Sorry, że tak długo nowego rozdziału nie było
Ale w końcu napisałem do końca
Rozdział 5. Wypadek
Powoli, zaczęli się coraz bardziej zbliżać do Ziemi, gdy nagle…
-Aaaa! Reksiu! Lecimy prosto w jakąś kometę!- krzyknął Kretes. I miał rację, zmierzali prosto w kometę.
-Dlaczego wcześniej jej nie zauważyłeś?!- zapytał Reksio.
-No… Po prostu nie widziałem!- odpowiedział Kretes.
-Zresztą! Nie pora na kłótnie! Muszę zawrócić statek, inaczej się rozbijemy.- dodał po chwili. Lecz niestety, kierownica była zablokowana.
-O matku! Kierownica zablokowana! To koniec!- zawył Kretes. Statek naszych bohaterów coraz bardziej przybliżał się do komety… Aż w końcu… BACH! Uderzyli w kometę. Statek pękł i zaczął spadać prosto na Ziemię.
-Reksiu! Aaaaa! Spadamy na… Na Ziemię!- krzyknął Kretes.
-Może się jakoś uratujemy?- zapytał Reksio.
-Nie mam pojęcia… Co ma być to będzie… Niebo znajdę wszędzie!- śpiewał Kretes. Po jakimś czasie, byli już na ziemi… Lecz w locie.
-Aaaa! Teraz na pewno się nie uda!- krzyknął Kretes. Spadali tak dwie minuty, aż w końcu, statek uderzył w powierzchnię ziemi. Na szczęście, Reksio i Kretes byli cali.
-Ja… Ja żyję! Uratowani!- krzyczał uradowany Kretes.
[url]=www.fotosik.pl]
[/url]
-Ale… Gdzie my jesteśmy?- zapytał Reksio.
-To nie jest na razie ważne! MY ŻYJEMY!- krzyczał Kretes. Reksio wyjął mapę z kieszeni i spojrzał na nią. Potem spojrzał na wyspę, na której się znajdowali. Jeszcze raz spojrzał na mapę, a potem podszedł do małego jeziorka w kształcie nosa psa.
-Hmm… Chyba jesteśmy na wyspie Reksialanta…- rzekł Reksio po chwili namysłu.
-A jak mamy się dostać na pustynie Suszanę?- zapytał Kretes.
-Hmm… Musimy wyruszyć w góry Szmatry, bo nie możemy przepłynąć przez rzekę Skisłę Więc, gdy już będziemy w Szmatrach na spokojnie dojdziemy na pustynie Suszanę. Tak na oko mogę obliczyć 20 kilometrów drogi…- powiedział Reksio.
-20 kilometrów?! O matku! To będzie dłuuuuga wędrówka!- rzekł Kretes.
PS.Sorki, że obrazek taki cienki, ale rysowałem na szybko xD