Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dadi Norman
Dołączył: 31 Gru 2007 Posty: 104 Skąd: Ostrów Mazowiecka
|
Wysłany: 21 Mar 2009 13:40 Temat postu: Reksio i Kretes: Atak z podziemi. |
|
|
Rozdział I Dziwne Rzeczy.
Reksio i Kretes podczas wakacji siedzieli na podwórku i wylegiwali się.
Nagle usłyszeli jakiś dziwny hałas. Dobiegał on z ziemi. Na szczęście szybko
ucichło ale Reksio i Kretes mieli złe przeczucia.
-Wiesz Reksiu te trzęsienia nie wzięły się z nikąd.-powiedział Kretes- Trzeba
dowiedzieć się o co z tym chodzi-.
-Masz rację- odrzekł Reksio-. Przecież dżdżownice tego nie zrobiły.
-Mniam... dżdżownice... bym coś zjadł-
-Kretesie nie pora na jedzenie tylko na jakąś wyprawę, albo ekspedycję.-
-No to idziemy do Koguta-
Kiedy już byli w szopie wyjaśnili wszystko Kogutowi i poprosili o zbudowanie świdra.
Po jakimś czasie świder był gotowy.
-No ładny ten świder szkoda, że się zabrudzi- powiedział Kretes.
-No niestety. Trzeba dowiedzieć się o co chodzi z tym wszystkim- powiedział Reksio.
-Możecie startować kiedy zrobię testy bezpieczeństwa.- wyjaśnił Kogut.
Podczas testów Kogut wykrył awarię z powodu dziurawego węża ogrodowego.
Niestety nie miał drugiego więc wysłał Reksia i Kretes do sklepu.
Wracając ze sklepu znowu poczuli dziwne wibracje. Nagle wyłoniła się z ziemi
wielka glizda i porwała biednego Kretes. Reksowi panice pobiegł do szopy by
opowiedzieć wszystkim o zdarzeniu.
-Trzeba go ratować- powiedział Kogut.
-Uruchamiamy maszynę i kopiemy na ratunek- Powiedział Reksio.
CO CZEKA NASZYCH BOCHATERÓW W ODCHŁANI ZIEMI?
PO CO GIGANTYCZNE GLIZDY PORWAŁY KRETESA?
TEGO DOWIECIE SIĘ W NASTEPNYCH ROZDZIAŁACH „REKSIO I KRETES: ATAK Z PODZIEMI” _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dadi Norman
Dołączył: 31 Gru 2007 Posty: 104 Skąd: Ostrów Mazowiecka
|
Wysłany: 21 Mar 2009 19:13 Temat postu: |
|
|
Rozdział II Dziwna rozmowa.
Gdy uruchomili maszynę w miejscu gdy glizdy zaatakowały Kretes,
Reksio i Kogut Wynalazca zagłębili się w ziemi. Kopali wzdłuż tunelu
i nagle wkopali się w jaką grotę. Nagle spostrzegli dziwnego stworka.
-Kim jesteście przybysze?- zapytał stworek.
-Ja jestem Reksio, a to Kogut Wynalazca. Przybyliśmy z góry- mówił Reksio
próbując się dogadać.
-Ja jestem Potworek, podziemny skrzat-
-Szukamy naszego przyjaciela kreta Kretes. Wiesz coś o nim?-
-Potrzeba trochę wyjaśnień. Tutaj w podziemnej krainie władzę
obejmują podziemne ludki. Podziemne skrzaty i ślimusy służą dominującej rasie.
Skrzaty pomagają jak słudzy, a ślimusy jak zwierzęta hodowlane. Ślimusy się
zbuntowały, a na ich czele stoi ten co się nazwał Lord Ślimord.
Wie, że bez pomocy nic nie zdziała w buncie ślimusów więc według
przepowiedni szukał kreta z gwiazd. Podejrzewam, że chdzi tu o waszego
przyjaciela. Lord Ślimus chce za pomocy jego mistycznej mocy podbyć
podziemną krainę.-
-Wiesz gdzie znajdziemy „Kreta z gwiazd”?-
-Ja nie, ale nasz mędrzec wie. Zaprowadzę was do niego. Chodźcie.-
CO CZEKA NASZYCH BOCHATERÓW W PODZIEMNEJ KRAINIE?
