|
|
Teraz jest Śr, 25 gru 2024, 17:50
|
Reksio i tajemniczy kosmos
Autor |
Wiadomość |
nieznany
Mistrz Gry
Dołączył(a): Śr, 21 sty 2009, 17:53 Posty: 2045 Lokalizacja: Uniwersum Kreacji
Naklejki: 4
|
To jasne (:skromnis).
Humor (he, taki trud z dwoma krążownikami, a tu nagle piętnaście następnych...)-8,9/10
Fabuła-9,5/10, nieco się wlecze ta bitwa.
Orty i Inty-7/10, trochę się wkradło.
Czyli około 8,5/10.
_________________Rrauu hau hou grrao Hauhaure (hau. Mówię poprawnie po Hauhasku). Tym kolorem prowadzę walkę admina ze złem."Wszyscy jestescie moimi dziubaskami ^^" <- Ten cytat zawsze poprawia mi humor, Api.
|
Pt, 28 maja 2010, 20:16 |
|
|
Frog98
Działacz Podziemia
Dołączył(a): Wt, 5 sty 2010, 18:57 Posty: 876 Lokalizacja: Z Nienacka
|
Tia, oceny takie jak nieznany.
Ale moja ocena ogólna to tak...
8,4666666666666666666666666666667
A tak w zaokrągleniu to niec po prostu będzie
8,5.
Jak nieznany.
|
Pt, 28 maja 2010, 20:26 |
|
|
Luk
Lider Podziemia
Dołączył(a): N, 18 sty 2009, 12:44 Posty: 1340 Lokalizacja: I tak nie wiesz gdzie to jest
Naklejki: 0
|
Dzięki za oceny, mam nadzieję że będziecie też później oceniać.
----
Rozdział X - Misja "Krugar"
W tym samym czasie na Onglandii wybiła północ. Wtedy Ruch Oporu był już gotowy na akcję. Przed jej rozpoczęciem jednak w krzakach, jeszcze raz omówiono cały plan.
-Pamiętajcie chłopaki! - mówił Luk. - Kiedy tylko damy sygnał skradacie się za krzakami i wysadzacie urządzenia elektryczne. W ten sposób Krugar zniknie, a my zyskamy sojusznika. O nas się nie martwcie, poradzimy sobie. Wszyscy gotowi? No to zaczynamy!
I zaczęło się. Kongrim i Mald pozostali w krzakach. Luk, Dominik, Duchman i Reksio wyszli z nich i zaczęli się składać.
-Uważajcie. - przestrzegał kolegów Luk. - W wielu miejscach są strażnicy. Jeśli nas zobaczą, to koniec.
Wszyscy wiedzieli co się kroi. Mury zamku były ogromne. Do urządzeń elektrycznych było łatwo się dostać, gdyż nie były zbyt daleko. Ale jednak żeby dostać się do położonej najdalej od nich części murów, trzeba było przejść kawał drogi. Nasi bohaterowie, nie zaszli zbyt daleko. W ciemną i zimną noc było tymbardziej ciężko. Niebo było praktycznie bez gwiazd. Jedynym źródłem światła był teraz księżyc, który jednak tylko trochę wystawał zza chmur. Zaś cegły w ścianach muru były stare i popękane, mogło się wydawać, że zamek zaraz się przewróci. Wszystkie te argumenty sprawiały że Reksiowi z początku wydawało się strasznie, ale jak przystało na dzielnego psa przestał się on bać.
-Reksiu, uważaj. - zwrócił się do psa Luk. - Musisz ostrożnie się przedzierać w miejscach gdzie nie ma się ukryć. Głównie są tam strażnicy. A tak w ogóle, umiesz kopać?
-Nie za bardzo. - wyszeptał Reksio. - Mój przyjaciel Kretes umiał.
-Będzie trudniej.
Gdy tak powoli szli, przy okazji wszystko oglądając i będąc bardzo czujnymi, doszli do pierwszej poważniejszej przeszkody. Mianowicie, góra drewna. Jeśliby się na nią wspiąć, można byłoby zauważyć i złapać naszych bohaterów. Jednak była to jedyna droga.
-I co teraz? - spytał Dominik.
-Włazimy tam. - odpowiedział Luk.
