|
|
Teraz jest Cz, 26 gru 2024, 19:05
|
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Bardzo fajne 9,56/10
|
So, 7 lip 2007, 09:04 |
|
|
Michu
Działacz Podziemia
Dołączył(a): N, 13 lut 2005, 15:18 Posty: 853 Lokalizacja: ze Szczecina
|
Owszem, kopiuję. Te opowiadania napisałem kilka miesięcy temu. Jednak do Parasolką dookoła świata dodaję świeże rozdziały. A przy okazji opublikuję jeszcze ze dwa rozdziały i przestanę. To z obawy, że ktoś mnie splagiatuje.
_________________Moje forum o opowiadaniach www.pisarnia.fora.pl .
Jestem drugim inżynierem Gwardii Reksia.
|
So, 7 lip 2007, 10:06 |
|
|
Gość
|
|
So, 7 lip 2007, 20:56 |
|
|
Michu
Działacz Podziemia
Dołączył(a): N, 13 lut 2005, 15:18 Posty: 853 Lokalizacja: ze Szczecina
|
Chociaż jeżeli załatwię sobie pewien papierek to opublikuję wszystko.
_________________Moje forum o opowiadaniach www.pisarnia.fora.pl .
Jestem drugim inżynierem Gwardii Reksia.
|
N, 8 lip 2007, 21:21 |
|
|
Michu
Działacz Podziemia
Dołączył(a): N, 13 lut 2005, 15:18 Posty: 853 Lokalizacja: ze Szczecina
|
Rozdział 5: Pekin
Tak szli, szli i szli aż doszli do Pekinu.
-Rozejrzyjmy się po mieście-powiedział Edek-Gdzie tu powinien być szkielet statku kosmicznego Smrodera. Najlepiej się rozdzielmy.
Tak jak nakazał Brodaty Edek rozdzielili się. Golas gdy zjadł w najbliższej restauracji chińskiej zaraz poszedł do toalety w której się zatrzasnął. Mini wylądował w więzieniu za zniszczenie ciupagą posągu. Ardon i Borowik upili się chińską wódką. Habity Lodo, Pimpl, Megy i Ham zasnęły gdzieś na ulicy. Jedynie Ernest, Edek i Grzesiek szukali konstrukcji statku kosmicznego. Biegali po Pekinie przez cały dzień i nie znaleźli niczego oprócz sklepów i restauracji. W tym czasie Golas zdążył totalnie zdemolować toaletę w której utknął, Mini rozłupać czaszki kilku strażnikom, Ardon i Borowik zaśpiewać 150 piosenek a habity Ham, Lodo, Megy, Pimpl ciągle spały. W końcu Grzesiek, Edek i Ernest spotkali się.
-To nie ma sensu.-poddał się ten obibok Ernest-Wcale nie jestem obibokiem?
No to pesymistą.
-Zamknij się!
Sam się zamknij.
-A może któryś z was ma jakąś wskazówkę?-zapytał się Grzesiek
-Ja mam napisane na kartce wskazówki wskazujące gdzie są wszystkie elementy statku kosmicznego.-powiedział Edek
-Skąd je masz?
-Kiedyś pojedynkowałem się z takim jednym sługusem Smrodera. Gdy pokonałem go wskazówki wyleciały mu z kieszeni no to je wziąłem.
-Czemu dopiero teraz o nich mówisz?
-Bo częściowo to są totalne głupoty.
-Przeczytaj wskazówkę która dotyczy szkieletu statku kosmicznego.
-Pekin, przed nosem proboszcza.
-Chyba wiem o jakie miejsce chodzi.-powiedział Ernest
-Jakie?-zapytali zniecierpliwieni Edek i Grzesiek
-Chodzi o hipermarket przed jedynym kościołem w Pekinie. Jeżeli jest tu jakikolwiek proboszcz to
w tym kościele. Co ma przed nosem? Hipermarket.
-W takim razie idźmy tam.-powiedział Edek
Zrobili tak jak powiedział Edek. Przeszukali cały hipermarket przed kościołem, aż weszli do magazynu. Była tam wielka konstrukcja i pilnujący ją pierdziowcy. Naturalnie szkielet statku kosmiczne Smrodera był tą konstrukcją.
