Teraz jest Pn, 13 sty 2025, 10:27



Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 387 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7 ... 26  Następna strona
The Celestial War 
Autor Wiadomość
Poznaniak Nieszczelny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt, 24 lip 2012, 11:47
Posty: 2434
Lokalizacja: Poznań, Rzeczpospolita Polska
Naklejki: 17
Post Re: The Celestial War
O nie... Scarletbell. Co tutaj robisz? I kim ty jesteś?! <nieśmiało i tak, aby nikt nie widział, wyciąga mały nożyk z kieszeni>

_________________
Co ja będę się rozpisywał, zapraszam:
"Reksio i Kretes: "Skarb Umuritu" [KOMIKS] - czyli, dlaczego Kretes zasłania dymkiem innych kolegów oraz gdzie znajduje się skarb Umuritu.
Ten kolor należy do Administratora dbającego o czystość i walczącego ze złem. Lepiej zacznij się zastanawiać nad sobą, kiedy ujrzysz ten kolor w swoim poście :)


Pn, 20 kwi 2015, 16:53
Zgłoś post
YIM WWW
Postrach Siedmiu Mórz
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt, 11 lis 2014, 12:26
Posty: 239
Naklejki: 0
Post Re: The Celestial War
Grupa 1:

- Wciąż się nie rozumiemy kochani. - zaczął Bobromir. - Zabijając Bobromira popełnicie niewybaczalny błąd. Pozbawicie go życia, a ja znajdę inne naczynie.
- Twoja aura jest znacznie potężniejsza... Czym lub kim jesteś? - zapytał Zachariach.
- Mam wiele imion. To nie jest teraz istotne. Istotne jest to, że od teraz jesteście moimi sługami.

Grupa 2:

- Och, wiecie jak mam na imię. To takie miłe.
- O nie... Scarletbell. Co tutaj robisz? I kim ty jesteś?!
- W sumie to ciężko stwierdzić. Myślę, że po prostu jestem królową Białego Zamku i tutaj mieszkam. Ale... mogę się mylić. Czyżbyś miał jakąś inną wersję?
- Scarlet... przychodzimy do Ciebie z prośbą.
- Och, Anioł Poeta... i jeszcze z prośbą. Powinnam się obawiać?
- Muszę pomówić z twoim bratem.
- Z braciszkiem? Wiesz, jakoś średnio się kwapi do rozmowy po ostatnim...
- To nie nasza zasługa.
- Jasne, to zasługa królowej na wymarciu, która od jakiegoś roku gnije sobie w sercu Cyrku Chaosu z jakimś psychopatą. Zwal na nią całą winę. Co tam, przecież już pewnie nigdy jej nie spotkasz.
- Czy mogę z nim porozmawiać?
- Nie.

Grupa 3:

- Mam wielki mętlik w głowie... To po prostu dla mnie za dużo.
- A daj szwagierka spokój... Myślę, że zbyt duża liczba złych, którzy chcą nam zrobić krzywdę to po prostu jakaś żenada. Ja jeszcze rozumiem jak był ten Lazarius, ewentualnie brzydki zielony lis, zniosłem już nawet tego Nestardiela... A teraz jeszcze jacyś wymarli władcy? Czego może chcieć od nas ta Arya i jaką mamy mieć pewność, że nie zrobi nam krzywdy?
- Nie mamy żadnej pewności. Pozbyła się z premedytacją jednego z nas. To że jeszcze nie zaatakowała, to najprawdopodobniej przejaw tego, że się z nami bawi. Wplątała nas w jakąś chorą grę nonsensu, z której jakimś dziwnym sposobem musimy się wydostać.
- Hee heee heeeee. Nie chce mi się grać w grę. To nie Sylwester. Hee hee heee
- Od jakiegoś czasu wszyscy podejmujemy ciężkie decyzje, każdego dnia walczymy o przetrwanie i o lepsze jutro... Czy przynosi to jakiekolwiek efekty?
- Może wszyscy jesteśmy mrówkami na torach? - odezwała się Delaya.
- A może wreszcie opuścimy miejsce zbrodni i weźmiemy się do roboty? - nie wytrzymałam. Wszyscy spojrzeli na mnie jak na bezuczuciową wariatkę. Zdziwiłam się. Nie mogłam zrozumieć ich bezmyślności.

- Miejsce zbrodni? Hihihihi. Jakie miejsce zbrodni? Haaa haa haaaa wspominałem już, że jestem totalnym debilem? - usłyszeliśmy jakby znajomy męski głos.


