Rozdział 2-Hau,hau hau-przedstawił się pisklakowi Reksio.
-Re-eksio?-zapytało pisklę-Czy ty nie jesteś synem psa Szaraka?
-Hau-odpowiedział Reksio.
-A ja je-e-estem Kogu-ut.Zwyczajnie Kogu-ut.
I tak,Reksio zaprzyjaźnił się z Kogutem.Chodzili sobie tu i tam,uważając ,by nikt ich nie zobaczył,bo Kogutowi też nie wolno było wychodzić.
Nagle Reksio przypomniał sobie,o tajemniczej szopie,do której tak bardzo chciał się dostać.Zapytał o to Koguta,a on mu odpowiedział:
-Szopa jest cią-ągle zamknięta-a-a.Na czte-ery spusty.No-o-o chyba,że...-i zamyślił się na bardzo długo.
-Rau?-zapytał Reksio.Mialo to znaczyć ''No chyba,że co?''
-Że-e-e ten z-a-amek,ale do te-ego potrzeba...hmmm-podbiegł do szopy z zaczął dokładnie przyglądać się kłódce-T-aa-ak-mruczał pod nosem-Do te-ego trzeba ostre-ego, bardzo paty-yka.
-Hua ,rał-zaszczekał Reksio i poszedł szukać patyka.
Wątpił,by jakiś patyk może wyłamać zamek,czy coś w tym stylu,ale co ma do stracenia?Wkońcu znalazł patyk i pobiegł do Koguta.
-O jeste-eś wr-e-eszcie...-chwycił patyk przyłożył do kłódki i...TRZASK! Patyk się złamał-No!
Kogut był najwyraźniej zadowolony ,że patyk się przełamał.Reksio utracił nadzieję,że zobaczy co jest w szopie,gdy Kogut zawołał tryiumfalnie:
-Ha ha!-Reksio zaobaczył jak Kogut wtyka koniec patyka do kłódki i przekręcił go.Szopa stanęła otworem.
-Hau hau!-zawołal z radości Reksio.Dwaj przyjaciele weszli na palcach do szopy.
Było tam ciemno.Jedynie małe dziury w dachu dawały światło.Wszędzie było pełno starych,zardzewiałych gratów.Podłogę pokrywała gruba warstwa kurzu.Gdy po niej chodzili obłoczki małego,szarego kurzu wzbijały sie w powietrze.Nagle Kogut wydał zduszony okrzyk.
-Patrz!-i wskazał na duży portret koguta,z kępą siwych włosów na głowie ,długim,zakrzywionym dziobem i dość posępnym spojrzeniu.
Reksio podszedł bliżej portretu i zobaczył złotą tabliczkę z napisem:
Dr.Koguten 1923-1944-Doktor Koguten!-szepnął Kogut-Mama mi o nim opowiadała...niezawiele,ale opowiadała.Mówiła,że gdy była pisklęciem,doktor tworzył tu swoje wynlazki!Ale potem został skazany na oskubanie z piór i piekarnik.-tu zadrżał lekko-Czyli na najbardziej brutalną karę jak dla kury.
-Hau hua!Hau hau!-szepnął z przejęciem Reksio,co miało znaczyć ''Zostawił tu swoje wynalazki!Pomysl,ile mamy teraz możliwości!''
-Taaak-przyznał Kogut,rozglądając się po szopie-Ale obiecaj,że nikomu nigdy nie powiesz co odkryliśmy!
-Rau!-powiedział Reksio .To oznaczało'' Tak''-Hau hau,rrrr...hua hau?
-Racja,jak zrobić,by nikt tu nie wchodził i jednocześnie nie zamykać znowu drzwi,które dosyć ciężko otworzyć?-Kogut zaczął drapać się po głowie-Mam!
Podbiegł do starej sofy,która stała w kącie i zaczął ją popychać .
-Na co czekasz?Pomóż mi!-i zaczęli razem pchać sofę.Dopchnęli ją do drzwi.
-Dobrze!Zabarykadujemy się ,a wychodzić będziemy tędy!
Wskazał na drabinę.Jej koniec sięgał dość dużej dziury w dachu.Wspięli sie więc na drabinę i wyszli na dach .Zjechali sobie z niego na stos drewna,tuż przy szopie.
-Hej!To twój tata!-zawołał Kogut.
-Hua hau!-miało to oznaczać ''pewnie wraca!''.
Reksio szybko wskoczył do budy.Skoczył odrazu w stary fotel,aż w nim coś brzdęknęło.Wkroczył jego tata.
-Witaj Reksiu-powitał go-Widzisz?Trudno było wytrzymać tą godzinę w budzie?
I gdy Szarek nie widział,Reksio uśmiechnał się złośliwe.
C.D.N
Za błędy sorka
przepraszam z tak długą nieobecność.
Aha miałam wyjaśnić...Reksio miał sześć miesiecy w naszych latach.Mój błąd ,zapomniałam tego dopisać.W psich latach to by było 5-6 lat.
Długościa chyba jest dobrze?Czekam na wasze oceny