-To jest pilnowane.-powiedział Ernestk-Chodźmy na hamburgera i poczekajmy aż te roboty sobie pójdą.
Gdy Ernest wychodził Edek złapał go za kołnierz i powiedział:
-Czekaj, może te roboty mają przewagę liczebną, ale jesteśmy w stanie je pokonać.
-To ty z Grześkiem pozabijajcie roboty, a ja poczekam na was w restauracji obok.-powiedział Ernest
-Przydasz się. Weź to.-powiedział Edek i dał Ernestowi parasolkę-To moja zapasowa parasolka. Powiedz świetlus i wal tą parasolką roboty.
Ernest powiedział świetlus. Parasolka od Edka zrobiła się niebieska i zaczęła się świecić. To była świetlna parasolka1. Grzesiek i Edek wpadli między roboty. Rozwalali je za pomocą czarów bez problemu. Ernest poszedł za nimi. Nagle napadł na niego robot. Ernest walnął go świetlną parasolką. Robot rozpadł się. Ernest widząc siłę swojej parasolki zaczął atakować roboty. Nagle zza
rogu wypadła spora grupa ogromnych, zielonych robotów. Jeden z nich napadł na Ernesta. Ernest przegrywał z nim. Gdy już ledwo miał siły do walki usłyszał w umyśle głos:
-Pome Farciara, Pome Farciara psiakrew, wyceluj w tego dryblasa czubkiem parasolki i zawołaj Pome Farciara!
Ernest zrobił tak jak polecił mu głos. W stronę gigantycznego robota poleciał różowy promień światła. Robot zawył i zamienił się w różowe majtki. To samo stało się z resztą robotów. Wtedy do magazynu wpadła Drużyna Ślęczenia.
-%&@!-zawołał wściekły Golas-Czemu nie zostawiliście nam kilku robotów do rozwalenia?! Pozbieraliśmy się do kupy żeby zrobić rozwałkę, a zastajemy różowe gacie leżące na ziemi! Mogliście zostawić dla nas chociaż kilka pierdziowców!
-Pretensje kierujcie do Ernesta.-powiedział Grzesiek-To on zmienił roboty w majtki.
-Ale ja chciałem tylko rozwalić jednego robota który o mało co mnie zabił!-powiedział na swoją obronę Ernest
-Porachujemy się później.-powiedział Mini
-Bierzmy tą konstrukcję i zmywajmy się stąd.-powiedział Edek
-Chyba nie schowasz jej sobie w kieszeni?-zapytał Ernest
-Czemu by nie?-odpowiedział Edek
-Przecież to niemożliwe.
-Z pomocą magii możliwe.
Edek wycelował czubkiem swojego parasola w szkielet statku kosmicznego i zawołał:
-Mini Minius!
Konstrukcja zmniejszyła się do powierzchni centymetra sześciennego. Edek schował ją do kieszeni
i powiedział:
-Chodźmy stąd zanim Smroder wyśle następne roboty.
-Następne roboty? Świetnie!-powiedział Mini-Wreszcie będzie można się wyżyć!
-Nie ma mowy.-powiedział stanowczo Grzesiek-Nie ma czasu na zabawę.
Mini zrobił niezadowoloną minę ale nic nie powiedział.
-Weźcie skończcie z tym gadaniem, bo tak marnujecie czas.-powiedział nieco zniecierpliwiony Edek-Najlepiej wyjdźmy z tego hipermarketu.
Członkowie Drużyny Ślęczenia i Ernest posłuchali się Edka.
-Dokąd teraz lecimy?-zapytał się Edka Ham gdy wyszli z hipermarketu
-Do Indii.-odpowiedział Edek-Dalej, rozkładajcie parasole i wciągajcie pieprz do nosów!
