Ze mnie się nie śmieją...

Raz, jak dostałem szlaban chyba w 2 klasie, to mogłem grać tylko w "Reksio i Ortografia"...

U mnie jest tak samo! Szczegolnie wkurza mnie taki Oskar. On ma do mnie najwięcej pretensji.

PS: The end off-topic.

U mnie cały czas kolega opowiada o takim wydarzeniu:

Obok nas była szósta klasa. Oni mieli mieć historię, ktoś miał referat. Wchodzą w końcu do pokoju nauczycielskiego, gdzie pani zajada chińszczyznę. Oni mówią: ee, pani ma u nas lekcje. No to idzie, ma tam jeszcze połowę do zjedzenia. Gościu czyta referat, a to było tak nudne. Pani przysypia, a wiadomo, jak chce się spać to głowa opada, no nie? I: Łup! W chińszczyznę.

Albo raz piszemy tam kartkówkę z polskiego. Mamy tam zasady ortografii, wszyscy głowią się nad:
kró*tki -
Wszyscy tak piszą typu: bo kroczyć.
W końcu ja tak na całą klasę (chciałem szeptem do kolegi): "Ty! A może krótki, bo skracać!" Wszyscy to piszą, to było dobrze. Wszyscy po lekcji tak: Dzięki!

* Trzeba było podać zasadę czemu piszemy przez "ó"

Albo piszemy test roczny z przyrody, na tablicy ktoś narysował części kwiatu, gdzie indziej były nazwy sąsiadów Polski i ich stolice. To min. miało być i inne rzeczy. Pani przez połowę lekcji tego nie zauważyła!

U nas w klasie już 5 będzie uczyć nowa pani.Bo tamta jest w ciąży.Będzie nas uczyć gruba pani.My raz do nich krzyczymy że papierek przykleił jej się do buta.Ona nie była wstanie podnieść bo była za gruba.

Albo na lekcji polskiego:
Dziewczyna idzie pisać wyraz.A taki jeden Michał krzyczy:Ale ona ładne G pisze.

Jeśli jeszcze chodzi o Reksia, to koledzy też się ze mnie śmieją. No to próbowałem ich zagiąć i powiedziałem, że im pożyczę jedną grę i zobaczymy czy ją przejdą. No, ale ci stwierdzili, że nie chcą bo to za dziecinne, co oznaczało że stchórzyli.

A wracając do śmiesznych sytuacji to raz mieliśmy przynieść maskotki, żeby je opisać na polskim. Później po opisaniu, pani wyszła, a Kacper ''Bitwa na misie!'' i jak się zaczęli tym walić. Po chwili pani wchodzi, a wszyscy na Kacpra ''To on zaczął!''.

Ze mnie tak samo

U nas trzech lubi Reksia, a pozostali mówią, że to dla dzieci i się z nas naśmiewali. I używali przekleństw o Reksiu, to nas tak wkurzyło, że tym co najbardziej przeklinał miotneliśmy za schodów (nie otarł się u żaden schodek ) i wszyscy się z niego śmiali i już lubią Reksia.

Przecież w takiej sytuacji to byłby połamany, a w mojej szkole, ci którzy to zrobili mieliby naganne zachowanie i nie przeszliby do następnej klasy. A że ty miałeś chyba wzorowe, jak gdzieś napisałeś, więc nie wierzę ci kompletnie. I jak niby zaczęli od tego lubić Reksia? Bo się wystraszyli? Jeśli tak, to tylko udają. I nie wiem co w tym zabawnego.

A wiecie że taki Szymon z mojej klasy mówi nawet że to forum też jest dla dzidziusiów.
Bym go za*** jak bym mógł.

Nie połamał całe szczęście, ale... za dwa tygodnie jeden z nas zrzucił go ze zjeżdżali ni miał pękniętą rękę (przez to ma poprawne).
Ale u nas tylko dziewczyny skarżą, a oni na pewno tylko udają .
Jedna skarży 2 razy na każdej przerwie.

RAZ MÓJ KOLEGA PRZEZ NIĄ DOSTAŁ UWAGĘ, BO NIBY WEPCHNĄŁ JĄ DO MĘSKIEJ, A TAK NAPRAWDĘ ONA Z ZASKOCZENIA WEPCHNEŁA GO DO DAMSKIEJ. .

A nie lepiej racjonalnie przedstawić Mu swoje racje?

Jakoś w podstawówce nie śmieli się ze mnie, że oglądam reksia i w niego gram.

Ja mam coś śmiesznego.
Na angielskim:
Pani każe takiemu jednemu Mateuszowi napisać Chiny po angielsku. Na to on napisał Hino. Źle. No to pisze Hina. Znowu źle. No to on pisze cHina. Znów źle. No i w końcu pisze China.
Albo inna sytuacja:
Na angielskim pani pisze: Coke - Coca Cola. A Mateusz zdziwiony pyta się pani:Jaka Kokakokakola?

Na przedsiębiorczości pisałem poprawkę. Nie szło mi, więc kolesiowi przede mną szepnąłem, żeby "zrył kask" nauczycielce. To gwałtownie wstał, puścił melę na podłogę, przystawił krzesło za biurkiem obok facetki )nie miała miejsca) i zaczął opowiadać jakieś dowcipy. Potem powiedział jaka to mądra z niego i piękna nauczycielka, objął ją i powiedział "Kocham panią! Chcę się z panią ożenić!". Potem całą lekcję przegadał z nią o głupotach.


Albo w gimnazjum z jednym kolesiem na plastyce rzucaliśmy się plasteliną i akurat źle wycelowałem i kolesiówa zarobiła heada. Pyta się który to i wszyscy poker face ;d

U nas na plastyce się kiedyś lali, na pędzle. To jest, zamoczyli pędzel w farbie i na siebie. Oberwały drzwi, tablica, ławki, krzesła, kilka osób, ściana, ogólnie wszystko. Później zaczęli brać kubełki z farbami i całą masą tego na siebie. Nauczycielka przed tą sytuacją musiała wyjść, a później jak weszła, to ci dwaj co się bili, twarze całe kolorowe, ręcę upaćkane, koszulki w farbie i do dyrektora.