- Ekhm... proszę pana... czy pan się nie obrazi, aby pan został naszym przewodnikiem? Właśnie szukamy kogoś, aby nam pomógł przejść przez ten świat, bo snujemy się i szukamy jakichś składników oraz do końca nie wiemy, o co w tym wszystkim chodzi. Oczywiście pomożemy panu z tym problemem, który pana nęka. To jak? Zgoda?

Uff... cieszę się, że pan się zgodził nam towarzyszyć. Taka pomoc jak najbardziej nam się przyda.
No cóż, na chwilę obecną pytań nie mam, dołączam się do pytania mojej przedmówczyni.

To poważna sprawa. Widać jaki król jest... ale no nic. Z pewnością pomożemy panu najlepiej jak potrafimy. A mam takie zapytanie, a mianowicie czy jest tutaj jakiś zastępca króla, który pod jego nieobecność rządzi w tym świecie? Bo skoro on klei się do Księżyca, to chyba ktoś musiał go zastąpić, czyż nie?
A jeszcze drugie pytanie: Jakim sposobem chciałby pan obalić tego zdziwaczałego króla? Przecież widać jak ten świat się marnuje, gdy on wyznaje amory ciału, który jest milion razy większy od niego, a dodatkowo się nigdy nie odezwie... co za paranoja.

Budowa statku kosmicznego? Dobra myśl. Dużo razy naoglądałem się programów typu "zrób to sam" i wiem jak to wszystko się kleci (przynajmniej tak sądzę). No dobrze, najsampierw trzeba sprawdzić, co mamy, a co jest potrzebne do konstruowania tej machiny. To.. co mamy?

Api, sama nie pójdziesz, bo coś może się Tobie stać. Pójdę z Tobą. Rozejrzymy się za kimś doświadczonym, może nawet znajdziemy jakieś komponenty potrzebne do budowy statku kosmicznego i przy okazji skrócimy sobie czas budowy. Nie ma czasu do stracenia, idziemy!

[color=#FFFF00]- Papużki nierozłączki.. hiihihi - zaśmiał się stwór. - Dobra, idźcie a ja zobaczę co da się zrobić. - skwitował.
Idziecie przez te wszystkie pola, wszędzie upał, wszędzie tęczowe kolory, wszędzie rośliny o totalnie nieziemskich barwach i zapachach. Takie uroki innej planety, innej rzeczywistości, a może całkiem innego wszechświata. Ciężko to określić.
Tracicie powoli nadzieję, że znajdziecie cokolwiek, a tu nagle... światełko w tunelu.

A gdzie jest sprzedawca? To jest podejrzane. Api, masz rację. Przyjrzyjmy się temu bliżej, bo coś mi tu śmierdzi.

Zgadzam się. Bierzemy. No przecież... skoro to nie należy do nikogo i sobie tak po prostu stoi, to przyjmijmy zasadę: "znalezione, niekradzione", czyż nie?

Skoro pan chce zostać pilotem, to nie mamy z koleżanką żadnych przeciwwskazań. No to co? Wskakujemy do rakiety, zapinamy pasy i zaczynamy przygodę naszego życia? Ja jestem na tak