Jak widać była to jedna z jego nielicznych złych decyzji. Pierwsza trójka (Reksio, Dominik, Duchman) przeszła bez przeszkód, ale gdy sam przywódca wszedł na górę popełnił błąd. Źle położył nogę i ... spadł! Błyskawicznie potem kłody osunęły się i spadły. Ogromny huk od razu ściągnął pobliskich strażników.
-Uciekajcie! - powiedział Luk. - Dacie sobie radę!
Cała trójka posłuchała swojego dowódcy i uciekła. W tym czasie do Luka podeszli strażnicy.
-Co z nim robimy? - spytał jeden.
-Jak to co? Bierzemy do więzienia.
-A może go wykończymy?
-Nie.
Kłótnia jeszcze trochę trwała, a że huk był bardzo głośni zebrało się tu mnóstwo strażników. To dało czas na akcję.
-Słuchajcie, jesteśmy! - powiedział Dominik przez radio.
-Słyszę was. - odpowiedział Mald. - Jesteście gotowi?
-Jak najbardziej, zaraz wysadzamy.
-Świetnie.
Kongrim i Mald wyszli z krzaków. W tym samym czasie Dominik wraz z Duchmanem podłożyli bombę.
-Uwaga, odpalam. - powiedział Duchman po czym podpalił lont. - Wiać!
-Kryjemy się!
Wtedy wybuch rozświetlił niebo, a huk był na tyle duży, że po drugiej stronie zamku też dało się go usłyszeć. Taki huk, natychmiast przyciągnął tłumy dworzan, i co ważniejsze, strażników!
-Wysadzajcie! - powiedział przez radio Dominik.
Wtedy można było usłyszeć kolejne wybuchy. Ogromne urządzenia elektryczne straciły swoją moc. Wtedy jeszcze raz, można było usłyszeć wybuch. Po nim już nie było po co ratować elektryki. Urządzenia bezwładnie wybuchły, a w sali tronowej coś zaczęło się dziać.
***
-Panie, może coś do jedzenia.
-Nie, przeeeeeecieeeeeeeżżżż. - słowa zaczęły się przeciągać.
-Co panu jest?
Wtedy coś się stało. W momencie ostatniego wybuchu całe ciało Krugara, zaczęło się mienić i zniknęło. Także zgasnął prąd. Błyskawicznie jednak włączono zasilanie awaryjne. I ku zdziwieniu wszystkich w sali tronowej, zamiast Krugara pojawił się tam obraz króla Kogutra.
-Co się stało? - spytali wszyscy tam zebrani.
W tym momencie do sali wkroczyli strażnicy, z zakutym kajdanami Lukiem.
-Co się stało? - znowu powtórzono.
-Ja wam powiem co się stało! - rzekł odważnie Luk.
-Zatem słuchamy. - powiedział jeden ze strażników stojących w sali tronowej.
-A więc ... - rozpoczął Luk. - ... Krugar nie istnieje! Był wymyślony przez króla Kogutra, który kazał wam spełniać wszystkie zachcianki i pomagać w wojnie! Wiedział że nie będziecie się słuchać jego więc wymyślił tego Krugara! Obalmy go!
-Zatem ... - powiedział ktoś siedzący w mniejszym tronie. - ... oficjalnie przywracam niepodległość Onglandii. Teraz rządzi się ona sama. Jesteśmy wyzwoleni spod pańskiej władzy Kogutrze. Nie rządzisz już nami. Od dzisiaj rządzi nami ten krokodyl, który udowodnił całą prawdę.
Luk poczuł się nieco skrępowany.
-Od dzisiaj zostajesz królem Onglandii. Twój tytuł to Luk I Prawda. Czy masz jakieś rozkazy?
Władca wyciągnął radio i powiedział :
-Chodźcie do sali tronowej, już nic nam nie grozi.
Po chwili do sali wszedł cały Ruch Oporu wraz z Reksiem.
-Luk mam niepokojące wieści. - powiedział Mald. - Nad Kogutegiem trwa bitwa.
-Ruszamy tam.
-------------------
Co się stanie pod Kogutegiem?
Gdzie jest król Koguter ...?