DO CZEGO LORDOWI JEST POTRZEBNY KRETES?
TEGO DOWIECIE SIĘ W NASTĘPNYCH ROZDZIAŁACH. _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dadi Norman
Dołączył: 31 Gru 2007 Posty: 104 Skąd: Ostrów Mazowiecka
|
Wysłany: 22 Mar 2009 15:24 Temat postu: |
|
|
Rozdział III U mędrca
Potworek zaprowadził ich do pewnego domu na przedmieściach miasta.
Wyglądał on jak wielki zamek z piasku, podobnie jak większość tutejszych
budowli.
-Przyprowadziłem przybyszów którzy chcą poznać twe mądrości Panie- powiedział
Potworek.
-Wprowadź ich- odpowiedział mędrzec.
Weszli do pomieszczenia. Stały tam szafy ze zwojami i eliksirami.
Za biurkiem siedziała dziwna postać.
-Ja cię skądś znam- powiedział Reksio.
-Tak.-Powiedziała dziwna postać- Jestem Darch Miał.
-No nie wierzę- rzekł Kogut.
-W jakiej sprawie do mnie przyszliście?-
-Jesteśmy tu bo mojego przyjaciela kreta Kretes porwały ślimusy.
Podejrzewamy, że stoi za tym Lord Ślimord.- odpowiedział Reksio.
-Tak. Wiem coś o tym. Ślimord planuje bunt i potrzebuje do tego
legendarnego kreta z gwiazd. Chodzi tu o waszego przyjaciela.
Trzyma go w twierdzi Ślimogwart. Tam jest główny ruch oporu.
Sami i bez żadnej pomocy nie dacie sobie rady odbić Kretesa.
Pójdę więc z wami i zabiorę kilka eliksirów. Potworek jeśli chce
może iść znami.-
-Z wielką rozkoszą Panie- odpowiedział skrzat.
-No to jeśli wszystko jasne to wyruszamy-.
Po tym wszystkim wyszli i skierowani się w stronę czegoś co przypominało las.
JAKI MAJĄ PLAN NASI BOHATEROWIE BY UWOLNIĆ KRETESA?
CO ICH CZEKA W TWIERDZY ŚLIMOGWARD?
TEGO DOWIECIE SIĘ W NASTĘPNYM ROZDZIALE. _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dadi Norman
Dołączył: 31 Gru 2007 Posty: 104 Skąd: Ostrów Mazowiecka
|
Wysłany: 24 Mar 2009 15:46 Temat postu: |
|
|
Rozdział IV Zaczynamy!!!
Kiedy nasi bohaterowie doszli do tego niby-lasu Darch Miał powiedział:
-To jest ziemny las. Jest tu pełno strażników więc trudno będzie się przez
ten las przedostać. Na szczęście mam przy sobie eliksir przemiany. Zamieni
was w ślimusy na kilka godzin więc musimy się spieszyć. Omówmy plan tutaj
bo później czasu nie będzie. Idziemy przez las, a na końcu znajdziemy
twierdzę. Wchodzimy do środka i szukamy Kretes. Dajemy mu eliksir
przemiany i uciekamy. Nie możemy wzbudzać podejrzeń. Pamiętajcie mamy
mało czasu.-
-Zaczynamy!!!- Krzyknęli wszyscy, wypili eliksiry i weszli do lasu.
Szli, a raczej pełzli bo ślimusy nie mają nóg, dość długo, ale bez
większych przeszkód dotarli do skraju ziemnego lasu. Znaleźli się na błoniach
twierdzy Ślimogward. Roiło tu się od nieprzyjacielsko nastawionych ślimusów.
Weszli do środka, a tam spostrzegli mnóstwo korytarzy i drzwi.
-Najlepiej się rozdzielmy- zaproponował Reksio.
Tak też postąpili. Każdy ruszył swoim korytarzem w poszukiwaniu Kretesa.
Otwierali mnóstwo drzwi i przechodzili przez różne korytarze, ale nie
znaleźli kreta. Reksio już tracił nadzieję, ale gdy otwierał następne
drzwi zobaczył Kretesa.
-U matku... nie zjadaj mnie...-lamentował Kretes.
-Ta ja. Reksio.- Odpowiedział pies.
