|
|
Teraz jest Pn, 18 lis 2024, 20:43
|
|
Strona 1 z 1
|
[ Posty: 5 ] |
|
Autor |
Wiadomość |
Kretes102
Poznaniak Nieszczelny
Dołączył(a): Wt, 24 lip 2012, 11:47 Posty: 2434 Lokalizacja: Poznań, Rzeczpospolita Polska
Naklejki: 17
|
#5 Diadem z agatów
Był piękny majowy poranek. Po deszczu. który padał wczoraj, nie było śladu. Chociaż na drogach jeszcze było ślisko i ludzi było mniej niż zwykle. W tym momencie na ulicy znajdował się tylko jeden człowiek. Jego zachowanie przykuło uwagę Morissa i Molindę. Był to mężczyzna koło 50-tki, wysoki, postawny. Ubrany był dostatnio: błyszczący cylinder, ciemny surdut z drogiego materiału drogie spodnie. Biegł co chwila podskakując, kręcił głową i miał grymasy na twarzy. -Co mu się stało?- zdziwił się Moriss. -Zdaje się, że idzie prosto do naszego domu. - powiedziała Molinda. Tak też się stało. Nieznajomy rzucił się do drzwi i zaczął dzwonić do drzwi tak, że prawie popsuł dzwonek. Po chwili wpadł do pokoju i zaczął krzyczeć. Detektywi pytali co się stało, ale on coś bełkotał. -SS..zzy..bb..koo....- powiedział. W końcu gdy się uspokoił, detektywi poprosili, żeby powiedział kim jest i czego potrzebuje. W końcu, gdy się uspokoił powiedział: - Jestem Marek Groger z firmy jubilerskiej Groger i Melsommo i domu bankowego. Po opowieści wytłumaczył co się stało i poprosił, aby pojechali z nim. Mówił o diademie z agatów, który jest skarbem narodowym. Więc ruszyli do jubilera. Gdy jechali natknęli się na osobę, która prawie by została przez nich przejechana, bo wyskoczyła na maskę i... uciekła. Miała kaptur i kierowała się do jubilera. Tam była już policja i osobnik zniknął. Gdy weszli do środka zobaczyli sierżanta Amtaniego i Ricka Melsommo. Rozmawiali z nimi, o tym co się stało. -Było włamanie do nas. Osoba została zastrzelona i jedna porwana - powiedział Melsommo Amtani powiedział, że nic nie ukradziono, ale stwierdzono zgon trzeciego wspólnika i porwanie czwartego, ale Groger zauważył, że nie ma Diademu, który dostał do sprawdzenia od Ministra Skarbu. Wspólnik Grogera powiedział, że został ogłuszony przez bandytów. Molinda się pytała dlaczego on nie zginął. Wspólnik powiedział, że nie wie, powiedział, że widział też Marsona Grissa konkurenta Grogera jak uciekał i poszedł do domu. Groger mówił, że zginął jego kuzyn Alan Groger a porwany został brat jego kolegi, Mirius Kersson. A o Grisie mówił, że mógł to zrobić z zemsty Moriss i Melinda rozpoczęli śledztwo. - Ciekawe kto zabił, porwał i ukradł diadem?- Melinda powiedziała. - Mnie zastanawia tylko jedno czemu wspólnik tylko został ogłuszony, a nie zabity.- Nie wiem może miał szczęście.-powiedział Moriss. Poszli popytać gdzie mieszka Marson Griss i poszli do niego. Ponoć, jak mówił Rick, Griss nie cierpiał Grogera. Mieszkał na Oakland St 234. Na szczęście zastali go w domu. Był przerażony i nic nie chciał mówić, ale wreszcie zaczął. - To było straszne. Widziałem jak bandyci strzelali do jednego i porwali diadem ale o porwaniu nic nie wiem-. Griss to potężny człowiek z blizną i miał czarne włosy. Moriss zapytał czy nie lubi Grogera i czy chciał mu zaszkodzić, ale on odparł, że chce, żeby on zbankrutował, ale nie takim kosztem. Nagle rozmowę przerwał telefon. Melinda odebrała i mówił Groger, że ktoś mu wybił szybę w domu i napisał kartkę. Więc wyszli z domu Grissa i pojechali do Maker St 104. Zobaczył ich Groger i szybko kazał przyjść. Okazało się, że bandyta chce okupu 1.000000. Bo inaczej zginie jak jego wspólnik. Zadzwonili na policję. Przybył Amtani i zobaczył to. Melinda zauważyła, że tam jest na kartce jest plama po ketchupie. Groger mówił, że fanami ketchupu jest..... Melsommo. Nagle przyszedł Melsommo i powiedział, że odnalazł się Kersson. Wszyscy byli zdziwieni i lekko niewierzący. Moriss i Melinda zaczynali podejrzewać ich o to, że któryś z nich to zrobił. Kersson oznajmił, że uciekł cudem od przestępców. Co się okazało widział jednego tam człowieka i blizną. - Z blizną tak?