... i szpieg Ruchu Oporu James?
|
So, 29 maja 2010, 11:37 |
|
|
Dominik
Bardzo Stary Norman
Dołączył(a): So, 6 gru 2008, 12:33 Posty: 680 Lokalizacja: Bochotnica
|
Co tu jeszcze mogę napisać... Może urozmaić trochę narratora. W co drugim dialogu ciągle pojawia się "powiedział", nawet gdy wypowiedź bohatera zakończona jest wykrzyknikiem. Wtedy powinnieneś napisać np. "krzyknął". 9,5/10.
_________________Lwów i Wilno na zawsze polskie! Zdobywca II miejsca w konkursie poetyckim, zorganizowanym na pięciolecie Forum Reksia. Piszę poprawnie po polsku"Myślałem i wymyśliłem bezmyślnik ~. Stawiać się go będzie przed zdaniem nie mającym sensu." - Tytus de Zoo
|
So, 29 maja 2010, 11:56 |
|
|
Luk
Lider Podziemia
Dołączył(a): N, 18 sty 2009, 12:44 Posty: 1340 Lokalizacja: I tak nie wiesz gdzie to jest
Naklejki: 0
|
Nie rozumiem gdzie są te błędy . Jeśli chodzi o interpunkcyjne, to nie za bardzo się na tym znam, ale ortograficznych nie zauważyłem.
|
Wt, 1 cze 2010, 18:20 |
|
|
Luk
Lider Podziemia
Dołączył(a): N, 18 sty 2009, 12:44 Posty: 1340 Lokalizacja: I tak nie wiesz gdzie to jest
Naklejki: 0
|
Rozdział XI - Walka nad i na Kogutegu
Zaś nad Kogutegiem w pewnym momencie Kurańczycy nie ostrzeliwali już statków przeciwników. Byli zbyt przerażeni, żeby móc cokolwiek zrobić. Jeśli kilkanaście krążowników naraz ostrzeliło statki Armii Kurańskiej byłoby po walce. Molly wiedziała, że będzie ciężko, ale nie aż tak. Było tylko jedno wyjście. Trzeba było negocjować. Po włączeniu radia krecica zaczęła negocjacje.
-Może tak rozejm?
-Z wami? Hahaha! To mnie rozśmieszyłaś!
-Co chcecie za rozejm?
-Nic! Nie będzie rozejmu! Atak!
I ponownie się zaczęło. Tym razem jednak inicjatywa przeszła zdecydowanie na stronę Armii Koguciej. Nie potrzeba było dużo czasu, żeby jeden krążownik runął, a przy okazji prawie wszystkie myśliwce zostały zestrzelone. Nasi bohaterowie wiedzieli, że chyba tylko cud może ich uratować.
-Zmiana planów! - krzyknęła Molly do radia. - Niech wszelkie myśliwce, podlecą do Kogutega i zaatakują ich na planecie! Teraz, wykonać rozkaz!
Myśliwce postarały się więc, ominąć wszelkie statki. Nie udało to się zbytnio. Połowa myśliwców w drodze została zestrzelona! Na szczęście te ważniejsze (z Kretesem, Kottrotem i Kogutami) doleciały bez większych zniszczeń. Ale zapomnieli o jednej rzeczy. O systemach obronnych! Niestety, przez siłę tych systemów kolejne statki zostały zniszczone.
***
W tym samym czasie na orbicie, statek główny przeżywał chwile grozy. Był prawie doszczętnie zniszczony, jedyną rzeczą która utrzymywała załogę przy życiu była specjalna aparatura.
***
Za to w jeszcze innym miejscu, u granic Układu Krowisza (żeby dostać się krótką drogą do Układu Kogutega trzeba była przez niego przelecieć) leciała flota Armii Onglandii z świeżo upieczonym władcą planety. Lecieli z nim min. załoga, członkowie Ruchu Oporu i wielu żołnierzy. Jednak on wcale nie próżnował. Wraz z Dominikiem i Duchmanem próbował nawiązać kontakt z radiem szpiega Jamesa.
-Nie wiem jak to zrobić! - krzyknął Luk. - Próbowaliśmy z piętnaście razy, a i tak się nie udało.
-Zasięg przecież jest! - odparł na to Dominik. - On musi nie odbierać!
-Jasne. Jak miał słuchawkę w uchu.