-A to dobrze bo myślałem, że to znowu te galaretki agrestowe...-
-Kretesie, napij się tego i idź za mną-
Kret wypił posłusznie i powiedział:
-U matku... smakowało gożej nisz ten eliksir zmniejszający co mi go dałeś
u tych czarodziei. Do dziś mam nieprzyjemny posmak jakby bobków nietoperza.
Ale mniejsza o to. Prowadź Reksiu.-
W końcu gdy wszyscy byli znowu we własnej postaci siedzieli w domu Darcha Miała.
CZY TO JUŻ KONIEC I NASI BOHATEROWIE WRÓCĄ DO DOMU?
CZY TO TYLE Z ATAKU Z PODZIEMI?
CZY TA OPOWIEŚĆ SIĘ KOŃCZY?
TEGO DOWIECIE SIĘ W NASTĘPNYM ROZDZIALE. _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dadi Norman
Dołączył: 31 Gru 2007 Posty: 104 Skąd: Ostrów Mazowiecka
|
Wysłany: 27 Mar 2009 19:52 Temat postu: |
|
|
Rozdział V Wojna się rozpoczyna.
W mieszkaniu Darcha panowało zamieszanie.
-Nie jestem pewien czy jesteście bezpieczni. Lord może was szukać, a szybko
nie zrezygnuje.- mówił Darch- Podejrzewam, że postara się was odbić atakując
naszą krainę. Podejrzewam też, że bez waszej pomocy nie mamy szans w tej
wojnie.
-U matku... Skąd ty masz te wszystkie podejrzenia?- Zapytał kret Kretes.
-Wiem to z dedukcji i wielkiego bilbordu który widać za oknem.-
Wszyscy się odwrócili i wyjrzeli przez okno. Zobaczyli wielki
bilbord z napisami: Wojna się zaczyna!!! Lord Ślimord atakuje.
W krecie z gwiazd jedyna nadzieja!!!
-Podoba mi się określenie „Kret z gwiazd o mistycznej mocy”. Jest takie
męskie.- mówił Kretes.
-Trzeba was przygotować do tej bitwy- Powiedział mędrzec.
Szykowali się przez kilka długich godzin, aż wreszcie wyszli z domu.
Kretes był uzbrojony w tarczę i miecz, Kogut i maczugę, Potworek w
sztylecik i cep, Reksio tak jak Kretes miał miecz i tarcze, a Darch Miał w magiczną pałkę.
-Idziemy, nie ma na co czekać-powiedział mędrzec i wyruszyli razem za
wzgórze.
Szli krętą Ścieszką, aż dotarli na szczyt wzgórza. Na polanie za wzgórzem zobaczyli
wielką zieloną fale istot. Były to oczywiście ślimusy zmierzające w stronę frontu.
Po chwili przyszli mieszkańcy podziemnej krainy, a kiedy ślimusy byli już blisko wzgórza Darch krzykną:
-Do walki!!!- i wszyscy ruszyli na napastników. _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dadi Norman
Dołączył: 31 Gru 2007 Posty: 104 Skąd: Ostrów Mazowiecka
|
Wysłany: 02 Kwi 2009 12:31 Temat postu: |
|
|
Rozdział VI Wojna
Wszyscy ruszyli na siebie. Walka się rozpoczęła. Darch na przedzie
dobrych, a Ślimord na przedzie złych. Ślimusy były
uzbrojone w zbroje, maczugi, miecze i pałki które wcisnęły s swoje
pozbawione kończyn, galaretowate ciała. Kretes mężnie ruszył w falę
glizd, a Miał stał w miejscu i rzucał różne zaklęcia na napastników.
Reksio wraz z Kogutem Wynalazcą i Potworkiem powalali po kolei oddziały
ślimusów.
Kogut z potworkiem szli jak burza niszcząc oddziały ślimusów.
Reksio i Kretes biegli w stronę generała wojsk ślimuskich. Kretes się
zamachną i zadał cios generałowi, a Reksio silnym uderzeniem go powalił.
Każdy walczył z całych sił, ale po stronie mieszkańców kreiny też byli ranni. W końcu powalili ostatni oddział i wszyscy myśleli, że to już koniec.
-To już koniec?- Zapytał retorycznie Kretes.
Okazało się, że nie. W oddali widać było Darcha Miała walczącego
dzielnie z Lordem Ślimordem. Rzucali nawzajem zaklęcia które
świstały w powietrzu. Reksio szybko podbiegł do Darcha by mu pomóc.