- Powiedział Moriss - Zaraz, zaraz przecież to...-, -..... Marson Griss - powiedział Groger. -On? On ten, który ciebie nie cierpi?-spytała Melinda. -Tak to on- powiedział Groger. -I te pismo to pismo Grissa. Jak z nim chodziłem do szkoły, miał takie pismo-. -Ale skąd ten ketchup?- Zdziwił się Moriss. Albo pan, panie Melsommo jest tym drugim, albo pan Kersson kłamie. Sierżant wysłał ludzi po Grissa. -Panie Kersson, pan mówił, że on miał wspólnika tak?- spytała Melinda. -Tak, tak miał wspólnika... Był taki arogancki i mówił o milionie, i o zduszeniu starego buca. - Kersson odpowiedział. -Hmm... dziwne- zastanowiła się Melinda - ciekawe, że pan nie pomyślał, że ja nie pytałam o wspólnika. A pan od razu mówił o wspólniku. Więc to pan jest tym wspólnikiem! Zabił pan kuzyna Grogera, upozorował porwanie, a diadem porwał Griss. Chciał pan zrzucić winę na Melsommo i uciec z milionem ze wspólnikiem. Dlatego pan wylał ketchup, a Griss pisał o okupie.- Kersson chciał uciec, ale mu się to nie udało. Przyznał się do zabójstwa i do kradzieży. Mówił, że nie cierpi Grogera i chciał jego śmierci. Chciał także uciec z diademem, a gdy zobaczył to Melsommo, to go ogłuszył, żeby potem zrzucić winę na niego. Przyznał też, że to on był tym człowiekiem w kapturze co wyskoczył im przed maskę. Sierżant zabrał go do radiowozu. -Halo.. Tak? Masz to? Panie Groger odnalazł się diadem. - powiedział Amatani. Grogerowi ulżyło i przyznał, że nigdy nie da się zbałamucić. A Melsommo wystraszony, powiedział, że muszą się wzmocnić i muszą uważać na pseudowspólników. I kolejna sprawa rozwiązana przez Morissa i Melindę.
KONIEC
_________________Co ja będę się rozpisywał, zapraszam: "Reksio i Kretes: "Skarb Umuritu" [KOMIKS] - czyli, dlaczego Kretes zasłania dymkiem innych kolegów oraz gdzie znajduje się skarb Umuritu. Ten kolor należy do Administratora dbającego o czystość i walczącego ze złem. Lepiej zacznij się zastanawiać nad sobą, kiedy ujrzysz ten kolor w swoim poście
|
N, 2 cze 2013, 20:24 |
|
|
Kretes102
Poznaniak Nieszczelny
Dołączył(a): Wt, 24 lip 2012, 11:47 Posty: 2434 Lokalizacja: Poznań, Rzeczpospolita Polska
Naklejki: 17
|
Re: #5 Diadem z agatów
Tu poprawiam, bo tamto ma masę błędów:
Był piękny majowy poranek. Po deszczu, który padał wczoraj, nie było śladu. Chociaż na drogach jeszcze było ślisko i ludzi było mniej niż zwykle. W tym momencie na ulicy znajdował się tylko jeden człowiek. Jego zachowanie przykuło uwagę Morissa i Melindy. Był to mężczyzna koło 50-tki, wysoki, postawny. Ubrany był dostatnio: błyszczący cylinder, ciemny surdut z drogiego materiału drogie spodnie. Biegł co chwila podskakując, kręcił głową i miał grymasy na twarzy. -Co mu się stało?- zdziwił się Moriss. -Zdaje się, że idzie prosto do naszego domu. - powiedziała Melinda. Tak też się stało. Nieznajomy rzucił się do drzwi i zaczął dzwonić do drzwi tak, że prawie popsuł dzwonek. Po chwili wpadł do pokoju i zaczął krzyczeć. Detektywi pytali co się stało, ale on coś bełkotał. -SS..zzy..bb..koo....