie!
Mniemam, że mniemanie zamniemuje mniemacza mniemającego.
Piszę poprawnie po polsku.
Magia rządzi, pamiętaj!
|
Pt, 12 lut 2010, 07:09 |
|
|
Dadi
Mistrz Pisarstwa
Dołączył(a): Pn, 31 gru 2007, 11:00 Posty: 613 Lokalizacja: Ostrów Mazowiecka
Naklejki: 7
|
Czy on nam grozi xD
A na serio to co łaskę robisz że piszesz opowiadanie.
Ni chcesz robić to nie rób a nie jakieś warunki ustanawiasz.
_________________Ten kolor został wybrany jako mój kolor do moderowania.
|
Cz, 18 lut 2010, 10:10 |
|
|
Duchman
Starszy Norman
Dołączył(a): N, 3 sty 2010, 11:25 Posty: 331 Lokalizacja: Z Bobroru
|
Ech, komentarzy nie doczekam się, daję kolejny rozdział, bez dialogów, krótki, ale ciekawy:
Rozdział dziewiąty
Ucieczka
Sprawdzili, co mają . Kretes miał zamrażacz, Kogut Wynalazca miał ziarno, Kornelek miał szpon, Karimata miała ser, Molly miała pryszcza i pomidora. Po zebraniu rzeczy opracowali plan: Molly i Karimata miały położyć jedzenie przy kratach aby zwabić Stokretkę, Kretes miał ją zamrozić, ale bez głowy, by mogła wołać o pomoc, Kogut Wynalazca miał położyć ziarno przed kratą, aby "ojciec" Stokretki pośliznął na nim, a następnie Kornelek miał postraszyć "ojca" szponem i zabrać mu kluczę. Plan zadziałał. Uwolnieni zabrali Stokretkę i uciekli, zamrażając "ojca". Stokretkę zaprowadzili do szpitala i spowodowali, że przypomniała sobie Kretesa. Poszli potem do petrikum, ale bez kluczy, bo Stokretka kłamała, mówiąc, że są tam klucze. W trzecim korytarzu był bowiem smok, ale nie sprawdzili tego, bo się bali. Włożyli jeden zamek na dobre miejsce, a reszta sama się ułożyła. Następnie zaczęli się jąkać, bo nie wiedzieli, gdzie są klucze. I wtedy...
Koniec dziewiątego rozdziału.
I co?
Rozdział dziesiąty
Rozpoczęcie wojny
...wyleciała strzała z kartką. Na kartce było napisane tylko 5 słów: "Rozpoczynamy wojnę. Podpisano: Leśni Ludzie.". Bardzo się zdziwili, kto to leśni ludzie, więc zaczęli pytać:
- Kto Leśni Ludzie?- A odpowiadano im zazwyczaj:
- A co? Nie wiecie?- A oni na to:
- Nie.- A odpowiadano im:
- To wygnańcy, którzy chcą rozpocząć wojnę. A czemu pytacie? Zaczęli wojnę?- A oni na to tak:
- Tak. Wysłali kartkę.- A wtedy rozmówca uciekał do zarządu wojska bezdennego lub do policji pułapkowej. Rozpoczęto przygotowania do wojny, a naszych bohaterów wezwano na policję, by pokazali kartkę. Po okazaniu kartki zaciągnięto ich do wojska. Walczyli:
-zamrażaczem Kretesa
-szponem Kornelka
-laserem Koguta wynalazcy
-burakami
-młotem
-pięścią.
Burakami walczyła Molly, zamrażaczem Kretes, szponem Kornelek, laserem Kogut Wynalazca, młotem Karimata, a pięścią Stokretka, która nabrała doświadczenia broniąc zamków. Kogut Wynalazca, Kretes, Kornelek i Stokretka nie musieli przejść szkolenia, bo byli mistrzami swoich kategorii, ale Molly i Karimata musiały je przejść. Dowiedzieli się, że Molly walczy doskonale, bo ma cela, a Karimata zniszczyła im pół magazynu w furii, której dostała, kiedy dowiedziała się o wojnie. Bała się o Reksia. O północy byli na swoich pozycjach bojowych w zamku. Musieli się rozdzielić, bo każdy walczył czym innym, a zamek miał 10 pięter, więc dzieliły ich spore odległości. Molly była na drugim piętrze, bo burakami daleko nie dorzuci. Kretes był na piątym, bo nie miał dobrego cela. Stokretka była na parterze, gdyż biła się na pięści. Karimata też była na parterze, ale w innym miejscu, bo ona walczyła młotem. Kornelek też był na parterze, ale też w zupełnie innym miejscu, bo miał szpon. Kogut Wynalazca był na dziesiątym, bo miał celownik. O godzinie 1:00 przybyli Leśni Ludzie. Byli to pikinierzy, miecznicy i łucznicy. Tych ostatnich było najwięcej. Kogut Wynalazca rozpoczął wojnę, zabijając łucznika. Wojna się rozpoczęła.
Proszę o komentarze, bo nudne to, że ciągle tylko moje posty.
