|
|
Teraz jest Pn, 13 sty 2025, 10:45
|
Zone Of Terror - Rozgrywka.
Autor |
Wiadomość |
Diego
|
Re: Zone Of Terror - Rozgrywka.
Api i Olexo:
Wyspa wydawała się jakaś taka dziwnie wyludniona. Sami nie wiedzieliście dlaczego. Byliście gotowi na spotkanie najbardziej przerażających i groteskowych kreatur, jakie tylko mogliście sobie wyobrazić... A tutaj? No właśnie... - Jakoś tu pusto. - wymamrotał Kretes. - Hauu ale herbatka dobra - odparł Reksio. - Tak tak. Też pamiętam tego dziada narratora. I to jego "pozornie". Czemu to wszystko musi być tak monoschematyczne? Wiecie... Jak jest akcja to jest akcja. Wtedy nikt nie narzeka, wszyscy starają się walczyć o swoje cele, walczyć często również o życie. A co jest w przypadku ciszy? - zapytał. Theoseres popatrzył na niego z przymrużeniem oka. Był gotowy na wymyślenie jakiejś genialnej riposty, która zagnie Kreta na kilka minut. - Jak jest cicho to prawie oczywiste, że niedługo coś się stanie. Wiadomo, że zaraz będziemy uciekać, albo wszyscy będziemy płakać. - wymamrotał Kretes. (...) Wciąż był dzień, a tropikalne słońce raziło was wszystkich po oczach. Przez chwilę byliście skłonni nawet powiedzieć, że tutejsze potwory wyłażą ze swoich kryjówek tylko w nocy. (...) Wraz z kolejnymi godzinami na wyspie, coraz bardziej zagłębialiście się w jej zabytki i budowle. - Hee, Reksiuuu? - zaczął Kretes. - Spójrz na ten wielki kawał sera za drzewami. - zaproponował. Kret, choć mówił tylko do Dzielnego Psa, uzyskał efekt taki, że na owy ser spojrzeli wszyscy. - O matku! nie wierzę! Toż to posąg Boga Twaroga! U matku. - Hee heee heeee. Urodziłeś się na wyspie potworów... potworze... - Nie ma takiej możliwości - oburzył się Kretes. - Ta wyspa jest ewidentnie inna, a świątynia... jest jakaś taka inna... - Jest ewidentnie inna, a świątynia jest taka a nie inna... Jak najbardziej logiczne! -wymamrotał Ciszu. Kretes nie zdecydował się na skomentowanie zażaleń swojego irytującego rozmówcy. Może i chciał to zrobić, ale... - POTWORY! WRESZCIE JE ZNALEŹLIŚMY! - usłyszeliście multum krzykliwych głosów. Kiedy zorientowaliście się o co naprawdę chodzi, mieliście przed sobą setki dziwadeł w białych ubiorach, z równie białymi kapturami. Każdy z nich dzierżył w swojej dłoni pochodnię i dzidę z zakrwawioną końcówką. - SPALIĆ! SPALIĆ POTWORY! - krzyczeli niemal jednogłośnie. Miaul nie zamierzał patrzeć na dalszy rozwój sytuacji. Z uśmiechem na twarzy, dobył swojego świetlnego miecza i jednym solidnym cięciem, pozbawił głowy najbardziej głośnego miejscowego. Wywołało to reakcje łańcuchową, w której to zaczęła się bitwa... bitwa pod posągiem Boga Twaroga...
Autor i Kretes:
Trochę trwało zanim dwa statki zdążyły się połączyć. W dodatku cała akcja z przechodzeniem z pokładu na pokład dłużyła się przez kilka godzin. Ciężko stwierdzić dlaczego. Może to przez trudy z tym związane, zmęczenie, albo i brak organizacji? Cóż... opcji było bardzo dużo. Maxwell z chorą ciekawością wpatrywał się w Delayę. Prawdopodobnie poczuł coś do niej od pierwszego wejrzenia. Postanowiłem go zabrać na stronę. - Widzę to. - Cóż takiego głosicielu nowej ewangelii? - Widzę jak na nią patrzysz. - Brakuje mi Alysii. Muszę sobie czymś zaspokoić oczy. Czyż nie? - Noo tak... tak.. jasne. - zacząłem lekką prowokację. - Ale widzisz, Delaya to dziewczyna Brainstorma, najpotężniejszego międzywymiarowego przestępcy. Bardzo by się wkurzył, gdyby dowiedział się, że ktoś chce mu ją odebrać. - starałem się być przekonywujący. Maxwell patrzył na mnie ze zdziwieniem, ale i z lekkim strachem. Sam nie wiedziałem czemu staram się zastopować jego zapędy. Całkiem możliwe, że to przez to, że sam poczułem z Delayą jakąś więź... po tym pamiętnym przytuleniu. Ale z drugiej strony... Co jeśli Brainstorm się o nią upomni? Czy wtedy musiałbym z nim walczyć? - Już rozumiem Diego. Sam rozglądasz się za kobietami w momencie, kiedy ktoś zmasakrował twoją siostrę. - Ten ktoś z pewnością za to odpowie. Wierzę jednak, w to, że La-Sheei przebywa teraz w lepszym miejscu. Nie musi zawracać sobie głowy wszelkimi problemami związanymi z ratowaniem Cesarza. Przebywa w Niebie razem z Córką Gwiazd i czeka aż do niej wrócę. (...) Pogodziły się również Aspekty Kreacji. Dało się to wywnioskować z ich wspólnego przekomarzania się i śmiechu. Po kilku godzinach wzajemnej integracji i opowieściach z serii " niemożliwe? a jednak!", zaczęły się pojawiać plany odbicia Cesarza z potężnego żaglowca Destrukcjan. W aurze nocnego nieba i świec, wszyscy zgromadzili się przy jednym stole. - Musimy wymyślić plan. Musimy odbić Fictiona. Tylko wtedy zapanuje tu spokój. - zaczął Elver.