Grupa 4:

Jasmine była kłębkiem nerwów. Przerastała ją sytuacja, z którą musiała się zmagać. Postanowiła usiąść na swym tronie i odpocząć przez jakąś chwilkę. Miała świadomość tego, że porwała się na głęboką wodę, a że była słabą pływaczką, to miernie sobie z nią radziła.
Po jakimś czasie przyszli do niej Fenrise i Riley.
- Jasmine, przestań się zadręczać. To nie twoja wina. - powiedziała przyjacielskim tonem Riley.
- Nie moja wina?! Silence jakimś dziwnym sposobem powrócił, choć powinien być martwy od kilkunastu mileniów. Chodzi sobie bezkarnie po Niebie, sieje zniszczenie a ja nie mogę nic z tym zrobić.
- Kim jest Silence?
- Jeden z Wymarłych. To świetny manipulator. Wcale nie zdziwiłabym się, gdyby to on był sprawcą tej całej szopki z Evangelagenem.
- Ale skoro jest jednym z wymarłych, to czemu dalej żyje? to bez sensu.
- Nie wiem. Nie mam zielonego pojęcia. NIE WIEM NIC! ROZUMIECIE?! NIC!
- Spokojnie Riley, Wymarli Władcy to nazwa poniekąd własna. Dotyczy władców arcyrzeczywistości za czasów Lazariusa. Teoretycznie wszyscy są wściekli, źli i pewnie chcą zabić wszystkich. Wiesz no... Kretalica, Kijj'em all i te sprawy.
- Aaa, no chyba że tak.
- Skąd masz pewność, że to Silence?
- Ten anioł, którego wskrzesiłam... jego opis zdarzeń... jego relacja jednoznacznie sugerowała, że może chodzić o Silence.
On... po prostu nigdy nie był skromny. Zawsze powtarzał "Jestem jednym z nich, zrobię ci wielką krzywdę" i.. inne takie.
- Dlaczego miałby siać w Niebie zamęt? Jak w ogóle się tu dostał?
- Oni nigdy nie działali według planu. Nie znam odpowiedzi... Dlatego też siedzę na tronie i zastanawiam się co zrobić. Fenku, co robią pozostali? Nie wiesz może czy dostosowali się do moich zaleceń?
- Jeden z nich odkrył stoisko z bolesnymi czipsami. Wszyscy praktycznie jednocześnie się na nie rzucili... niczym jedna wielka baba z Radomia.
- Ja się załamię...


Pn, 20 kwi 2015, 19:05
Zgłoś post
Mistrz Administracyjnej Magii
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So, 24 sty 2009, 15:23
Posty: 1751
Lokalizacja: z Angmaru
Naklejki: 17
Post Re: The Celestial War
Narrator napisał(a):
No tak. To było do przewidzenia.
Nietoperz pierwszy raz od początku całej szopki nie miał pomysłu, co robić. Postanowił więc po prostu olać na razie sprawę i udawać, że nic się nie dzieje. Wkrótce istota, czymkolwiek jest, na pewno wykaże się jakąś krytyczną słabością...

_________________
Obrazek
Głupcze! Żaden śmiertelny mąż nie jest w stanie mnie zabić! Teraz GIŃ!
Jeśli widzisz ten kolor, uważaj - administrator ma Cię na celowniku.
Spoiler:


Pn, 20 kwi 2015, 19:15
Zgłoś post
Poznaniak Nieszczelny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt, 24 lip 2012, 11:47
Posty: 2434
Lokalizacja: Poznań, Rzeczpospolita Polska
Naklejki: 17
Post Re: The Celestial War
Ech.. ale my naprawdę prosimy o tą rozmowę. Jest to bardzo ważne i bez wątpienia jest ona sprawą niecierpiącą zwłoki. Bardzo nam na tym zależy.

_________________
Co ja będę się rozpisywał, zapraszam:
"Reksio i Kretes: "Skarb Umuritu" [KOMIKS] - czyli, dlaczego Kretes zasłania dymkiem innych kolegów oraz gdzie znajduje się skarb Umuritu.
Ten kolor należy do Administratora dbającego o czystość i walczącego ze złem. Lepiej zacznij się zastanawiać nad sobą, kiedy ujrzysz ten kolor w swoim poście :)


Pn, 20 kwi 2015, 19:15
Zgłoś post
YIM WWW
Lord Protektor

Dołączył(a): N, 7 kwi 2013, 13:22
Posty: 2166
Naklejki: 100
Post Re: The Celestial War
Scarla, my tylko na chwilkę. Dosłownie kilka zdań mamy do powiedzenia Azenesaiowi. A tak, to wszystko przez Heavensiss. Ona od początku była zła i w ogóle.


Pn, 20 kwi 2015, 19:17
Zgłoś post
Bezpieczeństwo Forum
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So, 7 lis 2009, 14:12
Posty: 2174
Lokalizacja: Koło komputera xD
Naklejki: 7
Post Re: The Celestial War
O, to ja gadam z Dokiem dalej, ale się trochę dziwię, że Neville żyje i w myśli przyznaję lisowi rację.

_________________
Przejrzyj moje okołoreksiowe projekty na GitHubie!
Pozdrawiam wielu nieaktywnych użytkowników, wszystkich wciąż wchodzących oraz Playboiia, bo zawsze się żali, że go nie ma w moim podpisie.
Obrazek III miejsce w konkursie halloweenowym 2011, I miejsce w konkursie rocznicowym 2015
Tym kolorem moderuję.


Pn, 20 kwi 2015, 19:20
Zgłoś post
WWW
Żaba
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt, 23 kwi 2010, 17:40
Posty: 1641
Lokalizacja: student
Naklejki: 5
Post Re: The Celestial War
Cytuj:
Art, gotowy na wszystko, czekał na dalszy rozwój wydarzeń.