Reksio się zamachną i silnym ruchem miecza złamał magiczną pałkę Lorda w pół.
Z pałki wystrzeliły dwa zielone węże które owinęły się w okuł siebie i nagle
znikły. Ślimus upadł na za ziemię niby bez życia. Dzielny pies usłyszał
tylko krzyk ludzi którzy cieszyli się ze zwycięstwa. Przez Reksia nagle
przeszło dziwne uczucie.
Zapomniał o wszystkim, nic nie słyszał, czas ja by spowolnił się.
Obrócił się i zobaczył Lorda chcącego go zaatakować. Reksio zadał
ostateczny cios i zły ślimus rozpłyną się.
Nagle wszystko się zmieniło. Wszystko rozjaśnił mistyczny blask, a mury
Ślimogwartu znikły. Wszystkich rozpromieniło szczęście. Myśleli, ze to już
naprawdę koniec i mieli rację. Wszyscy wrócili do domu mędrca. Zaczęła się
rozmowa. _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dadi Norman
Dołączył: 31 Gru 2007 Posty: 104 Skąd: Ostrów Mazowiecka
|
Wysłany: 07 Kwi 2009 15:54 Temat postu: |
|
|
Rozdział VII Nareszcie w domu, ale nie na długo
Wszyscy w pomieszczeniu rozpoczęli rozmowę.
-W końcu- zaczął Miał-, gdy Reksio pokonał Ślimorda wykazując
się męstwem, charyzmą, mądrością, odwagą...
-Dość!!!- krzykną Kretes- Co chcesz bym dostał kompleksów od tego
wszystkiego i żebym łykał codziennie tabletki na uspokojenie
i został jakimś starym chorowitym kretem bez przyszłości?
-Przepraszam, ty też jesteś... yyy... yyy... nie mogę niczego
wymyślić. O, wiem - jesteś... schludny!!!-
-No dobra przejść już do rzeczy.-
-Teraz bez większych ceregieli możecie wrócić do domu, ale...-
-Nie no. Znowu jakieś „ale”-
-Jest jedna sprawa otóż nie macie czym wrócić, bo najeźdźcy
zniszczyli wasz pojazd-
-No to trzeba go naprawić.-
-Gdzie on jest?- zapytał dotąd milczący Kogut.
-Stoi Przed bramą do miasta. Chodźcie za mną to was tam
zaprowadzę.-
Gdy byli już przy świdrze, a raczej po tym co z niego zostało
Kogut zaczął mu się przyglądać.
-Wiem!!!- krzykną Kogut- Dajcie mi dwie godzinki, a naprawię
nasz świder.-
Rzeczywiście po dwóch godzinkach świder był gotowy i nasi
bohaterowie mogli już wrócić do domu.
-Gooootowi? Jeśli tak to START!!!!- Zawołał Kogut i wystartowali.
Po jakimś czasie byli już na powierzchni Ziemi. Na podwórku
powitały ich Molly i Kari Mata Chari. Kogut nigdzie nie widział
Kornelka więc gdy wszyscy się witali poszedł go szukać.
Nigdzie go nie było więc zapytał Molly i Kari Matę czy go widziały,
a one powiedziały, że był w szopie gdy go ostatnio widziały.
Kogut podejrzewał, że jego brat został porwany więc poszedł do szopy,
by zbadać ją dokładnie. Przy wejściu zauważył grudki ziemi. Wiedział,
że to był ktoś z podziemnej krainy. Powiedział wszystkim o swoich podejrzeniach.
-No nie wieże!!!- krzyczał Kretes ciągle nie dowierzając
o wydarzeniach które według Koguta miały miejsce.
-Zostało nam tylko jedno- wywnioskował Kogut- trzeba tam
wrócić i wszystko wyjaśnić.-
-A musimy???- zapytał kret- Ja nie chcę tam wracać!!! Brzydzę się
galaretek!!!-
-Kretesie, ale to są wielkie glizdy, a nie galaretki- wyszczekał
Reksio.
-A to mi wszystko jedno!!!-
Kretes chcąc, nie chcąc musiał wejść do świdra i znów dostać się do podziemnej krainy. _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dadi Norman
Dołączył: 31 Gru 2007 Posty: 104 Skąd: Ostrów Mazowiecka
|
Wysłany: 15 Kwi 2009 17:22 Temat postu: |
|
|
Rozdział VIII Diaboliczny sprawca.