_________________Witajcie!
Mniemam, że mniemanie zamniemuje mniemacza mniemającego.
Piszę poprawnie po polsku.
Magia rządzi, pamiętaj!
|
Wt, 2 mar 2010, 20:53 |
|
|
nieznany
Mistrz Gry
Dołączył(a): Śr, 21 sty 2009, 17:53 Posty: 2045 Lokalizacja: Uniwersum Kreacji
Naklejki: 4
|
Powiem tak:fabuła nie taka zła. Ale oprawa-fatalna. Dlatego też dobrze by było popracować nad formą wypowiedzi. Dlatego 3/10.
_________________Rrauu hau hou grrao Hauhaure (hau. Mówię poprawnie po Hauhasku). Tym kolorem prowadzę walkę admina ze złem."Wszyscy jestescie moimi dziubaskami ^^" <- Ten cytat zawsze poprawia mi humor, Api.
|
So, 13 mar 2010, 20:31 |
|
|
Luk
Lider Podziemia
Dołączył(a): N, 18 sty 2009, 12:44 Posty: 1340 Lokalizacja: I tak nie wiesz gdzie to jest
Naklejki: 0
|
Zgadzam się z Nieznanym. Po pierwsze, zrób trochę wolniejszą akcję, więcej opisów, także możesz zrobić że strasznie dużo się dzieje, więcej dramatycznych momentów. Także popracuj nad interpunkcją i ortografią. Od oceny się wstrzymam.
|
So, 13 mar 2010, 20:36 |
|
|
Duchman
Starszy Norman
Dołączył(a): N, 3 sty 2010, 11:25 Posty: 331 Lokalizacja: Z Bobroru
|
O, oto następny rozdział:
Rozdział jedenasty
W wirze walki
Leśni Ludzie mieli taran. Postanowili postawić na nim łuczników, aby się nie zniszczył przy niszczeniu bramy. Był to sprytny ruch, gdyż kiedy jakiś łucznik strzelał, by zabić kogoś z niosących, zabijał łucznika. Wtedy Kretes zamroził taran. Leśni Ludzie nie poddali się jednak. Postanowili użyć katapult. To był mądry ruch, gdyż katapulty nie były pod ostrzałem, gdyż były za daleko. Wtedy Kogut Wynalazca strzelił w katapulty laserem. Trafił w jedną. Rozwalał jedną po drugiej. Niestety, katapulty zdążyły wyważyć bramę. Stokretka, Kornelek, Karimata i pikinierzy z miecznikami wyruszyli na otwartą wojnę. Karimata zabijała każdego, kogo napotkała na swej drodze, i swoich, i Leśnych Ludzi. Stokretka biła każdego Leśnego Człowieka w nos, a swoich rannych wyrzucała do szpitala w fortecy. W ten sposób cały czas przybywali wyleczeni ranni żołnierze. Kornelek walczył spokojnie, bo wezwał na ratunek ufo-kury, i musiał mieć z nimi kontakt. Leśnych Ludzi było sto razy więcej, więc posiłki były konieczne. Leśni Ludzie zabili już połowę dobrych, kiedy dobrzy zabili dopiero stu Leśnych Ludzi! Cała nadzieja była w posiłkach.
Mijały godziny. Wszyscy dobrzy, oprócz bohaterów, zginęli. Wtedy Kornelek rzucił broń i podszedł do żołnierzy. Rzekł:
- Prowadź mnie do waszego króla!
- A czemu?
- Bo chcę z nim pertraktować!
Koniec jedenastego rozdziału.
Proszę o komentarze, gdyż nudny bez nich temat...
_________________Witajcie!
Mniemam, że mniemanie zamniemuje mniemacza mniemającego.
Piszę poprawnie po polsku.
Magia rządzi, pamiętaj!
|
So, 13 mar 2010, 20:47 |
|
|
Dominik
Bardzo Stary Norman
Dołączył(a): So, 6 gru 2008, 12:33 Posty: 680 Lokalizacja: Bochotnica
|
Trochę lepiej, ale zwiększenia ilości dialogów unikasz jak ognia. Poza tym rozdział znowu krótki. 6/10.
_________________Lwów i Wilno na zawsze polskie! Zdobywca II miejsca w konkursie poetyckim, zorganizowanym na pięciolecie Forum Reksia. Piszę poprawnie po polsku"Myślałem i wymyśliłem bezmyślnik ~. Stawiać się go będzie przed zdaniem nie mającym sensu." - Tytus de Zoo
|
N, 14 mar 2010, 14:04 |
|
|
Duchman
Starszy Norman
Dołączył(a): N, 3 sty 2010, 11:25 Posty: 331 Lokalizacja: Z Bobroru
|
Co?! Unikam?! To taki rozdział, w następnym będzie sporo gadania!
PS. Następny rozdział jutro lub dziś!
_________________Witajcie!
Mniemam, że mniemanie zamniemuje mniemacza mniemającego.
Piszę poprawnie po polsku.
Magia rządzi, pamiętaj!
|
N, 14 mar 2010, 19:12 |
|
|
Kto przegląda forum |
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 9 gości |
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|
|
|