-Jeśli już nie odbiera to musi to mieć jakiś głębszy sens.
***
Z bazy naziemnej na Kuranie, za to próbowano wykonać kolejny rozkaz Molly, który został przekazany już dość dawno. Miano zmylić systemy obronne na Kogutegu. Akcja nie była aż taka trudna, dzięki pomysłowości kilku kretów. Tym samym zaczęto kierować systemami obronnymi Kogutega. Akurat w idealnym momencie.
***
Przez taką akcję, na Kogutegu Kurańczycy przejęli inicjatywę. Systemy zaczęły niszczyć wszystkie statki, stacjonujące na lądowisku wojskowym. Tym samym mógł się odbyć bardzo ważny ruch tej bitwy - napad na Pałac Królewski!
-------------------------
Jak napad przebiegnie?
Ile czasu zajmie Armii Onglandzkiej dolecenie do Kogutega?
Czy aparatura wytrzyma?
O tym później.
--------------------------------------
Oto krótki rozdział XI. Miałbyć do niego dołączony fragment o napadzie na pałac, ale zrezygnowałem z tego, żeby zwiększyć napięcie . Dodam też, że w następnym rozdziale dużo się namiesza.
|
Pt, 11 cze 2010, 16:59 |
|
|
nieznany
Mistrz Gry
Dołączył(a): Śr, 21 sty 2009, 17:53 Posty: 2045 Lokalizacja: Uniwersum Kreacji
Naklejki: 4
|
No...
9/10. Czegoś tu brakuje. I jest za krótko.
_________________Rrauu hau hou grrao Hauhaure (hau. Mówię poprawnie po Hauhasku). Tym kolorem prowadzę walkę admina ze złem."Wszyscy jestescie moimi dziubaskami ^^" <- Ten cytat zawsze poprawia mi humor, Api.
|
Pt, 11 cze 2010, 17:03 |
|
|
Dominik
Bardzo Stary Norman
Dołączył(a): So, 6 gru 2008, 12:33 Posty: 680 Lokalizacja: Bochotnica
|
Zgadzam się z nieznanym. Może nie to, że jest za krótki, ale mi też czegoś tu brakuje. Takiej esencji, dla której to się czyta. 9/10.
_________________Lwów i Wilno na zawsze polskie! Zdobywca II miejsca w konkursie poetyckim, zorganizowanym na pięciolecie Forum Reksia. Piszę poprawnie po polsku"Myślałem i wymyśliłem bezmyślnik ~. Stawiać się go będzie przed zdaniem nie mającym sensu." - Tytus de Zoo
|
Pt, 11 cze 2010, 22:38 |
|
|
Kacper98
Forumowy Artysta
Dołączył(a): Pn, 15 lut 2010, 19:53 Posty: 1778 Lokalizacja: Druga strona lustra
Naklejki: 6
|
Większym minusem jest to że jest krótkie.A ogólnie świetnie 9/10
_________________Tym kolorem oczyszczam forum ze spamu.
|
So, 12 cze 2010, 07:17 |
|
|
Luk
Lider Podziemia
Dołączył(a): N, 18 sty 2009, 12:44 Posty: 1340 Lokalizacja: I tak nie wiesz gdzie to jest
Naklejki: 0
|
Teraz trochę zmieniłem styl pisania, mam nadzieję że to ulepszy moje (kończące się) opowiadanie. Ale uwaga, ten rozdział jest nienaturalnie długi.
-----------
Rozdział XII - Problem na orbicie i napad
Jako że każdy mógł zaatakować Pałac Królewski statkami, ale jednak był inny problem. Systemy obronne pałacu! Akurat te miały ulepszone oprogramowanie, włamanie nie było więc możliwe. Ale były przejęte systemy obronne planety. Jako że miały system rakietowy. Takie coś było bardzo ważne dla naszych bohaterów. Bo po co zniszczyć systemy statkami, jak wystarczy ... wysłać kilka rakiet w jego stronę. Na taki ruch nie trzeba było długo czekać. Natychmiast po otrzymaniu komendy od Kretesa, wszystkie rakiety uderzyły w generatory obronne pałacu. Po serii rakiet, w końcu padły. Mógł rozpocząć się napad.
-Lądujcie na lądowisku przy pałacu! - rozkazał nawigator z Kurana.