Gdy Reksio, Kretes i Kogut Wynalazca wsiedli do maszyny, Kogut przełączył
wajchę i świder ruszył. Kopali w ziemi przez jakiś czas i w końcu trafili
do tej samej groty którą opuścili jakiś czas temu. Weszli do miasta przez
bramę i weszli do domu mędrca by go się poradzić w tej tajemniczej sprawie.
Weszli i ujrzeli straszny widok.
-U matku!!!- krzykną Kretes ze strachu.
Potworek leżał na ziemi bez życia w oczach, ale gdy usłyszał krzyk Kretes
poruszył się i powiedział.
-To sprawka Darcha. On stoi za wszystkim. Ukrywa się w Grocie Ziemnego.
Zaprowadzi was tam Gerard który mieszka w domu bez dachu.
Śpieszcie się- wydyszał biedny skrzat i znowu padł bez życia.
-Ja i Kretes pójdziemy do tego Gerarda i załatwimy wszystko, a ty Kogucie
szukaj pomocy dla Potworka- powiedział Reksio po czym wyszedł razem z Kretesem.
-No nie wierzę!!!- krzyczał kret- I ja mu zaufałem.
Nie wierzę po prostu nie wierzę. By tak potraktować Potworka.
Tylko go dorwę w swoje pazurki...-
-Kretesie teraz nie ma na to czasu. Rozdzielmy się. Jak znajdziesz dom bez
dachu to krzyknij- wyszczekał Reksio po czym skręcił w prawo, a Kretes w lewo.
Kretes szedł wąską ścieżką, aż znalazł się na czymś co przypominało rynek.
Siedział tak kupiec sprzedający coś co przypominało owoce. Kretes
podszedł do niego i zapytał.
-Dzień dobry. Jestem kret Kretes i chciałem pana zapytać czy zna pan
Gerarda?- Zapytał kret.
-Nie znam go osobiście, ale to podobno bardzo wpływowy człowiek. Kupi pan
ziemniaka? Tyko 3 brązowe kamyki za sztukę- odpowiedział kupiec.
Kretes ponieważ zgłodniał spojrzał pod nogi i zebrał trzy małe brązowe kamyczki.
-Proszę- powiedział kret dając kupcowi kamyczki i zabierając jednego
ziemniaka- Mam jeszcze jedno pytanie. Wie pan gdzie jest dom bez dachu?-
-Nie tego nie wiem- odpowiedział kupiec.
Kretes odszedł gryząc ziemniaka w stronę domu Darcha.
Tymczasem Reksio szedł wąskimi uliczkami, aż znalazł wielki budynek który
wydawał się wrośnięty dachem i fundamentami w ziemię. Wyglądał jak wielka
kolumna w starym pałacu. Dzielny pies podejrzewał, że to jest ten „dom bez dachu”.
Reksio wszedł do budynku, a w nim zobaczył mnóstwo biurek, sekretarek,
drzwi i słyszał dźwięki telefonów i dzwonków.
Wszystko wyglądało jak w jakim biurze. Reksio podszedł do miłego z wyglądu pana.
-Przepraszam.- Zapytał pies- Czy wie pan gdzie znajdę Gerarda.-
-We własnej osobie- odpowiedział Gerard- Czym mogę służyć-
-Przysłał mnie Potworek i miał mnie pan zaprowadzić do Groty Ziemnego-
-Acha. Jeśli o to chodzi to trzeba działać szybko i bez broni się nie obejdzie-
-Jeśli tak to proszę iść za mną- I ruszyli w stronę domu Miała.
Gdy już Reksio, Kretes ,Gerard, Kogut Wynalazca i nie przytomny Potworek
byli w mieszkaniu mędrca Gerard wszystko im tłumaczył.
-Darch planuje zagładę całego wszechświata. Udało mu się wykiwać cały urząd
podziemnej krainy. Teraz ukrywa się w Grocie Ziemnego i powstrzymać go może tylko...- nagle
przerwał mu niegrzecznie kret.
-Pewnie pies z gwiazd- dzielny pies Reksio- powiedział ironicznie Kretes.
-Nie. Uratować nas może tylko kret z gwiazd o mistycznej mocy.- Dokończył Gerard.
