Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Przybysz Lider Podziemia
Dołączył: 25 Lip 2007 Posty: 938 Skąd: ze wsi
|
Wysłany: 27 Mar 2009 16:08 Temat postu: Błękitna droga |
|
|
Już nie oglądaj się za siebie,
Teraz już nikt nie jest w potrzebie,
Wybierz swą własną drogę, śmiało,
Co innego się będzie działo,
Tylko twój wybór decyduje,
Każda droga inaczej smakuje,
Wybierz, nie stój tak bezczynnie,
Teraz wyraź swój wybór płynnie,
Czeka na ciebie Błękitna droga.
Rozdział I
- Halo!
- Szybko, pakuj się i za godzinę przy kawia...
-Co się stało? Teraz nie mogę, czytam gazetę.
- Oni już o tobie wiedzą! wygadałem się.
- Ty kretonie... Jak mogłeś?!
- Zmusili mnie, ja też muszę uciekać. A poza tym ty też byś mnie wydał.
- To już przechodzi krecie pojęcie... Ja bym cię wydał?
- Kawiarnia Limek za godzinę.
- Co ty w ogóle sobie... - Kretes przerwał. A właściwie przerwał mu sygnał telefonu. Wsłuchiwał się w niego dobre 3 minuty, a potem dokończył - Wyobrażasz! - Ale powiedział to mało przekonująco, powtórzył - Wyobrażasz! - Tym razem odpowiednim tonem, i odłożył słuchawkę telefonu.
Kretes przeszedł do salonu i z poważnym głosem zwróci się do Molly:
- Droga moja Molly... - Zaczął pięknie - Szybko, pakuj nas, musimy się wyprowadzić! - Dodał, ale już nie tak pięknie jak zaczął.
- Weź się do sprzątania. - Powiedziała Molly wpatrując się w ekran telewizora. Najwyraźniej nie dotarły do niej słowa Kretesa. Ale te słowa pewnie wirowały po pięknym ale ciemnym salonie, gdyż gdy Kretes "wyłączył" telewizor to te słowa do niej dotarł.
Bardzo ciekawy jest sposób w jaki mąż Molly- Kretes - "wyłączył" telewizor. Otóż był on (Kretes, a nie telewizor) tak zdenerwowany, że aż z tego zdenerwowania użył metody wyłączania telewizora, której jeszcze nie próbował. Była to bardzo oryginalna metoda. Mianowicie, roztrzaskał ekran z kopniaka - troszkę się przy tym kalecząc.
- Poniosło mnie - Stwierdził.
- Jak mogłeś!? Dan Ciapro miał pocałować Tenittę. Już od 24 odcinków... - Rozkręciła się Molly - bardzo lubiła ten serial.
- Mamy godzinę czasu na wyprowadzenie się, później ci to wytłumaczę. Molly, nie ma czasu na gadanie.
- Musimy ratować wszechświat przed zagładą? - Spytała ironicznie Molly.
Kretes nic nie odpowiedział. Molly zabrała się do pakowania, przy okazji sprzątała dom - przed wyprowadzką. Kretes chciał się chwilę namyślić i wchodził do różnych pokoi, ale do którego pokoju wszedł - do tego samego pokoju po minucie wpadała Molly i wyganiała go stamtąd, mówiła do tego by sam wziął się do roboty. I wziął się. Nerwowo przerzucał z miejsca na miejsce książki kucharskie, których miał w swym domu, a raczej norze, bardzo wiele. _________________ Credo in unum Deum... |
|
Powrót do góry |
|
|
Przybysz Lider Podziemia
Dołączył: 25 Lip 2007 Posty: 938 Skąd: ze wsi
|
Wysłany: 28 Mar 2009 11:18 Temat postu: Re: Błękitna droga |
|
|
Siedziałem zupełnie niedaleko,
Widziałem wszystko co się tam dzieje,
Jednak nie mogłem podejść bliżej,
Nie mogłem zrobić nic, tylko słuchać,
A nawet gdybym nie chciał słuchać,
To i tak jedynie to mogłem,
Bo nic innego zrobić nie mogłem,
Siedziałem w bezruchu i słuchałem,
A on powtarzał coś w kółko,
Był zniecierpliwiony,
Mówił o jakiejś Błękitnej drodze
Rozdział II
Było już ciemno, wszelkie ulice w miasteczku były puste, było cicho - słuchać było jedynie jak krople deszczu bębnią uderzając o dachy domostw. Słychać było coś jeszcze - kroki - szybkie kroki. Jakaś postać szła w kierunku kawiarni... zaś nieopodal tegoż budynku była studzienka kanalizacyjna. Można było usłyszeć z wnętrza jakąś rozmowę - jakieś głosy. Nagle, klapa studzienki podniosła się i wyszły stamtąd dwie osoby.