Rozkaz został wykonany. Lądowanie na dużym lądowisku pałacowym, przebiegło bez problemu. Z małych myśliwców wyszli żołnierze i dowódcy.
***
W tym samym czasie na orbicie kłopoty dalej trwały. Dwa krążowniki wybuchnęły i oprócz prawie zniszczonego krążownika dowódcy, zostały tylko dwa mniejsze statki. Nie było wątpliwości - bez zmiany planu, walka na orbicie skończy się porażką. Sprawę z tego zdawał sobie dowódca jednego ze statków.
-Halo, baza naziemna na Kuranie? - zapytał przez radio dowódca.
-Tak.
-Musicie nam pomóc na orbicie! Bez waszej pomocy zostaniemy pokonani!
-Dobrze, zaraz rakiety uderzą w statki wrogów.
I tak się też stało. Błyskawiczne rakiety, zaczęły niszczyć statki rywali. Zwycięstwo po raz kolejny było w zasięgu łapy!
***
Pod pałacem zaś należało wyciągnąć broń. Umundorawani żołnierze kurańscy musieli zmierzyć się z armią kur bojowych.
-Czekajcie na mój sygnał. - powiedział Kretes, który był dowódcą całego ataku. Po chwili krzyknął : - Teraz!
Strzały rozświetliły plac pałacowy. Kury nie sprawiły wielkiego problemu. Szybko padły, a masywne wrota mogły zostać zaatakowane.
-Kretesie teraz moja kolej. - powiedział Kornelek i podszedł do wrót. - Musimy podstawić bombę, innego wyjścia nie ma. Odsuńcie się!
Kogut podstawił bombę po czym krzyknął "wiać!". Po chwili czarne, wręcz zabytkowe wrota padły! Wejście do pałacu stało otworem.
-Wchodzimy! - obwieścił Kretes.
***
Zaś nad planetą działy się niesamowite rzeczy! O ile jeszcze jakieś 20 minut temu siły Kurańskie były rozbite, to teraz zdecydowanie przejęły inicjatywę. W tym czasie zniszczony został jeden statek Kurańczyków i ok. piętnastu statków Armii Koguciej.
-Dobra, kończą nam się rakiety, nie będziemy ich na razie wysyłać. - przekazał dowódca bazy naziemnej.
-Dalej sobie poradzimy. Wystarczy zniszczyć stację.
Stacja zaczęła być ostrzeliwana.
***
W tym czasie w pałacu, dyskretnie i niezauważenie przez korytarze przedzierali się żołnierze kurańscy i co jakiś czas łapali jakąś kurę bojową. Straży nie było dużo, w związku z tym przedzieranie się łatwo poszło. W końcu doszli do kolejnych wielkich wrót. To musiałbyć ich cel - sala królewska.
***
Ale nie myślcie sobie, że statkom było łatwo. Stacja też miała systemy obronne. I to wcale nie słabe. W wielu miejscach małe działka, po środku wielka armata. Jednak ta ostatnia nie była używana. Powód był jeden, zużywała za dużo energii. Jednak małe działka nieco osłabiały krążowniki kurańskie.
-Panie, wystrzel te rakiety! Bo możemy przegrać! - krzyczał dowódca.
-Dobra, dobra. Wystrzelam!
I wystrzelił. Ale co małe rakiety mogły zrobić takiej stacji? Wszystkie duże już zostały wystrzelone. A małe nic nie mogły zrobić.
-Przechodzimy do obrony. - obwieścił po bezskutecznych atakach dowódca statku. - Musimy też przejąć załogę tamtego statku. Jak go zauważą to koniec!
***
W pałacu kolejne wrota zostały wysadzone. Wszyscy weszli do wielkiej sali. Była cała pełna obrazów przedstawiających historię Kogutega. Każdy z żołnierzy był pewien, że niedługo trzeba będzie domalować nowy. Do tego przez salę biegł czerwony dywan, a po środku był tron, na którym siedział cel tej wyprawy - król Koguter!
-No, no, no. Widzę że sobie poradziliście z wszystkimi przeszkodami. Ale mnie tak łatwo nie pobijecie. - powiedział król i wyciągnął swoją broń. Był to długi miecz, oświetlony pomarańczowym blaskiem.