-Ja nie wierzę!!! Ja? Ja bohaterem? Ja uratuję podziemną krainę? Ja co z szoku
zaczynam zdanie na „ja”? Ja?- Pytał zszokowany kret.
-Tak Kretesie ty.- odpowiedział mu Gerard- Wracając do
rzeczy z Kretesem nie może być nikogo kiedy będzie walczył z Darchem Miałem,
ale ja i Reksio będziemy ci towarzyszyć w drodze do Groty. Znajdźcie jakąś
broń i wyruszamy w drogę.-
Pełen dumy i uzbrojenia Kretes razem z Gerardem i Reksiem szedł w stronę
wskazaną przez Gerarda gdzie podobno ma się ukrywać sprawca całej tej niebezpiecznej przygody.
Szli i szli, aż ujrzeli wielką pieczarę. Kretes wszedł do środka zostawiając
swoich towarzyszy przy wejściu do groty. _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dadi Norman
Dołączył: 31 Gru 2007 Posty: 104 Skąd: Ostrów Mazowiecka
|
Wysłany: 29 Kwi 2009 21:24 Temat postu: |
|
|
Rozdział IX Atak z podziemi dobiegł końca.
Kretes dzielnie trzymając miecz i tarczę wszedł do groty i zobaczył czarną ciemność.
Na szczęście miał gogle rozjaśniająco-przyciemniające z filtrem przeciwpyłowym
mało znanej firmy nowogwinejskiej "rozjaśniająco-przyciemniające gogle z filtrem
przeciwpyłowym dla kretów" więc wszystko widział . Szedł, aż doszedł do kolejnej
wielkiej jaskini, ale tym razem na szczycie groty był otwór z którego widać
było błękit nieba. Nagle usłyszał demoniczny śmiech.
-HAHAHAHAHAHHAHAHA (demoniczny śmiech)- był to Darch Miał siedzący przy kokpicie
sterującym jakąś maszyną- Więc ,mnie znalazłeś Kretesie, ale i tak nie uda Ci się
mnie powstrzymać. Już niedługo za pomocą tego laserowego świdra dokopie się do miejsca
gdzie jest ukryty Miecz Damoklesa dzięki czemu wyssę z ciebie całą twoją mistyczną
moc i zostanę panem wszechświata HAHAHAHAHAHAHAHA (znowu demoniczny śmiech).-
-Niestety Super Heros zgniecie cię jak żuczka- sprzeciwił się Kretes i ruszył ku niemu gotowy
zadać cios mieczem.
Darh równie szybko sięgną po swój miecz świetlny zza pazuchy i obronił się przed
atakiem komandora. Miał zaatakował. Kretes osłonił się tarczą. Kretes zaatakował, ale Darh Miał
odskoczył i znowu zadał cios. Kret niestety nie zdążył się osłonić i padł od siły uderzenia.
Darh wrócił do świdra i go włączył. Strumień lasera padł w ziemię i zaczął drążyć tunel.
Kretes o garstce sił wstał i podbiegł od tyłu do Miała by go zaatakować. Zamachną się i Darh już
leżał na ziemi. Kretes skoczył na niego i przygniótł go swoim bebzonem po czym wyrwał mu jego miecz
świetlny.
-No dobra.- Mówił kret- To wszystko jest strasznie zakałapućkane więc możesz mi wszystko wyjaśnić?-
-No dobra.- Odrzekł Darh- Żyłem sobie tutaj jako mędrzec. Usłyszałem o Mieczu Damoklesa
który ma największą mistyczną moc. Jest ukryty tu w Grocie Ziemnego. Zbudowałem świder, by go
odnaleźć, ale brakowało mi do niego akumulatora jądrowego- najsilniejszej baterii w galaktyce.
Miał ją Kurator i zasilał ją swój szpon. Wywołałem więc trzęsienia Ziemi moją magiczną pałką, by was tu
sprowadzić bym mógł w spokoju go obezwładnić i zabrać mu szpon. Uprowadziłem go i zamknąłem go w mojej piwnicy.