_________________
– Dostojewski umarł – powiedziała obywatelka, ale jakoś niezbyt pewnie.
– Protestuję! – gorąco zawołał Behemot. – Dostojewski jest nieśmiertelny!


Mistrz i Małgorzata
<3

Moderuję na pąsowo bo mogę.


Śr, 22 kwi 2015, 15:07
Zgłoś post
WWW
Postrach Siedmiu Mórz
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt, 11 lis 2014, 12:26
Posty: 239
Naklejki: 0
Post Re: The Celestial War
Grupa 1:

- Nie zamierzam być niczyim sługą... Tyy tyy dziaduu tyy tyy! - wykrzyczał pełen zdenerwowania Kretes.
- Kretesiku, nie bądź taki wyrywny, spokojnie. Ten pan jest groźny.
- Słyszałem o takim Iwanie - odezwał się Bobromir. - On to w sumie też był groźny i... jeździł konno.
- Jeźdźcy... Wiedziałem. - odparł Zachariach. - Czego chcecie? Jasne, wszyscy wiemy, że rozpoczęła się apokalipsa, ale czy jest sens robić z tego powodu jakiś większy spektakl?
- No popatrzcie, jacy wy jesteście inteligentni. Już wiecie kim jestem.
- Jeźdźcy Apokalipsy. Wiedziałem. Po prostu wiedziałem. Ta bezczelna terrorystyczna organizacja czterech facetów na koniach, którzy zabijają wszystkich jak leci po tym, gdy skończy się świat. Wstąpiłeś w naszego przyjaciela, Bobromira. Zaraziłeś go czymś, skradłeś mu duszę... ty... ty... - bulwersował się Haywood.
- Polacy mówią na mnie Zaraza, Czesi Mor, a ci od suahili to nawet Pigo. Ja osobiście preferuje nazewnictwo Anglików, czyli Pestilence. Jest takie... ach... fajnie brzmi.
- Panie Pestilence... Mam kilka pytań.
- Pewnie pytasz dlaczego jesteście od teraz moimi niewolnikami.
- Też, ale nie tylko. Moja łaska wygasła, czy to normalne? Nie powinienem jej stracić tak po prostu.
- Anioły... Istoty trzeciego rzędu... Jacy wy jesteście teraz żałośni. Na zewnątrz jesteście już śmiertelni, może was powalić każdy czar, każde uderzenie mieczem... dosłownie wszystko. Kiedy Lazarius już zdobędzie Niebo, nawet i tam nie będziecie mogli poczuć się bezpiecznie.
- Czyli zasługą Lazariusa jest to, że wszystkie anioły straciły swoje moce poza Niebem?
- Może być to różnie odbierane. Jego aura działa na zasadzie odkurzacza. Wysysa anielskie moce z sekundy na sekundę. Ci, których łaska była słabsza - tracą ją od razu. Ci, którzy mieli wcześniej większe zasługi w Niebie - tracą ją stopniowo. Przynajmniej według teorii. W praktyce wszystko może wyglądać inaczej.
- To wiele... wyjaśnia. To może teraz wrócimy do tego wcześniejszego pytania?
- Ach... tak. Potrzebuję armii w walce z dwójką buntowników.
- Co masz na myśli?
- Bracia... źli bracia, którzy po tych wszystkich latach w krypcie postanowili przejść na stronę ciemności.
- Nieładnie z ich strony. - wymamrotała Kari.
- Bardzo nieładnie. War i Famine pragną zacząć swoją apokalipsę właśnie od tego miejsca. Pragną pozbyć się wszystkich mieszkańców Darklands.
- Czy to oznacza, że Śmierć jest po naszej stronie? Hahaha, jak to paradoksalnie śmiesznie brzmi. Bój czterech braci o przyszłość wszechświata? Hahahah! Przecież w Biblii było inaczej!
- To wszystko przez to, że Jasiek dostał złą wizję. Myślę, że przytłoczyły go te wszystkie smoki na niebie.
- Smoki na niebie?! Że co proszę?!
- Ach... spokojnie, to dopiero później. Teraz wszyscy przede mną uklęknijcie i oddajcie się mojej woli. Uczynię was Elitarnym Szwadronem Śmiercionośnej Zarazy. Haaa! Team dwóch braci! Bo czemu nie?!

Grupa 2:

- Oj siostrzyczko, daj im szansę. - zabrzmiał donośny męski głos. - Nie przybyli tu bez powodu. Są w interesach.

