Nie chce mi się pisać następnych rozdziałów mojego drugiego opowiadania, a coś mnie pociągnęło żeby napisać nowe opowiadanie o nowej przygodzie.

Rozdział I
Gdy Wigilia tuż, tuż

- Ah, Kretesku. – mówiła zmęczona ciężkim dniem Molly. Zbliżały się święta i przygotowania rozpoczęły się na dobre. Urocza krecica miała masę roboty, trzeba było zrobić zakupy, przygotować potrawy, zaprosić gości, posprzątać i dużo więcej. A najgorsze dla Molly było to że to zawsze pani domu miała najwięcej roboty. Kretes natomiast niewiele miał obowiązków i mógł w spokoju oglądać Kevina.
- Tak, Molly? – powiedział Kretes.
- Już niedługo święta, a my jeszcze musimy zrobić zakupy.
- Nie namówisz mnie do tego, nie, nie.
- Ale to może jutro. Dzisiaj jest już późno i jestem wykończona. Chodźmy spać.
Krety zatem poszły spać.
***
Następnego dnia, już o ósmej rano Molly obudziła się i postanowiła obudzić Kretesa. Ten jednak dalej spał i chrapał.
- Kretesku, wstawaj.
Kretes przewrócił się na drugi bok i spał dalej.
- Nie mój makaron! – mówił przez sen
- Kretes!
- Jeszcze chwilkę!
- Bo nie będzie dzisiaj na obiad makaronu!
- Ło matku! – Kretes wstał z łóżka jak oparzony.
- Wstawaj wreszcie i chodź na zakupy!
- Dobra, dobra. Tylko nie bij!
-------
Jak przebiegną zakupy?
Czy Kretes będzie marudził?
Czy nasz zrzęda coś odkryje?

Żeby się tego dowiedzieć przeczytajcie rozdział numer 2!

Hm....Jedynym chyba minusem jest to że krótkie. Ocena....8,5/10.

Najbardziej żałuję że nie skończyłeś,, Reksio:dziwny ten świat" -czy jakoś tak.

O to się nie martw. Jak będę miał wenę to dokończę tamto opko .