Jednak Kurańczycy także wyciągneli swoją broń. Były to nieduże blastery. Ich blask, aż oślepiał, gdyż były wypolerowane. Jedyną osobą która miała inną broń. Był nią Kornelek który posiadał swojego starego szpona.
-Poddaj się królu, nie masz szans! Nas jest więcej! - krzyknął jeden z żołnierzy.
-Wiedz że w wojsku uzyskałem stopień generała broni w zaledwie 3 lat, dzięki mojej sile. Potrafiłem pobić dwudziestu rywali naraz!
-To może pokażesz swoje umiejętności?
-Bardzo chętnie.
***
Zaś nad Kogutegiem rozgrywała się akcja ratownicza. Do zniszczonego statku próbowano się dostać i zabrać z niego załogę i żołnierzy. Akcja była o tyle trudniejsza, że praktycznie cały czas atakowano statek, który nie ucierpiał.
-Halo, Molly? - pytał się dowódca przez swoje radio.
-Tak. - w głosie Molly było trochę przerywania.
-Musimy podłączyć rurę do waszego statku!
-Poinformuj mnie jak to zrobisz!
Wielka rura była już blisko podłączenia do drugiego statku, ale w pewnym momencie trafiono ją! Był problem.
***
Zaś w sali królewskiej odgrywała się walka. Miecz króla i szpon Kornelka cały czas były w zwarciu. W tym czasie reszta nie próżnowała i strzelała do Kogutra. Ale taka praca nic nie dawała. Trzeba było przeprowadzić jedną akcję, która skończyłaby walkę. W czasie gdy Kornelek walczył z rywalem, Kretes coś mówił do swoich żołnierzy. Wtedy odbyła się nawałnica strzałów, każdy był wycelowany w jeden cel - rękę króla. O ile pierwsze kilka strzałów było niecelnych to ten ostatni trafił idealnie! Dzięki temu miecz wypadł rywalowi z ręki. Kornelek błyskawicznie powalił króla. Ten jeszcze próbował chwycić miecz, ale ten został trafiony z blasteru i rozpadł się na dwa kawałki. Król Koguter był bezbronny.
-Nie zabijaj mnie! - krzyknął.
-Tylko jeśli wyłączysz swoją stację.
-Dobrze.
Stacja została wyłączona i zaczęła spadać. Na szczęście nie w stronę Kogutega tylko do najbliższego księżyca. Na orbicie zapanowała radość, ale też dlatego że akcja ratunkowa jakimś cudem się powiodła. Zaś król Koguter został zakuty w kajdany.
-Pójdziesz z nami. - powiedział Kretes.
Po wyjściu z pałacu całe niebo rozświetlił błysk. Do tego na całą planetę był słyszany huk. To stacja rozbiła się o księżyc. Nie tylko stacja została jednak zniszczona, księżyc również padł. W tym samym czasie do planety doleciały większe statki. Nie było to jednak wsparcie z Kurana, tylko statki z Onglandii. Wszystkie wylądowały na lądowisku wojskowym. Gdy wszyscy żołnierze wrócili z pałacu, na lądowisku nastąpiły długie rozmowy. Były gratulacje, nowe plany, ale i zmartwienia, bo niektórzy ucierpieli w starciach.
-Reksiu! - krzyknął Kretes, gdy tylko zobaczył swojego przyjaciela. - Ty żyjesz!
-Tak żyje.
Wtedy do rozmowy wtrącił się Luk.
-Możemy przetransportować króla Kogutra na Kuran.
-Chętnie przyjmiemy waszą pomoc.
Pozostała część to lot na Kuran, przejęcie Kogutega, który został tymczasowo przyłączony do królestwa Kurańskiego oraz dalsze gratulacje.
-----------------------
Czy to już koniec tego opowiadania?