- Niech mnie... Przedwieczny.
- Jaki tam Przedwieczny, to po prostu imię nadane mi przez fanatyków. Mam na imię Azenesai, dla znajomych Azen. Nie mylcie z Azerem, Azerbejdżanem, ani z Azorem. Gdy to zrobicie, wtedy spłoniecie w piekielnym ogniu.
- Mamy do Ciebie sprawę...
- Och, to na pewno. Taka grupka przyjaciół nie wpada na wizytę bez powodu. Zapewne zepsuliście świat i potrzebujecie mojej pomocy by go naprawić. Czyżby Heavensiss sobie już nie radziła? A może... a może... nie może sobie radzić? Hihihi.
- Z całym szacunkiem...
- Oszczędź sobie, powinniśmy się traktować równo. Jeśli ja Cię nie darzę żadnym szacunkiem, to i ty nie musisz. Sęk jednak w tym, że jeśli przeholujesz, to najprawdopodobniej będę zmuszony skręcić ci kark.
- Rozumiem...
- Świetnie. Zapraszam do środka.
(...)
- Azenesai, pamiętasz jeszcze Kaina?
- Ojciec Grzechu... Pierwszy, który dopuścił się morderstwa. Jakbym mógł zapomnieć.
- To Ty obdarzyłeś go tym pamiętnym znamieniem. Jest jakaś możliwość, by to znamię usunąć?
- Ach... rozumiem. Anielskie pionki pobiły się w Niebie... Jakie to zabawne. Kogo zabiłeś? Lily? Zachariacha? A może Ezekiela?
- Straciłem Evangelagena.
- Ostatniego Serafina?! Jak mogłeś! Przez Ciebie już ich nie będzie... mwahahah.
- Tak... To moja wina. Z Evanem już od jakiegoś czasu coś było nie tak.
- Masz jakieś podejrzenia?
- Wymarli Władcy...
- Phahah, przecież to jakieś nieporozumienie. Nie istnieją od dobrych tysięcy lat.
- Myślę, że opuścili kryptę... Tylko jeszcze nie wiem jak.
- Nawet jeśli, to wy macie przewalone. Nie ja. Ja od początku byłem tym złym. Oni są wkurzeni za zamknięcie, więc wyrżną raczej tylko tych dobrych.
- Tak...
- Jeśli chodzi o znamię, wiem jak się go pozbyć. Ale... nie będzie to takie proste. Coś za coś... mój drogi.
- Co mam zrobić?
- Stać się zabójcą na zlecenie. Twoimi celami będą Lucjan i Carrie. Masz przynieść do mnie ich głowy.
- Że co proszę?!
- Prosty układ. Ty wraz z przyjaciółmi pozbywasz się dwóch osób, a ja usuwam tego pasożyta, który z minuty na minutę robi z ciebie demona.
- Wiesz dobrze, że to niewykonalne. Straciłem wszystkie swoje moce.
- Tylko na zewnątrz. W arcyrzeczywistościach wciąż jesteś aniołem, pełnym swoich łask.
- PRZEPRASZAM, ŻE SIĘ WTRĄCĘ. ALE CZY MAM COKOLWIEK DO POWIEDZENIA?! - krzyknęła Scarlet. - Pamiętasz jeszcze Heavensiss?! To ona zabrała ci twoją potęgę. Pokonała Piekło, zniszczyła 3/4 sal tortur, pozbyła się prawie wszystkich twoich pomocników... a to wszystko przez to, że chciała pokazać Trójce swoją władzę. Gdyby tego było mało... Złamała Ci róg!
- Siostrzyczko, przestań marudzić. Ta wojna to właściwie moja wina. Heav już nie rządzi na tronie, Niebem zarządza nasza stara znajoma, a wszechświat potrzebuje pomocy. To ja przecież jestem głównym jego antagonistą. Nie pozwolę jakiemuś dziadowi go zdobyć. Nastały nowe czasy, w których Biały Zamek musi współpracować z Niebem.
- Jesteś... nie do zniesienia...
- Nie jesteś zbyt stara na fochy? Scarlet... serio?
- Nie mamy o czym rozmawiać. Układy z aniołami nigdy nie kończą się dobrze! Jeszcze wspomnisz moje słowa! - wrzasnęła i trzasnęła drzwiami.
- Spokojnie, ona tak zawsze.
- Bo z kobietami... nigdy nie wie... oj nie wie... - zaczął nudzić sobie Aideen. Przestał jednak, gdy zobaczył Laylę, która spoglądała na niego z groźną miną. Była najpewniej wciąż na niego zła i domagała się czegoś więcej niż zwykłych przeprosin.
- Khem... Khem... Tak się złożyło, że w mojej zbrojowni roi się od Pierwszych Narzędzi. Myślę, że starczy dla wszystkich. Walka z obecnym, samozwańczym księciem piekieł nie będzie prostym zadaniem. Przewaga musi być po waszej stronie.

Grupa 3:

- Jestem taki zły... Hahaha! Zaraz wszystkich zabiję! A może zabiję siebie? w sumie to nie wiem. Ale byłoby całkiem...
- Wszystko w porządku zielony lisie?
- W jak największym! Jestem taki zły... i ten... no... - tu przerwał. Delaya nie wytrzymała i kopnęła go w krocze.
- Może skończysz wreszcie ten cyrk? Oboje wiemy, że to nie ty.
- Znowu mnie przejrzeli... Buu... - powiedział ze smutkiem lis i ściągnął... swoją głowę. Tak, wiem... To dziwne... Ale się już chyba przyzwyczailiście.