|
So, 14 mar 2015, 11:22 |
|
|
Autor8
Lord Protektor
Dołączył(a): N, 7 kwi 2013, 13:22 Posty: 2166
Naklejki: 100
|
Re: Zone Of Terror - Rozgrywka.
Właśnie tak zróbmy. Kretes102, ty draniu, ty tworzysz obrazki i te wszystkie głupoty. Jesteś najmądrzejszy z naszej grupy. Elver jako aspekt logiki będzie tutaj sprawdzał czy wszystko jest logiczne. Sevens będzie ci pomagał, bo w końcu tu aspekt narracji. Yellow to może też coś tam... bo ja wiem? Pomoże ci rysować. Ja tymczasem będę se patrzył jak ty się męczysz.
|
So, 14 mar 2015, 11:26 |
|
|
Kretes102
Poznaniak Nieszczelny
Dołączył(a): Wt, 24 lip 2012, 11:47 Posty: 2434 Lokalizacja: Poznań, Rzeczpospolita Polska
Naklejki: 17
|
Re: Zone Of Terror - Rozgrywka.
Autorze, Ciebie robota również nie ominie. Ty zajmiesz się także rysunkami, nie będziesz stał jak kołek, bo byś się nam tutaj zakurzył. Oczywiście, ja też się tym zajmę, ale myślę, iż musimy jakoś sprytniej wyprowadzić w pole Destrukcjan, aby odbić Cesarza. Hmm... tak sobie dumałem i sądzę, że powinniśmy zastosować starą sztuczkę z Koniem Trojańskim. Mamy żaglowiec, on się do tego nada świetnie. My za to będziemy musieli jakoś się przebrać, aby nie dać się złapać ani też rozpoznać przez wrogów. Pamiętajcie, musimy także mieć nadzieję, że oni dadzą się na to złapać. Otóż, nasza załoga jest zobowiązana do zbudowania tratwy, pontonu czy, jak kto woli, mniejszej łodzi. Nasz statek, który nieraz poradził sobie w kryzysowej sytuacji, z pewnością wytrzyma opór i "napaść" Destrukcjan na Nietłumiennego. Po prostu trzeba go podstawić nieprzyjacielom, oni będą chcieli do niego wejść, a my niepostrzeżenie zakradniemy się na tył żaglowca, wejdziemy na pokład i go sobie "pożyczymy". W ten sposób odbijemy Cesarza. Ale pamiętajcie, przed opuszczeniem naszego Nietłumiennego musimy zabrać ze sobą wszelką broń, która tutaj się znajduje, gdyż w przeciwnym wypadku - oni mogliby to wykorzystać przeciwko nam, a wtedy nie byłoby tak kolorowo. Gdy to będzie zachowane, myślę, że nam się uda. Zatem potrzeba nam: - mniejszej łodzi - ubrań - szczęścia oraz nadzieję, że będzie dobrze. No, to tyle. Jeśli ktoś ma lepszy pomysł, oczywiście go przedstawcie, jednak uważam, że ten jest wykonalny.
_________________Co ja będę się rozpisywał, zapraszam: "Reksio i Kretes: "Skarb Umuritu" [KOMIKS] - czyli, dlaczego Kretes zasłania dymkiem innych kolegów oraz gdzie znajduje się skarb Umuritu. Ten kolor należy do Administratora dbającego o czystość i walczącego ze złem. Lepiej zacznij się zastanawiać nad sobą, kiedy ujrzysz ten kolor w swoim poście
|
So, 14 mar 2015, 18:15 |
|
|
Diego
|
Re: Zone Of Terror - Rozgrywka.