_________________Moje forum o opowiadaniach www.pisarnia.fora.pl .
Jestem drugim inżynierem Gwardii Reksia.
|
Cz, 30 sie 2007, 20:35 |
|
|
Gość
|
swietne9/10
|
Cz, 30 sie 2007, 21:08 |
|
|
Michu
Działacz Podziemia
Dołączył(a): N, 13 lut 2005, 15:18 Posty: 853 Lokalizacja: ze Szczecina
|
Rodział6: Lądowanie w Himalajach
-Erneście, weź ten parasol którym walczyłeś z tamtymi robotami.-powiedział Edek- Jest twój. Rozłóż go, naciągnij do nosa trochę pieprzu i leć za mną.
Ernest zrobił tak jak mu polecił Edek. Jednak nie poleciał za Edkiem tylko w stronę Nepalu. Wylądował pod Mont Everest . Zaraz po lądowaniu Ernest zemdlał.
*
Gdy się obudził zobaczył nad swoją głową kilka białych, owłosionych gęb.
-Kto wy jesteście?-zapytał się Ernest
-My jesteśmy Yeti, wyznawcy Tego-Który-Nie-Nosi-Gaci.-odpowiedzieli właściciele owłosionych głów
-Ale Yeti jest przecież jeden.
-Wcale nie. Ludziom tak się wydaje, bo podrzuciliśmy im naszą myślącą maskotkę od
Tego-Który-Nie-Nosi-Gaci.
-Kto to jest Ten-Który-Nie-Nosi-Gaci?
-To nasze bóstwo. Przed wiekami zasnął w gigantycznej górze obiecując nam, że kiedy się obudzi
będzie nam pomagał przez sto tysiącleci, po czym znowu się zdrzemnie.
-A co ja tu tak właściwie robię?
-Grupa przedszkolaków znalazła cię nieprzytomnego obok centrum handlowego Mont Everest. Oni zanieśli cię do szpitala. Natomiast my, YOGA, czyli Yetowska Organizacja Głupków Aaa przyjęliśmy cię w gościnę. Czy chcesz być naszym gościem?
-Jak dla mnie bomba.
Po tej pogawędce Ernest podniósł się z łóżka. Miał na sobie ciepłe ubranie. Obok wisiała jego stara bluzka z różowym napisem „Czerwony Kapturek wymiata”. Jeden z Yetich wziął go i oprowadził po krainie Yeti. Gdy doszli do pewnej góry Yeti powiedział do Ernesta wskazując na górę:
-To jest domek Tego-Który-Nie-Nosi-Gaci. Drzemie w nim od wielu wieków. Zgodnie z naszą starą tradycją gość musi spróbować obudzić Tego-Który-Nie-Nosi-Gaci.
Ernest zaczął myśleć w jaki sposób obudzić śpiące jak suseł bóstwo Yetich. Po kilku minutach myślenia usłyszał w umyśle głos:
-Pome Farciara, Pome Farciara, weź kurcze blade przyceluj w tego Yetiego czubkiem swojego parasola i powiedz Pome Farciara!
Ernest odkrył za pazuchą swojego nowego ubrania swoją parasolkę którą dostał od Edka. Wyjął ją
i zrobił tak jak mu poleciał głos. W stronę Yetiego poleciał obłoczek zielonego płynu. Yeti beknął na dom Tego-Który-Nie-Nosi-Gaci. Beknięcie była tak mocne, że aż góra poleciała wysokao nad niebo. Leciała z prędkością światła, więc cofała się w czasie. Wtedy czas się zatrzymał. Gora cofnęła się do ery dinozaurów, gdzie rozbiła się o ziemię. Tak właśnie wyginęły dinozaury. To wydarzenie mówi, że najbliższe prawdzie jest twierdzenie, że wyginięcie dinozaurów spowodował meteoryt. Wystarczyło zmienić meteoryt na domek Tego-Który-Nie-Nosi-Gaci by ta teoria była prawdziwa. Gdy ta góra się rozbiła czas z powrotem zaczął chodzić.
-Aaaaa, jak długo trwała moja drzemka?-zapytał się zaspany Ten-Który-Nie-Nosi-Gaci
-Dwa miliony lat.-odpowiedział Yeti
-Akurat teraz planowałem zakończyć moją krótką drzemkę. Kto mnie obudził?
