Kretes próbował go uderzyć lecz Kretti wykonał unik.

Nagle Kretes potknął się o lustro. Za jego pomocą pokonał Krettiego, odbijając ogień.

Teraz Kretes mógł się zająć tym co naprawdę musiał zrobić a mianowicie....

Wyeliminować Krettiego całkowicie. Użył potęgi wszystkich żywiołów, które przejął lustrem. One odmieniły kretona w dobrego i wszystko wróciło do normy...
jednak szykowała się już kolejna przygoda.

Kretes skorzysta z Przepowiedni, kiedy będzie potrzebna. Wziął Krettiego i poleciał razem z nim na MArsa, szukać Kretonów...

Lądując na czerwonej planecie Kretes żwawo zaczął poszukiwania.Nagle zauważył ufo kurę,czyżby poleciały na wakacje?Kretes zaczaił się za stosem skrzyń musiał pomyśleć....

Właśnie za szkrzyniami znalazł Kretonów... ale związanych.

Swoimi pazurami nie mógł przecięć lin ponieważ za bardzo stępiły się od kopania ziemi.Próbował gryźć ale sznur konopnojonowy nie dawał za wygraną.

Nagle zobaczyły go ufokury i jego także związały. Kretes znalazł jednak krzemień, przepalił sznur i podpalił swoje futerko.
-AAA! Ratunku! Palę się! Dzwońcie pod 998!-krzyczał.

Szybko ugasił "pożar" wskakując do baseniku.Niestety to niebył basenik

Nie basenik, lecz gejzer. To też po chwili Kretes wyskoczył, jeszcze bardziej poparzony, niż wcześniej.

Kretoni bacznie się temu przyglądali.Nie mogli się powstrzymać od śmiechu gdy kretes tańczył
"U matku mój tyłek" krzycząc "U matku,u matku!!!!!"

Nagle przyleciała następna ufo kura...

Lecz zamiast związać Kretesa zaczęła się śmiać razem z Kretonami

Po chwili jednak zaczęła strzelać w Kretesa kosmicznym makaronem, co sprawiło, że ten zaczął tańczyć "taniec rewolwerowców, którym strzelają w stopy".