Api i Olexo;
Walka nie trwała zbyt długo. Grono tutejszych fanatyków/tropicieli potworów i wszelkich innych okropieństw było raczej zacofane. Widok miecza świetlnego wywołał u nich strach, podobny do tego związanego z widokiem faceta na koniu u rdzennych mieszkańców Ameryki. W zasadzie to nie umarł nikt poza tym, któremu krzywdę raczył zrobić Miaul. - I co, że ja jestem okrutny?! - zaczął wykrzykiwać. - Właśnie uratowałem wam wszystkim cztery litery. - nie krył pretensji. - Co tam, że uciąłem mu głowę! I tak mówił za dużo - tłumaczył się. - A głowę przecież zawsze można przyszyć! - chwilę później wyciągnął z kieszeni nić dentystyczną. - Mam lekkie wątpliwości. Hee heee heeee - odpowiedział Ciszu. - Ale nie martwcie się moi drodzy. Jestem przyszłym Królem Nieba! Wskrzeszę waszego przyjaciela, gdy tylko odzyskam pełnię swoich mocy. - starał się być przekonywujący. Nie pomogło to jednak za bardzo. Pozostałości znajdujących się tu osób najzwyczajniej w świecie zaczęły krzyczeć i uciekać w zupełnie nieznanym nawet im kierunku. Większość z nich w ślepym szale powpadała po prostu do wody. - Lovelasie, spójrz na nich. Nie sądzisz, że to idioci? - zagadał Bulbo do jeżozwierza. - Zaiste oczywiste. - Co myślisz, aby im jakoś pomóc? Potopią się jeszcze biedni, a wszelkie rekiny i orki będą miały darmowe żarcie. - Nie możemy do tego dopuścić! - odezwał się w tym momencie Bobromir. Chwilę później drużyna pierścienia, praktycznie w jednym tempie, zdecydowała się ruszyć z odwetem przerażonym mieszkańcom wyspy. Miaul jedynie bił brawo Ciszowi, nie przejmując się za bardzo zaistniałą sytuacją. Z grona tubylców został tylko jeden osobnik. - Mówicie więc, że wasz cel jest święty? - Święty jak święty. Ale chcielibyśmy wejść do środka świątyni. Z własnego doświadczenia wiem, że można tam znaleźć odpowiedź na wiele pytań. - wymamrotał Kretes. - Dobrze. Możecie wejść. - powiedział ze spuszczoną głową. - Ale jeszcze taka jedna sprawa... - Hauu wraaau? - zapytał Reksio. - Chciałem was przeprosić za tą całą sytuację. Pochodzimy z ubogiej części Protowyspy. A tam jest taki jeden... urzędnik, który nie lubi potworów. Wyznaczył sporą nagrodę, za przyniesienie mu głów kilku z nich... i tak jakoś rozpoczęliśmy to polowanie. - Hahahaha! To wiecie co? Przynieście mu głowę swojego przyjaciela. Powiecie najwyżej, że sam okazał się potworem. - nie krył cynizmu sytuacyjnego Miaul. Theoseres i Kretes spojrzeli na niego z zażenowaniem. Nie byli świadomi jednak tego, że wreszcie się z czymś wspólnie zgadzają. - Myślę, że w tej sprawie może wam pomóc drużyna pierścienia. Oni przeżyli już sporo przygód, możliwe, że nawet więcej niż my. Myślę również, że nie będą mieli nic przeciwko jakiemuś wspólnemu polowaniu - powiedział z uśmiechem na twarzy Kretes. (...) Znajdowaliście się już w środku świątyni Boga Twaroga. - Wygląda jakoś tak inaczej jak to na mojej wyspie... - nie krył zdziwienia Kretes. - Hauu Wraauu Rhaau? - No właśnie mówię. Za dużo tu złota. Te wszystkie dekoracje... Jakby to było jakieś... sam nie wiem... miejsce kultu? - zaczął się zastanawiać. Chwilę później waszym oczom ukazał się wół ubrany w czerwoną szatę. - Nie może być, to jeden z milczących! - wykrzyczał Ciszu. Wół jak przystało na Milczącego, czynił swoją powinność i milczał. - Obawiam się, że komunikacja z nim, nie będzie należeć do najłatwiejszych. Ale... kiwać głową... chyba może... - pomyślał Theoseres.