- Studzienką kanalizacyjną w taką ulewę? Przemokły nam wszystkie bagaże.
- Ech, Molly! Przecież liczy się to, że jesteśmy tu razem, cali i na czas. - Kretes uspokajał Molly, sam udając spokojnego. W rzeczywistości jednak był zły i marzył o dokończeniu artykułu w gazecie, który zaczął czytać. A musiał w środku nocy przyjść do kawiarni. (była czynna 24 godziny na dobę) - Moglibyśmy...
- Coś zjeść. - Zaproponowała, teraz już spokojnym głosem Molly.
W tym miejscu zakończyli rozmowę. Weszli do kawiarni i usiedli przy stoliku na środku niezbyt dużej sali. Żona Kretesa zaczęła się rozglądać i oglądać wystrój lokalu. Była to prosta, ale ładna sala. Nie było bogatych zdobień, nie było też dziwacznej sztuki nowoczesnej. Po prawej stronie od wejścia stała pusta lada, obsługa najwyraźniej musiała gdzieś wyjść, nie zamykając lokalu. Może na zaplecze? - Pomyślała Molly. Ale nie mogła się nad tym dłużej zastanawiać. Nie mogła się zastanawiać nad tym, po co jej mąż późnym wieczorem zadecydował o przeprowadzce i pójściu do kawiarni. Miała nadzieję, że Kretes jej to zaraz wytłumaczy, ale...drzwi kawiarni otworzyły się i do sali wkroczyła jakaś osoba - konkretnie kret. Kretes od razu go rozpoznał i powitał:
- Witaj! - Rzucił szybko, po czym dodał - Teraz racz wytłumaczyć nam po co mieliśmy...- Powiedział Kretes gniewnie urywając w połowie zdania, gdyż ten konkretny kret przerwał mu głośnym chrząknięciem.
- Poczekajmy na profesora, a wszystko zostanie wyjaśnione. - Oznajmił spokojnie - Aha, jestem Fuzel - Zwrócił się do Molly kret.
- A to moja żona Molly - Przedstawił Fuzlowi żonę Kretes.
- Kretesie! Jaki profesor, może wreszcie mi to wytłumaczysz? - Powiedziała Molly, czuła się bowiem bardzo dziwnie uczestnicząc w sytuacji i nie wiedząc o co chodzi.
Wtedy właśnie drzwi kawiarni po raz kolejny się otworzyły... _________________ Credo in unum Deum... |
|
Powrót do góry |
|
|
Przybysz Lider Podziemia
Dołączył: 25 Lip 2007 Posty: 938 Skąd: ze wsi
|
Wysłany: 29 Mar 2009 09:44 Temat postu: Re: Błękitna droga |
|
|
Coś miało się wkrótce zdarzyć,
Byłem pewny, czekałem zniecierpliwiony,
Choć wiedziałem już sporo,
To jednak wciąż za mało,
Wciąż chciałem się o wszystkim dowiedzieć,
Nie wierzyłem, albo nie chciałem uwierzyć,
Chciałem mieć tam bezpośredni głos,
Mogłem jedynie pomagać, tylko pomagać,
Znów czułem się zniecierpliwiony,
Ale już wiedziałem czym ona jest,
Wiedziałem, że i dla mnie jest przeznaczona,
Wiedziałem, że poznam Błękitną drogę
Rozdział III
Było już bardzo późno, większość świateł w domach pogasła. Całe miasteczko pogrążyło się we śnie, prawie całe. Znów - tą samą ulicą, którą wcześniej szła jakaś osoba w kierunku kawiarni - znów ktoś tędy szedł. Jakaś starsza osoba. Też swoje kroki kierowała w to samo miejsce. Szła do kawiarni...
Za rogiem kawiarni słychać było jakiś szelest. Ktoś wychylił się ostrożnie zza muru i obserwował jakąś ciemną postać kierującą się do drzwi budynku. Gdy tylko ta osoba zaczęła otwierać drzwi - tajemniczy obserwator podbiegł do otwartego okna kawiarni i wskoczył przez nie do środka. Znajdował się na zapleczu. A była tam wielka, stara dębowa szafa. On zaś zaczął w nią pukać na różne sposoby, jakby chciał jej wnętrzu coś przekazać - jakąś zaszyfrowaną informację. Potem, gdy już skończył pukać wziął klucze znajdujące się na stoliku przy szafie i znów czmychnął przez okno. Poszedł do frontowych drzwi kawiarni i zamknął je na klucz... Później odetchnął - jakby z ulgą.