-Ja.-odpowiedział niepewnie Ernest Ziemniak
-Dziękuję Ci.-powiedział Ten-Który-Nie-Nosi-Gaci-Gdyby nie Ty zaspałbym o kwadryliardy lat. Odwdzięczę Ci się, jak rozwiążę swój wieczny problem. Mianowicie jak znajdę dla siebie gacie.
-Mnóstwo gaci leży na ziemi w pewnym hipermarkecie w Pekinie.-powiedział Ernest
-Możesz powiedzieć konkretnie gdzie?
-Gacie zajmują niemal całą powierzchnię magazynu hipermarketu który znajduje się przed jedynym kościele w Pekinie.
-Wyzywajenas gatenejas zejenas pekejenas magaozajenas predejenas hipejenas koscejenas!!!!- -wyśpiewał Ten-Który-Nie-Nosi-Gaci
Obok Tego-Który-Nie-Nosi-Gaci uderzył piorun. W tym miejscu pokazała się sterta różowych gaci.
Ten-Który-Nie-Nosi-Gaci nałożył je sobie na wszystkie swoje części ciała.
-Teraz nazywam się Ten-Który-Nosi-Wiele-Gaci.-powiedział-W czym mogę ci pomóc, Erneście Ziemniaku?
-Chciałbym, abyś mnie przeniósł do miejsca w którym są Brodaty Edek i Drużyna Ślęczenia.
-Przenejas dojejas edejenas!!!!!!!-wyśpiewał Ten-Który-Nosi-Wiele-Gaci
Wtedy Ernest zniknął. Powędrował do nad przestrzennego tunelu.]
_________________Moje forum o opowiadaniach www.pisarnia.fora.pl .
Jestem drugim inżynierem Gwardii Reksia.
|
Cz, 30 sie 2007, 21:55 |
|
|
Michu
Działacz Podziemia
Dołączył(a): N, 13 lut 2005, 15:18 Posty: 853 Lokalizacja: ze Szczecina
|
Proszę o komentarze. Jeżeli nie będzie minimalnie trzech komentarzy to znaczy, że opowiadanie cieszy się niskim zainteresowaniem i przestanę dodawać rozdziały.
_________________Moje forum o opowiadaniach www.pisarnia.fora.pl .
Jestem drugim inżynierem Gwardii Reksia.
|
Wt, 18 wrz 2007, 10:49 |
|
|
Gość
|
Trochę szalone i w pewnych momentach za szybka akcja ale nieźłe
8,6/10 a pomysł super
|
Wt, 18 wrz 2007, 10:54 |
|
|
Gość
|
Ostatni rozdział jest najsuperszy ze wszystkich 10/10
|
Wt, 18 wrz 2007, 11:15 |
|
|
Michu
Działacz Podziemia
Dołączył(a): N, 13 lut 2005, 15:18 Posty: 853 Lokalizacja: ze Szczecina
|
Rozdział7: Pobyt w erze dinozaurów
-Psiakrew!-zawołał wściekły Ten-Który-Nosi-Wiele-Gaci-To nie to zaklęcie! No cóż, Ernest będzie musiał sobie poradzić w nad przestrzennym tunelu aż znajdę odpowiednie zaklęcie.
*
Gdy Ten-Który-Nosi-Wiele-Gaci szukał odpowiedniego zaklęcia a Ernest spadał w dół.
-Tobie to dobrze-powiedział do Narratora Ernest-Kiedy ja jestem na pograniczu śmierci ty tylko sobie gadasz, i gadasz.
Sory, chętnie bym Ci pomógł, ale taką mam robotę. Jeżeli wyszedłbym z tego miejsca w którym obecnie jestem wyleciałbym z pracy. Powiem ci tylko, że przeżyjesz. Kurcze blade, czemu to powiedziałem?! Teraz dostanę tysiąc dolarów mniej pensji. No cóż, moja wina. W każdym razie tak jak powiedziałem Ernest przeżył. Uratował go pewien rycerz Sredaj1 na ponadczasowym nocniku. Ernest wpadł na niego. Obydwaj spadli do ery dinozaurów.