- powiedział. W końcu gdy się uspokoił, detektywi poprosili, żeby powiedział kim jest i czego potrzebuje. W końcu, gdy się uspokoił powiedział: - Jestem Marek Groger z firmy jubilerskiej Groger i Melsommo i domu bankowego. Po opowieści wytłumaczył co się stało i poprosił, aby pojechali z nim. Mówił o diademie z agatów, który jest skarbem narodowym. Więc ruszyli do jubilera. Gdy jechali natknęli się na osobę, która prawie by została przez nich przejechana, bo wyskoczyła na maskę i... uciekła. Miała kaptur i kierowała się do jubilera. Tam była już policja i osobnik zniknął. Gdy weszli do środka zobaczyli sierżanta Amtaniego i Ricka Melsommo. Rozmawiali z nimi, o tym co się stało. -Było włamanie do nas. Osoba została zastrzelona i jedna porwana - powiedział Melsommo. Amtani powiedział, że nic nie ukradziono, ale stwierdzono zgon trzeciego wspólnika i porwanie czwartego, ale Groger zauważył, że nie ma Diademu, który dostał do sprawdzenia od Ministra Skarbu. Wspólnik Grogera powiedział, że został ogłuszony przez bandytów. Melinda się pytała dlaczego on nie zginął. Wspólnik powiedział, że nie wie, powiedział, że widział też Marsona Grissa konkurenta Grogera jak uciekał i poszedł do domu. Groger mówił, że zginął jego kuzyn Alan Groger a porwany został brat jego kolegi, Mirius Kersson. A o Grisie mówił, że mógł to zrobić z zemsty Moriss i Melinda rozpoczęli śledztwo. - Ciekawe kto zabił, porwał i ukradł diadem?- Melinda powiedziała. - Mnie zastanawia tylko jedno czemu wspólnik tylko został ogłuszony, a nie zabity.- Nie wiem może miał szczęście.-powiedział Moriss. Poszli popytać gdzie mieszka Marson Griss i poszli do niego. Ponoć, jak mówił Rick, Griss nie cierpiał Grogera. Mieszkał na Oakland St 234. Na szczęście zastali go w domu. Był przerażony i nic nie chciał mówić, ale wreszcie zaczął. - To było straszne. Widziałem jak bandyci strzelali do jednego i porwali diadem ale o porwaniu nic nie wiem-. Griss to potężny człowiek z blizną i miał czarne włosy. Moriss zapytał czy nie lubi Grogera i czy chciał mu zaszkodzić, ale on odparł, że chce, żeby on zbankrutował, ale nie takim kosztem. Nagle rozmowę przerwał telefon. Melinda odebrała i mówił Groger, że ktoś mu wybił szybę w domu i napisał kartkę. Więc wyszli z domu Grissa i pojechali do Maker St 104. Zobaczył ich Groger i szybko kazał przyjść. Okazało się, że bandyta chce okupu w wysokości miliona dolarów. Bo inaczej zginie jak jego wspólnik. Zadzwonili na policję. Przybył Amtani i zobaczył to. Melinda zauważyła, że tam jest na kartce jest plama po ketchupie. Groger mówił, że fanem ketchupu jest..... Melsommo. Nagle przyszedł Melsommo i powiedział, że odnalazł się Kersson. Wszyscy byli zdziwieni i lekko niedowierzali. Moriss i Melinda zaczynali podejrzewać ich o to, że któryś z nich to zrobił. Kersson oznajmił, że uciekł cudem od przestępców. Co się okazało widział jednego tam człowieka i blizną. - Z blizną tak?- Powiedział Moriss - Zaraz, zaraz przecież to...-, -..... Marson Griss - powiedział Groger. -On? On ten, który pana nie cierpi?-spytała Melinda. -Tak to on- powiedział Groger. -I te pismo to pismo Grissa. Jak z nim chodziłem do szkoły, miał takie pismo-. -Ale skąd ten ketchup?- Zdziwił się Moriss. Albo pan, panie Melsommo jest tym drugim, albo pan Kersson kłamie. Sierżant wysłał ludzi po Grissa. -Panie Kersson, pan mówił, że on miał wspólnika tak?- spytała Melinda. -Tak, tak miał wspólnika... Był taki arogancki i mówił o milionie, i o zduszeniu starego buca. - Kersson odpowiedział. -Hmm... dziwne- zastanowiła się Melinda - ciekawe, że pan nie pomyślał, że ja nie pytałam o wspólnika. A pan od razu mówił o wspólniku. Więc to pan jest tym wspólnikiem! Zabił pan kuzyna Grogera, upozorował porwanie, a diadem porwał Griss. Chciał pan zrzucić winę na Melsommo i uciec z milionem ze wspólnikiem. Dlatego pan wylał ketchup, a Griss pisał o okupie.