Fuzel powitał kolejnego gościa w kawiarni i przedstawił go wszystkim obecnym - Kretesowi i Molly.
- To jest pan profesor Wertowski. - Oznajmił - Teraz wszystkiego się... - Przerwał - Czy mi się zdaje czy słyszałem jak ktoś zamykał drzwi od zewnątrz?
- Zaraz sprawdzę - Molly podbiegła do drzwi i nacisnęła na klamkę. Faktycznie drzwi były zamknięte. - Zamknięte - Odparła trochę zdziwionym głosem.
Nasi bohaterowie jednak nie mieli czasu by się zastanowić nad tym co właściwie się stało i kto był sprawcą uwięzienia ich w środku nocy w kawiarni - w której na dodatek nie ma obsługi. Przerwało im bowiem konwersacje stukanie... Słychać było stukanie zza drzwi, które znajdowały się za ladą. Na drzwiach widniał napis: "Zaplecze! Osobą nieupoważnionym wstęp surowo wzbroniony."
- Myślicie, że mogę tam wejść?- Spytał Kretes, jednak nie otrzymał odpowiedzi, został tylko przeszyty wzrokami profesora, Fuzla i Molly. To przeszycie zaś miało znaczyć, że pytanie które zadał jest bez sensu. - A może chociaż zapukam?
- Wchodź! - Powiedział szybko Fuzel.
Kretes ostrożnie otworzył drzwi. W pomieszczeniu było chłodno, bowiem było tam otwarte okno. Kret ruszył by je zamknąć, zrobił to odruchowo. Był już w połowie drogi gdy usłyszał to tajemnicze pukanie. Od razu skierował się w stronę szafy, skąd wydobywał się to pukanie.
- Kto tam? - Zapytał, lecz w odpowiedzi usłyszał tylko pukanie.
- On puka szyfrem - Odparła Molly stojąc za Kretesem.
- O Matku! Aleś mnie przestraszyła. A skąd wiesz, że puka szyfrem? I co to za on? - Spytał Kretes. _________________ Credo in unum Deum... |
|
Powrót do góry |
|
|
Przybysz Lider Podziemia
Dołączył: 25 Lip 2007 Posty: 938 Skąd: ze wsi
|
Wysłany: 29 Mar 2009 20:03 Temat postu: Re: Błękitna droga |
|
|
Faktycznie, nikt nie może się dowiedzieć czegoś gdy nie ma żadnych ku temu przesłanek,
I ja nie mogłem się dowiedzieć tego swojego czegoś,
Czekałem więc, gdyż jedynie czekanie pomagało mi znieść tę straszną myśl,
Choć nie wiedziałem na ile jest ona straszna i czy będzie dla mnie taka,
Tak jednak mogłem tylko się domyślać, stojąc ze "związanymi rękami",
Pełen niepokoju myślałem, czy to prawda czy fałsz,
Zrozumiałem dzięki temu sens tej długiej drogi, tej Błękitnej drogi...
Rozdział IV
Jak tam było duszno - nie uwierzycie, biedak musiał tam leżeć całe trzy godziny. Trzy godziny w zamknięciu z tymi gratami, które zresztą sam skonstruował. A przez to grube drewno nie było słychać głosów stamtąd, ani tam kierować swojego własnego głosu. Można było jedynie kontaktować się pukaniem. Tak właśnie musiał robić...
Molly odpięła spinkę ze swych włosów i zaczęła majstrować przy kłódce, znajdowała się ona - nie na swoim miejscu, gdzie zwykle kłódki bywają... - Była ona w prawym, górnym rogu szafy. Kretonka szybko uporała się z zamkiem. Kretes i Molly ujrzeli koguta wynalazcę, który powoli wygramolił się z wnętrza szafy.
- No nie wierzę, ciebie też w to wplątali? - Spytał Kretes zdumiony, tak jak jeszcze nigdy nie był zdumiony, przynajmniej ostatnimi czasy.
- Można tak powiedzieć. Ko-konkretnie jestem ko-konstruktorem. I mam dla was list od Fasera.