- Czy to... - zaczęłam.
- Maciek Musiał?! Neville to tak naprawdę Maciek Musiał!? - zapytała Talia
- To po prostu musiał być on... - skwitował zaraz Slender.
- Tak! To ja! To ja przez ten cały czas wszystkich zwodziłem! Mwahahah!
- Więc są dwie opcje... - zauważył Vivilion. - Albo to skończony idiota, który postradał wszystko co da się postradać, albo po prostu cały Cyrk przez ten cały czas był kłamstwem. Co o tym myślisz Lily?
- Żeby to przynajmniej był jakiś mężczyzna...
- A to? co to niby ? Żenujące to i w ogóle bee... hee hee heeeh. - zaśmiał się Ciszu.
Tajemniczy osobnik nie zamierzał rezygnować ze swojego planu i po raz kolejny zmienił swoją głowę.

- No tak naprawdę to żartowałem. To ja jestem prawdziwym Neville! Mwahahah! jestem taki męski! i... w ogóle.
- A niech mnie... Łysy z Cyrku. Hee heee heeeh.
- Hmm, skądś kojarzę tego pana, tylko jeszcze nie wiem skąd... - wymamrotał Slender. Wszyscy spojrzeli na niego z niesmakiem.
- Ciekawe jak długo będzie zwijać się z bólu po uderzeniu w krocze... - zastanawiała się na głos Delaya.
- To jakaś paranoja... - nie kryła zażenowania Lilyness. - Nestardielu, wiemy że to ty.
- Ja Nestardiel?! Gdzie tam. Ja najczęściej to bywam hydraulikiem albo dostawcą pizzy...
- Chciałeś rozmowy, chciałeś abym do ciebie przyszła. Masz teraz okazje, by zagadać, masz okazję by się wytłumaczyć. Jeśli rzeczywiście ci na mnie zależy, proszę, skończ tą szopkę. Nie śmieszą mnie takie żarty. - powiedziała chłodnym tonem.
Nasz rozmówca w takiej sytuacji nie zamierzał dłużej czekać.

- Lily... przepraszam, to tak naprawdę niechcący...

Grupa 4:

Jasmine siedziała na swoim tronie i wciąż nie kryła załamania.
- Zaraz... możecie mi powtórzyć co on zrobił?
- Opowiadał Świętym sprośne żarty. Kiedy skończył, tańczył w rytmach Gangnam Style i udawał, że jedzie na koniu. Na jakimś... niewidzialnym koniu. Podejrzewamy, że to wysłannik Tenebris.
- Jak się nazywasz mój drogi?
- Rdusiu25.
- Imię to może zbyt boskie nie jest, ale mimo wszystko nie pachnie Tenebris. Podejrzewam, że jesteś po prostu zwykłym śmiertelnikiem, który znalazł się w niewłaściwym miejscu i w niewłaściwym czasie.
- No bo ja słyszałem, że będzie ZiN3 i tylko ci, którzy biorą udział w cyrku będą mogli w to grać. A ja też lubię grać.
- Dobra, zmieniam zdanie. Mówi równie niezrozumiale jak wysłannicy Tenebris. Weźcie go gdzieś przymknijcie. Proponuję przywiązanie łańcuchami do krzesła w sali kolęd.
- Zrozumiałem moja pani.
- Świetnie... odmaszerować...
(...)
Jasmine nie wyglądała na osobę, która łatwo radzi sobie z nowymi obowiązkami. Choć królową Nieba była jedynie na zastępstwie, to rola ta i tak ją przerastała. Po kilku nudzących rozmowach oddała się w objęcia Morfeusza.
(...)
- Pssst! - obudził ją szept. Dziewczyna otworzyła oczy i zaczęła szukać potencjalnego powodu jej przebudzenia. Nie mogła jednak niczego dostrzec. Miała już uznać, że się przesłyszała i spróbować zasnąć ponownie, ale... tajemniczy rozmówca nie zamierzał rezygnować.
- A gdyby tak spalić Niebo? Nie sądzisz, że warto byłoby podkręcić temperaturę? - zapytał. Jasmine zerwała się na równe nogi.
- Kim jesteś?!
- Ciszej... jeszcze ktoś cię usłyszy. Nie lubię gdy moje ofiary są głośne przed śmiercią. To ja, jestem jednym z nich.


N, 26 kwi 2015, 12:23
Zgłoś post
Mistrz Administracyjnej Magii
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So, 24 sty 2009, 15:23
Posty: 1751
Lokalizacja: z Angmaru
Naklejki: 17
Post Re: The Celestial War
Narrator napisał(a):
Nietoperz niechętnie klęknął.

Dobra... szefie, mistrzu, czy jak cię tam mamy teraz nazywać, mamy jakiś plan, czy po prostu idziemy w ciemno i próbujemy bez wyraźnego pomysłu zabić dwóch eufemistycznie mówiąc całkiem silnych kawalerzystów z mieczami i śmiesznymi wagami?

_________________
Obrazek
Głupcze! Żaden śmiertelny mąż nie jest w stanie mnie zabić! Teraz GIŃ!
Jeśli widzisz ten kolor, uważaj - administrator ma Cię na celowniku.
Spoiler:


N, 26 kwi 2015, 12:53
Zgłoś post
Bezpieczeństwo Forum
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So, 7 lis 2009, 14:12
Posty: 2174
Lokalizacja: Koło komputera xD
Naklejki: 7
Post Re: The Celestial War
Gadam se dalej z Doktorem, a przy okazji przysłuchuję się rozmowie Lily i Nesta. W dodatku sprawdzam ekwipunek, bo może jeszcze się w tej planszy przydać.