Autor i Kretes:
Z pomocą Aspektów Kreacji, błyskawicznie udało się zebrać wszelkie potrzebne przedmioty. W mgnieniu oka pojawił się przed nami wysokiej jakości sprzęt, gotowy do nawet najbardziej wymagających morskich odysei. Plan Kretesa, również działał bez zarzutów. Udało nam się bezszelestnie podkraść na drugi statek, patrząc na Destrukcjan, którzy wiernie sprawdzali ten, który należał do nas. Kiedy mogliśmy stanąć twarzą w Twarz z Cesarzem Fictionem, mogliśmy pozwolić sobie na chwilę rozmów. - Witaj Cesarzu - zacząłem. Jestem Diego. Pochodzę z czasów przyszłych i mam chronić Cię przed Egzekutorem. - powiedziałem z przekonaniem. Odpowiedź, którą usłyszałem jednak bardzo mnie zaniepokoiła. Cesarz po prostu parsknął śmiechem. Nie był to zwyczajny śmiech, należący do siwego staruszka, który ostatnimi siłami rządzi w swojej rzeczywistości. Był to głos przeładowany nienawiścią, cierpieniem niewinnych dusz, a także jedną wielką dawką szaleństwa. - Czy wy naprawdę jesteście takimi idiotami? Och... Aspekty Kreacji... - wciąż się szczerzył. - Myślałem, że jesteście choć trochę bardziej inteligentni. Byłem wręcz przekonany, że mój plan się nie powiedzie. - Jaki plan? - zapytał Yellow. - Zdecydowanie Szalony mój drogi Yellowie. Chciałem zwabić waszą trójkę na pokład, by ostatecznie się was pozbyć i przejąć władzę nad tym śmiesznym ciałem. Ale... wiele wskazuje na to, że Miszyyn Koompliiit! - wykrzyczał. Chwilę później jego ciało zapełniło się ciemnym kolorem. Dotychczas siwa broda, zapłonęła piekielnym ogniem, a spokojne oczy nabrały blasku czystego szaleństwa. Mieliśmy przed sobą samego Destructora.
- Eeee... Ostatnio byłeś jakiś taki mroczniejszy - wymamrotał Sevens. Aspekt Narracji nie potrafił pogodzić się z zaistniałą sytuacją. - Wszystko wróci do normalności kiedy zginiecie! Mwahahahah! - wykrzyczał. Z jego paszczy zaczął wydobywać się ogień, który chwilę później zaczął urzędować na całym pokładzie. Destructor cisnął kulą płomieni w naszą stronę. - Walczcie beze mnie. Ten świat nie jest dla mnie. Czuję się taka... niepotrzebna. - wymamrotała Delaya. Ze stoickim spokojem spoglądała na lecące w jej stronie kawałki masztu. Przerażony postanowiłem działać. Zdecydowałem się chwycić dziewczynę z całych sił. Wziąłem ją na część statku, która była najmniej narażona na atak szalonego bóstwa zniszczenia. - Sam pochodzę z przyszłości i szczerze mówiąc mam w nosie, to gdzie jestem. Moje życie ma określony cel. Cel ten jest walką o lepsze jutro. Jesteś silniejsza niż Ci się wydaje i możesz razem ze mną kroczyć ku ostatecznemu zwycięstwu. - starałem się być przekonywujący, choć miałem wielką świadomość, że plotę trzy po trzy, albo... ich wielokrotności przez kolejne wielokrotności. - Diego, jesteś idiotą... Ale dziękuję że jesteś. - powiedziała z uśmiechem na twarzy. Patrząc jej prosto w oczy, złapałem ją za rękę. - Chodź! Pomóżmy im. To nasza nowa rodzina! (...) - Pssst! - usłyszeliśmy głos Maxwella dobiegający zza jednej skrzynek. - W zasadzie to mam plan... ale wymaga mięsa armatniego... Jest ktoś chętny? - zapytał.
|
N, 15 mar 2015, 13:46 |
|
|
Autor8
Lord Protektor
Dołączył(a): N, 7 kwi 2013, 13:22 Posty: 2166
Naklejki: 100
|
Re: Zone Of Terror - Rozgrywka.
Mięso armatnie? Jasne, że chętny jest Kretes102.
|
N, 15 mar 2015, 13:49 |
|
|
Kretes102
Poznaniak Nieszczelny
Dołączył(a): Wt, 24 lip 2012, 11:47 Posty: 2434 Lokalizacja: Poznań, Rzeczpospolita Polska
Naklejki: 17
|
Re: Zone Of Terror - Rozgrywka.
Autorze, wiem, że jesteś chętny. Nie bój, będę Cię osłaniał. Ale dobra, Maxwellu, co mamy zrobić?
_________________Co ja będę się rozpisywał, zapraszam: "Reksio i Kretes: "Skarb Umuritu" [KOMIKS] - czyli, dlaczego Kretes zasłania dymkiem innych kolegów oraz gdzie znajduje się skarb Umuritu. Ten kolor należy do Administratora dbającego o czystość i walczącego ze złem. Lepiej zacznij się zastanawiać nad sobą, kiedy ujrzysz ten kolor w swoim poście
|
N, 15 mar 2015, 16:07 |
|
|
Diego
|
Re: Zone Of Terror - Rozgrywka.
Api i Olexo:
- Milczący to w zasadzie diabli wiedzą kto - wymamrotał Ciszu. Osobnik, którego obgadywaliście popatrzył na niego groźnie. - Nie nie, spokojnie - stwierdził. - To coś pomiędzy najwyższymi aniołami i tymi, którzy mają/mieli/będą mieć kontakt z samym Alphą. Sam nie wiem czemu mają takie przywileje, ale w zasadzie to pies ich wie... - Hauur ale herbatka dobra? - Nie nie, nie Ty Reksiu - powiedział Kretes. - Więc panie milczący, może zrobimy układ... Mamy do pana kilka pytań... a potrzebujemy jakiegoś łopatologicznego sposobu komunikacji. Co pan powie na odpowiedzi TAK lub NIE? Zależne od ruchów głową? - zapytał Kretes. - Nie prościej postraszyć go mieczem świetlnym, albo spróbować pozbawić go głowy?! - wykrzyczał jak zawsze nerwowy Miaul. Ciszu i Kretes ponownie spojrzeli na niego z zażenowaniem, a nawet Olexo powiedział, że jego obecność jest bolesna. - Więc tentego... Jak wrócić do domu? - zapytał Kretes. Milczący dał znak "tak". - Hee heee heee, To tak jak w tym jeden z dziesięciu. Saradela do ptak czy ryba i kobieta odpowiada TAK. Hee hee heeee. Panie Kretes, źle pan formułuje pytania. - zaczął się przechwalać Theoseres. - Powiedz mi mój byczku... Co z tą Rose... czy rzeczywiście nas zdradziła? - zapytał. Byk pokiwał głową przecząco. - Coś tu nie gra... a więc może chce zrobić Krzywdę Cesarzowi? - Byk pokiwał głową twierdząco. - Nie zdradziła, a jednak chce zabić... - wymamrotał Miaul. - Totalna Amatorka, z tymi śmiesznymi uczuciami. - nie krył zażenowania - Ach.. to teraz ja o coś zapytam. - zaczął swoje pytanie. - Czy ten cały Egzekutor ma z tym coś wspólnego? - zapytał. Milczący potwierdził wątpliwości imperatora. - A tak ostatecznie, to co z tą śmieszną przepowiednią, że niby ma zostać tylko jedna siostra? - zapytał Ciszu. Milczący pokiwał głową na znak potwierdzenia. - Czyli to racja? hee... heee choo...lera.
Autor i Kretes:
Maxwell obserwując wasze niezdecydowanie, sam postanowił wybiec zza skrzyni i posłużyć jako mięso armatnie. - Hahahaha! - zaczął się śmiać. - Dest głupi jest! Hahahahh! - kontynuował. Szalone Bóstwo zniszczenia nie zamierzało sobie pozwolić na takie obelgi. W pełni wrogości, ruszyło na zdezorientowanego rycerza. Aspekty Kreacji złączyły się w tym czasie w jedność, tworząc potężny rozbłysk energii. Kiedy Maxwell wskoczył do wody, a płonący bóg zatrzymał się na krawędzi pokładu, był to odpowiedni moment na uderzenie. - JA ASPEKT SZALEŃSTWA, YELLOW, JA ASPEKT LOGIKI ELVER, JA ASPEKT NARRACJI SEVENS... Przemawiamy do Ciebie Cesarzu! - wykrzyczeli niemal jednym głosem. Destructor na chwilę przysiadł i zaczął drapać się po swojej płonącej grzywie. - Uwierz ponownie w swoją siłę! Uwierz, że możesz wciąż władać Archipelagiem Kreacji! Uwierz, że możesz wypędzić ze swojego umysłu raz na zawsze to szalone bóstwo zniszczenia! Możesz zrobić to tylko ty! - nie zniżali tonu. Chwilę później jaskrawe światło objęło zdezorientowanego wroga. Pod wpływem jego oślepiającego blasku, zaczął wydobywać się z niego dym. - To... to nie może się tak skończyć... - nie mógł uwierzyć. - Tyle lasów do spalenia! Tyle dzieci do zjedzenia! Tyle szaleństwa, które może zaoferować Alicornowi cały wszechświat... tyle.... To nie może się tak skoń... -Czyyć... - wymamrotała Delaya. - Nie przejmuj się, wszyscy tyrani tak mówią. - skwitowała chwilę później. Mroki ciemności i płonącego ognia w końcu opuściły ciało Fictiona.
(...) Cesarz bez ani chwili zawahania, przywrócił Maxwella na pokład. - Wygląda na to, że jestem wolny - nie krył uśmiechu na twarzy Cesarz. W Archipelagu od teraz znowu zapanuje spokój! Muszę porozmawiać z Onevatho. Muszę mu powierzyć kolejne zadania. - Będzie z tym problem mój drogi Cesarzu - powiedziałem zaniepokojony. - Onevatho został poćwiartowany na kawałki. - Co?! Jak to?! - Zwyczajnie. Całą sytuację widziała jedynie Rose i.. Yellow, który znacznie się jej przestraszył. - Rose... ale to nie jest możliwe... Rose zginęła podczas ostatniej walki z Hammerfallami. Została oznaczona pośmiertnie Czempionką Archipelagu. - dziwił się. - Więc... - zaczął się zastanawiać Elver. - Ktoś przez cały czas robił nas w bambuko? - zapytał zdezorientowany. - Kto byłby na tyle dziwny i okrutny? - nie znał odpowiedzi. Niestety... zły los nie zamierzał zostawiać nas długo bez odpowiedzi. Na statku pozbawionym już ognia, rozbłysło złote światło. Naszym oczom ukazała się Rose.
- Zaiste interesujące... - wymamrotał Cesarz. - Nie doceniałem Cię Cesarzu... - odpowiedziała Rose. - Przebierać się za bohaterkę Archipelagu i z jej pomocą siać tutaj zamęt? Która to pieczęć? 66? - zapytał. - Pieczęci jest wiele. Wystarczy złamać tylko 666. Jest to stosunkowo mała liczba - mówił, jakby to było oczywiste. - A ja mój Cesarzu wybieram te najmilsze i najbardziej brutalne. Najpierw zginą twoje aspekty kreacji, potem ty, a na końcu twój cały wszechświat. - - brzmiały groźne słowa. Rose nie zamierzała już dłużej pozostać pod swoją starą maską. Neville przybrał postać zielonej smugi i zaczął szarżować na Cesarza Archipelagu Kreacji.
|
Pn, 16 mar 2015, 22:19 |
|
|
Autor8
Lord Protektor
Dołączył(a): N, 7 kwi 2013, 13:22 Posty: 2166
Naklejki: 100
|
Re: Zone Of Terror - Rozgrywka.
No hej Neville. To ja będę tutaj razem z Kretesem was dopingowali, NO BO CHYBA NIE BĘDZIEMY ATAKOWAĆ KOGOŚ AŻ TAK POTĘŻNEGO BEZ POSIADANIA PIERWSZEGO NARZĘDZIA. Jedynie Cesarz może dać sobie z nim radę.
|
Wt, 17 mar 2015, 07:17 |
|
|
Kretes102
Poznaniak Nieszczelny
Dołączył(a): Wt, 24 lip 2012, 11:47 Posty: 2434 Lokalizacja: Poznań, Rzeczpospolita Polska
Naklejki: 17
|
Re: Zone Of Terror - Rozgrywka.
Kurcze... a już miałem taki ładny plan przerwania szarży Nevilla, tylko byłaby to misja samobójcza, gdyż nie mamy żadnej broni na tak potężną osobę. Ech... Autorze, daj ten popcorn, bo normalnie oszaleje. Diego, Delayo, Maxwellu, Aspekty Kreacji, uratujecie Cesarza? Tylko wy macie taką siłę, aby powstrzymać wroga, my niestety takowej nie posiadamy...
_________________Co ja będę się rozpisywał, zapraszam: "Reksio i Kretes: "Skarb Umuritu" [KOMIKS] - czyli, dlaczego Kretes zasłania dymkiem innych kolegów oraz gdzie znajduje się skarb Umuritu. Ten kolor należy do Administratora dbającego o czystość i walczącego ze złem. Lepiej zacznij się zastanawiać nad sobą, kiedy ujrzysz ten kolor w swoim poście
|
Wt, 17 mar 2015, 17:36 |
|
|
Diego
|
Re: Zone Of Terror - Rozgrywka.
Api i Olexo:
Milczący zaprzeczył. Dziwnie na Ciebie spojrzał, kiedy chciałaś, aby wskazał Ci kierunek do miejsca, w którym teorii miałaby znajdywać się Rose. Było więc jasne, że wół zirytował wszystkich do tego stopnia, że przynajmniej 3/4 znajdujących się osób, chciało mu zrobić coś więcej niż krzywdę. Najbardziej zirytował się jednak nasz imperator z odległych galaktyk. Podszedł do Woła i jednym ruchem miecza, pozbawił go ręki. - CO TO MIAŁO ZNACZYĆ?! - WIECIE JAK TRUDNO JEST MILCZEĆ PRZEZ TE WSZYSTKIE CZASY?! WIECIE JAK TRUDNO ZNAĆ PRZYSZŁOŚĆ, PRZESZŁOŚĆ I TERAŹNIEJSZOŚĆ I MIEĆ ŚWIADOMOŚĆ TEGO, ŻE NIE MOŻECIE SIĘ Z TYM NIKIM PODZIELIĆ?! - Ojojojoj, kolega chyba się zdenerwował. - zauważył Kretes. - Mam gdzieś tą pracę! Rzucam ją w cholerę! To dla mnie za dużo! - zbulwersował się, wciąż patrząc na swoją ociekającą ranę. - Cały archipelag Kreacji zginie, trafi go szlag, nieśmiertelni poumierają, a zresztą... wszyscy poumierają... - Dekadent się znalazł... hee heee heeee - zaśmiał się Ciszu. - Śmiej się ile możesz. Niedługo nie będzie przychodzić Ci to tak łatwo do głowy. - zagroził. Ciszu popatrzył na niego ze zdezorientowaniem. Milczący korzystając z chwili nieuwagi tłumu, postanowił przyszyć sobie rękę. A pomyśleć, że wystarczyło wypowiedzieć tylko jedną formułę. - Mam w nosie rozkazy Alphy. Opuścił już nas dawno temu i ma w nosie to co stworzył! Dał władzę osobom, które w żadnym stopniu nie były do tego uprawnione. - Too.. panie milczący... czy wrócimy w końcu do domu? - Wrócicie, ale nie w takim składzie, jakiego byście oczekiwali. - powiedział ze zdenerwowaniem. Kilka chwil później zatrzasnął się w pokoju obok. Zanim jednak tego dokonał, stworzył portal. - To do waszych przyjaciół! - wykrzyczał w oddali. - Zejdźcie mi już z oczu. Za dużo powiedziałem. - Przecież przed chwilą mówiłeś, że rzucasz tą pracę. - Mówiłem, racja. Wychodząc jednak z założenia, że Egzekutorowi się udało, stwierdzam iż... Alpha może zainteresować się otworzeniem pierwszej krypty. Koniec spoilerów! Idźcie pomóc swoim przyjaciołom!
Autor i Kretes:
- Neville, nie masz szans! - wykrzyczał Cesarz, świadomy słów których używa. - Och... Pozwól, że przypomnę Ci walkę z rodem Hammerfall. Nie mogłeś ich zabić, więc musiałeś odesłać ich na Arenę. Jak myślisz, czemu? - Nektar Nieśmiertelności, Hammerfallion. - Wymyślony przez nikogo innego jak ród Hammerfall. Aż mi przykro, że wszyscy byli tak genialni i wszyscy poumierali... A najbardziej to szkoda mi tego Brainstorma. Wciąż pamiętam jak błagał o życie... - Nie mogłeś go zabić. Jego nie da się zabić. - Phahahaha! Niemożliwe?! - zaśmiał się. W tym momencie rozchylił swój płaszcz. Wyrzucił z niego zakrwawioną głowę Brainstorma. - A jednak... Widzisz mój drogi, jeśli egzekutor się uprze, to możliwe jest dosłownie wszystko. - Nie rozumiem... - Łamanie pieczęci pierwszej krypty dodaje bardzo wiele siły. Bardzo mi przykro, że o tym nie wiedziałeś - zaśmiał się. - Obawiam się, że będzie to twój gwóźdź do trumny. - odparł. Kilka sekund później stworzył kilkaset swoich kopii, które w jednym tempie, przemieniły się w zielone smugi. W tym momencie usłyszałem w swojej głowie głos: - Już za późno. Nie próbuj zmienić przeznaczenia. Los musi się dopełnić. Wyprowadź swoich przyjaciół z Archipelagu. Opuśćcie statek. Woda jest przejściem. - koniec tej wypowiedzi wywołał niesamowity pisk. Padłem na ziemię i straciłem przytomność. Nie trwało to jednak zbyt długo, gdyż całkiem szybko zostałem poczęstowany soczystym plaskaczem. Ujrzałem nad sobą twarz zaniepokojonej Delayi. Jej włosy powiewały na tle zielono-żółtych wyładowań atmosferycznych. - Musimy... musimy... uciekać... wydaje mi się, że... skontaktował się ze mną sam Alpha... - Ale jak to?! - wykrzyczał Maxwell w pełni zdziwienia. - Musimy... skoczyć do wody... - wymamrotałem. - Hmm... Miejmy nadzieję, że nie masz narkotycznych wizji. Na dole wręcz roi się od rekinów...
|
Wt, 17 mar 2015, 19:16 |
|
|
Kretes102
Poznaniak Nieszczelny
Dołączył(a): Wt, 24 lip 2012, 11:47 Posty: 2434 Lokalizacja: Poznań, Rzeczpospolita Polska
Naklejki: 17
|
Re: Zone Of Terror - Rozgrywka.
Wcale nie musimy skakać do wody. Nie zapominajcie, że na dole znajduje się miniżaglowiec, którym przypłynęliśmy. Nie ma czasu do stracenia, uciekajmy stąd!
_________________Co ja będę się rozpisywał, zapraszam: "Reksio i Kretes: "Skarb Umuritu" [KOMIKS] - czyli, dlaczego Kretes zasłania dymkiem innych kolegów oraz gdzie znajduje się skarb Umuritu. Ten kolor należy do Administratora dbającego o czystość i walczącego ze złem. Lepiej zacznij się zastanawiać nad sobą, kiedy ujrzysz ten kolor w swoim poście
|
Wt, 17 mar 2015, 19:22 |
|
|
Autor8
Lord Protektor
Dołączył(a): N, 7 kwi 2013, 13:22 Posty: 2166
Naklejki: 100
|
Re: Zone Of Terror - Rozgrywka.
Uciekajmy niczym tchórze
|
Wt, 17 mar 2015, 20:10 |
|
|
Diego
|
Re: Zone Of Terror - Rozgrywka.
Zdecydowaliśmy się na ucieczkę. Jak szybko to możliwe, po kolei schodziliśmy w stronę miniżaglowca. Na pokładzie byłem jeszcze ja i Maxwell. - Proszę Maxwellu, to twoja kolej. - powiedziałem z uśmiechem na twarzy. Kret zdecydował się zejść na dół. Spojrzałem jeszcze raz na arenę walk i uczyniłem znak krzyża. Kret chwilę później zszedł na dół, co oznaczało, że to moja kolej. Chwyciłem ledwo co istniejącą drabinkę i zacząłem schodzić w stronę w miejsca wybawienia. I wtedy też moim oczom ukazało się potężne światło... Momentalnie straciłem przytomność i znalazłem się w innym, lepszym miejscu.
|
Wt, 17 mar 2015, 20:42 |
|
|
Alysia
Postrach Siedmiu Mórz
Dołączył(a): Wt, 11 lis 2014, 12:26 Posty: 239
Naklejki: 0
|
Re: Zone Of Terror - Rozgrywka.
Potężny rozbłysk światła przeniósł was wszystkich do Tunelu Andromedy.
Kłęby dymu opadły. Naszym oczom ukazał się przerażający widok. Potężna Kreatura z Tenebris, jaką była Andromeda, rozpadła się na kilka części, które bezwładnie wałęsały się po tunelu. Oznaczałoby to w teorii zwycięstwo Emmelie... Ale niestety tak nie było. Emm sama leżała w kałuży krwi i prawdopodobnie nie miała już żadnych sił by powstać. Bariera magii Andromedy opadła, umożliwiając nam ponownie swobodne poruszanie się po tym miejscu. - Emmelie, słyszysz mnie? - zapytałam. Dziewczyna nie reagowała. Prawdopodobnie sama oddała życie by nas chronić. Spojrzałam ze smutkiem na wszystkich znajdujących się w okolicy. W oddali dostrzegłam drugą grupę, jakoś tak... powiększoną. Brakowało w niej jednak Diego... Los jednak nie pozwolił nam na integrację. Naszym oczom ponownie ukazał się Egzekutor. Był niezwykle radosny. - To już jest koniec... nie ma już nic... hiihiihii - zaczął nucić. Jednym ruchem ręki stworzył potężną barierę pomiędzy ciałem Barandalfa, a resztą. Podszedł do niego, i chwycił jego krzyż ciemności. - Dzielny psie, powstań. - zwrócił się w stronę Reksia. Pies chwilę później znalazł się po drugiej stronie bariery. - Śmiało! Zabij go! Mwahahahah! - zaśmiał się piekielnym głosem. - Wtedy wszyscy będą szczęśliwi...
|
Wt, 17 mar 2015, 20:46 |
|
|
Autor8
Lord Protektor
Dołączył(a): N, 7 kwi 2013, 13:22 Posty: 2166
Naklejki: 100
|
Re: Zone Of Terror - Rozgrywka.
Tak, złamanie pieczęci na pewno sprawi, że będziemy nadzwyczajnie szczęśliwi A tak serio Reksiu to jak zabijesz jakiegoś czarodzieja, to ja z moimi kumplami (czyt. Wiesławem, Mątusiem i tym dziadem Kretesem) cię zabijemy pod Biedronką jak kiedyś będziemy sobie siedzieć. Jeśli oczywiście przeżyjemy powstanie Lazariusa... No bo chyba to już ostatnia pieczęć..
|
Wt, 17 mar 2015, 20:49 |
|
|
Kto przegląda forum |
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości |
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|
|
|