- Kersson chciał uciec, ale mu się to nie udało. Przyznał się do zabójstwa i do kradzieży. Mówił, że nie cierpi Grogera i chciał jego śmierci. Chciał także uciec z diademem, a gdy zobaczył to Melsommo, to go ogłuszył, żeby potem zrzucić winę na niego. Przyznał też, że to on był tym człowiekiem w kapturze co wyskoczył im przed maskę. Sierżant zabrał go do radiowozu. -Halo.. Tak? Masz to? Panie Groger odnalazł się diadem. - powiedział Amatani. Grogerowi ulżyło i przyznał, że nigdy nie da się zbałamucić. A Melsommo wystraszony, powiedział, że muszą się wzmocnić i muszą uważać na pseudowspólników. I kolejna sprawa rozwiązana przez Morissa i Melindę.
_________________Co ja będę się rozpisywał, zapraszam: "Reksio i Kretes: "Skarb Umuritu" [KOMIKS] - czyli, dlaczego Kretes zasłania dymkiem innych kolegów oraz gdzie znajduje się skarb Umuritu. Ten kolor należy do Administratora dbającego o czystość i walczącego ze złem. Lepiej zacznij się zastanawiać nad sobą, kiedy ujrzysz ten kolor w swoim poście
|
Pn, 3 cze 2013, 12:52 |
|
|
Cesarz Fiction
Norman
Dołączył(a): Wt, 7 maja 2013, 21:25 Posty: 225 Lokalizacja: Pałac Cesarski, Archipelag Kreacji
Naklejki: 0
|
Re: #5 Diadem z agatów
Drużyna detektywistyczna spojrzała dziwnie na prowadzącego zajęcia sir Viteriego, najbardziej doświadczonego z detektywów na wyspie. -To był kryminał czy streszczenie kryminału? - spytał wreszcie jeden ze słuchaczy. 4/10
_________________ Cesarzuję pogrubionym złotym. Bo niby czym innym?
|
Pn, 3 cze 2013, 13:15 |
|
|
Kretes102
Poznaniak Nieszczelny
Dołączył(a): Wt, 24 lip 2012, 11:47 Posty: 2434 Lokalizacja: Poznań, Rzeczpospolita Polska
Naklejki: 17
|
Re: #5 Diadem z agatów
Rozdział I
Spójrz - powiedziałem pewnego dnia do Molindy, stojąc w przy oknie i patrząc na ulicę - jakiś szaleniec tam biegnie. Że też rodzina puszcza go samego! Moriss ospale podniósł się z fotela i spojrzał przez moje ramię. Był pogodny, rześki, majowy ranek. Po deszczu, który padał wczoraj, nie było śladu. Chodniki i ulice, były jednak niebezpiecznie śliskie, tak że przechodniów widziało się mniej niż zwykle. Od stacji metra, nikt nie szedł prócz tego mężczyzny, na którego Molinda zwróciła uwagę. Był to człowiek koło pięćdziesiątki, wysoki, dorodny, o imponującej postawie i mięsistym, rzucającym się w oczy obliczu - budził respekt całym swym wyglądem. Ubrany był skromnie, ale wytwornie: w czarne palto, błyszczący cylinder, eleganckie, brązowe getry i doskonale skrojone szaroperłowe spodnie. Ale jego zachowanie rażąco kontrastowało z godnością wyglądu. Biegł co sił, od czasu do czasu podskakując, jak człowiek zmęczony, który nie przywykł biegać . Biegnąc, gorączkowo gestykulował, kiwał głową i wykrzywiał twarz w najdziwaczniejszych grymasach. - Co mu się mogło stać, u licha? - zapytała Molinda. - Patrzy na numery domów. - Zdaje się, że idzie do nas - powiedział Moriss zacierając ręce. - Do nas? - Tak. Pewnie przychodzi po zawodową poradę. Znam te objawy. Ha, czy nie mówiłem! Tymczasem nieznajomy ciężko sapiąc dopadł naszych drzwi i począł szarpać za dzwonek, napełniając cały dom przeraźliwym hałasem. W parę chwil potem już był w pokoju, zdyszany, gestykulujący bez przerwy, z tak żałosnym wyrazem oczu, że przejęci współczuciem i lękiem od razu przestali się śmiać. Przez kilka minut nie mógł wydobyć głosu i