- Szkoda tylko, że nie wiem kto to jest. Coraz więcej jest tych rzeczy o których nic nie wiem. Mam nadzieję, że ktoś mi to wreszcie wytłumaczy.
- Zaraz będzie projekcja. - Oznajmił kogut wynalazca wyjmując z szafy jakieś pudło w którym najwyraźniej był projektor, bez którego jak wiadomo trudno zrobić projekcje.
Kogut wraz z Kretesem przenieśli pudło do kawiarni właściwej - byli bowiem na zapleczu. Później Molly przygotowała salę kawiarni do seansu. Wszystkiego mieli się dowiedzieć.
Na środek sali wyszedł kogut i profesor Wertowski.
- Moi drodzy. Wszystko najprawdopodobniej zaczęło się dość dawno temu. Zaczęło się niedawno, ale swój właściwy początek miało dawno. Kretes i Fuzel jak wiadomo, przynajmniej dla mnie, dla nich i profesora - Oznajmił patrząc się na Molly - robili studia po-dyplomatyczne, cokolwiek by to miało znaczyć. Robili te studia w Akademii Krackiej, a wykładowcą był tam właśnie pan profesor! - Kogut zwrócił swe oczy ku Wertowskiemu - Pan profesor zaś sam nie wie na czym polegały te studia, ma bowiem bardzo słabą pamięć.
- Słabą pamięć do drobiazgów, przy pomnę panu. - Powiedział powoli profesor.
- W każdym razie słabą. Ale nie o to chodzi. Chodzi o to, że Akademia Kracka została zaatakowana, można by rzec, że oblężona przez Lumianeserniaków. Mieli oni za zadanie wykraść tajną formułę o nazwie Błękitny Cumulus. Ta formuła została opracowana przez profesora i jest znana Kretesowi i Fuzlowi. Jest znana po połowie. Połowię zna ten, połowę tamten. Całą zna tylko profesor. - W tym miejscu profesor się uśmiechnął i chrząknął zagadkowo.
- Ja zapomniałem, bo to drobiazg, pamiętam zaś przygotowanie formuły do użycia. - Powiedział profesor.
- Oni zaś znają tylko to co wie Fuzel bo, wygadał im się. I dalej to już znany schemat. Chcą dzięki formule przejąć władzę nad światem i takie tam. No, dobra żartowałem. Budują potężną warownię. Mają bardzo złe zamiary... Ale nie chcą opanować świta.
- Uff... - Odetchnął Kretes, bowiem nie wiedział aż tyle o Lumianeserniakach, wiedział tylko, że szukają go i chcą go zgładzić. I właśnie przypomniał sobie ot drugie. - A po co chcą mnie zgładzić? - Zapytał. Miał nadzieję, że okaże się, że nie chcą zrobić mu krzywdy i on się tylko pomylił.
- Aha, zapomniałem wspomnieć, że chcą pochwycić wszystkie krety, kury i króliki. Mają im posłużyć do... - Kogut Wynalazca zrobił zagadkowy wyraz twarzy - do czegoś strasznego, ale jak wam opowiem to się wam przyśni w nocy i takie tam.
- I co dalej? - Spytała Molly.
- Poweźmiemy odpowiednie kroki. Najpierw obejrzymy projekcję, a potem musimy zgasić światło w kawiarni. O północy Lumiserniaki wkraczają do tego miasteczka. Teraz pewnie robią przeszukanie u Kretesa i Molly.
- Niech ja ich dorwę. - Powiedziała groźnie Molly.
- Jutro wytłumaczę wam wszystko o naszych planach i o ich warowni. I wytłumaczę wam jak się tu wplątałem. Teraz projekcja. - Kogut tryumfalnie włączył projektor. Jednak nie wyświetlał on żadnych ważnych informacji. Wyświetlał...
- Moje zdjęcia z wakacji! - Przyznał zdumiony profesor. - He, he! Pomyliłem teczkę z tajnymi aktami z teczką...
- Mniejsza o to. I tak już dochodzi północ. Reszty dowiecie się nad ranem.
- I powiesz nam kto to ten Faser? - Spytał Kretes, ale Fuzel wskazał na zegar, dochodziła północ.
Światło w kawiarni zostało zgaszone. A jej "klienci" pogrążyli się we śnie. Tylko Kretesowi nie było dane się zdrzemnąć. Musiał bowiem pełnić wartę... _________________ Credo in unum Deum... |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
No nie wierzę, forum działa dzięki phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|