Dowiedział się o tym Lord Ślimord i chciał mnie powstrzymać. Wiedziałem, że sam nie dam sobie z nim rady
więc poprosiłem was o pomoc. Kiedy wróciliście do domu zabrałem Kormelkowi akumulator jądrowy, ale zauważył
mnie Potworek więc go rozbroiłem. Wróciłem tutaj by zdobyć mój miecz.-
-Nie dostaniesz go. Po moim trupie.- I wtedy kretes przycisną go jeszcze mocniej, ale za chwilę
poluzował przycisk.
Darh tylko czekał na ten moment. Szybko sięgną za pazuchę i wyciągną magiczną pałkę.
Strzelił strumieniem światła w kreta, ten odleciał i walnął w ścianę.
-AŁA!!!- Krzykną komandor nie mogąc się ruszyć z bólu.
Wtem Miał wskoczył znowu na kokpit laserowego świdra. Po chwili drążenia, gdy Super Heros ciągle był
sparaliżowany Darh dokopał się do rękojeści Miecza Damoklesa. Kretes powoli odzyskiwał siły.
Darh Miał zeskoczył ze świdra by złapać miecz i go wyciągnąć z ziemi. Wtedy kret się
podniósł i chwiejnym krokiem podszedł go od tyłu gdy ten się nie patrzył.
Darch już sięgał po miecz i wtedy Kretes się zamachną i walną kota obydwoma mieczami.
Miał upadł kładąc rękę na rękojeści miecza. Kretowi wydawało się, ze już nie żył.
Wtedy niewiadomo skąd w grocie pojawiły się świetliste węże takie jak w magicznej pałce Ślimorda.
Kręciły się w koło i strzeliły w stronę Miała. Tan jakby ożył. Wzleciał do góry z mieczem Damoklesa w ręce.
Jego oczy paliły się niczym pochodnie.
-Myślałeś, że mnie pokonałeś?!- Zapytał z gniewem.- Myślałeś, że wygrałeś?! Myliłeś się! Teraz się ciebie pozbędę raz na zawsze!
Kretes wiedział, że to już koniec. Wiedział, że już nic go nie uratuje. Cofał się powoli, aż doszedł do ściany.
Darh szykował się do ciosu. Obydwaj poczuli jakieś wstrząsy. Sklepienie zadrżało i do groty wleciał
jakiś wielki pojazd niszcząc przy tym sklepienie. Kretes przycisną się do ściany i unikną zawalenia.
Darh nie miał tyle szczęścia i pogrzebały go gruzy sklepienia. Pojazd wylądował na gruzie i wysiedli
z niego Reksio, Kogut Wynalazca, Korneliusz, Potworek i Gerard.
-Jak się czesze, że was widzę, ale skąd się tu wzięliście?- Zapytał uradowany Kretes.
-Długo cię nie było więc Reksio przyszedł do mnie. Wtedy obudził się Potworek i powiedział, że Kornelek
jest w piwnicy. Wydostałem go. Potem wszyscy poszliśmy do świdra i dostaliśmy się na podwórko.
Sporządziłem schemat tego oto poduszkowca i ruszyliśmy ci na ratunek. Ta oto dziura przez którą
wlecieliśmy to odgałęzienie leja czasowego.-Wyjaśnił wszystko Kogut Wynalazca.- Na to wracamy na podwórko.
-Nie. Poczekaj chwilę.-Powiedział Kretes rozglądając się w około. Ujrzał wzrokiem miecz Damoklesa
wystający z kawałków sklepienia. Sięgną po niego i podał go Potworkowi mówiąc.
-Oddaj to władzom Podziemnej Krainy i powiedz im, że to dar od Kreta z Gwiazd.-
-Tak panie. Co rozkażesz.- Odpowiedział skrzat.
-No to ruszamy.- Odrzekł Kornelek wyciągając akumulator z laserowego świdra i wkładając go do swojego
szpona.
Kogut odpalił poduszkowiec, a Kretes, Reksio i Kornelek weszli do środka.
-Papa!!!- Krzyknęli chórem.
-Papa!!!- Odkrzyknęli Gerard i Potworek ściskający miecz w rękach.
Poduszkowiec odleciał.
I to koniec mojej opowieści. Jeszcze kilka słów od autora.
Potworek oddał miecz do urzędu miasta.
Gerard spokojnie pracował w ratuszu.
Darh już nikomu nie zagrażał.
A Reksio i Kretes żyli sobie spokojnie, aż do następnej fascynującej przygody. _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
No nie wierzę, forum działa dzięki phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|