_________________
Przejrzyj moje okołoreksiowe projekty na GitHubie!
Pozdrawiam wielu nieaktywnych użytkowników, wszystkich wciąż wchodzących oraz Playboiia, bo zawsze się żali, że go nie ma w moim podpisie.
Obrazek III miejsce w konkursie halloweenowym 2011, I miejsce w konkursie rocznicowym 2015
Tym kolorem moderuję.


N, 26 kwi 2015, 14:24
Zgłoś post
WWW
Żaba
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt, 23 kwi 2010, 17:40
Posty: 1641
Lokalizacja: student
Naklejki: 5
Post Re: The Celestial War
No czeeeeeeeść, Nest! Jak życie i jak rzyć? Widzisz, bo myśmy tu przyszli, żeby cię uspokoić, no i wgl fajnie będzie, jak staniesz z nami przeciw Neville'ciowi i innym Lazariusom, to może pomożemy ci i będziesz wiódł spokojne życie, no a dodatkowo zapewnimy ci stałe dostawy boczku, bolesnych czipsów :lol: i Księżyca .

A propos Księżyca, niech w Cyrku pojawi się Nadeer

_________________
– Dostojewski umarł – powiedziała obywatelka, ale jakoś niezbyt pewnie.
– Protestuję! – gorąco zawołał Behemot. – Dostojewski jest nieśmiertelny!


Mistrz i Małgorzata
<3

Moderuję na pąsowo bo mogę.


Wt, 28 kwi 2015, 14:35
Zgłoś post
WWW
Lord Protektor

Dołączył(a): N, 7 kwi 2013, 13:22
Posty: 2166
Naklejki: 100
Post Re: The Celestial War
Tak, zgadzam się z tobą, dawaj te pierwsze narzędzia.


Wt, 28 kwi 2015, 17:22
Zgłoś post
Poznaniak Nieszczelny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt, 24 lip 2012, 11:47
Posty: 2434
Lokalizacja: Poznań, Rzeczpospolita Polska
Naklejki: 17
Post Re: The Celestial War
Pierwsze Narzędzia... bardzo fajnie. Mógłbyś dać je nam? Bylibyśmy wdzięczni, ale i także zobowiązani do walki przeciwko wspólnemu wrogowi.

_________________
Co ja będę się rozpisywał, zapraszam:
"Reksio i Kretes: "Skarb Umuritu" [KOMIKS] - czyli, dlaczego Kretes zasłania dymkiem innych kolegów oraz gdzie znajduje się skarb Umuritu.
Ten kolor należy do Administratora dbającego o czystość i walczącego ze złem. Lepiej zacznij się zastanawiać nad sobą, kiedy ujrzysz ten kolor w swoim poście :)


Pt, 1 maja 2015, 16:17
Zgłoś post
YIM WWW
Norman
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N, 11 sie 2013, 09:36
Posty: 276
Naklejki: 0
Post Re: The Celestial War
Chętnie się zgodzę na pierwsze narzędzia,ale tak w sumie co to są te narzędzia pierwsze?


Wt, 5 maja 2015, 15:13
Zgłoś post
Postrach Siedmiu Mórz
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt, 11 lis 2014, 12:26
Posty: 239
Naklejki: 0
Post Re: The Celestial War
Grupa 1:

Wszyscy uklękli, aby dołączyć do szwadronu Śmierci i Zarazy. Pestilence patrzył na was z powagą. Starał się stwarzać pozory dobrego dowódcy. Jego charyzma nie spadała nawet przez to, że był w ciele wprawionego w boju, lecz dosyć roztrzepanego wojownika, Bobromira.
- No dobrze, wszyscy zgadzacie się na moją władzę. Poprowadzę was do boju o honor, o chwałę, o lepszą przyszłość... Mhmm... świetnie.

Zaraza po jakimś czasie stwierdził, że to najwyższy czas, aby wszyscy udali się do jego brata, Śmierci. W planie było przygotowanie taktyki bojowej. Nie była to bowiem byle jaka bijatyka. Była to w końcu wojna czterech braci o przyszłość wszechświata.

Szliście długo. Można byłoby nawet powiedzieć, że dziwnie za długo. Najbardziej zastanawiające było jednak to, że nie spotkaliście na swojej drodze żadnego osobnika. Czyżby to przez apokalipsę Lazariusa? Przez walkę Czterech jeźdźców? A może przez coś... zupełnie innego.

Najsilniejsi z was z minuty na minutę, tracili swoje moce. Było to wręcz nie do pomyślenia. Nie minęła nawet godzina drogi, a Genesiss i Zach byli już zwykłymi kreaturami, pozbawionymi swoich umiejętności. Haywood z kolei wciąż dumał i zastanawiał się. Jego dedukcja trwała przez cały czas i nie zamierzała się prędko zakończyć.

