a) Cytryfikat po większym namyśle zgodził się na to.
Nowe
Siła: 9
Inteligencja: 8
Kondycja: 6
Zręczność: 5
Unik: 5

Siła: 2
Inteligencja: 7
Kondycja: 8
Zręczność: 5
Unik: 6

Uriel próbuję sobie śpiewać bawarsko-japoński hit o kurach chińskich, który niedawno poznał. Czeka zresztą na dalszy rozwój wydarzeń.

Mówię, że ja jestem służbowo turystą i pytam się im czego chcą. Jeśli będą chcieli mi coś zrobić, obejmę ich swoimi mackami oraz unieszkodliwię.

"I urlop szlag trafił", pomyślał Zoarris.
-Mamy poważny problem - zwrócił się do Koguta. - Długo by tłumaczyć, ale wszystko wskazuje na to, że coś się, coś się zepsuło w linii czasu. Postaram się to naprawić, ale...
Nie dokończył, użył umiejętności dalekowidzenia i sprawdził, jak wyglądała sytuacja w ostatnim czasie i czy pojawiły się jakiekolwiek anomalie.

b) Cytryfikat postanowił pójść do piętra kwaterniczego. Chciał sprawdzić, co się tam dzieje.

c)Na wschód, do lasu

Zoarris chwycił swą wiertarkę i przeskanował anomalie. Chciał poznać ich ilość i słabe strony. Jeżeli wynik nie będzie korzystny, skoczy szybko do leja i odpali wehikuł.

Johny usłyszawszy dziwne bzyczenie, postanowił chwilę pomyśleć. Wiedział, ze strzelanie z makaronu do zmutowanych chńskich pszczół, tylko je rozjuszy, wkurzy i w ogóle, więc zdecydował się na dokładniejsze wybadanie sytuacji. Wrócił się do robotników i powiedział, że muszą mu z czymś pomóc. Spojrzał na spracowanych roboli z politowaniem, gdyż wiedział, że na pewno mają jakieś uzależnienia. Poprosił jednego z nich o zapalniczkę, a drugiego o udostępnienie jakiegoś kanistra z benzyną.
W przypadku, gdyby było to niemożliwe, postanowił pożyczyć sobie benzynę z zupełnie przypadkowego wozu, powołując się na swój zawód, pozycję i konieczność ratowania świata.
Następnie skierował się w stronę kanałów i w miarę bezpiecznym miejscu, rozsypał wystarczającą ilość makaronu, a po chwili oblał go benzyną. Kiedy to zrobił, bezpiecznie ominął swoją pułapkę i zaczął strzelać na oślep w stronę miejsca z którego rozchodziło się bzyczenie.
Oczekiwał roju indorskich pszczół. Kiedy się ich doczekał, przeskoczył przez makaron i szybkim, jakże zręcznym i zupełnie niepasującym do siebie ruchem, podpalił go zapalniczką.
- No... przecież uratowałem świat... Jeden wybuch, dwa, czy podpalenie świata... Czymże ono niby jest wobec wieczności... - pomyślał sobie, a po chwili odszedł triumfując.

"O kurde..." - pomyślał Cytryfikat i zaczął uciekać, by nie umrzeć od toksyn. Postanowił iść na górę!

b)Nad granicę Wielkiej Rusi
Kierunek - wschód! Tam musi być jakaś cywilizacja.

Wybiegam z pociągu i jak najdłużej biegnę. Próbuję opuścić tą niegościnną okolicę.

Zoarris rozpoczął walkę od strumienia chronoelektrycznego wycelowanego w oko. Następnie podniósł kilka kamieni, zakrzywił je wiertarką w ten sposób, by jak najbardziej zaostrzyć ich krawędzie, po czym zaczął rzucać nimi w Paradoks. Pozbywszy się wszystkich, przeteleportował się za plecy przeciwnika i oddał dwa strzały 3 poziomu z fazera, po czym chwycił pierwszy lepszy w miarę twardy i ostry przedmiot i zaczął okładać nim wroga.

To jeziorko nie jest zwyczajne. Wskakuję w nie. Próbuję coś w nim znaleźć. Jestem pewien, że coś tam się kryje!

Ciężko poparzony, ale poza tym sprawny Zoarris z pewnym trudem ruszył w kierunku leja, odpalił wehikuł i skierował się do Chronomiasta, gdzie zamierzał zdać raport ze swojej misji.

Statystyki:
Siła: 9
Inteligencja: 9
Kondycja: 8
Zręczność: 9
Unik: 7

Johny uśmiechnął się. Może i poszedł spać, obudził się, ale wciąż czuł się jak pod wpływem, a cała sytuacja była dla niego zbyt groteskowa. Zaczął się szczypać po twarzy, ale nie pomagało. W końcu uznał, że nie może zachowywać się jak masochista, więc postanowił "trzeźwo" spojrzeć na sytuację, w której się znalazł.
- Pomyślmy... - mruknął pod nosem. - Cztery wejścia, zero pewności, zero bezpieczeństwa, cóż, sytuacja rysuje się jasno. Robimy to co zwykle - dodał chwilę później. Na'Vallony postanowił wcielić w życie swój jakże praktyczny lifehack. Zrobił to samo, co robił zwykle pod wpływem alkoholu, kiedy to jego wzrok nie działał już jak należy, a wirujący i trzęsący się dookoła świat, zdawał mu się przysłaniać jego horyzonty. Postanowił zamknąć oczy i wybełkotać jakąś beznadziejną wyliczankę, a z czasem skierować się w drzwi, które wskaże finalizujące grę słów słowo "baks".
Jego wyliczanka kazała mu wybrać opcję b, tak więc udał się do małych wrót.