Uważam, że grupa powinna podejść do dziwnego pana i zapytać go o drogę do Lewiathana.

Myślę, że dobrym pomysłem byłoby przeprowadzenie małego wywiadu z tym kimś nt. Cyrku, jego samego i Nesta.

Zgodzę się z przedmówcą i tak samo jak on uważam, iż najlepszym rozwiązaniem byłoby podejść do tego osobnika i wypytać się co nieco, np. kim on jest oraz czy zna drogę, bo w tym momencie jest to nam niezwykle potrzebne do dalszej części naszej przygody.

A więc drogi panie ktosiu... Jak chcesz się co do tego upewnić?

Emm... panie... no po prostu panie, nie wyznajemy żadnych ciemnych mocy ani nie jesteśmy psychopatami. Przyszliśmy tutaj z bardzo ważnego powodu. Z naciskiem na WAŻNEGO.
Do wszystkich tubylców jesteśmy pokojowo nastawieni i nie chcemy robić nikomu krzywdy (no może tym złym i przebiegłym), a jeśli chcesz się pan upewnić, to może jakąś próbę niech pan zrobi, co? Jesteśmy na to gotowi.

Ja tam chcę dodać, że satanistą nie jestem i nigdy nim nie byłem. Mam nadzieje, że szanowny dziwny pan powie nam co mamy zrobić, aby pokonać Nestiego czy tam... gdzie jest droga. Chętnie wykonamy jakieś zadanie... w ramach dostarczenia paru informacji.

No to może rozpocznę próbę przekupienia, co mi szkodzi. Wcisnę panu owoce na siłę jak pan nie będzie chciał. Oto jedzenie dla pana, które sam znalazłem i przygotowałem:

Zapewniam, że nie jest satanistyczne, a poświęcone wodą święconą piętnaście razy.

A gdyby spróbować zagrozić stworkowi którymś z naszych morderczych narzędzi, które są gdzieś?

Ech... to na nic. Jestem załamany i zrozpaczony. Nie dość, że jestem tutaj bez własnej woli, to jeszcze muszę się z tym wszystkim użerać. Najlepiej usiąść i płakać, ale niestety nie wolno mi, bo trzeba być silnym, a nie dziwakiem i beksą.
Dawno się nie odzywałem i chciałem zadać panu dwa proste pytania. Mam nadzieję, że dostanę wyczerpującą odpowiedź.
A oto one:
Proszę pana, może pan mi wytłumaczyć co to za miejsce i kto tutaj rządzi?
Czy oprócz pana mieszka tutaj ktoś inny?

No weź pan, no. Nie jestem żadnym satanistą. Powiedz pan gdzie jest droga do Nestardiela, albo po prostu grupa strzeli focha i pójdzie tam gdzie pieprz rośnie i straci pan szansę na nabycie jakiejś rzeczy. Albo po prostu zemścimy się i zniszczymy panu te zbożna. Hhheheheh.

Czyś ty zwariował? Grozić temu miłemu panu? Panie, proszę zobaczyć, że nasz kolega jest nieco zły i zwariowany, ale proszę się nim nie przejmować - on zawsze taki jest.
Musiałem to powiedzieć, bo już nie wytrzymałem.