-Co ty narobiłeś idioto?!-wrzasnął na Ernesta rycerz Sredaj
-Spadałem i spadałem aż spadłem na pana.-powiedział nieco zawstydzony Ernest
-Jak to spadałeś?
-Taki jeden chciał mnie wysłać do pewnego miejsca a wysłał mnie do tamtego potwornego tunelu.
-Sam nas wpakowałeś w tarapaty więc teraz spróbuj nas z nich wyciągnąć.
Ernest zobaczył na niebie gigantyczny meteoryt.
-&*$%!!!-zawołał Ernest-Trafiliśmy do momentu w którym wyginęły dinozaury! Spalimy się!
Nagle jakby z nieba, albo raczej dalekiej przyszłości, przyleciała pewna lodowa góra. Uderzyła
w meteoryt, który poleciał w kosmos. Ten meteoryt rozbił się o statek kosmitów. Tak właśnie powstał księżyc.
-Jakbym już gdzieś tę górę widział.-powiedział Ernest-To przecież dom
Tego-Który-Nosi-Wiele-Gaci!
Góra nagle zaczęła spadać aż rozbiła się o ziemię. Ziemia została skuta lodem, a dinozaury zamiast
wyginąć zaczęły jeździć na łyżwach.
-O kurcze mać.-powiedział rycerz Sredaj-Jesteśmy uratowani, ale dinozaury nie wyginęły. Musimy coś zrobić, aby te poczwary poumierały.
-Co za problem.-powiedział Ernest-Trzeba je co do jednego ręcznie pozabijać.
-Jest lepszy sposób.-powiedział Sredaj-Poczekaj tu na mnie. Muszę po coś polecieć do dwudziestego wieku.
Ernest czekał przez tydzień. Dla zabicia czasu ubijał parasolką dinozaury. Całe szczęście dzieci, że nie musiałyście tego oglądać. Gdy nieznajomy Sredaj wrócił Ernest zapytał się go:
-Jak tam, masz to po co poleciałeś?
-Później ci powiem.-powiedział Sredaj-Musimy stąd zwiewać. Grozi nam tu wielkie niebezpieczeństwo.
-Czy mówisz o tej spadającej gwieździe?-zapytał się Ernest wskazując latający na niebie punkt
-To nie spadająca gwiazda durniu!
-W takim razie co?
-To bomba atomowa!
-O kurcze mać!
Ernest nie zdążył się napatrzyć na bombę atomową gdy Sredaj wziął go na ponadczasowy nocnik
i wleciał z nim do nad przestrzennego tunelu. Stali tam kilka godzin, robiąc przy tym gigantyczny korek. Po tych kilku godzinach wrócili do ery dinozaurów jakichś czas po uderzeniu bomb atomowych.
-Jak to bomb?-zapytał się Narratora Ernest-Przecież to była tylko jedna bomba.
Mylisz się. Jedna bomba by nie wykończyła dinozaurów, ale dwie owszem. Gdy nasi bohaterowie dotarli na miejsce zobaczyli totalnie zniszczony krajobraz. Musieli nałożyć maski gazowe żeby móc oddychać.
-Skąd tak właściwie mamy te maski gazowe?-zapytał się Ernest Narratora
Nie wiem.
-Skąd wziąłeś te bomby?-zapytał się Ernest tajemniczego Sredaj
-Z Nagasaki i Hiroszimy1.-odpowiedział Sredaj-żeby nie zmienić całkowicie historii podłożyłem na ich miejsce plastikowe atrapy bomb atomowych, do których wsypałem tanie petardy. Żeby rozwalić te miasta wysłałem za jedną taką atrapą dziesięć zabójczych zaklęć. Przejdźmy do rzeczy. Te dwie atomówki narobiły tu wielkich szkód, ale nieliczne dinozaury jeszcze chodzą po ziemi. Naszym zadaniem jest wyniszczenie ich co do jednej sztuki.
-Jak mamy to zrobić?-zapytał się głupio Ernest-Wcale nie głupio!
Wcale tak.
-Wcale nie!
Wcale tak.