O tym wkrótce ...
|
Wt, 15 cze 2010, 15:15 |
|
|
nieznany
Mistrz Gry
Dołączył(a): Śr, 21 sty 2009, 17:53 Posty: 2045 Lokalizacja: Uniwersum Kreacji
Naklejki: 4
|
No, przyzwoity rozdział. Najgorsza jest interpunkcja, dostrzegłem też niezgodność. Czy oddział blasterników strzelałby do króla, mogąc trafić Kornelka? 9,9/10
_________________Rrauu hau hou grrao Hauhaure (hau. Mówię poprawnie po Hauhasku). Tym kolorem prowadzę walkę admina ze złem."Wszyscy jestescie moimi dziubaskami ^^" <- Ten cytat zawsze poprawia mi humor, Api.
|
Wt, 15 cze 2010, 15:53 |
|
|
Luk
Lider Podziemia
Dołączył(a): N, 18 sty 2009, 12:44 Posty: 1340 Lokalizacja: I tak nie wiesz gdzie to jest
Naklejki: 0
|
To było akurat zaplanowane, woleli zaryzykować.
|
Wt, 15 cze 2010, 16:38 |
|
|
Dominik
Bardzo Stary Norman
Dołączył(a): So, 6 gru 2008, 12:33 Posty: 680 Lokalizacja: Bochotnica
|
W paru miejscach przyczepiłbym się do stylistyki, ale nie potrafię określić co dokładnie mi nie pasuje. Parę błędów interpunkcyjnych tez jest. 9/10.
_________________Lwów i Wilno na zawsze polskie! Zdobywca II miejsca w konkursie poetyckim, zorganizowanym na pięciolecie Forum Reksia. Piszę poprawnie po polsku"Myślałem i wymyśliłem bezmyślnik ~. Stawiać się go będzie przed zdaniem nie mającym sensu." - Tytus de Zoo
|
Wt, 15 cze 2010, 21:24 |
|
|
Kacper98
Forumowy Artysta
Dołączył(a): Pn, 15 lut 2010, 19:53 Posty: 1778 Lokalizacja: Druga strona lustra
Naklejki: 6
|
Dobre ale mi się już trochę nudzi.Nie wiem dla czego.Błędy coraz częściej się pojawiają a zwłaszcza i nterpunkcyjnych.8/10
_________________Tym kolorem oczyszczam forum ze spamu.
|
Pt, 18 cze 2010, 10:26 |
|
|
Luk
Lider Podziemia
Dołączył(a): N, 18 sty 2009, 12:44 Posty: 1340 Lokalizacja: I tak nie wiesz gdzie to jest
Naklejki: 0
|
Rozdział XIII - Nowy wróg i przesłuchanie
Po wylądowaniu na Kuranie nastąpił tam wielki festyn radości. Wszyscy ranni zostali przetransportowani do szpitali, a Koguter wylądował w specjalnym więzieniu. W czasie festynu jednak do Maldurfa von Kretoffa zadzwonił ktoś z Kogutega. Kret odebrał i jego oczom ukazał się straszny obraz. To był Koguter bądź ktoś podobny do niego!
-Sądziliście że to już koniec, tak? Niestety, nie. Jeszcze nas nie pobiliście, przejmiemy Kuran, wierzcie mi!
Po tym przekazie, zszokowany Maldurf szybko przekazał informacje Krettiemu.
-Kretti, leć sprawdź czy król Koguter siedzi w celi! Już!
Kretti poszedł. Za to Maldurf musiał przekazać informacje wszystkim na festynie.
-Słuchajcie! - powiedział po wejściu na mównicę. - To jeszcze nie koniec wojny!
Następnie zanudził wszystkich długą mową w której kilkukrotnie powtarzał to samo. Po chwili wrócił Kretti.
-Król Koguter siedzi w celi!
-Sprawdzałeś czy to nie hologram? - spytał się siejący teorie spiskowe Maldurf.
-Tak!
-A więc kto to mógł być?
-Musimy przesłuchać tego byłego króla.
***
Kilka godzin później w otoczonym przez żołnierzy budynku wojskowych, Maldurf i Kretti zaczęli przesłuchanie. W sali oprócz trzech krzeseł i stołu był jeszcze nowoczesny wykrywacz kłamstw, który pomagał wykryć wiarygodność zeznań.
-Masz jakąś rodzinę? - spytał się Maldurf.
-A myślisz że kto mnie urodził?
-Nie odzywaj się tak. Masz rodzeństwo?
-Nie, i dobrze.
-Kto był twoim zastępcą?
-To już nieważne, zginął w czasie wybuchu stacji.
-Byli jacyś marszałkowie?
