Dobry wieczór. Jak już wszyscy wiedzą ówczesny Przewodniczący Rady Europejskiej, czyli Donald Tusk, został wybrany na drugą kadencję, która będzie trwała kolejne 2,5 roku. Według mnie, i wielu innych Polaków jest to skandal, i zdrada. 27 do 1. Nawet Węgrzy opowiedzieli się za nim (dla mnie, i dla Polski jest to poważny cios). Także Holendrzy, którzy upewniali, że nie są za tym, by Tusk pełnił drugą kadencję.
Od dawna widomo, że robi więcej dla Niemiec, niż dla Polski. Dziadek byłby dumny, prawda? Jako prosty człowiek mogę mieć jedynie nadzieję, że nie zrobi większego burdelu od wcześniej kadencji, ale to chyba nie możliwe.
Polski rząd też jest załamany decyzją Unii. Natomiast opozycja, z G.Schetyną na czele świętuje.
A co Wy o tym wszystkim myślicie?

Czy nie rozsądniej byłoby jako zdradę rozpatrywać decyzję Beaty Szydło, która odwraca się od Europy w tych szczególnie trudnych dla naszej jedności czasach? W dodatku pojedyncze państewko europejskie nie podołałoby utrzymać się w konflikcie między wielkimi nacjami takimi jak Chiny, czy Rosja, dlatego można wręcz powiedzieć że Szydło zdradza Polaków, przekładając swój własny interes partyjny i wstręt do Donalda Tuska nad bezpieczeństwo kraju.



Orban potrafia wyczuć, kiedy zachowywać się jak populista, a kiedy uprawiać politykę realistyczną. Polski rząd zaś ciągle wyciera swoje załojone i zamoczone w bigosie usta "zasadami" i spuścizną "bohaterów" pokroju Łupaszki. Decyzja o roznegliżowaniu się przed całą Europą mogła być wyłącznie podyktowana jakimiś zasradami bądź mieszaniem Polakom w głowach, jaki to PiS nie jest konsekwentny.



Niemcy mają 81 milionów mieszkańców, Polska 36, nie widzę w tym nic dziwnego? Gdyby nie robił dla Niemiec 2.25 raza tyle, co dla Polski, to uprawiałby tym ziomeczkostwo i rozkradał Europę tak, jak w Polsce zagospodarowuje się miejsca pracy pod osoby "zaprzyjaźnione" z rządem.



Jakie działanie Donalda Tuska można by było nazwać czynieniem burdelu?



Zwyciężył interes Polski, co widocznie rządowi bardzo przeszkadza.

Tusk jest urzędnikiem i tyle. Widać, że pasuje europejskim dygnitarzom jego robota. Faktycznie on sam nie ma żadnej władzy. A Polska nie poparła go tylko ze względu na niechęć personalną Jarosława Kaczyńskiego do Donalda Tuska. A to wystawienie swojego kandydata na którego tylko my głosowaliśmy nie wiem po co było, chyba tylko po to żeby pokazać wyborcom-przeciwnikom Tuska, że nadal go nie lubimy. A to czy tam jest Tusk, Polak, czy Niemiec nie ma znaczenia. Dyskusje o tym to burza w szklance wody.

No właśnie to jest polityka, bo konflikt tych panów ma podłoże walki o wpływ na masy. Konflikt powstał gdy Lech Kaczyński wystartował jako kontrkandydat Donalda Tuska na prezydenta RP, a potem nasilał się bo Jarosław K i Donald T rządzi dwoma rywalizującymi o władzę w państwie partiami. Podsycanie wrogich nastrojów wobec polityki poprzedników jest kluczową strategią polityczną Kaczyńskiego. Czysta polityka. (Wg definicji, że jest to dążenie do udziału we władzy lub do wywierania wpływu na podział władzy, czy to między państwami, czy też w obrębie państwa, między grupami ludzi, jakie to państwo tworzą.)

Moim zdaniem jest dokładnie odwrotnie. Kaczyński to wbrew pozorom polityk, który w odpowiedniej chwili, gdy takowa się nadarza, stosuje ogromną taktykę. I taką właśnie zastosował w przypadku Donalda Tuska. Gdyby zgodził się na drugą kadencję Tuska, PiS byłby w potrzasku, gdyż w razie wyborów parlamentarnych czy prezydenckich, gdzie jednym z kandydatów może być Tusk, a nawet wcześniej (jakby wrócił teraz, z pewnością rozpocząłby kampanie przeciw PiSowi), ludzie zarzuciliby partii rządzącej i samemu Kaczyńskiemu, że poparli Tuska w UE (czyli byli za nim i wydźwięk byłby jednoznaczny: Tusk to kandydat polski, Kaczyński go popiera i nie może się wycofać), a teraz na niego szczują. Straciliby ogromną rzeszę ludzi mogących na PiS zagłosować. Traciliby w sondażach, Tusk by triumfował. Na 100% PiS nie wygrałby wyborów. To jest właśnie polityka. Kaczyński dobrze wiedział i wie co robi. Nie mógł poprzeć Tuska, gdyż wie, że Unia nie lubi PiSu. PiS by poparł Donalda Tuska - Tusk nie zostałby wybrany, bo Unia zrobiłaby na przekór Kaczyńskiemu. Wstrzymaliby się - Unia nie wiedziałaby co robić, jednak wzięliby Tuska ponownie, ale potem PiS także straciłby wyborców, gdyż powstałby zarzut iż Polska za rządów PiS boi się wyrażać własne zdanie. Jedynym wyjściem i to wysoce taktycznym było przedstawienie kandydata bez szans w osobie Saryusza-Wolskiego i nie poprzeć Tuska, gdyż wiedzieli że i tak go wybiorą, a PiS może być pewny, że nikt nie zakłóci im rządzenia. Nie można wykluczyć także innej wersji, a mianowicie: PiS popiera Tuska, jest 28:0 - Tusk dalej jest Przewodniczącym Rady Europy. Ale w 2019 ludzie przypomnieliby sobie, że Prawo i Sprawiedliwość było za Tuskiem i go poparło. Zabiegi mające na celu oczernianie Tuska spełzłyby na niczym.
Kaczyński wbrew pozorom nie jest stetryczałym i zawistnym dziadkiem na jakiego wygląda, ale taktykiem. On udaje takiego dziadka. Przywitanie Beaty Szydło kwiatami przez Kaczyńskiego to symbol wygrania przez PiS bitwy o Tuska. Teraz Tusk spokojnie siedzi sobie w Brukseli i nie zagraża partii rządzącej - Kaczyński ma pełne pole do popisu w Polsce. Ot cał historia z tym Tuskiem. Sprytne, nie?

co nie zmienia faktu ze dziad rujnuje kraj dla wlasnej kariery xD

nikt nie mówi że kaczynski nie wie co robi i że jest marnym strategiem bo tak nie jest


Złączyłem posty w jeden - Kretes102