-Wcale nie!
Wcale tak
-Chłopcy, opamiętajcie się!-rozkazał Sredaj-Co do pytania Ernesta, ty będziesz latał na parasolce a ja trzymając się twojej nogi wystrzelam z góry wszystkie dinozaury.
-Czy jest jakieś inne rozwiązanie?-zapytał się głupio Ernest-Wcale nie głupio!
Wcale tak.
-Wcale nie!
Wcale tak.
-Wcale nie!
Wcale tak.
-Cisza!-krzyknął zdenerwowany Sredaj
-No ale on mówi, że głupio gadam!-powiedział bliski płaczu Ernest-Wcale nie jestem bliski płaczu!
Wcale jesteś.
-Wcale nie jestem!
Wcale jesteś.
-Wcale nie jestem!
Wcale jesteś.
-Głupi jesteś!
Sam jesteś głupi. Ernest poryczał się jak dziecko. Nawet palca sobie possał.
-Uspokójcie się do jasnej ciasnej!-wrzasnął cały czerwony Sredaj-A ty Ernest przestać się mazać!
-Ale to on!-powiedział przez łzy Ernest
-Jaki on?!-zapytał się Sredaj
-No on!
-Jaki on?!!
-No Narrator!
Tak się kłóciliśmy przez następne kilka godzin. W końcu Sredaj powiedział:
-Dobra, Ernest bierzmy się do roboty.
Ernest chcąc niechcąc musiał ponieść rycerza Sredaj. Przez kilka minut wszystko szło dobrze, aż tu nagle:
-Hi, hi, hi!-hihotał Ernest wiercąc się-Łaskocze! Ha, ha ha!
-Nie wierć się, bo spadniemy!-krzyknął do niego Sredaj
-Rozumiem... hi, hi, hi... ale... ha, ha, ha.... ale mnie łaskoczesz.... ha, ha, ha, ha, ha!
Ernest tak się wiercił, że aż obydwaj zaczęli spadać. Nie wiem co się stało z tajemniczym Sredaj. Wiem za to jak skończył Ernest. Pewnie pomyślicie, że rozbił sobie czaszkę o ziemię. Ale nie! Ernest gdy był kilka metrów nad ziemią tak ni z gruchy ni z pietruchy zniknął. To
Ten-Który-Nosi-Wiele-Gaci znalazł zaklęcie którym przeniósł Ernesta do Kalkuty, gdzie przebywała Drużyna Ślęczenia i Brodaty Edek.
_________________Moje forum o opowiadaniach www.pisarnia.fora.pl .
Jestem drugim inżynierem Gwardii Reksia.
|
Wt, 18 wrz 2007, 11:29 |
|
|
Gość
|
10/10. Ale nie takie dobre jak poprzednie. A czefo parodią jest sredaj?
|
Wt, 18 wrz 2007, 18:09 |
|
|
Michu
Działacz Podziemia
Dołączył(a): N, 13 lut 2005, 15:18 Posty: 853 Lokalizacja: ze Szczecina
|
_________________Moje forum o opowiadaniach www.pisarnia.fora.pl .
Jestem drugim inżynierem Gwardii Reksia.
|
Wt, 18 wrz 2007, 19:31 |
|
|
Gość
|
Ah rozumiem Hłe Hłe
|
Śr, 19 wrz 2007, 15:51 |
|
|
Rafał
Starszy Norman
Dołączył(a): N, 11 lis 2007, 15:50 Posty: 446 Lokalizacja: wiesz, że lubię makaron?
|
No fajne naprawdę fajne!
+ DŁUGOŚĆ
+ parodia
+ śmieszne jak nie wiem
+ śmieszni bohaterowie
Minusy
- cenzura do przekleństw
Ogólna ocena 9.9/10
_________________www.rafal97.ownforum.org <--- moje forum! Zapraszam!
http://www.qbafoty.webpark.pl
Dawno, dawno temu, kiedy forum było jeszcze młode mój nick brzmiał: Rafi.
|
Śr, 30 kwi 2008, 14:08 |
|
|
Kto przegląda forum |
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość |
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|
|
|