-Gniją w waszych więzieniach.
-Premierzy, ministrowie?
-Takich nie było.
-Generałowie, dowódcy wojskowi?
-Zginęli w bitwach.
-Prezesi?
-Ale czego?
-Jakichś organizacji rządowych.
-Połowa zginęła, reszta gdzieś się ukrywa.
-Gdzie?
-Nie wiem.
Wykrywacz kłamstw zapikał.
-Mów prawdę, bo cię ukarzemy surowiej!
-Niektórzy byli na księżycu, który wybuchł, pozostali polecieli na Krowisza.
-Wracali na Koguteg?
-Nie, powiedzieli że nie powrócą tam!
-Przekaz był z Kogutega, czyli raczej oni odpadają - wtrącił się Kretti.
-Ciszej Kretti! Miałeś jakichś kuzynów?
-Nie poznałem ich.
-A posłowie?
-Nie było.
-A może jakiś wspólnik?
Tu Koguter ucichł i spuścił głowę w dół.
-Tak był.
-Kto to był?
-To był ...
-No mów!
-To był ... - widać było że kogut nie chciał wydać swojego wspólnika. - ... szpieg Ruchu Oporu James.
-Kim on jest?
-Może spytajcie się Luka, ja mam już dość!
-Gadaj!
-Zostaw go już! - wtrącił się Kretti. - Dość się dowiedzieliśmy od niego!
-No dobrze! Straż odprowadzić go do celi! - krzyknął Maldurf, kończąc przesłuchanie.
***
Później Kretoni zdali sprawozdanie z przesłuchania min. Molly, Reksiowi i Lukowi. Ten ostatni po wysłuchaniu Maldurfa rzekł :
-Nie, to niemożliwe. James by nas nigdy nie zdradził.
-Jesteś pewien? To dlaczego wykrywacz kłamstw nie zapikał?
-Macie go zepsutego i tyle!
-Gdzie zepsutego!? Był ostatnio na przeglądzie i było dobrze.
-Pewnie jakieś patałachy wam go sprawdzały!
Jeszcze trochę, a doszłoby do bójki! Na szczęście Kretti załagodził sytuację.
-Nie wierzysz Luk to sprawdź ten wykrywacz.
Wtedy zadzwonił komunikator Maldurfa. Po uruchomieniu przekazu pokazała się ta sama postać, która ukazała się podczas festynu.
-Przyznaj się że to ty James! - rzucił od razu Maldurf.
-Brawo, brawo. Czyżby ten patałach Koguter wam wszystko wyśpiewał?
-Tak jest! A widzisz, miałem rację! - zwrócił się Maldurf do Luka.
Luk jednak nieodpowiedział. Był zszokowany informacją że jego dawny przyjaciel przeszedł na Ciemną Stronę Mocy!
-James, dlaczego? - zapytał. - Czemu przeszedłeś na Ciemną Stronę Mocy?
-Nie chciało mi się gnić w więzieniu, więc wyrolowałem króla. Gdy on dowiedział się że przejęto Onglandię i tamtejsze zapasy broni i statki to ten musiał poznać słabe strony swoich rywali, co przejęli Onglandię. No i powiedziałem mu coś o każdym z was, ale tej wiedzy już nie wykorzysta, a sam jestem teraz władcą Kogutega. Obecnie lecę w stronę Ziemii i ją przejmę, ha, ha, ha! Ta stacja co ją zniszczyliście była tylko makietą, prawdziwa jest dużo większa. Gdy wy ją niszczyliście, ja byłem już w 1/8 drogi na Ziemię! Teraz jestem już dużo bliżej jej i niedługo ją przejmę i będę władcą, ha, ha, ha! - w tym momencie komunikator został wyłączony.
-Informujcie wszystkich, musimy bronić Ziemii! - krzyknął Maldurf. - Przygotujcie się do ataku!
-----------------------------
Co się stanie nad Ziemią?
Czy uda się dotrzeć przed stacją?
Czy Luk jest spryciarzem?
O tym później.
--------------------------------------------
Rozdział odpoczynkowy, teraz będzie mniej akcji.
|
Śr, 23 cze 2010, 16:15 |
|
|
Kto przegląda forum |
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 7 gości |
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|
|
|