tylko zataczał się i targał za włosy, jak człowiek na granicy obłędu. Wreszcie począł bić głową o ścianę tak silnie, że detektywi skoczyli do niego i z trudem odciągnęli go na środek pokoju. Molinda i Moriss posadzili go w miękkim fotelu, siadł obok, dotknął jego ręki i zaczął mówić tym łagodnym, uspokajającym tonem, którym tak świetnie umiał się posługiwać: - Zmęczył się pan biegnąc. Proszę odetchnąć, uspokoić się, a wtedy chętnie wysłucham, co pana tu sprowadza. Nieznajomy z minutę siedział spokojnie, ciężko dysząc i walcząc ze wzruszeniem. Potem otarł chustką czoło, zacisnął usta i zwrócił się do nas. - Pewnie uważacie mnie panowie za wariata? - zapytał. - Widzę, że spotkało pana jakieś nieszczęście - odparł Moriss. - Okropne nieszczęście!… Tak okropne i nagłe, że można oszaleć. Samą hańbę jeszcze bym zniósł, choć cieszę się nieskalaną opinią. Osobiste nieszczęście może spotkać każdego.Wszsycy mogą ucierpieć, jeśli nie znajdzie się wyjścia z sytuacji. - Spokojnie, drogi panie - rzekł Moriss. - Proszę, niech mi pan powie, kim pan jest i co się panu przydarzyło. - Pewnie zna pan moje nazwisko - odparł gość. - Jestem Marek Groger z domu bankowego i jubilerstw „Groger & Melsommo”. Oczywiście, detektywi znali dobrze to nazwisko. Był to szef drugiego z kolei największego prywatnego domu bankowego w City. Cóż mogło doprowadzić do takiej rozpaczy i zdenerwowania jednego z najpoważniejszych obywateli naszego miasta?
Rozdział II
Zamienieni w słuch, niecierpliwie czekali, aż Groger zacznie opowiadać. - Czuję, że czas nagli - powiedział. Przyjechałem podziemną kolejką i piechotą pośpieszyłem tutaj. Dlatego tak się zmęczyłem, bo w ogóle zażywam mało ruchu. Już trochę odpocząłem i zaraz krótko, jasno opowiem, co się stało. Pewnie panowie wiecie, że jestem właścicielem sklepu jubilerskiego. W ciągu paru ostatnich lat znacznie rozszerzyliśmy ten dział. Nasza klientela, która przychodzi tutaj, żebyśmy coś zrobili pochodzi z najwyższych sfer. Wczoraj rano, gdy siedziałem u siebie w sklepie, przyszedł minister Skarbu i chciał, żebyśmy ze wspólnikami dopracowali pewien diadem z agatów, co jest skarbem narodowym. Pochodzi ponoć od króla z XVIII. Czułem się niezwykle zaszczycony tą wizytą i chciałem temu dać wyraz przy powitaniu, ale mój gość od razi przystąpił do konkretów, z miną człowieka, który jak najszybciej chciał już mieć wszystko za sobą. - Panie Holder - powiedział Moriss - Jacy to są wspólnicy? - No mogę opowiedzieć: Pierwszy to: Rick Melsommo, mój wspaniały wspólnik, przyjaciel drugi to: Alan Mates, mój kolega trzeci: Mirius Kersson, wspólnik, brat mojego kolegi. - A może pan trochę opowiedzieć o tym diademie?- zapytała Molinda -Oczywiście- odpowiedział Groger. - jest to z najcenniejszych skarbów Narodu. Był noszony przez ważne osobistości XVIII wieku. O, mogę pokazać nawet zdjęcie. - O jejku, ale on piękny. - powiedziała Molinda - Ech ale zapewne jest bardzo cenny. - powiedział Moriss - No, nie jest cenny. Jest bezcenny.... - powiedział Groger Nagle zadzwonił telefon do Marka Grogera. - Co się stało? - spytał właściciel sklepu - Szybko, niech pan przyjdzie. Włamali się do nas i zabili naszego wspólnika a jednego porwali. Wszystko panu powiem jak pan przyjdzie - powiedział głos w słuchawce. - CO? Już tam jadę. Państwo możecie ze mną pojechać do jubilera, przydacie się. - Oczywiście tylko co się stało?- spytała Molinda - Strasznie. Porwali mojego wspólnika i jednego zabili. - odowiedział Groger. -Och nie ma na co czekać, jedziemy. - powiedział Moriss. I pojechali.
Rozdział III
Gdy jechali samochodem detektywów, nagle wyskoczyła im nieznana postać w czarnym kapturze. Omal nie spowodował wypadku. Zatrzymali się o złapali gumę. Niestety najbliższy sklep z oponami znajdował się na drugim końcu miasta. Na szczęście, sklep jubilerski był dwie ulice stąd. Doszli. Zobaczyli cztery radiowozy i jedną karetkę. Gdy weszli, zobaczył ich Rick Melsommo i sierżant policji Paul Amtani. Marek Groger spytał się co się stało. - Było włamanie i chyba musieli być wspólnicy i to zauważyć, więc bandyci zabili jednego Alana Matesa, zapewne dlatego, że stawiał opór, drugi, Mirius Kersson przyszedł został porwany, a trzeci został ogłuszony. - takie sprawozdanie przedstawił Amtani. Tak było. - powiedział Melsommo - Widziałem jak zabili i porwali. Chciałem pomóc leżącemu, ale zostałem ogłuszony. Chyba dostałem czymś ciężkim. - Aha czy coś porwali, ukradli, czegoś brak? - spytał Groger - Moi ludzie sprawdzili dokładnie czy nic nie zginęło, ale pan Melsommo twierdzi, że nie. - A czy diadem też jest na swoim miejscu? - spytał właściciel - Czy jest w skrytce? - W biurku, tak? Już idę sprawdzić. Oj mamy kłopot. - powiedział Rick Skrytka w biurku została wyszarpana i nie było po diademie ani śladu. - Nie ma diademu. - Rick oznajmił - Nie, skarb narodów, przepadł co ja teraz zrobię. Koniec mojej firmy. - rozpaczał Marek - Przeszukamy wszystko dogłębnie- powiedział sierżant. Policja pojechała, a detektywi musieli podnieść trochę na duchu. - Jestem zrujnowany.- powiedział Groger - Niech pan, będzie pełen optymizmu znajdziemy pański diadem i winnego. Nie straszny nam taki człowiek - powiedzieli detektywi razem - Och dziękuje wam za pomoc. Nagle wtrącił się Rick Melsommo. - Zapomniałem wam powiedzieć o jeszcze jednym podejrzanym. To Marson Griss. Konkurent bankowy i jubilera. Prowadzi sklep jubilerski "Blask". Widziałem go jak uciekał, jeszcze przed ogłuszeniem. - On? To wróg od czasów podstawówki. Nie lubiłem go i nie lubię do dziś. Wiele mi napsuł krwi. Chciał doprowadzić do bankructwa. Podrzucił glony i mówił, że tam śmierdzi. - Czy pan myśli, że.... - nie dokończył Moriss - .... że to on mógł zrobić. Owszem, ale żeby od razu zabijać i porywać? - powiedział Groger - O a gdzie on mieszka? - Mieszka na Oakland St 234 - To niech pan idzie do domu i odpocznie. Panie Melsommo, niech pan idzie też. Do widzienia. - Powiedziała Molinda - Oj spać mi się chce - powiedział Moriss - To idźmy do domu- powiedziała Molinda - Jutro pójdziemy do Grissa.
