W sumie zabawne, że znowu jest remis 3 do 3, i znowu wygrywa go Kapitan Nemo.

Drugi i ostatni półfinał
Kapitan Maldurf von Krettof kontra Kogut Wynalazca

Pojedynek kokokonstruktorów! Lubię Kapitana Maldurfa von Kretoffa tak jak wszystkich kretonów, ale Kogut Wynalazca mimo wszystko jest ciekawszy i równie zabawny.

Wybieram Kapitana Maldurfa Von Krettofa, bo nawet pomyślałem sobie, że on i reszta Kretonów mogła by mieć własną grę ze swoimi przygodami

Też zagłosuje na Maldurfa, bo sądzę że bardziej zasłużył na wygraną od koguta. Poza tym, w przeciwieństwie do Szalonego kapulsznika ma on większą rolę, i występuje aż w 5 częściach, a kogut mimo iż występuje aż w 7 jakoś nigdy mnie tak nie interesował. A Maldurf jest w 3 kultowych scenach: Kretti zrobiony z dykty, nasza oferta i hiszpańska inkwizycja

poprawa pisowni //Dawid6

Ja wybiera Maldurfa gdyż jest śmieszną postacią wraz Kretonami i lepszy od Koguta

Wybieram Koguta. Lubię obserwować relacje między postaciami, a Maldurf ma relacje w zasadzie tylko z pozostałymi Kretonami. Poza tym, bądź co bądź, wynalazki Koguta zawsze wydawały mi się ciekawsze. Maldurf zbudował właściwie tylko odkurzacz, przynajmniej z tego co widzieliśmy. Także i tu Kogut wypada lepiej. Głos na niego.

Maldurf pokonał Koguta aż 3 do 2

Dzisiaj mecz o 3 miejsce między:
Kogutem wynalazcą, a Szalonym Kapelusznikiem

Zagłosuje na Szalonego Kapelusznika, bo ten jest w stanie zrobić wszystko Kogutowi Wynalazcy np. wysłać go do Nieprawdopodobnie Magicznej Pułapki Mocy

Bez zmian. Wybieram Koguta Wynalazcę. Szalonym Kapelusznikiem ma tylko taką rolę w fabule jaką mu przypiszemy, natomiast KW jest stałym elementem całego PR. Oczywiście SzK, tak jak Kretoni zasługuje na opisanie własnych historii przy jakiejś okazji...

Również pozostaję przy Kogucie Wynalazcy uzasadnienie identyczne jak przedmówca, choć ja muszę szczerze przyznać, że nie wyobrażam sobie fikcji fanowskiej czy oficjalnej na temat Kapelusznika, bo to trochę jak pisać fanfic o Bogu na podstawie Koranu

Głosuje na Koguta gdyż jest kontruktywny i ma dużo pomysłów, przeciwieństwie do Szalonego Kapelusznika

Kapitan Nemo, zdecydowanie. Ale szkoda, że wygra turniej zamiast Kornelka, Koguta czy Kretesa, którzy zostali bardziej rozwinięci w innych częściach. Oczywiście bardzo lubię Kapitana Maldurfa, ale to tylko jeden z wielu wspaniałych kretonów, którzy dopiero razem są tak ciekawi (z tym, że Maldurf należy do najmniej rozgarniętych z nich i dlatego napisałem, że jest trochę irytujący, ale może przesadziłem).

Tak jak dalej na Maldurfa Von Krettofa

Ale jak to Kornelek odpadł 7 dni temu?
Ach, napotkał godnego przeciwnika...
Rozumiem, w takim wypadku głosuję właśnie na jego kontrkandydziadka.
Jako postaci parodiujące twórców, Kretoni niezbyt mnie interesowali w ogóle, pozostając mniej więcej na tym samym poziomie, co Grupa Trzymająca Herbatkę czy Żuczki - na poziomie luźniej, humorystycznej ciekawostki, swego rodzaju znaku firmowego serii, ale z jednorazowym może sensownym wpływem na losy bohaterów. Wracając natomiast do RiU, gdzie Kretoni byli jeszcze całkowicie oderwanymi od świata rzeczywistego członkami La Resistance, Maldurf von Kretoff okazał się najmniej przydatny. Zbudował wprawdzie O d k u r z a c z, ale niesamowicie nieudolnie, tak skrycie, że widocznie nawet nie ujawnił tego reszcie Ruchu Oporu przez całą długość trwania prac i nie mógł usłyszeć ich krytycznych dla pomyślności budowy komentarzy. Świadczy to niewątpliwie o jego sporych zdolnościach mechanicznych, ale całkowitym braku uwagi dla ważnych spraw niedotyczących bezpośrednio hobby/zawodu oraz zerowych umiejętnościach pracy w zespole.
Nemo (też kapitan, swoją drogą) również zbudował Wielki Wynalazek, ale, ach, cóż to była za machina! Pozwalająca przemierzyć pół świata i jeszcze trochę, z awaryjnymi rozwiązaniami na wypadek utraty mocy, podatna jedynie na wyrwanie jej z jej żywiołu, to jest wody. Rozwój postaci nie był w przypadku podwodnego koguta nieistniejący. W dodatku Nemo, jakby wbrew swojej samotnej naturze, umiał współpracować z innymi (hint: Kari puszczająca parę z gwizdka, depesza Herrfindera), a wreszcie zostawił po sobie wspaniałych potomków.
(Zabawna sprawa, sytuacja z Maldurfem i Odkurzaczem przypomina trochę koniec książkowego pierwowzoru Nemo...)

P.S. w ogóle to ten Odkurzacz Kretoffa to trzeba było cały czas naprawiać, odpornością na uszkodzenia nie dorównywał nawet Wajchadłowcowi

UPDATE: Po ciężkich pracach, na jakie zostałem zesłany za niedokładną znajomość serii (transkrypcja dialogów) przypomniałem sobie, że jednak nad Odkurzaczem Kretoni pracowali zbiorowo, a o fatalnej pomyłce zadecydował fakt, że kapitana nikt nie chciał w porę ostrzec. Tak... Nie zmienia to poziomu umiejętności rozumienia zespołu, dalej nisko...