Pora na ostateczną decyzję! Macie do wyboru:
a) zniszczenie Lechistanu raz na zawsze (plusy: nie będzie już z nim nigdy problemu),
b) pozostawienie Lechistanowi małego skrawka ziemi (zostało mu 45'000 wojsk, mogą być problemy potem)

Mówimy o PKD. Trzeba go albo zniszczyć, albo w pakcie pokojowym wyraźnie zaznaczyć, że nie wolno mu posiadać sił powietrznych. W przeciwnym razie dokona ataku atomowego przy pierwszej okazji, nieważne, jak słaby będzie.
Myślę, że zniszczenie będzie łatwiejsze. Jeśli chodzi o mnie, to zajmuję tereny między Lechistanem i QSX. Stamtąd rozpoczynam plan Black Dove.
Kwestia Ser-Herz... Dawid, te tereny w podziale przypadłyby tobie, ty więc powinieneś się wypowiedzieć. Jako alternatywę mogę zaproponować część ziem zajętych przeze mnie w Lechistanie lub Sobatii. Nie zależy mi na tych dwóch prowincjach.

Tak, należy zniszczyć Lechistan. Czarny, dobrze prawi, jego istnienie byłoby zbyt wielkim zagrożeniem dla bezpieczeństwa naszych narodów. Zresztą, pakty pokojowe... pewien pan takie traktaty wersalskie średnio szanował... Więc PKD10 nie wolno ufać.

Jeśli chcecie zniszczyć Lechistan (tak samo, jak ja), to pozostała tylko kwestia podziału skóry na niedźwiedziu.

Przypominam mapkę:


Proponuję:
Czarny: 1, 2, 3 (cały Tyraspoy)
Aw: 4, 5, 6 (Jakolica, Ósteria, Jatanazja)
Art: 7, 10 (Polloreta, Rellada)
Ja: 8, 9 (Lechistan, Sobatia) - w tym część dla SH, ta, co ją Kretes przedstawił, bo nchcms zmieniać

Do ustalenia, by potem nie było sporów.
Potem możemy przystąpić do finalnego ataku (prawdopodobnie jutro, a jak zdążymy to omówić dziś, to zrobimy nalot nocny).

Cesarstwo wyraża zgodę na takowy podział Lechistanu, który jest teraz już tylko państwem teoretycznym.

Dobra. Mi pasuje. Ale jeśli Art dziś nie odpisze, to Polloreta idzie do QSX albo DK. Milczy - będzie kara.

Delenda est Lechistan - rzekł przywódca Rapii parafrazując Katona. Zniszczmy to i miejmy już za sobą.

No to, Kretesie, przystępujemy do wykonania plany.
//ostateczne zatwierdzenie

Zatwierdzam, ale... coś wisi na niebie, jakieś rakiety lub bomby wodorowe lecą w stronę stolicy Tysterii oraz w stronę stolicy QSX.
Czas, kiedy uderzy w Tysterię: 16:32
Czas. kiedy uderzy w QSX: 16:55

Może być trudne ich usunięcie, gdyż wybuch w powietrzu też może wywołać złe skutki, ponadto coś z systemem obronnym jest nie tak.

W Tysterii stacjonuje ze 150 myśliwców. Przechwycenie i zestrzelenie jednej bomby nad morzem nie będzie problemem. Od razu szykuję także grupę odrzutowych samolotów transportowych wraz z oddziałem naukowców, których zadaniem będzie określenie skutków eksplozji i dobrego sposobu na ich zniwelowanie.

Półtoramegatonowa bomba z projektu Starfish Prime zdetonowana na wysokości 400 km wywołała impuls elektromagnetyczny, który uszkodził instalacje elektryczne na odległych o jakieś 1500 km Hawajach, więc radzę zestrzelić bombowce tak, by nie wywołać wybuchu bomby - grozi to nie tylko zniszczeniami, ale również skażeniem wód i zmniejszeniem ogólnoświatowej produkcji ryb (zapewne). Na wszelki wypadek radzę również osłonić co ważniejszą elektronikę jakąś klatką Faradaya... Może z ołowiu, bez przerw w konstrukcji.

Najlepszym rozwiązaniem (bad-rzyć) byłoby... przejęcie samolotów PKD i skierowanie ich z powrotem na Lechistan xDDD Nie po to mamy wojska specjalne, by były jełopami i brały pensje na nic.

Stop, stop. Krets, rakieta, powiadasz?
Skoro to rakieta, wystrzelona przez ocean, musi mieć zasięg co najmniej kontynentalny. A skoro tak... komputer sterujący.
Mamy wojska specjalne, muszą tam być jacyś hakerzy. Próbujemy shackować rakietę i wyłączyć silnik. Dopiero w ostateczności zestrzeliwujemy.
A, w przypadku zestrzelenia... celować w zbiornik paliwa. Istnieje spore prawdopodobieństwo, że dojdzie wówczas wyłącznie do wycieku paliwa, ale nie do eksplozji. O to nam chodzi.

Jak powiedzieli, tak zrobili. Udało się zhakować obydwie bomby (były to niskiej produkcji bomby wodorowe), które spadły jak kłody do wody, nie wybuchając. Trzeba je jednak wyjąć, bo może w każdej chwili wybuchnąć. Wiecie, niewypał, te sprawy...

Wyjęcie... Chyba to już w chęciach i siłach Tysterii i QSX, bomby mogą być zresztą całkiem sprawne i do ponownego użycia przez ww. państwa.

Kretes, zmiłuj się i daj wreszcie zakończyć tę wojnę xDDD

Jeszcze tu info: bomby transportujemy najpierw na tereny zajęte przez nas w Lechistanie i dopiero stamtąd wysyłamy samolotami (pewniejsza metoda). Polecam wcielić plan w życie tuż po zneutralizowaniu bomb z morskich głębin, tymczasem transportujemy własne... hmm... Najlepiej i najbezpieczniej będzie lotniskowcami z gotowymi do startu bombowcami i myśliwcami (w razie czego).

Dobrze więc.
Krets, jak wygląda kwestia okrętów podwodnych? Mamy jakieś?
Tymczasem... w przybliżone okolice upadku rakiet wysyłam korwety przeznaczone do zwalczania okrętów podwodnych. Tego typu jednostki wyposażone są w sprzęt hydrolokacyjny, co znacznie ułatwi sprawę. Gdy już zlokalizuję rakiety, wysyłam okręty podwodne z ekipą płetwonurków.
Czy wydobywać je dla ponownego wykorzystania? Wydaje mi się to trochę zbyt bardzo kuszeniem losu. Nie lepiej byłoby dokonać komisyjnej detonacji podziemnej albo dekonstrukcji?
Co do transportu, to popieram Dawida.