Rozdział IV
Nazajutrz poszli do Grissa. Detektywi z powodu braku pojazdu, [wiecie co się stało z pojazdem? - Dopisek Redakcji] musieli iść na autobus. Gdy czekali wpadł na nich ten sam człowiek co przedtem w samochodzie. Gdy zaczęli go gonić, on był sprytniejszy i uciekł im. Nagle zobaczyli, że podczas biegu znaleźli się na Oakland St. Szli i zobaczyli wielki dom. Ten dom był piękny. Więc zadzwonili na domofon. - Przepraszam, czy to pan Marson Griss? - Tak, tak. A kim państwo są? - Jesteśmy detektywami. Może pan nas wpuścić? - Już , już. Weszli do domu i widzieli wysokiego mężczyznę, który był przy kości i miał szramę przy prawym oku. - Co oczekujecie ode mnie? - spytał Marson - Więc sprawa jest taka. - oznajmił Moriss. W sklepie jubilerskim "Groger i Melsommo" było włamanie i jeden ze wspólników zginął a drugi został porwany. I ukradziono diadem z agatów. Co pan w tym czasie robił? - Ja byłem na zakupach. - powiedział Griss -A czy ktoś może to potwierdzić?- spytała Molinda? - Nie musze, bo mam rachunek. -powiedział Griss. O, mogę nawet pokazać zakupy. A co oni mnie oskarżają? - No... tak... - powiedział Moriss. - No ten głupiec. Oczywiście mnie oskarżać. On to... - Ale pan mu groził, że zbankrutuję. - powiedziała Molinda - No tak, ale nie zabiłem. A co do kradzieży ja nic nie wiem. Jaki diadem? Dalsza rozmowa tylko denerwowała Grissa, aż w końcu powiedział: - Co wy państwo zmartwień nie macie. Idźcie już, mam ważną sprawę do załatwienia. - Idziemy, żegnam.- powiedział Moriss Więc wyszli. Nie mieli dokąd pójść , więc poszli do restauracji. - Molindo, co o tym sądzisz? To chyba on to zrobił.- powiedział Moriss - No on mi jest podejrzany, ale bardziej myślę, że kręci Melsommo. On coś mówił. przekręcał... - oznajmiła Molinda Nagle do detektywów zadzwonił telefon. To był Marek Groger. - Przyjedźcie, szybko. Stało się nieszczęście. - Już jedziemy. - powiedzieli detektywi.
Rozdział V
Gdy przyjechali do Sklepu Grogera zobaczyli, że szyba została zbita. Weszli do sklepu. Tam był właściciel i wspólnik oraz sierżant. - Co się stało? - spytali detektywi - Ktoś wybił szybę i zostawił papier. - powiedział sierżant - Nie, znowu. Ja się załamię. - powiedział Marek - Mogę zobaczyć tą kartkę? - spytała Molinda. " Jeżeli Marku nie sprzedasz firmy i nie odejdziesz zajmiemy się tobą i twoją firmą. A jeżeli chcesz zobaczyć ten diadem to daj okup w wysokości 1 miliona dolarów. " - Zobaczcie, na kartce jest plama po ketchupie.- powiedziała Molinda - Kto lubi ketchup? Kto to jadł? - spytał Moriss -Ja.- powiedział Melsommo - Czyżby to pan to zrobił? -spytała Molinda - A skądże? Ja? Nie. Lubię ketchup, ale ja jestem przyjacielem Marka. - Mnie się wydaje, że to pan to zrobił. - powiedziała Molinda -Nie, nie.... To przerosło wszystkich. Groger się prawię załamał. Nagle w drzwiach stanął Mirius Kersson. Był cały brudny i wyglądał na wystraszonego. - Kersson? To ty? - spytał Groger - Tak to ja. Uciekłem temu bandycie. Ech... jak dobrze - Ale co się stało jak to jak pan uciekł? - spytał Moriss - Ech... to długa historia. Gdy chciał zacząć to wpadł Griss. Był wściekły. - Marek, co ty. Ja ci tego nie zrobiłem. - STOP, STOP. Nie kłóćcie się. Musimy wysłuchać Kerssona. Więc Kersson zaczął mówić: - Więził mnie tam w ciemnej klatce i groził. Co kto gdzie?- spytał sierżant - No... bandyta. Mówił, że jak nie będę posłuszny to mnie zabije. - Ale jak pan uciekł? - spytał Moriss - Gdy zostawił uchylone drzwi, skorzystałem z okazji i uciekłem. Krzyczał coś, ale nie słyszałem. -A może pan go opisać? - spytał Amtani -No, tak. Ten bandyta, miał taką szramę przy oku i był potężny. Mówił coś o okupie i że ma w domu ten diadem. - Co? Co ty pleciesz? - wściekł się Griss. - Uderz w stół, a nożyce się odezwą... - powiedział Melsommo. - To pan! Wiedziałem! - uszczęśliwił się Moriss. - A nie mówiłem? - Griss to ty zabiłeś i porwałeś diadem? - spytał Groger -Tak, ale ukradłem a nie zabiłem i nie porwałem. Ja wiem kto to zrobił, ale ni powiem. Powiem, że to ktoś z was... - powiedział Griss - Panie Kersson? - spytał Moriss - A pan mówił coś o drugim wspólniku? - Oczywiście, że powiem. On był taki... no ... eee... taki Włoch. Miał czarne włosy lokowane i był niskiego wzrostu. - O taki jak Melsommo - powiedział Kersson - To ty, Rick? - spytał Groger - Nie, nie ja. Coś ty.... - powiedział Melsommo - Stop! Panie Groger to nie był Melsommo, - oznajmił Moriss , ale to sam Kersson. Wszyscy byli zdziwieni zachowaniem Morissa. -Jak to? - spytał się Marek Groger - Tak, że pamiętacie jak Kersson mówił tylko o jednym bandycie. A ja wiedziałem , że on coś kręci. Więc zrobiłem blef i spytałem się o tego drugiego. Więc to Mirius Kersson. - No to się wyjaśniło. Ale dlaczego? - spytała Molinda Kersson powiedział : - Nienawidziłem tego buca. Skąpy jest i tyle. Chciałem przejść do Grissa i zniszczyć Grogera. Dlatego ja zabiłem i upozorowałem porwanie, a diadem jest u Grissa. Możecie przeszukać jego dom. - Właśnie to robimy - oznajmił sierżant. - Co? Halo? Tak? Macie? Mam dobrą wiadomość, panie Groger. Odnalazł się diadem! -Hurra.- powiedział właściciel sklepu. -A panowie pójdą ze mną. Do więzienia na długie lata. - powiedział Amtani Wiwatom i gratulacjom nie było końca. Gdy wszyscy byli szczęśliwi, detektywi chcieli już iść, ale Marek Groger zaprosił ich na kolację gratulacyjną. Bo było co gratulować.
KONIEC
_________________Co ja będę się rozpisywał, zapraszam: "Reksio i Kretes: "Skarb Umuritu" [KOMIKS] - czyli, dlaczego Kretes zasłania dymkiem innych kolegów oraz gdzie znajduje się skarb Umuritu. Ten kolor należy do Administratora dbającego o czystość i walczącego ze złem. Lepiej zacznij się zastanawiać nad sobą, kiedy ujrzysz ten kolor w swoim poście
|
Śr, 5 cze 2013, 20:05 |
|
|
Cesarz Fiction
Norman
Dołączył(a): Wt, 7 maja 2013, 21:25 Posty: 225 Lokalizacja: Pałac Cesarski, Archipelag Kreacji
Naklejki: 0
|
Re: #5 Diadem z agatów
Detektywi wysłuchali poprawionej wersji zagadki. -Po tych Hurrach i innych ah mogłyby być wykrzykniki. -Ja to się zastanawiam, czemu od razu nie aresztowali Grissa, skoro na samo wspomnienie o napadzie podał alibi nim powiedzieli mu, kiedy nastąpił. -Kto chce truskawkowy budyń na obiad? -Jaka szkoda, że my nie mamy tu takich durnych przestępców... Główny detektyw klasnął głośno. -Co o tym myślicie? 6/10
_________________ Cesarzuję pogrubionym złotym. Bo niby czym innym?
|
Śr, 5 cze 2013, 20:38 |
|
|
|
Strona 1 z 1
|
[ Posty: 5 ] |
|
Kto przegląda forum |
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość |
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|
|
|