Znaleźliście się w końcu w bardzo nietypowym miejscu. Na nieboskłonie dało się dostrzec potężne ciało niebieskie, które bezpardonowo wisiało w pustej przestrzeni.

- Lazurowe Niebo... każe nam krzyczeć. Mwahahahah. Dziękuję moi drodzy. Wygląda na to, że właśnie was wszystkich wyrolowałem. - stwierdził. Bobromir śmiał się jak oszalały, jego oczy zaświeciły się na czerwono. Jego wyraz twarzy można byłoby porównać do wyrazu twarzy najokrutniejszego kryminalisty.
- Wiedziałem! - wykrzyczał Haywood. - To było do przewidzenia, że coś tu jest nie tak. Każdy z jeźdźców posiada możliwość teleportacji. Ty prowadziłeś nas przez ciemność... Wędrówka ta nie miała nas doprowadzić do Śmierci... ale miała nas doprowadzić do śmierci... To paradoksalnie ciekawe! Jesteś mistrzem manipulacji! - wypominał swojemu rozmówcy.

Kilka sekund później zapanowała nieprzenikniona ciemność. To przedziwne zjawisko pogodowe, choć trwało niespełna pół minuty, to wydawało się ciągnąć w nieskończoność.
Kiedy już ustało, a jej mroki zostały rozwiane, dostrzegliście ciało swojego kompana. Bobromir leżał bezwładnie pod jednym z okolicznych drzew. Zniknęli Genesiss i Zachariach.

- Wygląda na to, że wpakowaliście się w niezłe bagno - zabrzmiał donośny, męski głos.



Grupa 2:


Azenesai stwierdził, że jego zasoby Pierwszych Narzędzi wcale nie są nieskończone. Dlatego też pozwolił wam wziąć sześć sztuk.

Sir Ser otrzymał Tarczę Valhalli. Narzędzie to jak sam stwierdził, pełni głównie rolę defensywną. Pozwala na obronę przed praktycznie każdym atakiem.

Kogut Wynalazca zgarnął klucz perfekcji. Klucz ten pozwala swojemu właścicielowi naprawić zniszczony przedmiot, za pomocą jednego dotknięcia.

Olivier z kolei zaklepał sobie całkiem ładną szpadę. Azenesai mówił na nią Lucilla. Posiadała ono rzekomo te same właściwości co Celexcal, z tym że... potrafiła również kontrolować lód, śnieg i inne zmrożone wersje H2O.
hmm... Szczerze mówiąc to chciałabym zobaczyć ją w akcji.

Mątek dostał Fartuch Rzeźnika. Właściciel tego ubioru może zmieniać wszystko czego tylko zapragnie w mięso. Sęk jednak w tym, że musi tego narzędzia używać często. W przeciwnym razie fartuch stworzy swoje złe alter ego, które się pozbędzie właściciela.

Kretes102 stał się posiadaczem Mikrofonu Piekieł. Właściciel tego narzędzia może zabijać... za pomocą swojego głosu. Przynajmniej... w teorii. Musi zaśpiewać piosenkę, w której zawrze wszystko, co powinno stać się jego przeciwnikowi. Jego życzenie ma 3/4 szans na spełnienie.

Autor otrzymał Świętego Graala. Według Azenesai'a przedmiot ten ma dla niego szczególną wartość. Jak sam stwierdził, "zajumał go" templariuszom w ostatnich latach ich działalności. Oddał go bardzo niechętnie i stwierdził, że nie poda nikomu jego właściwości.

- Zanim odeślę was do Piekła, musicie mnie przekonać, że postępuję właściwie. Chcę się dowiedzieć, co konkretnie zrobicie obecnemu, samozwańczemu królowi. - stwierdził Azen.

Grupa 3:

- Myślę, że moja królowa będzie chciała jednak czegoś więcej jak przeprosin - powiedział Ciszu, groźnie spoglądając na Nesta.
- Nic nie poradzę... Trochę się przeliczyłem. Myślałem, że za pomocą jednego narzędzia mogę rządzić całym wszechświatem.
- Czyli co? Houston, we have a problem? hee hee heee?
- Nie przewidziałem powrotu Wymarłych. Myślę, że zorganizowali oni jeden wielki spisek, który miał na celu wykurzyć mnie z Serca Cyrku Chaosu.
- Mam tego świadomość. Arya pozbyła się Matthewa. - powiedziała Lily chłodnym tonem.
- Jesteś bardzo zła?
- Mów co z Heavensiss.
- Heav... twoja siostrzyczka... Och... jak ja jej dawno nie widziałem.
- O czym mówisz?
- Hmm... powiedzmy, że Nicolette złożyła mi całkiem niespodziewaną wizytę. Straszna z niej świruska... ale też strasznie silna... jak na kobietę.
- Czy Heav...?
- Niee, tego nie powiedziałem. Mam nadzieję, że ma się dobrze.
- MASZ NADZIEJĘ?!
- Noo ale nie krzycz... ja naprawdę nie chciałem.
- Porwałeś ją z premedytacją, rozpocząłeś szopkę, która zagięła całą czasoprzestrzeń! Spowodowałeś serię nienaprawialnych zdarzeń, dzięki którym powrócili Wymarli, Tenebris zyskało na sile, a pierwsza krypta stanęła otworem. Więc masz jeszcze czelność zwalać to na swoją własną głupotę?!
- No bo... ja się bałem zagadać... Jesteś zbyt pię...
- Jesteś nic niewartym śmieciem, z którym nie chcę mieć nic wspólnego. Kiedy już wojna się skończy, sama osobiście poćwiartuję Cię na kawałki!
- Dobra szwagierka... spokojnie. Takim tonem nic nie wskóramy. Przynajmniej na razie. - starał się załagodzić sytuację Ciszu.
- Panie Nest, który żeś w sumie głupi jest... takie pytanie. Ilu rozwydrzonych władców patataja sobie bezkarnie po twoim miejscu zamieszkania?
- Słyszałem tylko o Aryi.
- Dobrze. W takim razie następne pytanie. CO STAŁO SIĘ Z MOJĄ ŻONĄ?!
- Nicolette i jej sługusi przejęli spory obszar Serca. Obawiam się, że jego odzyskanie sprawi mi wielką trudność... Mówiąc konkretniej... Nie dam sobie rady. Jej nie da się pokonać.
- Nestardielu... hmm... niby to nie moja sprawa... Ale chyba w nas nie wierzysz... - zaczęłam. - Nawet sobie nie wyobrażasz jak wiele niezniszczalnych przeciwników udało się nam obrócić w proch.
- Domyślam się, że macie potencjał. W końcu nie bez powodu tu trafiliście. Niestety... musimy spojrzeć prawdzie w oczy. Nicolette w kilka minut rozbiła setki moich kopii. Kopii, których moc jest równoważna z moją mocą.
- Heee... ale jak to? Przecież nie da się być tak potężnym. To przecież chakerstwo! Co ona? God Mode sobie włączyła, czy co?
- Nie zdziwiłbym się. Tenebris zawsze było pozostałością mroków Lazariusa. Nawet nie chcę myśleć, jak potężną magię opanowała pani arcycesarzowa...
- Domyślasz się czego Nicolette od Ciebie chce?
- Chce, aby pozostała jedna siostra. Chce Twojej Śmierci, albo śmierci Heav. Pragnie... wymiany.


Grupa 4:

- Straaa... - próbowała wezwać pomoc Jasmine.
- Oj Cicho kocie. Jeśli teraz wezwiesz straż, zaproszę tu swoich braci i siostrzyczki. Długo już nie rozrabiali... i wiesz... Mogliby w kilka godzin spalić całe Niebo. Chcesz tego? Naprawdę tego chcesz?
- ...Czego żądasz?
- Nie chcę władzy w tym śmiesznym czymś, co nazywacie arcyrzeczywistością. Żadne z nas nie chce. Mamy dużo ważniejsze priorytety.
Chcemy zniszczyć Niebo, Czyściec i Piekło. Chcemy, aby umierające dusze ponownie płonęły w ciemności, jak za czasów Lazariusa. Pragniemy, aby nie było im dane trafić nigdzie. Pragniemy, aby Alpha wreszcie wyszedł z kryjówki.
- Nasz ojciec czuwa. Ma ważniejsze sprawy. Cała akcja z Lazariusem to po prostu próba!
- Och... nadal w to wierzysz? A może on już po prostu nie jest zainteresowany pomocą ? Stworzył świat, dał mu blask. Wygrał walkę z Lazariusem... Ale on teraz powrócił. Szykuje się na wojnę. Nie będzie to zwykła walka. Będzie to ostateczna bitwa między dobrem i złem.
- Nie pozwolę wam zniszczyć Nieba!
- Więc mam dla Ciebie dobrą wiadomość. Nie zniszczę go od razu.
- co?!
- Zasztyletowane dzieciaki, opętany anioł, który niby zakochał się w Córce Gwiazd... hmm... Milczący, którzy zamilkli na wieki... różne wizje, manipulacje... mogę wymieniać w nieskończoność. Wszystko to moja sprawka. Pragnę zniszczyć Niebo od środka.
- Nie masz prawa!
- Prawo? A kto go teraz przestrzega? Ujmę to tak koleżanko. Jeśli komuś cokolwiek powiesz, za kilka godzin otworzę Eden i zaproszę tam swoich braci i siostry. Pozbędę się wszystkich aniołów i świętych.
- I tak byś to zrobił...
- Och... Masz rację. Chcę jednak zrobić wszystko powolutku. Chcę, aby wszystkie anioły pozabijały się wzajemnie. Chcę, aby wszyscy cierpieli jak najbardziej to możliwe. Chce, aby poczuli swoją winę i odpowiedzieli za grzechy ojca.
Chcę zrobić wszystko bardzo, ale to bardzo cicho.... LAZUROWE NIEBO KAŻE NAM KRZYCZEĆ.


- Całą sytuację słyszał Rdusiu, który jakimś dziwnym sposobem wyrwał się złym strażnikom. W jego głowie zrodził się pewien plan...


So, 30 maja 2015, 14:53
Zgłoś post
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.   [ Posty: 387 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7 ... 26  Następna strona

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Skocz do:  
cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by STSoftware for PTF.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL